Opowiadanie
Nie chcę być sama
4
Autor: | V-chan |
---|---|
Korekta: | Inai |
Serie: | Piłka w grze |
Gatunki: | Obyczajowy, Romans |
Uwagi: | Utwór niedokończony, Alternatywna rzeczywistość |
Dodany: | 2009-03-23 09:58:33 |
Aktualizowany: | 2009-03-23 09:58:33 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
4.
Sunako usiadła na brzegu łóżka i spojrzała na śpiącą dziewczynę. Od chwili jej przybycia nachodziły ją wspomnienia o ojcu. Jak się z nią bawił, jak kręcił wokół siebie, jak kłócił się z mamą i jak odchodził. Było jej wtedy bardzo smutno, ale po tylu latach nie pamiętała już tego uczucia. Została tylko złość. Spojrzała z nienawiścią w lustro. Ludzie uznawali ją za piękność, ale ona sama nienawidziła swojego wyglądu. Rude włosy u Japonki! W dodatku odziedziczone po ojcu, którego wolałaby nie widzieć. Próbowała zafarbować włosy na czarno, ale przyłapała ją mama i chyba pierwszy raz w życiu się pokłóciły. Jej kochany, europejski tatuś wniósł w życie jej matki pełno radości i zamętu. Dopóki nie dowiedział się, że Suzu jest w drodze. Jego wędrowna dusza, pełna wolności, nie zniosłaby tylu dzieci. Więc porzucił bez żadnego żalu rodzinę. Jej matkę w szóstym miesiącu ciąży, Rio ledwie czternastoletnią. Od tego czasu Rio zaczęła się buntować winiąc matkę za ucieczkę ojca. W końcu także wyniosła się z domu zaraz po ukończeniu studiów. Od kilku lat zarzekała się, że jak tylko zakończy naukę ruszy na poszukiwania ojca. Miała kilka jego zdjęć i nazwisko, które matka i oni porzucili. Zostawił także ją i Ryuujiego w wieku lat dziesięciu i Mizuki ośmioletnią. Ryuuji zamknął się w sobie, zatopił w swoich książkach i w sporcie, Mizuki podobnie. Ona sama wiedziała, że stała się na siłę radosna, przyjacielska i zdecydowanie zbyt imprezowa. Mieli także problemy finansowe. Po urodzeniu Suzu matka zapadła na poważną chorobę i tylko pomoc dziadków utrzymywała ich przy życiu. W kilka lat później oboje zmarli, Sunako nigdy ich nie widziała. Po latach domyśliła się, że wyklęli matkę za małżeństwo z obcokrajowcem. Gdy matka wróciła do pracy, ledwo wiązali koniec z końcem, aż w końcu wszyscy podjęli się prac weekendowych. Dodatkowo Ryuuji i Mizuki dostawali stypendium naukowe, więc powoli wychodzili na prostą. Tyle lat na czyjejś łasce, od pierwszego do pierwszego, a wszystko przez hormony i przystojnego Anglika. Opanowała ją złość i siłą powstrzymała się od rzucenia kubkiem w ścianę. W tej samej chwili dostała sms-a, więc sięgnęła po telefon. Niestety łokciem strąciła wazon na kwiaty, który upadł, narobił huku i przełamał się w pół. Zerknęła z przestrachem na Chloe, ale ta tylko poruszyła się, coś westchnęła i pociekły jej łzy. Sunako odetchnęła głęboko. Ktoś zastukał do drzwi.
- Wszystko w porządku? - Mizuki stała w swojej różowej pidżamie w króliczki i widać było, że hałas wyrwał ją ze snu.
- Tak, tak. Zahaczyłam ręką o wazon i zbiłam go.
- Chloe nie obudziła się?
- Nie, śpi głęboko.
- To dobrze - spojrzała na twarz siostry - Znów myślałaś o ojcu?
- Dlaczego tak sądzisz?!
- Nie krzycz, obudzisz wszystkich. Widzę po twojej minie, zawsze masz taką, gdy jest o nim mowa.
- Ja wcale…!
Jej brat otworzył drzwi do swojego pokoju.
- Wiecie, która jest godzina? Sunako, nie wątpię, że masz powody do krzyku, ale błagam, nie o tej porze. Mizuki, kładź się, jutro wstajemy wcześnie.
- Tak, bracie.
Sunako w odpowiedzi jedynie zgrzytnęła zębami. Ryuuji był jej kompletnym przeciwieństwem pomimo tego, że byli bliźniętami. Spokojny, opanowany i zimny, a przy tym diabelnie utalentowany. Ona sama była roztrzepana i w gorącej wodzie kąpana, a jej oceny były na tyle wysokie, by mogła zdać do następnej klasy bez problemów, ale nigdy nie była orłem. On - zdolny piłkarz, ona - nie wiedziała nawet jak kopnąć piłkę, żeby poleciała w kierunku, w którym miała lecieć. Na szczęście biła go na głowę jeśli chodzi o wygląd zewnętrzny. Była zgrabna i miała twarz, którą geny jej znienawidzonego ojca wygładziły, a mimo to wciąż wyglądała na śliczną Japonkę. Tylko te nieszczęsne włosy… A Ryuuji był wysoki, dobrze zbudowany (to mu trzeba było przyznać), ale jego poważna, dorosła i nieco przerażająca twarz odstraszała wszystkich. Owszem, potrafił się śmiać, choć robił to rzadko, nigdy publicznie i zawsze jakby czuł się tym zażenowany. Przez większość czasu był zimny, zupełnie jak robot. Mizuki była dokładnie taka sama, tylko, na szczęście, była całkiem ładna. I nie grała w piłkę, tylko pływała. Niemniej była dobra we wszystkim, za co się zabrała. Ale to Sunako miała pełno przyjaciół, oni tylko znajomych i w tym znajdowała pocieszenie, że w jakiś sposób nie jest od nich gorsza. Sms był od jej obecnego chłopaka, życzył jej dobranoc. Nie była wybredna w doborze partnerów, zmieniała ich często. Wiedziała, że jej rodzina tego nie pochwala, a Ryuuji nieraz musiał ratować jej opinię pięściami, bądź samym spojrzeniem, ale nic nie mogła poradzić na to, że każdy, z którym chodziła okazał się frajerem. Albo był ciepły, jak kluchy, albo chciał od razu do łóżka. Z matką nie dało się o tych sprawach porozmawiać, zaraz zaczęła płakać na wspomnienie o ojcu. Rio zajmowała się jedynie nauką i na każdą próbę odciągnięcia od tego reagowała krzykiem. Mizuki była za młoda, o Suzu nie ma co mówić. Raz, jeden jedyny, spytała się brata, co mężczyźni mają w głowach, że są ich tylko dwa rodzaje. Uśmiechnął się złośliwie i powiedział, że widocznie szuka w złym miejscu i zwraca uwagę jedynie na okładkę. Fakt faktem, że wszyscy jej partnerzy byli przystojni, ale przecież nie robiła tego celowo! No… Może troszkę. Gdy masz się z kim pokazać od razu wyglądasz inaczej w oczach przyjaciół i znajomych. Przecież to nie takie złe - chcieć mieć własnego księcia. Ale żeby go znaleźć należy szukać. Przerwała potok myśli i położyła się do łóżka. Mimo to myśli nie chciały od niej uciec. Zasnęła dopiero po kilku godzinach.
--.--"
SIS!!! Za długi ten wstęp! Ja wiem, że taki był zamysł autora, ale skróć to -.-"