Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Otaku.pl

Opowiadanie

Legend of Galactic Senshi

Rozdział 3

Autor:Grisznak
Serie:Sailor Moon
Gatunki:Akcja, Dramat, Fikcja, Romans, Science-Fiction
Uwagi:Yuri/Shoujo-Ai, Przemoc, Erotyka
Dodany:2009-10-12 16:37:50
Aktualizowany:2009-10-12 16:37:50


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Merkury zrobiła kilka kroków do tyłu i podeszła ponownie do okna, w szybie którego odbijała się jej twarz na tle jasnych punkcików gwiazd. Przyjaciółka stała za nią, wyczekując odpowiedzi na pytania, które przed chwilą zadała. Zastanawiała się, czy nie poszła za daleko, niepotrzebnie uderzając w osobiste tony, faktem jednak niezaprzeczalnym pozostawało, że pytania te musiały być zadane. Dłuższe, pełne napięcia i wyczekiwania milczenie, które panowało między obiema kobietami, przerwały nagle słowa władczyni błękitnej planety.

- Pamiętasz „Shinakas”? - spytała, nie odwracając się, tylko nadal wpatrując w niebo - Wtedy to wszystko się zaczęło...

Jowisz skinęła głową, wiedząc, że tamta widzi ów gest w odbiciu w szybie. Nie mogła nie pamiętać, mimo, że od tamtych wydarzeń minęło już sporo czasu. Merkury ukończyła właśnie siedemnaście lat i miała przybyć na Księżyc aby zostać oficjalnie przedstawiona królowej oraz jej córce, następczyni tronu, jako sukcesorka rodu. Jowisz, starsza o rok, zgodziła się jej towarzyszyć. Wciśnięta w oficjalny, błękitny mundur, wyuczona co do przecinka zdań, które miała wyrecytować i świadoma odpowiedzialności, która od tej pory będzie na niej spoczywać, błękitnowłosa księżniczka nie czuła się najlepiej. Teoretycznie od dziecka była przygotowywana do objęcia tytułu, a następnie pozycji, jednak teoria a praktyka to dwie różne rzeczy. Tylko fakt, że miała u boku najlepszą przyjaciółkę oraz rodziców sprawiał, że było jej nieco łatwiej i nerwy próbowała ukryć humorem. Statek, który je wiózł, powoli sunął w kierunku księżyca. Luksusowy liniowiec pasażerski „Shinakas” był jedyną tego rodzaju jednostką. Pierwszy statek tego typu, wobec rosnącego momentalnie zagrożenia spokoju w galaktyce, został przerobiony na krążownik pomocniczy. „Shinakas” miał wkrótce także podzielić ten los, gdyż zaprojektowany w czasach pokoju i prosperity wielki, luksusowy statek, służący do transportu pasażerów na długich, międzyplanetarnych szlakach i tak w czasie ewentualnego konfliktu nie na wiele by się zdał. Książęca rodzina władająca Merkurym od dawna przedkładała pragmatyzm nad wygodę. Uznano jednak, że tak ważne wydarzenie, jak oficjalna prezentacja następczyni tytułu wymaga stosownej oprawy. Poza tym lot luksusowym liniowcem miał być prezentem urodzinowym dla zafascynowanej tego rodzaju konstrukcjami dziewczyny. Metalowa powłoka "Shinakas" połyskiwała, odbijając blask odległych o lata świetlne gwiazd.

Młoda księżniczka Jowisza nie do końca podzielała zainteresowania swej przyjaciółki maszynami i komputerami, toteż z pewną niechęcią towarzyszyła jej podczas wypraw do maszynowni czy centrów sterowania. Problemem było także nadążenie za tokiem myśli i słów towarzyszki, kiedy, z widoczną ekscytacją, postanawiała podzielić się swoimi wrażeniami wynikającymi z obejrzenia „podwójnego generatora czegoś tam” czy innego „akceleratora wodorowo jakoś takiego”. Jowisz osobiście wolałaby pogadać o chłopakach czy koniach, a nawet już o polityce, ale Merkury nie dawała jej dojść do słowa. Oglądały właśnie jakieś rury, co do których zastosowania Jowisz do dziś nie miała pomysłu, kiedy statkiem wstrząsnęła gwałtowna eksplozja, momentalnie powalając obie dziewczyny na ziemię. Głuchy pomruk wybuchu rozszedł się korytarzami. Światła zamigały lecz nie zgasły. Zawieszone nad głowami dziewcząt instalacje jęknęły, rozbłysło kilka iskier, ale na szczęście obu księżniczkom nic nie spadło na głowę.

Jowisz podniosła się pierwsza z metalowej podłogi. Szybko podbiegła do leżącej niedaleko towarzyszki, pomagając jej wstać. Ta wydawała się nieco roztrzęsiona, rozglądała się na wszystkie strony, aż w końcu spojrzała w oczy przyjaciółce.

- Co to było? - spytała.

- Nie mam zielonego pojęcia.

- Wybuch musiał być znaczny, możliwe poważne uszkodzenia statku. To musiało być gdzieś daleko. Ale… - Merkury poderwała się z ziemi i pobiegła, Jowisz zaś, nie wiedząc za bardzo gdzie, ruszyła za nią. Księżniczka morskiej planety wpadła jak burza do centrum kontroli silników, które znajdowało się niedaleko. Obie były już w środku, a drzwi cichym szumem zasunęły się za nimi.

- Co się stało?! - krzyknęła Merkury władczym głosem. Siedzący przy komputerach mężczyźni odwrócili się, chcąc zapewne przegnać natręta, ale widok córki ich władczyni sprawił, że ich miny momentalnie zrzedły.

- Pani - zaczął powoli i spokojnie jeden z nich - Zostaliśmy zaatakowani. Prawdopodobnie dywersja od wewnątrz. Mostek i książęce kwatery mieszkalne… - nie dokończył. Nie musiał.

- Mamo… tato… - wyszeptała księżniczka. Stojąca za nią Jowisz położyła ręką na jej ramieniu. Widziała zaciskające się bezsilnie dłonie.

- Nie wiemy, kto ani dlaczego nas zaatakował. Pani, proszę się gdzieś ukryć. Oni mogą być...

W tym momencie drzwi otworzyły się. Stało w nich pięciu ubranych na czarno mężczyzn z miotaczami w dłoniach.

- Wszyscy ręce do góry! W imieniu królowej Metalii przejmujemy ten statek!

- Królowej Metalii… - powiedziała cicho Merkury, stojąc nieruchomo i wpatrując się napastników.

- Ty, gówniaro, głucha jesteś? Łapy do góry! A może chcesz oberwać? Dalej, łapy wysoko! - krzyknął jeden z nich, podchodząc do niej z wycelowanym miotaczem.

- Shabon Spray Freeze…

- Co ty tam mruczysz… auć! - krzyknął, gdy poczuł coś, jakby ukłucie. Nie, nie ukłucie, ale ukłucia. Tysiące małych igiełek mrozu wbijały się w jego ciało. Przenikliwe zimno, przed którym nie chronił strój, pochłaniało ręce, nogi, korpus.... Wypuścił z bezwładnych palców miotacz, który z metalicznym brzdękiem opadł na podłogę.

- Tyyyy… - krzyknął, ale przejmujący chłód odebrał mu głos. Mężczyzna drętwiał, zamarzając żywcem. Ostatkiem sił obrócił głowę, aby spostrzec, że jego ludzi spotyka to samo. Wyciągnął rękę, by dosięgnąć dziewczynę, ale pod własnym ciężarem zamarznięta na lód kończyna oderwała się od ciała, spadając na ziemię i roztrzaskując się na miliony małych, krwawych kryształków. Chwilę potem jeden po drugim przewracali się jego ludzie, często martwi zanim ich ciała rozpadały się w zetknięciu z ziemią. Jego gasnący wzrok z przerażeniem obserwował sprawczynię tego wszystkiego, która podeszła do niego powoli i końcówką palca pchnęła jego ciało do tyłu, by, niczym zrzucona z dużej wysokości szklana butelka, rozprysło się na drobne kawałki. Księżniczka odwróciła się do skamieniałych z przerażenia operatorów komputerów, którym przyszło obserwować to wszystko.

- Połączcie się z systemem dowodzenia statkiem. Hasło dostępu dla to „87htrpsy5” - powiedziała zimnym, spokojnym głosem, pozbawionym wcześniejszych emocji - Oszacujcie uszkodzenia. Namierzcie agresorów. Zlokalizujcie źródła zagrożenia. Nawiążcie kontakt z kim się da i wezwijcie pomoc.

Patrzyli na nią chwilę z niedowierzaniem, ale sytuacja nie dawała czasu na dyskusję. Dzięki hasłu, sterownia silników stała się nowym centrum statku. Na ekranach pojawiły się obrazy z różnych części „Shinakas”. Księżniczka wpatrywała się w mapę statku, na której zaznaczono uszkodzenia i pozycje członków załogi oraz napastników. Dzięki kamerom, można było uzyskać dostęp do większości miejsc. Mimo całkowitego zniszczenia części kwater mieszkalnych oraz mostku dowodzenia, najbardziej witalne partie statku pozostały nienaruszone. Automatyczne śluzy odcięły zdewastowaną część statku zaraz po eksplozji, ratując resztę liniowca przed dekompresją.

- Ci w lewym, dolnym rogu - wskazała - czy tam już nie ma nikogo z naszych ludzi? Tylko ci dranie?

- Tak, pani.

- To śluza powietrzna, tak?

- Tak.

- Odciąć ją i wypompować powietrze.

- …

- Wydałam rozkaz. Wykonać.

- Tak jest - zdradzającym zdenerwowanie głosem technik naciskał guzik za guzikiem. Na schematycznej mapie widać było zamykające się grodzie. Kropki, symbolizujące napastników zaczęły poruszać się gwałtowniej. Trwało to jakiś czas, po czym znieruchomiały. Księżniczkę nie zajmowało to jednak ani trochę. Jej uwagę zaprzątała ostatnia grupa agresorów, kierująca się ku nieuszkodzonemu sektorowi statku, prosto w kierunku miejsca, gdzie się znajdowała.

- Zajmę się nimi - powiedziała, kierując się ku drzwiom.

- Poczekaj - Jowisz stanęła jej na drodze - Odbiło ci? Ich jest dwa razy więcej...

- Zostaw mnie - Merkury ominęła ją - Zajmij się dowodzeniem, kiedy mnie nie będzie - dodała, nie zatrzymując się i wyszła. Kroczyła powoli, ale pewnie opustoszałym korytarzem. Z oddali słychać było kroki biegnących ludzi. Poruszali się szybko, cóż bowiem mogło im grozić? Zatrzymała się i odczekała, aż wyjdą z za rogu, przed którym stała.

Pojawili się. Kilkunastu, może piętnastu, może siedemnastu. Nie liczyła. Zresztą, było to w tej chwili obojętne. Zatrzymali się na chwilę, najwyraźniej zaskoczeni spotkaniem. Nie dała im wiele czasu. Podniosła ręce do góry

- Aqua Raphsody! - strumienie wody, które pojawiły się znikąd, runęły na napastników, z potężną siłą ciskając ich ciałami o znajdującą się tuż za nimi ścianę. W szumie wody tonęły krzyki bólu i trzask pękających kości. Ci, których obrażenia nie okazały się śmiertelne, umierali powoli, gdy woda wdzierała im się do gardeł, wypełniając płuca i rozsadzając je. Gdy ostatni z nieprzyjaciół przestali się ruszać, atak ustał. Nie patrząc już na przemoczone i zmasakrowane zwłoki, księżniczka opadła na kolana, zanosząc się spazmatycznie szlochem, którego ciche echo niosły metalowe ściany korytarzy statku.

Ciąg dalszy nastąpi...

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu
  • Nycia : 2009-10-12 21:16:26

    Hmm... Szczerze mówiąc jak oglądałam SM to te ich czary nie wydawały się jakieś śmiercionośne a tu kompletna masakra! I ta Merkury z zimnym sercem mordująca ludzi... Fajne!:P

  • Slova : 2009-10-12 18:51:23

    No, w końcu jakaś akcja. Chociaż te orpychy za mądre nie były, na ich miejscu wpierw zaatakowałbym właśnie sterownię i odciął okręt od napędu... Nieważne.

    którym przyszło obserwować to wszystko.

    Może którym przyszło oglądać tę makabryczną scenę

    Szkoda, że nie da się oceniać poszczególnych rozdziałów, bo chętnie wystawiłbym teraz wyższą ocenę.

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu