Opowiadanie
Sailor Sun
część trzydziesta pierwsza "Tsumi"
Autor: | Aurorka |
---|---|
Korekta: | Dida |
Serie: | Sailor Moon |
Gatunki: | Przygodowe |
Uwagi: | Self Insertion |
Dodany: | 2009-10-06 11:46:53 |
Aktualizowany: | 2009-10-06 11:46:53 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
- Podjęłaś decyzję o pozostaniu na zamku - powiedział sucho Featon.
Eos zatrzymała się w pół kroku.
- Nnno... tak. - Zerknęła na matkę.
Królowa stała odwrócona tyłem do niej.
- Mamo... - Stała pośrodku sali nie wiedząc co zrobić. - O co chodzi? - zwróciła się z pytaniem do ojca.
Król Helios podszedł do niej i ucałował jej czoło.
- Podjęłaś słuszną decyzję.
- Tato, dlaczego Featon się nie cieszy?
- Ależ cieszy się, prawda synu?
Featon nie odpowiedział od razu. Uśmiechnął się, lecz jego wzrok pozostał zimny. Eos przeszły dreszcze.
- Ależ oczywiście, że się cieszę. - Podszedł do Eos i ucałował ją tak, jak poprzednio ojciec.
Jego zimny pocałunek przeszył ją ponownie dreszczem.
Ten pocałunek nie był zimny. Zawierał w sobie tyle uczucia. I ona chciała mu je ofiarować. Zakazana miłość mogłaby tu na Ziemi przekształcić się w miłość spełnioną, gdyby nie Featon.
Na jego wspomnienie Aurelia zadrżała. Nie uszło to uwadze Yoshiego.
- Chcesz odejść? - zapytał cicho.
- Wiesz, że nie. - Uśmiechnęła się blado. - Ale nie chcę też unieszczęśliwić Featona.
- A co z twoim szczęściem? - zapytał. - Z naszym? - poprawił się.
- Dlaczego mama płakała? - zapytała Aurorę Eos.
- Jej mała córeczka stała się dorosła. Każda matka to bardzo przeżywa - odpowiedziała Aurora, rozczesując włosy Eos.
Eos pokręciła głową.
- Nie wydaje mi się...
Uroczystość zakończyła się godzinę temu. I mimo że wszyscy zachowywali się tak, jakby nic się nie stało, Eos wyczuwała rosnące w powietrzu napięcie. Prawdę mówiąc, poczuła ulgę, gdy znalazła się z powrotem w swoim pokoju.
- Co teraz będzie z Featonem?
Aurora przerwała czesanie.
- Nie zostanie ponownie zamknięty, jeśli o to pytasz.
Eos odetchnęła. To była pierwsza dobra wiadomość tego wieczoru.
- To oznacza, że ojciec wybaczył mu kradzież Rydwanu?
- I tak, i nie.
Eos podniosła pytający wzrok.
- Wiesz, że król jest bardzo dumny i surowy, ale sprawiedliwy.
Eos przytaknęła.
- Chciałby przebaczyć Featonowi - kontynuowała Aurora - ale... Rzecz w tym, że on nigdy nie przeprosił za swój postępek. A śmierć ludzi uważał za...
- Jakich ludzi? - przerwała jej Eos.
- Nie powiedział ci?
- O czym? - Eos odwróciła się od lustra.
Wielka Pajęczyca odłożyła szczotkę.
- Nie wiem czy to JA powinnam Panience o tym mówić... - zaczęła wycofywać się w kierunku drzwi.
Eos wstała.
- PYTAM. O czym nie powiedział mi Featon?
Już dawno przestało działać zaklęcie, jakie rzucił na siebie Mag, ale nadal nie mógł się poruszyć. Drzewo, w cieniu którego poszukiwał ulgi, doszczętnie spłonęło. Stał na pogorzelisku, od którego biło gorąco. Nie można było odróżnić miejsc, w których stały uprzednio chaty. Jak okiem sięgnąć widać było tylko popioły i gdzieniegdzie dogasający ogień. Podniósł wzrok na słońce, które świeciło obojętnie. Znów powiódł wzrokiem wokół siebie. Kątem oka zobaczył jakiś ruch. „Czy coś mogło przeżyć taki pożar?” Wątpił. Ruszył wolno przed siebie, nie zwracając uwagi na niebo. Dopiero gdy padł na niego cień, zatrzymał się i podniósł głowę.
Luna martwiła się o Endymiona. Był coraz bardziej blady. Nie chciał się do tego przyznać, ale bardzo silnie odczuwał odcięcie Ziemi od źródła życia, jakim było Słońce. Czy Czarodziejki odnalazły już jego przyczynę? Nie wiedziała. Sny Małej Damy także przysparzały jej trosk. Bała się. Nawet tu w pałacu odczuwała strach. Nie była pewna czy stanowi on odpowiednią ochronę dla nich. Ale wyjść nie mogła. Musiała chronić najbliższych Selenity, bo tak jej obiecała.
Z drugiej strony obiecała chronić także Aurelię, dziewczynę przypadkowo spotkaną. A jeśli to nie był przypadek? Selenity tamtego dnia niecierpliwie krążyła po pałacu. Endymion zauważywszy to zaproponował jej wypad do ciastkarni. Słodycze zawsze były jej słabością i sposobem na poprawienie nastroju.
Miał przed sobą piękną kobietę o włosach barwy ognia i skrzydłach tak cienkich, że dotknięcie ich mogło im grozić zniszczeniem. Jej zielone oczy wyrażały nadzieję, pod którą ukrywała się rozpacz. Przed Magiem stała sama królowa Klymena.
- Potrzebuję twojej pomocy. - Jej głos był dźwięczny. Rozchodził się w powietrzu jak delikatna chmurka perfum. Upajał i napełniał serce wiarą.
- Jak mogę pani pomóc? - Przestał się dziwić skrzydłom, uwiedziony jej głosem. Gdyby kazała mu wskoczyć w ogień z pewnością by to uczynił.
- Twoje zaklęcie... - zawahała się - jak wielką ma moc?
- Chodzi o zaklęcie zamrażania?
- Tak.
- Co prawda nigdy nie przeprowadzałem poważnych prób, ale sądzę, że ma ogromną siłę.
- Czy potrafiłoby zamrozić Słońce?
- Słońce?
- ...panie...
Yoshi drgnął.
- Pajączek?
- ...to ja... panie...
Aurelia patrzyła na niego pytająco.
- ...panie... już czas...
- Ale mgła...
- ...nie szkodzi...
- O co chodzi? - zapytała cicho Aurelia.
- Pajączek chce bym rzucił zaklęcie.
- Nie możesz...
- Też tak uważam - wtrącił się do rozmowy Featon.
Drgnęli zaskoczeni. Całkowicie zapomnieli o jego obecności. Featon uśmiechał się drwiąco.
- Nie kłamałem z tą mgłą. Tylko ja mogę ją usunąć.
- ...kłamie...
- Nie kłamię.
- Jak usłyszałeś, co powiedział Pajączek? - zapytał zaskoczony Yoshi.
- Mogę was jeszcze nieraz zaskoczyć.
Koniec części trzydziestej pierwszej, chyba mogłabym pokochać pisanie......
Co kryje Featon? Czy tylko on potrafi uwolnić Ziemię od mgły? I jak daleko jeszcze do końca?!?
Story wrote by Aurorka (8.12.2003)
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.