Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Studio JG

Opowiadanie

Sailor Sun

część trzydziesta piąta "Koori"

Autor:Aurorka
Korekta:Dida
Serie:Sailor Moon
Gatunki:Przygodowe
Uwagi:Self Insertion
Dodany:2009-11-10 17:11:03
Aktualizowany:2009-11-10 17:11:03


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

- Co to za szum? - Pluton stojąca najniżej pilnie nasłuchiwała.

- Jaki szum? - Uran zeszła kilka stopni.

- Ja też go słyszę - Neptun zamknęła oczy i nasłuchiwała.

- Nie podoba mi się ten odgłos - Saturn schowała się za Jowisz.

Czarodziejki z niepokojem wpatrywały się w dół schodów. A szum narastał...

Stali w milczeniu pogrążeni w myślach. Nawet nie dostrzegli, że lód objął w swe posiadanie całą mgłę, która otaczała to miejsce.

- I co... teraz? - zapytała słabym głosem Aurelia.

Yoshi uparcie wpatrywał się w podłogę. Nie mógł spojrzeć jej w oczy. Bał się, że w jej wzroku wyczyta wiarę, że ją uratuje. Nie wiedział co robić. Jego cała wiedza na temat magii okazała się bezużyteczna. Najsilniejsze zaklęcie jakie znał nie działało. A nie znał się na niczym poza magią.

- Poczekamy... - odpowiedział Featon, jakby pytanie, które zadała Aurelia, było skierowane do niego.

Yoshi otrząsnął się z zadumy. Przecież jeśli wkrótce nie usuną mgły Aurelia umrze... „Nie mogę do tego dopuścić. Muszę coś zrobić... Cokolwiek...”

- Proszę nie... - jęknął.

Featon spojrzał na niego ze zdziwieniem.

- Może jeszcze zaczniesz płakać? - zapytał drwiąco.

Jak na zawołanie po policzku Yoshiego potoczyła się łza. Czuł się bezradny i poniżony. Otarł niesforną łzę.

- Prawdziwy mężczyzna nie boi się okazywać uczuć - powiedział dobitnie.

- A więc uważasz się za prawdziwego mężczyznę. - Featon skrzyżował ręce na piersi. - Ciekawe jak zniesiesz widok konającej Eos.

„Mamy czas...” - samotna myśl przeleciała z szybkością błyskawicy. "Dlaczego ciągle wydaje mi się, że mamy CZAS?" Yoshi zacisnął zęby. "Oby to była prawda..."

- Ma... CZAS?

Szept obudził Endymiona. Nie zauważył kiedy zasnął. Podniósł się na łokciu i spojrzał na córkę. Mała Dama leżała z szeroko otwartymi oczami.

- O kim mówisz kochanie? - zapytał cicho.

Mała Dama powoli obróciła głowę w jego kierunku. Na jej twarzy malowało się zaskoczenie.

- CZAS... nie gra roli...

Szum osiągnął apogeum i... urwał się.

Zdziwione popatrzyły po sobie.

- Co to było?

- Sprawdzę to - zdecydowała Uran.

- Tylko ostrożnie - powiedziała Neptun.

Uran przylgnęła do ściany i ostrożnie wyjrzała za róg.

- No i...? - zapytała Mars skamieniałąo Urana, ale nie otrzymała odpowiedzi, więc sama wyjrzał i też skamieniała.

- ...już jest...

- Kto? - zapytała Aurelia Pajączka, który zdążył wrócić na jej ramię.

- ...twoja... ochrona...

- Ochrona? - Przed jej oczami na ułamek sekundy pojawiła się wielka postać. - Masz na myśli tego Wielkiego Pająka, który oprowadził mnie po mieście?

- ...i tak... i nie...

- Zaraz, zaraz - przerwał im Yoshi. - Chcesz powiedzieć, że ochroniarzem, o którym mi wtedy wspomniałaś był wielki pająk?

- Zgadza się. - Uśmiechnęła się blado.

- Nic dziwnego, że nie chciałaś żebym go zobaczył... - westchnął. - Myślisz, że on może pomóc?

Miały przed sobą największego pająka jakiego widziały w życiu. Miał ponad dwa metry wzrostu i ledwo się mieścił na schodach. Ciężko stawiając odnóża wspiął się niezdarnie kilka stopni. Przez chwilę zastanawiał się co robić. Spróbował ponownie wspiąć się kilka stopni, ale z ledwością utrzymywał równowagę. Ponownie się zawahał. Po czym się rozsypał...

- Nawet jeśli udałoby mu się jakimś cudem przejść przez moją mgłę... - urwał, bo dopiero teraz zauważył, że zamiast mgły otacza ich lód. - Moja mgła...

- Moje zaklęcie... - Yoshi pochylił się, by dotknąć podłogi, którą pokrywała cieniutka warstewka szronu. - Zimne...

- Przecież to lód. - Aurelia uśmiechała się kącikami ust, ale w jej oczach czaił się niepokój. „Co to znaczy?”

- Aaaaaaaaaaa! - Saturn uwiesiła się szyi Jowisz podkurczając nogi.

Pozostałe Czarodziejki przywarły do ścian, usuwając się z drogi szarżującym pająkom.

- Uważajcie! Bariera! - ostrzegła Selenity.

Pająki nie dosłyszały...

- Co to było? - Featon zareagował nerwowo na głuche walnięcie.

Ponownie dało się słyszeć głuche uderzenie.

- Coś czy raczej ktoś próbuje się tu przedostać. - Yoshi wstał.

- Myślisz, że mu się uda? - Aurelia nerwowo ścisnęła go za ramię.

Nie odpowiedział. Bo jeśli nawet mu się uda, to co dalej? Co może uczynić jeden, nawet największy, pająk?

Chibiusa usiadła na łóżku. Uśmiechała się. Endymion podniósł się zaskoczony.

- ONE mają JE... - Z jej twarzy biła wielka radość. - Mają JE! - Zarzuciła ręce na szyję Endymiona i powtórzyła: - MAJĄ JE!

Bariera znikła. Może spowodował to lód. Może był inny powód, ale pająki musiały się o tym jakoś dowiedzieć i teraz tworząc żywy taran starały się zrobić przejście. Raz za razem waliły w lód nie zważając na to, że same zgniatają swoich towarzyszy. Wkrótce najwyższe stopnie schodów przykrywały setki ciał martwych pająków.

Przerażona Selenity wydała zduszony krzyk. Saturn ukryła twarz w ramieniu Jowisz.

- Przestańcie!


Koniec części trzydziestej piątej, akcja znów przyśpieszyła :))) Przynajmniej mam taką nadzieję ;PPPPPPPP


O czym mówiła Mała Dama? Czy pająkom uda zrobić się przejście? I ile ich jeszcze zginie?


Story wrote by Aurorka (20.12.2003)

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.