Opowiadanie
Nie chcę być sama
5
Autor: | V-chan |
---|---|
Korekta: | Inai, Teukros |
Serie: | Piłka w grze |
Gatunki: | Obyczajowy, Romans |
Uwagi: | Utwór niedokończony, Alternatywna rzeczywistość |
Dodany: | 2009-03-30 10:05:07 |
Aktualizowany: | 2009-03-30 10:05:07 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
5.
Chloe poczuła ciepło i wygodę. Przeciągnęła się i uśmiechnęła. Czuła się strasznie zmęczona i nie było to przyjemne zmęczenie, które zwykle czuła. Otworzyła oczy i zobaczyła bok jakiegoś łóżka. Zapach także był jej nieznany. Podniosła się i jedyne, co była w stanie dojrzeć, to rude włosy leżące na poduszce. Pierwsza myśl: „ki diabeł?”. Tuż za tym pytaniem przyszło wspomnienie poprzedniego dnia, a zwłaszcza słowa tego chłopaka z punktu informacji. Łzy napłynęły jej do oczu, ale nie pozwoliła im popłynąć. „Nie mogę się rozkleić! Zawsze byłam silna!”. Przypomniały się jej słowa, które często mówiła mama: „Jeśli kiedykolwiek się zgubicie, a nas zabraknie, wtedy pomyślcie o rzeczach najważniejszych. Na płacz zawsze znajdzie się czas.”. Cóż, dotyczyło to spaceru w lesie, ale równie dobrze można to przełożyć na tę sytuację. Z dnia poprzedniego pamięta jedynie jakieś migawki - chłopak, taksówka, kilka kobiet, kąpiel, twarz małej dziewczynki. Podstawowe pytanie: gdzie się znajduje? Powoli wstała przytrzymując się łóżka i sprawdziła stabilność nóg. Nieco się trzęsą, ale da radę. Przyjrzała się twarzy dziewczyny i przypomniała sobie, że to ona ją kąpała. Śpi głęboko. Rozejrzała się wkoło. Niesamowicie porządny pokój. Oprócz łóżka stoi tu biurko, szafa i regał z kilkoma książkami, ale leżą na nim głównie kosmetyki. Zapach był taki sam, jak w pokoju Yui - perfumy, lakier do włosów i czystość. Mignęło jej wspomnienie jej zagraconego pokoju i wściekłość mamy. Uśmiechnęła się słabo i wyszła cicho na korytarz. Z tego, co zauważyła, był to niewielki domek jednorodzinny, dwupiętrowy. Trzy pokoje na piętrze, dwa na dole. W podobnym mieszkaniu mieszkał jej przyjaciel przed wyprowadzką do Niemiec, więc jeśli dobrze pamięta, łazienka powinna być na parterze. Zeszła cicho po schodach i podeszła do niewielkich drzwi. Zapukała, a gdy nikt się nie odezwał - weszła. Błąd, to zejście do piwnicy. Cofnęła się i jej wzrok padł na zegarek. Przed szóstą rano, nic dziwnego, że w domu jest tak cicho. Otworzyła następne drzwi, te najbliższe kuchni i znalazła łazienkę. Niewielka - mieściła wannę z kabiną prysznicową, zlew, toaletę i dużą szafkę. Spojrzała w lustro i niemal podskoczyła. Miała spuchniętą twarz i zaczerwienione oczy, włosy w nieładzie. Rozejrzała się i spostrzegła swoją szczotkę. Widocznie ktoś uczesał jej włosy poprzedniego dnia - nie były tak skołtunione, jak się obawiała. Obmyła twarz zimną wodą, skorzystała z czyjegoś ręcznika i wyszła, omal nie zbijając kobiety w średnim wieku z nóg.
- Już nie śpisz?
- Nie. Przepraszam, że skorzystałam z łazienki, ale musiałam i nie wiedziałam gdzie jest, więc szukałam. Naprawdę przepraszam.
- Ależ nie ma za co - szeroki uśmiech - Pewnie jesteś głodna? Chodź do kuchni. Prawdę mówiąc - mówiła idąc - jestem zszokowana, że tak szybko doszłaś do siebie. Czujesz się już lepiej, prawda?
- Czuję się parszywie, ale nie mogę sobie pozwolić na rozpacz, przynajmniej na razie. Czy mogłaby mi pani powiedzieć gdzie jestem i jak tu trafiłam? Niewiele pamiętam.
- Jesteś, jak się domyślasz, w moim domu. Nazywam się Kanou Akira, mów do mnie po imieniu. Wczoraj mój syn cię tutaj przyniósł, byłaś w niezbyt ciekawym stanie - postawiła miskę z zupą i herbatę obok dziewczyny - A co do twojej rozpaczy radziłabym ci się wypłakać, bo w końcu pękniesz, jak tama, która przytrzymuje za dużą ilość wody.
- Niekoniecznie. Najpierw muszę zająć się tym, co najważniejsze. Na rozpacz zawsze znajdzie się czas. Czy ktokolwiek próbował się ze mną skontaktować?
- Jak dotąd - nie. Ale poprosiłam mojego znajomego, by sprawdził, czy nie masz żadnej innej rodziny.
- Nie mam. Moja mama straciła rodziców kilka lat temu, była jedynaczką. Mój tata wychował się w domu dziecka. Jak długo mogę tu zostać?
- Jak długo potrzebujesz i chcesz.
Chloe pochłaniała śniadanie jednocześnie myśląc nad swoją sytuacją. Trafiła w dobre ręce, ale nie będzie tu długo. Nie lubi sprawiać kłopotu. Z kondycji tego domu i posiłków wywnioskowała, że nie mają zbyt wiele pieniędzy, więc nie powinna nadwerężać ich budżetu.
Postanowiła pomyśleć nad tym nieco później.
- Zawsze wstaje pani… To znaczy, zawsze wstajesz tak wcześnie?
- Prócz niedzieli. Muszę przygotować dzieciom śniadanie do szkoły i zająć się sobą. Jeśli nie zdążę do łazienki przed moimi córkami, nie zdążę się wyszykować do pracy.
- Córek? Te wszystkie dziewczyny, które pamiętam z wczoraj to twoje dzieci?
- Tak. Mam jeszcze jedną córkę, ale wczoraj poleciała do Hongkongu. Mam też syna, powinien w tej chwili biegać.
- O tej porze?!
- Wstaje zawsze o piątej rano i biega przez mniej więcej półtorej godziny. Dzisiaj moja trzecia córka pobiegła razem z nim. Mizuki, właśnie tak ma na imię, ma niedługo zawody pływackie i musi się przygotować porządnie. Jej konkurentki są silniejsze. Za to Ryuuji gra w piłkę nożną. Wybacz, że grzebałam w twoim portfelu, ale potrzebna była twoja pidżama, a nie wiedziałam gdzie masz kluczyk do walizki, ale znalazłam tam zdjęcie z drużyną piłkarską. Grasz w piłkę?
- Trenuję, a właściwie to trenowałam. Kobieca liga jest mało znana i mało opłacalna.
- Kobieta - trener? Pierwszy raz o czymś takim słyszę.
- Bo jestem jedyna. W Ameryce kobieta może być jedynie cheerlederką, a w Japonii menadżerem. Zanim wyjechaliśmy za granicę, zajmowałam się trochę trenowaniem pewnego klubu młodzieżowego, ale po ledwie roku musiałam zrezygnować ze względu na przeprowadzkę.
- Lubisz to?
- Czasami. Zwykle trafiam na tępogłowych, którzy sądzą, że są ósmym cudem świata - wtedy jest nieprzyjemnie, bo trzeba takiemu wbić do głowy, że wcale taki wspaniały nie jest. To zajmuje mnóstwo czasu, energii i męczy gardło. Ale zdarzają się wybitni i praca z nimi jest przyjemnością.
- Za granicą chodziłaś do szkoły?
- Tak. W tej chwili powinnam kończyć ostatnią klasę liceum, ale będę musiała zrezygnować na razie z edukacji. Może kiedyś…
- Dlaczego?!
- Muszę na siebie zapracować, znaleźć mieszkanie i pracę. Co mi przypomina, że nie spytałam, gdzie właściwie mieszkacie?
- Okręg Shizuoka, miasto Susono. Robisz błąd w związku ze swoją nauką. Powinnaś najpierw ukończyć szkołę, a dopiero potem szukać pracy.
- Jedna dobra wiadomość. To moje rodzinne strony - uśmiechnęła się słabo - A kto niby zapłaci za naukę, za utrzymanie? Muszę na siebie zarobić. Teraz to jest moim priorytetem.
„A pomyśleć, że wczoraj martwiłam się, czy uda mi się dostać do szkoły sportowej.”. Przez chwilę popijała herbatę i już miała o coś się zapytać, gdy otworzyły się drzwi i słychać było cichą rozmowę.
- No, ale co ja mam mu powiedzieć, bracie?
- Że nie masz zamiaru go więcej widywać. Powiedz, że masz teraz zawody pływackie, zbliża się okres rozpoczęcia nauki w liceum i musisz się przygotować, poznać nowych ludzi.
- Ale on wie, że ja niezbyt chcę się spotykać z innymi.
- To naprawdę nie wiem. Nie mam doświadczenia w takich sprawach. Spytaj mamy.
- Zacznie płakać i wspominać tatę. Dzięki, ale chyba spytam Sunako.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł. Powie ci, żebyś go rzuciła i poszukała kogoś innego.
Akira nic nie słyszała z tej rozmowy, ale Chloe uchwyciła każde słowo, łącznie z cichym śmiechem dziewczyny. Chłopak wszedł do łazienki rzucając krótkie: ”Dzień dobry, mamo”, a Chloe w tym czasie przyjrzała się dziewczynie. Była w wieku Yui, teraz to wie. Lekko ją ścisnęło w żołądku, ale wzięła łyk herbaty.
- Dzień dobry mamo, Chloe. Widzę, że czujesz się lepiej.
- Dzień dobry. Dziękuję, czuję się nieco lepiej. Choć dalej parszywie.
- Mogę poprosić o śniadanie?
Była spokojna, aż za spokojna. Wysoka, dobrze zbudowana, z szerokimi ramionami, co wyraźnie wskazywało na sekcję pływacką. Ruchy miała zgrabne, choć nieco powolne. Krótkie, ciemne włosy, bure oczy, lekko skośne, krótki nos i wyraźnie zarysowane kości policzkowe. Była ładna, choć trudno nazwać ją pięknością. Możliwe, że miała na to wpływ aura, jaką roztaczała - chłodna, poważna i niezbyt przyjacielsko nastawiona. Krótkie zdania, chłodny ton.
- Mizuki, powiedz mi, jak się czujesz w pierwszym dniu liceum?
- Mamo… Pytasz o to kolejny raz. Jedyne czego się boję, to jedynie tego, że będą na mnie patrzeć przez pryzmat brata.
- Może jednak trzeba było cię zapisać do innej szkoły…
- I miałabym kibicować przeciwnikowi drużyny Ryuujiego? Nie ma mowy. Wolę już znosić nieprzychylne spojrzenia. Sunako już się obudziła?
- Jeszcze nie. Śpi, jak zabita. Zaraz pójdę ją obudzić.
Powietrze. Mizuki traktowała ją, jak powietrze. Ostentacyjnie odwracała od niej wzrok, jakby nie przyjmowała jej obecności za coś pożądanego. Ryuuji wyszedł z łazienki ubrany w mundurek szkolny, z włosami jeszcze wilgotnymi od kąpieli. Usiadł przy stole i zaczął jeść śniadanie, zachowując się tak samo, jak jego siostra. Ciekawe.
- Tak, mamo. Zaopiekuję się Mizuki, choć jest już dorosła i umie o siebie zadbać.
- Aż tak dorosła nie jest. Idę obudzić Sunako. Mizuki, idź się myć, jeśli chcesz przed nią skorzystać z łazienki. Potem możesz nie zdążyć.
Akira poszła, a atmosfera w kuchni zrobiła się ciężka. Chloe zastanawiała się, czy ma sobie pójść, gdy odezwała się Mizuki.
- Co zamierzasz dziś robić, Chloe?
Spojrzała niepewnie na dziewczynę. Miała świdrujący wzrok, choć zdecydowanie nie był on nieprzyjazny. Raczej była ciekawa.
- Zamierzam pójść do firmy taty i dowiedzieć się, czy byliśmy ubezpieczeni, a potem poszukać pracy - plan ten przyszedł jej do głowy podczas picia herbaty.
- Masz odpowiednie kwalifikacje?
- Znam cztery języki na poziomie zaawansowanym, potrafię liczyć, obsługiwać komputer i kilka tego typu przydatnych umiejętności.
- Ale nie skończyłaś szkoły?
- Powinnam ją ukończyć w tym roku, ale postanowiłam ukończyć szkołę dopiero wtedy, gdy będę pewna, że mnie na to stać.
- Jak uważasz.
Gdy Mizuki dopijała herbatę, z góry doszedł głuchy jęk. Dziewczyna omal nie zachłysnęła się herbatą i zaczęła się krztusić ze śmiechu. Wstała i poszła do łazienki, skąd zaczął dochodzić dźwięk lecącej wody. Zaczęła zastanawiać się, czy aby na pewno jej tata ubezpieczył całą rodzinę. Jeśli nie - wtedy nie dostanie ani grosza. Wstyd jej było, że myśli o tego typu rzeczach w niecałe 24 godziny po śmierci rodziców, ale musiała zadbać o siebie. Na pewno była ubezpieczona, gdy jechali do Niemiec. Gdy zaczęła się zastanawiać nad tym, czy była w Niemczech ubezpieczona na nazwisko taty, dotarło do niej, że Ryuuji coś mówi.
- Przepraszam, zamyśliłam się. Co mówiłeś?
Chłopak spojrzał na nią tak, że aż się zachłysnęła. Ściągnięte brwi, oczy, jak u wściekłego sokoła. „Co ja takiego zrobiłam?”. Przerażał ją.
- Pytam się, czy się lepiej czujesz?
- I dlatego patrzysz na mnie, jakbyś miał zamiar mnie udusić?
Oczy mu się rozszerzyły, po czym potrząsnął głową i miał już znacznie przyjemniejszy wyraz twarzy.
- Taką mam już twarz i nic na to nie poradzę. Więc lepiej?
- Niekoniecznie. Fizycznie czuję się dobrze, tylko czuję się parszywie. Zresztą, jesteś trzecią osobą, która zadaje mi to pytanie.
- Przygotuj się na jeszcze kilka podobnych pytań. Jeszcze Sunako cię przepyta.
Na tym zakończył. Wstał, odniósł miskę do zlewu i szybko dopił herbatę.
- Dziękuję - wyrwało się jej. Zastanawiała się, czy ma mu podziękować i jak wytłumaczyć to, co czuła - Gdybyś mnie stamtąd nie zabrał nie wiadomo, jak bym skończyła.
- Nie ma za co.
- Nieprawda. Mam wobec ciebie dług wdzięczności. Będziesz czegoś potrzebował - powiedz mi.
- Mówisz serio?
- Jak najbardziej. Tata zawsze mi mówił, że jeśli ma się dług wdzięczności, wtedy jest on znacznie ważniejszy niż jakikolwiek inny dług. Bo odwdzięczasz się komuś za serce, które ci okazał.
Spojrzał na swoje stopy i milczał. Już zastanawiała się czy czegoś nie powiedzieć, gdy na dół zeszła Akira z Sunako. Dziewczyna była kompletnie nieprzytomna. Usiadła i zamiast jeść śniadanie zaczęła przecierać oczy. Ziewnęła szeroko i spytała się, kiedy Mizuki zamierza wyjść z łazienki. Gdy nie doczekała się odpowiedzi, podeszła do drzwi od łazienki i w nie zapukała.
- Mizuki! Jak długo zamierzasz tam siedzieć?
- Dopiero weszłam! Daj mi jeszcze dwadzieścia minut.
- Mizuki, ja za dziesięć minut wychodzę - Ryuuji zakładał już buty.
Z łazienki dobiegły odgłosy szamotaniny i Mizuki z mokrymi jeszcze, zupełnie nieuczesanymi włosami pobiegła szybko na górę. Sunako zadowolona weszła do łazienki. Kilka minut później trzask drzwi i donośne łomotanie na schodach oznajmiło, że Mizuki zbiega na dół.
- Mizuki, zrób coś z włosami, bo wyglądasz jak strach na wróble.
Dziewczyna spojrzała na brata z nieszczęściem w oczach, wbiegła do kuchni i szybko zaczęła prosić mamę, żeby ją uczesała i szybko coś zrobiła z włosami.
- Ale ja nie umiem!
- Daj mi grzebień i gumkę do włosów.
Chloe odezwała się cicho, nie wiedząc, czy jej pomoc zostanie przyjęta. Dziewczyna jednak szybko się poderwała i skoczyła z powrotem do pokoju. Akira spojrzała na nią oburzona, gdy ta już wróciła.
- Zachowuj się ciszej! Obudzisz Suzu!
- Przepraszam. Braciszku, poczekaj jeszcze chwilę!
- Czekam, czekam.
Chloe przeczesała krótkie włosy Mizuki, zebrała kilka pasemek z boków i złapała jej gumką z tyłu.
- Jak wyschną mogą nieco ciągnąć, ale wtedy po prostu zdejmij gumkę i przeczesz je.
- Dziękuję.
I już jej nie było.
- Poszliśmy!
- Miłego dnia!
do brzegu
Do brzegu siostra, do brzegu