Opowiadanie
Śmiech jest najlepszym lekarstwem
Coś
Autor: | literatiwannabe |
---|---|
Korekta: | magda2em |
Tłumacz: | IKa |
Serie: | Stargate SG-1 |
Gatunki: | Parodia, Romans |
Dodany: | 2009-11-28 14:32:24 |
Aktualizowany: | 2009-11-29 13:38:24 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
Zamieszczone za zgodą autorki. Oryginał.
Błachostka 8. - nawiązanie do odcinka "Lost City" - 7x21
8.
Przez całą drogę zastanawiała się, co dokładnie powinna mu powiedzieć. Nie istnieją przecież żadne formułki grzecznościowe, których używa się w takich wypadkach. Choćby w formie malutkiej, poręcznej książeczki ze zwrotami przydatnymi podczas konwersacji z osobą, której mózg jest zagrożony przejęciem przez starożytną cywilizację Obcych. Oczywiście, istniało coś, co zawsze chciała powiedzieć - ale nie mogła, a powodów ku temu było więcej, niż miała chęć w ogóle wziąć pod uwagę.
Poza tym, nigdy nie była do końca pewna, czy on będzie chciał to usłyszeć. A jeśli nie, to... Tego by nie zniosła.
Tylko, że przyjemnie było marzyć o tej chwili, kiedy on otwiera drzwi, patrzy na nią i wie. I w końcu coś może zostać powiedziane, albo zrobione, i z jej serca w końcu zniknie ta bolesna, przejmująca pustka.
Nawet jeśli byłoby już za późno, żeby to miało jakiekolwiek znaczenie, to przynajmniej mogła się tego trzymać kurczowo, kiedy już wydarzy się to, co miało się wydarzyć.
Ale kiedy otworzył drzwi i spojrzał na nią z zaskoczeniem, zorientowała się, że to było tylko marzenie. Kiedy przyszło co do czego, żadne z nich nie zdobyło się na odwagę, żeby się zmierzyć z tym „czymś”, co wisiało w powietrzu. Prowadząc zdawkową konwersację Sam zastanawiała się, czy przypadkiem się jej to tylko nie wydawało.
A potem jego ręka musnęła lekko jej plecy, zupełnie mimochodem, a wtedy zdała sobie sprawę z jednej rzeczy. To wcale nie tak, że nie było nic, o czym nigdy nie rozmawiali. To właśnie dlatego, że wisiało tam coś wielkiego, większego niż to, z czym wiedzieli, jak się zmierzyć.
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.