Opowiadanie
Nie chcę być sama
8
Autor: | V-chan |
---|---|
Serie: | Piłka w grze |
Gatunki: | Obyczajowy, Romans |
Uwagi: | Utwór niedokończony, Alternatywna rzeczywistość |
Dodany: | 2009-04-20 09:47:11 |
Aktualizowany: | 2009-04-20 09:48:11 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
8.
Mizuki wyciągnęła z szafy najładniejszą spódnicę, jaką miała. Rozłożyła ją na łóżku i zastanawiała się, czy nie będzie zbyt elegancko ubrana. Nie lubiła przesady w żadną stronę. Gdyby założyła spodnie byłaby na pewno jedyną dziewczyną ubraną w ten sposób. Pytanie tylko, czy jeśli założy tę spódnicę nie będzie przesadzać w drugą stronę. Ubrała ją i założyła do tego swoją ulubioną koszulkę. Przejrzała się w lustrze i pomyślała, że nie jest źle. Ale lepiej się zapyta. Poszła do pokoju Ryuujiego i bez pukania weszła (tylko ona i Suzu miały ten przywilej). Jak zwykle rozrysowywał jakąś nową taktykę. Od dwóch miesięcy nie robił nic innego.
- Tak, Mizuki?
- Skąd wiedziałeś, że to ja?
Zawsze w jakiś sposób się rozumieli. Teraz także. Odwrócił się i lekko uśmiechnął. Rzadko pozwalał sobie na to, więc każda taka chwila niezmiernie ją radowała.
- A kto inny wchodziłby bez pukania i przyglądał mi się? Suzu od razu rzuca mi się na plecy.
- Przyszłam się zapytać, czy mogę tak iść. Czy nie jest to zbyt eleganckie?
Okręciła się wokół własnej osi. Ciemnozielona spódnica lekko się uniosła i zakręciła, a jedno ramiączko brązowej koszulki nieco jej opadło. Brat patrzył na nią tym swoim taksującym spojrzeniem, aż jej się głupio zrobiło. Nie lubiła tego zimnego wzroku. Po chwili jednak rozpogodził się.
- Bardzo ładnie. Ciężko mi powiedzieć, czy to nie jest zbyt eleganckie, ale chciałbym, żebyś nałożyła coś na górę. Wieczorem będzie chłodno. Wybacz, ale muszę wrócić do pracy.
Wściekła się. Nie o to jej chodziło. W kuchni znalazła mamę. Pałaszowała właśnie ciasto Chloe i czytała gazetę. Suzu wkładała naczynia do zlewu.
- Jak wyglądam? Mamo? Suzu?
- Bardzo ładnie, córeczko. Muszę sprawdzić czy nie napisali nic o konkursie literackim, na który wysłałam wiersz Sunako.
- Ślicznie, ślicznie. Też chcę taką spódniczkę.
I znów nie o to chodziło. Została jeszcze jednak osoba. Zapukała do pokoju Sunako. Ze środka słychać było zduszone: „wejść”. Chloe akurat usiłowała wygrzebać coś ze swojej gigantycznej walizki. Widać było, że dopiero co płakała, a na ziemi leżało coś, co wyglądało, jak album na zdjęcia. Jednak na jej widok uśmiechnęła się i powiedziała, że jej słucha.
- Tylko koniecznie muszę coś znaleźć. Mimo to mów.
- Czy wyglądam dobrze? Idę na spotkanie klasowe, a nie chcę wyglądać zbyt elegancko, lub zbyt ordynarnie.
Chloe spojrzała na nią uważnie, z zaciekawieniem. I Mizuki już wiedziała, że Chloe zna powód, dla którego tak jej zależy na wyglądzie.
- Myślę, że ta koszulka jest zbyt kusa, choć niewątpliwie śliczna. Wiesz co? Poczekaj chwilkę.
Niemal zanurzyła się po pas głową w dół w walizce. Przez chwilę grzebała, po czym ze zduszonym okrzykiem radości wychynęła z bagażu. W ręce trzymała śliczną koszulkę- na Chloe pewnie jest nieco za długa, ale na nią pasowałaby idealnie. Dekolt w serek, krótki, rozcinany rękaw, cała w kolorze ciepłej czekolady. Chloe rzuciła jej koszulkę z dziwnym grymasem.
- Jest twoja.
- Nie mogę!
- Możesz. Mnie i tak się nie przyda. Należała do Yui. Nie miała na nią już miejsca w swoim gigantycznym bagażu.
- Tym bardziej nie mogę.
- Nie kłóć się ze mną. Nawiasem mówiąc- jak on się nazywa?
Mizuki cała oblała się gorącem.
- Masaru Akitoshi…
- Ładnie. No, leć już, bo się spóźnisz.
I wróciła do przerzucania rzeczy. Co chwila jakaś część ubrania lądowała na kupce, która leżała na łóżku Sunako.
- Ummm… Chloe… Może ci pomóc?
- Hm? Nie, nie trzeba. Dam radę. Aha- jeśli chcesz weź to, co leży na łóżku. To reszta rzeczy Yui. Zaśmieciła mi swoimi ciuchami całą torbę. Mam chyba więcej jej ubrań, niż swoich.
Próbowała żartować, choć było widać, że cierpi. Zaczęła wychodzić. Chloe szybko wstała, złapała kupkę i wcisnęła ją siłą w ramiona dziewczyny.
- Weź je. Proszę. I noś je. Będzie ci w nich bardzo ładnie.
Mizuki zaniosła te rzeczy do swojego pokoju i szybko je przejrzała. Ona i Yui miały podobny styl. Zalotny, ale jednocześnie dziewczęcy, wygodny i nawet nieco skromny. Zapukała w drzwi Ryuujiego i zeszła na dół, by założyć buty. Zastanawiała się czy lubi Chloe, czy nie. Nie była pewna. Z jednej strony była niesamowicie sympatyczna, silna i w jakiś sposób jej bliska. Ale Mizuki zazdrościła jej. Chloe była piękna, radosna nawet w chwilach ciężkich, pełna energii i nonszalancka. I przede wszystkim podobała się Ryuujiemu. Sposób, w jaki na nią patrzył wyraźnie jej to mówił. On starał się, jak zwykle zresztą, trzymać nerwy na wodzy, ale były chwile, które jej uważne oczy, wiecznie wpatrzone w podziwianego brata, zauważały chwile słabości. A ona lubiła mieć brata tylko dla siebie, był jej bliski, jak nikt inny. Rozumieli się bez słów, mieli podobny styl bycia. Nie chciała się z nim dzielić. Choć Chloe na liście priorytetów ewentualny związek ma pewnie hen hen daleko. Zresztą jej brat i tak nic nie zrobi w tym kierunku. Rano się zdradził, gdy biegali. Mruknął: „”Słabości- twe imię kobieta” (Hamlet- akt I). Wystarczy mi sam widok, nie będę robił z siebie głupca.”. Sądził, że ona tego nie usłyszała. Dopóki nie ujrzała Masaru było jej bardzo przykro. Ale on swoją radością i zaraźliwym uśmiechem poprawił jej humor. Specjalnie dla niego tak się wystroiła. Ryuuji zbiegł ze schodów dukając przeprosiny za opóźnienie i już biegli.
- Czekaj! Nie mogę pojawić się zdyszana i spocona, jak nieziemskie stworzenie!
- Też prawda. Przepraszam.
Zwolnili i szli szybkim krokiem.
- Zerwałam ze swoim chłopakiem.
Spojrzał na nią zdziwiony. To był jeden z niewielu tematów, w których nie umieli się porozumieć.
- Chciał mnie kontrolować. Gdzie i z kim chodzę, a po co, a dlaczego, czy będzie tam jakiś chłopak. To zrobiło się męczące.
- W takim razie zrobiłaś dobrze, choć szkoda chłopaka.
- Daj spokój, nie lubiłeś go.
- Fakt. Ale i tak go szkoda. Niemiło jest być odrzuconym.
- Widziałeś Minako, zgadza się?
Zacisnął szczęki. Wiedziała, że to temat drażliwy.
- Ta… Była z Kubo. Od prawie pół roku są z sobą.
- Przykro mi.
- Dlaczego?- wzruszył ramionami, ale pięści dalej miał ściśnięte. Wiedziała, że na dzisiejszym treningu doprowadzi się do stanu, w którym ledwie będzie mógł ruszyć nogą- Przeszło mi. Została jedynie złość, żal i poczucie wstydu. Złość na siebie i poczucie wstydu, że dałem się nabrać, że ktoś może mnie lubić za to, jaki jestem. Żal mi Kubo, bo nie wie, w co się wpakował.
- Ja cię lubię za to, jaki jesteś.
Uśmiechnął się i pogłaskał ją po głowie.
- Dobra z ciebie dziewucha. Byle tylko żaden z tych chłopczyków nie próbował mi ciebie zabrać. Wtedy będzie miał do czynienia ze mną.
Zrobił minę nazywaną przez nią „delikwencką”, wypiął pierś do przodu, uniósł ręce, jakby nosił telewizory pod pachami, nogi lekko rozstawił i szedł kaczkowatym krokiem. Aż musiała przystanąć, bo ze śmiechu złożyła się w pół.
- No co? No co? Fikasz?
- Ciesz się, że nie widzi cię teraz twoja drużyna. Jak nic straciłbyś autorytet i swój image.
- Nie wiem o czym mówisz- prychnął i odwrócił głowę ruchem, jaki Rio zwykła czynić, gdy miała swój napad humoru „księżniczki”. To spowodowało jeszcze większy napad śmiechu. Choć z jednej strony było jej przykro. Wiedziała, że zrobił to, by odwieść ją od bolesnego dla niego tematu. Nie mogła go także spytać o Chloe, w jakiś sposób wymigałby się od odpowiedzi. W oszukiwaniu siebie miał mistrzostwo. Westchnęła. Był w tym niesamowicie podobny do Rio. Ona jednak wolała problemy wykrzyczeć, on je w sobie dusił. Mimo wszystko tęskniła za Rio. Wnosiła do domu niesamowicie dużo hałasu, z Sunako niemal się zabijały, a wszystko z powodu ich ojca. Jej najstarsza siostra nieustannie o nim mówiła, tęskniła i obwiniała matkę. Sunako i Ryuuji go nienawidzili, każde na swój sposób. Mizuki pamiętała jedynie rude włosy, zielone oczy i szeroki uśmiech. Ojciec był dla niej figurą, o którą toczyła się nieustanna walka i która powodowała ciągłe spory. Już za samo to miała powód by go nie lubić.
- Niedługo będziemy. Pamiętasz o…
- Sms-ie i informacji gdzie jesteśmy i o której koniec. Ciekawe, w jaki sposób zdobyłam stypendium naukowe, skoro mam tak kiepską pamięć?
Opuścił głowę. Myślała, że go uraziła, ale on skrywał uśmiech! Potrafił być niesamowicie irytujący i złośliwy. Uparty, jak osioł, a nawet gorzej. Niestety- było to rodzinne. Rio ubzdurała sobie, że znajdzie ojca, więc pojechała. Sunako nie chce słuchać o swoim stylu życia i ilości chłopaków. Suzu już teraz ma zdanie na każdy temat. Tylko ona jest zmienna, niestabilna. Zmienia zdanie co pół godziny. Będąc w domu bardzo chciała pójść na spotkanie klasowe. Teraz, gdy zobaczyła wszystkich stojących przed szkołą miała ochotę wziąć nogi za pas. Złapała brata za rękaw.
- Tchórzysz?
Nabijał się z niej! Wyraźnie sobie kpił!
- Idź do nich. Nie możesz teraz zawrócić. Już cię zauważyli.
Kilka osób machało do niej, reszta nawoływała.
- Wyślę wiadomość.
Wzruszył ramionami i ruszył w stronę boiska.
- Ale się guzdrzesz, dziewczyno. Czekaliśmy tylko na ciebie.
- Przepraszam. Musiałam kilka rzeczy zrobić w domu.
Makoto uśmiechnęła się do niej. Siedziała tuż obok niej, była spokojna i cicha. Nawet teraz ubrana w obszerny sweter i spódnicę sięgającą kostek wyglądała na dziwaczkę, ale Mizuki polubiła ją za otwarty umysł i słodycz.
- Dobrze, że jesteś. Bez ciebie byłoby smutno.
- Ej, Kanou! Ten senpai [starszy kolega w szkole] to twój brat, prawda?- Azura była śliczną dziewczyną z kręconymi włosami. Chwaliła się na prawo i lewo jaka to jest bogata, a jej tata sławny.
- Mhm.
- Jest wolny?
- Słucham?!- wytrzeszczyła oczy.
- Pytam się, czy ma dziewczynę. Wiesz, nie jest najprzystojniejszy, ale nieźle się rusza, no i jest znany. Więc ma czy nie?
W Mizuki zagotowało się. Druga Minako!
- Ma. W dodatku ta dziewczyna mieszka z nami. Jest córką kuzynki mojej mamy.
„O rany, od kiedy kłamię?”
hm...
Ciężko powiedzieć. Na pewno miło było poznać Kanou od "weselszej" strony, ale jakieś takie...nie wiem. Niekompletne nieco. Może to kwestia tego, że tak przeciągasz.