Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Yatta.pl

Opowiadanie

Nie chcę być sama

9

Autor:V-chan
Serie:Piłka w grze
Gatunki:Obyczajowy, Romans
Uwagi:Utwór niedokończony, Alternatywna rzeczywistość
Dodany:2009-04-27 09:30:15
Aktualizowany:2009-04-27 09:31:16


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

9.

Zwód, zwód, kopnięcie, zwód, zwód. Cieszył się ze swobody z jaką mógł kopać piłkę. Noga tylko trochę bolała. Musiał pokonać Kakegawę i Kubo w tym roku, po prostu musiał. Posłał mocną piłkę do bramki. Cholera, noga boli. Od kiedy Kubo zaczął grać w lidze licealnej od razu wszyscy ich porównywali ze zdecydowaną przewagą Kubo. Jego gra była wspaniała, trzeba mu to było przyznać. Szybki, zręczny, miał duży refleks. Prawdę mówiąc zazdrościł mu. Dorównywał mu techniką, ale zdecydowanie ustępował mu pola jeśli chodzi o relacje z innymi ludźmi. Jego drużyna oddałaby za niego życie, podczas, gdy jego ludzie najchętniej by go nie widzieli. I wiedział o tym dobrze. Wiedział także, że to jego wina. Piłka odbiła się od słupka pod kątem mniej więcej 48 stopni, więc z tą prędkością powinna znaleźć się w miejscu, gdzie on już stał i czekał, aż będzie mógł strzelić gola. Ten manewr zawsze doprowadzał obrońców i bramkarzy do szaleństwa, bo potrafił tak zrobić pod każdym kątem i w dowolnym miejscu bramki. Dla wprawy poćwiczył posyłanie piłek noga- słupek- noga. Nagle złapał go tak silny ból kolana, że aż przykucnął i cały spocił się z wysiłku.

- Cholera!!!- rąbnął pięścią w ziemię. Robił wszystko, by ta noga przestała go boleć. Zaczynał od powolnych spacerów, pływał na basenie, ćwiczył na siłowni. Wszystko, by wzmocnić nogę po kontuzji. A nabawił się jej w taki głupi sposób… Położył się na boisku i zamknął na chwilę oczy. Jak zwykle zobaczył tą samą scenę: stał z Minako w pobliżu ruchliwej ulicy. Tłumaczyła się, próbowała załagodzić cios. Ale cokolwiek by nie powiedziała efekt byłby taki sam: zostawiała go dla Kubo. W sumie nie mógł jej winić- dobry zawodnik, przystojny, sympatyczny, radosny. Nie to co on- dobry zawodnik, brzydki, mrukliwy, zamknięty w sobie. Rozumiał, ale bolało. Po czasie doszedł do wniosku, że to był ból zranionej dumy, nie serca. Był nią zauroczony, tym, że dostrzegła w nim mężczyznę. Krótko to trwało. Kilka spotkań, kilka meczów i rozstanie. Powiedział jej, że rozumie, choć jest mu przykro. Chciał pogłaskać ją ostatni raz na pożegnanie, ale ona wyrwała się i uciekła. Na ulicę. Akurat szybko jechał jakiś samochód. Uderzyłby ją, co do tego nie miał wątpliwości. Skoczył i siłą rozpędu upadli z daleka od trasy samochodu. Niestety, upadając uderzył się boleśnie w swoje lewe kolano i to pod dziwnym kątem. Od razu wiedział, że jest źle. Nawrzeszczał tylko na nią, że jeśli zamierza się zabijać, bo próbował ją pogłaskać po włosach, to niech robi to gdzieś z daleka od niego. Odprowadził Minako do domu i zaraz następnego dnia poszedł do szpitala. Wyrok- naderwany mięsień piszczelowy przedni. Nie będzie w stanie biegać bez obezwładniającego bólu. Został skierowany do ortopedy i kilku innych specjalistów. Każdy wypisał mu zwolnienie na trzy miesiące od zajęć wymagających nadwerężania nogi. Był pewien, że trener go zabije, gdy, wciąż kulejąc, pokazał mu tę kartkę. Seki i Nishio starali się go pocieszyć, ale to tylko wzmogło poczucie bezsilności. Nie wspominając o meczu z Kakegawą. Gdyby jakiś pierwszak go nie przytrzymał pobiegłby na boisko i pewnie zniszczył swoją karierę do końca zrywając mięsień, ale wiedział, że byłby w stanie wygrać. Jego rozpacz była zbyt wielka. Dostał sms-a. Wyciągnął telefon z kieszeni.

„Jesteśmy w tej knajpie, gdzie kiedyś Rio pracowała. Przyjdź za dwie godziny”. Uśmiechnął się. Widocznie było całkiem nieźle, skoro chciała zostać. Pewnie to kwestia tej bluzki, było jej w niej naprawdę ładnie. Prezent od Chloe, a pośrednio od jej nieżyjącej siostry. Poczuł, że się czerwieni. To, co zrobiła, było perfidne. Osiągnęła cel, ale od pierwszej chwili wiedział, o co jej chodzi. Była nieziemsko piękna, zauważył to już na lotnisku. Potem wystarczyło kilka jej słów, by poczuł się zmieszany. Było to zupełnie inne uczucie od tego, które wywoływała Minako. Wspomnienie aksamitu włosów Chloe głaszczących jego policzek, ciepłego oddechu, który poczuł na uchu spowodowało jeszcze większy rumieniec. Czuł, że świeci w ciemnościach na czerwono. „Kolejny Rudolf, co? Rogi przyprawiła mi Minako, a Chloe świecący nos.”. Zupełnie inne uczucie było, gdy spojrzała mu w oczy. Miał wrażenie, że poddała się własnej grze.

- Dobra, koniec głupich myśli- podniósł się. Kolano już nie dokuczało- Mam półtorej godziny na trening.

Biegał, kopał, trenował zwody, skakał i ćwiczył upadki (by w razie strzału z przewrotki upadając nic sobie nie zrobić). Zawsze jednak uderzał plecami ziemię i przez pewien czas brakowało mu powietrza. W końcu wściekł się na siebie i kopnął piłkę trochę za mocno. Uderzyła w okno kantorka trenera. Cholera, będzie musiał odkupić szybę. Spojrzał na zegarek i przestraszył się. Spotkanie klasowe jej siostry właśnie dobiegło końca. W biegu zadzwonił do niej, by nie wychodziła ze środka i czekała na niego. W normalnym stanie byłby tam w dziesięć minut, jednak po ciężkim treningu i z bólem nogi był dopiero po dwudziestu- zziajany, ociekający potem i brudny. Mizuki stała w otoczeniu kilku osób z klasy i wszyscy spojrzeli na niego z rozbawieniem. Zdenerwowało go to.

- Co się gapicie?- warknął- Nie widzieliście piłkarza po treningu?

Złapał siostrę za ramię, ta w biegu się pożegnała i spokojnie poszła za nim.

- Bracie, nie powinieneś wszystkich straszyć.

- Nie moja wina, że jestem cały w piachu.

- Mówię o twoim tonie i wyrazie twarzy. Wiesz dobrze, że potrafisz przerazić kogoś tylko na niego patrząc.

- Nie moja…

- A właśnie, że twoja! I byłabym wdzięczna, gdybyś nie straszył moich nowych znajomych! Bo są naprawdę sympatyczni!

Zacisnął zęby, zły na siebie. Najpierw wręcz pragnął, by znalazła sobie przyjaciół, a teraz sam jej to praktycznie uniemożliwia. Słusznie była wściekła.

- Przepraszam. Jeśli będzie trzeba to pójdę jutro i sam ich przeproszę.

- Nie trzeba. Wytłumaczę im, że masz problemy z komunikacją interpersonalną i za każdym razem, gdy próbujesz wymyślić jakąś ripostę zachowujesz się jak gbur. Pasuje?

- Cokolwiek sprawi ci radość.

Było mu głupio, nawet bardzo. A najgorsze miało dopiero nadejść.

- Coś się stało? Źle poszedł ci trening?

Uprzejmość i zainteresowanie. On zachowuje się niemiło, a ona okazuje troskę.

- Trochę. Dalej upadam na plecy. I będę musiał odkupić szybę do kantorka trenera.

- Znowu?

Wzruszył ramionami.

- Lepiej opowiedz, jaką masz klasę.

- Dobrą, naprawdę. Dobrze trafiłam. Jest kilka osób, które mnie irytują, ale tylko trochę. Za to zaprzyjaźniłam się z Makoto, Masaru i kilkoma innymi osobami. Zamierzamy iść za tydzień na pokaz kółka teatralnego. Chciałbyś pójść z nami?

- Nie. W tym czasie mam rekrutację do drużyny. Muszę tam być.

- W mojej klasie jest chłopak, który bardzo chce się dostać do drużyny. Matsushita Hiroshi. Podobno jest całkiem niezły.

- Też tak słyszałem- skinął głową- Ale obawiam się, że może być zbyt pewny siebie.

- Niekoniecznie. Jest raczej wesołkiem niż bucem.

- Bucem? Cóż to za słowo?

- Em… Chodzi o to, że nie zadziera nosa.

- Nawet gdyby zadzierał, trener szybko by go tego oduczył.

- Dalej taki uparty i pewien swego?

- Taa…

Dalszą drogę przebyli w ciszy. Ryuuji starał się nie krzywić, noga mu niesamowicie dokuczała, bał się nawet, że nieco kuleje. Za to przyglądał się siostrze. Oczy się je świeciły, miała wypieki i ciągle się uśmiechała. Dobrze, że w końcu trafiła w dobre towarzystwo. Oby tak zostało. Gdy doszli do drzwi okazało się, że żadne z nich nie ma kluczy. Zapukali, a drzwi otworzyła im Chloe. Nos i brodę miała całe w mące, fartuch upaćkany ciastem. A mimo to była piękna. Zwłaszcza, gdy się uśmiechnęła, jak się później okazało- złośliwie.

- Tarzałeś się w błocie?- takie miłe powitanie.

- Sama lepiej nie wyglądasz.

Spojrzała w lustro i parsknęła.

- Uczę Suzu robić ciastka i miałyśmy mały wypadek z mąką.

- Siostrzyczko! Braciszku!- Suzu wbiegła cała w mące. Jej czarne włosy pokrywał biały puch.

- Wyglądasz, jakbyś postarzała się o kilkadziesiąt lat- Mizuki pogłaskała małą po buzi ścierając jej trochę mąki.

- Bo robimy ciasteczka! I Chloe mówi, że mam do tego rękę! I mama powiedziała, że nie chce się uczyć, Sunako też nie chce. A wy chcecie się nauczyć? Tylko braciszku musisz się najpierw umyć, bo jesteś cały brudny i brzydko pachniesz, a ciasteczka muszą być ładne i muszą pachnąć cynamom… cymano… no, tym co tak słodko pachnie.

Zaczerwienił się. Nie było to zbyt delikatne ze strony Suzu. Wiedział, że po treningu nie pachnie najlepiej, ale nie musiała mu tego dawać do zrozumienia aż tak dosadnie.

- Pomogę i obiecuję, że najpierw pójdę się wykąpać. Mizuki?

- Nie wiem czy potrafię.

- Daj spokój!- Chloe krzyczała z kuchni- To prostsze niż zadania z matematyki! I znacznie smaczniejsze!

Dziewczyna wyglądała, jakby chciała, ale się bała, więc jej pomógł. Złapał ją za ramię i po prostu wrzucił do kuchni. Wchodząc po schodach trzymał się mocno poręczy. Kolano niesamowicie go bolało. Zamknął drzwi i upadł na łóżko podkulając nogi. Ależ bolało. Próbował wyprostować nogę w kolanie i aż krzyknął z bólu.

- Cholera, maść jest na dole.

Zastanawiał się, czy sobie nie ulżyć i po prostu się nie rozpłakać z bólu. Przynajmniej nikt nie będzie tego widział. Pukanie do drzwi.

- Nie wchodź! Przebieram się!

Jeśli to była Mizuki to po samym głosie pozna, że coś jest nie tak. Ale to nie ona. Udało mu się usiąść, ale lewa noga wciąż była podkurczona. Zaczął ją masować tak, jak nakazał mu lekarz w razie nagłego bólu. Nie pomagało, cały mięsień się skurczył i ten okropny skurcz nie chciał puścić. Nagle, bez żadnego ostrzeżenia, do pokoju weszła Chloe. W jednej ręce trzymała mokry ręcznik, w drugiej kubek. Zamknęła drzwi kopnięciem.

- Podciągnij nogawkę na lewej nodze. Woda ścieka mi po ręce, więc jakbyś mógł się pospieszyć, byłoby miło.

Było mu głupio, ale zrobił co kazała. Rzuciła mu na kolano gorący ręcznik. Dopiero co musiała namoczyć go we wrzątku i pewnie poparzyła sobie dłonie. Jednak nawet się nie skrzywiła.

- Wiesz, że jesteś głupi? Przy takiej kontuzji nie powinieneś mocno trenować.

Uklękła przy jego nodze, zdjęła ręcznik i z kubka zaczęła nakładać jakąś nieprzyjemnie pachnącą papkę. Co mu przypomniało, że sam najpiękniej nie pachnie i zrobiło mu się jeszcze głupiej.

- To zioła, które rozgrzeją ci mięśnie i skurcz powinien puścić. Połóż na to gorący ręcznik i posiedź tak z dwadzieścia minut. Po tym powinieneś już bez problemu ruszać nogą.

- Skąd wiesz?

- Widywałam gorsze kontuzje i zawsze potrafiłam spowodować, że ból odchodził. Jak tylko weszliście zauważyłam, że przetrenowałeś. Twoje ruchy wyraźnie wskazywały na to, że twoja lewa noga boli w kolanie. Mizuki dodała do tego, że się martwi, czy twoja kontuzja się nie odnowi. Naderwane ścięgno, prawda?

- Tak. Pół roku temu.

- Dziwne, że jej nie zaleczyłeś.

- Zaleczyłem, ale nie mogę trenować zbyt wiele. A dziś mój trening był zbyt intensywny.

- W takim razie wiesz już, czego robić nie możesz- wstała i podeszła do drzwi- Za pół godziny widzę cię umytego i normalnie ruszającego się w kuchni. Ktoś musi wycinać gwiazdki z ciasta.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu
  • onee-chan : 2009-04-27 13:00:35
    xD

    Rudolf xD xD xD SUPER! xD

    Nie no, wesoło :) Oby tak dalej!

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu