Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Inuki - sklep z mangą i anime

Opowiadanie

Rycerze Bogów

Rozdział 3

Autor:Nemo Prime
Serie:Sailor Moon
Gatunki:Fantasy
Uwagi:Przemoc, Wulgaryzmy
Dodany:2010-09-26 12:18:49
Aktualizowany:2010-09-26 12:18:49


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Pole należy wypełnić w przypadku zamieszczenia tłumaczenia opowiadania zagranicznego. Wymaganymi informacjami są: odnośnik do oryginału oraz posiadanie zgody autora na publikację. (Przypominamy, że na Czytelni Tanuki zamieszczamy tylko te tłumaczenia, które takową zgodę posiadają.)

Dla własnych opowiadań, autor może wyrazić zgodę lub zakazać kopiowania całości lub fragmentów przez osoby trzecie.


- Cholera jasna, czy oni naprawdę są nienormalni? - Minako usłyszała czyjś głos. Chociaż nie za bardzo kontaktowała to jednak wiedziała, że to był Tomasz. Próbowała się skupić. Okiełznać tą gonitwę myśli, jednak upojenie alkoholem przeszkadzało jej w dokonaniu tego. Czuła, że nie dotyka nogami podłogi. Czuła, że jest noszona na rekach. Jednak spróbowała, czego efektem było odparcie do Tomasza.

- Tomasz… coś źle się czuje… mam takie… dziwne uczucie w żołądku.

- W żołądku? - spytał sam siebie, przeczuwając, że właśnie może być nieciekawie. Przyspieszył swój marsz do hotelu, by zdążyć odnieść Minako do jej pokoju zanim stanie się najgorsze. Jednak nie pomyślał, że te drobne kołysania wywołane tym przyspieszeniem, wpłynęły niekorzystnie na i tak już zaczynającą się rewolucje w jej organizmie. Jej poliki odrobinę nabrzmiały od powietrza. Tomasz gdy to zaobserwował, jeszcze bardziej przyspieszył tyle że starał się nie robić już tej huśtawki. W końcu udało mu się przekroczyć próg hotelu. Już miał zamiar kierować się do windy, jednak zatrzymał się gdy ujrzał pewną znaną mu grupę z samolotu. Cofnął się o krok by ukryć się za ścianą i odparł do siebie w myślach.

„Pięknie, kurwa pięknie. Akurat teraz tego mi było trzeba najbardziej, przyjaciół Miny. Rany jak oni mnie zobaczą z Miną w takim stanie to już po mnie. Pomyślą, że ja to jakiś zboczeniec, i próbuję ją cichaczem zgwałcić. Sebastian, Artur niech no ja jutro was dopadnę, to nogi z dupy wam powyrywam. Oj powyrywam! Dobra co robić? Tutaj niedaleko są schody przeciwpożarowe, może z nich skorzystać?”

- Mina, jaki numer ma twój pokój?

- Num… numer? - odparła niemrawo - 316.

„316? O mordę, to na trzecim piętrze. No dobra ryzyk-fizyk”

I ruszył w kierunku drzwi. Na szczęście były blisko i znajdowały się poza widokiem Usagi, Ami, Rei, Makoto, Maoru i Chibiusy. Udało mu uniknąć niepożądanego spotkania, jednak zawsze kij ma dwa końce. Dość szybkie wchodzenie po schodach dało się mocno we znaki Minako, rewolucja w jej brzuchu narastała. Już powoli zaczęła odczuwać nieprzyjemny smak goryczy w gardle, która powoli narastała. Tomasz próbował dodać animuszu Minie mówiąc że to już niedługo, żeby jeszcze wytrzymała, chociaż było to trudne udawało jej się to. Jednak z każdym jego krokiem coraz bardziej piekł ją przełyk. Tomaszowi udało się wydostać ze schodów i wkroczyć na korytarz szybkim krokiem i skierował się do drzwi jej pokoju. Nacisnął na klamkę i wparował, nawet nie zauważył że drzwi nie były zamknięte. Po czym skierował się do łazienki, postawił minę i pomógł jej nakierować się nad muszlę klozetową w ostatniej chwili. Wtedy Minako zwymiotowała. Za pierwszym razem nie udało jej się „wycelować” przez co odrobina wymiocin dotarła na ziemię. Jednak za drugim razem już była odpowiednio ustawiona. Zwymiotowała po raz drugi, potem trzeci i tak jeszcze ze cztery razy. Tomasz położył rękę na jej czole, tworząc jej oparcie. Próbował nie patrzeć na to przedstawienie, jednak kiedy wydawało się mu że to już koniec, Mina znowu zwracała zawartość swojego żołądka. Kiedy już wszystko się uspokoiło, podniosła głowę spoglądając na niego. Tomasz uśmiechnął się do niej po czym odparł.

-Spokojnie. Jutro będzie lepiej. Chodź, pomogę ci się położyć.

Odprowadził ją do łóżka, po czym pomógł jej się położyć, przykrył ją i powędrował do łazienki. Sprzątnął bałagan, który przed chwilą się urządził i kiedy kierował się do wyjścia to Mina spojrzała na niego i odparła:

-Tomasz… mógłbyś ze mną zostać? - jej glos zdradzał, że dziewczyna się struła, oraz że pewnie będzie czegoś potrzebować. Tomasz uśmiechnął się do niej i podszedł do znajdującego się nieopodal fotela. Usiadł, po czym rzekł.

-Śpij Mina. Jak się prześpisz to poczujesz się dużo lepiej.

- Dziękuję.- odparła do niego z uśmiechem. Zamknęła oczy i próbowała zasnąć. Tomasz spojrzał na zegarek leżący na małej szafeczce obok łóżka. Wskazywał 22.45.


***


Minako powoli otworzyła oczy. Szło jej to trudno. Miała wrażenie, że jej powieki stały się ciężkie i jak by nie mogła ich podnieść. Jednak kiedy jej się to udało cichutko syknęła, gdyż zabolały ją oczy. Obraz powoli wyostrzał się. Kiedy już wszystko wdziała i była przytomna odczuwała zmęczenie. W gardle czuła zgagę. Była spocona, bo jak się okazało spała w ubraniu. Kiedy rozejrzała się po pokoju zorientowała się, że Tomasza w nim nie ma. Lecz po chwili usłyszała pukanie do drzwi.

- Proszę. - odparła lekko zmordowanym głosem.

Kiedy drzwi się otworzyły to pokoju wszedł nikt inny jak Tomasz.

- Dzień dobry. - powiedział. - Jak tam się czujesz? -odparł czule.

- Nie najlepiej. - odpowiedziała zmarnowana. Wszystko mnie boli, źle się czuję. Matko czy tak zawsze jest po alkoholu?

- Tylko jak się przesadzi. - odparł uśmiechając się niej. - Wybacz jeśli cię wystraszyła moja nieobecność, ale musiałem na chwilę wyskoczyć po parę drobiazgów na kaca.

- Na co? - spytała.

- Kaca. Tak się nazywa stan w którym jesteś.

- Aha. - mruknęła.

- Mina wiesz lepiej będzie jak przebierzesz się w jakieś nocne ciuchy, bo pewnie twoje przyjaciółki zaraz tu będą. A ja mam pomysł jak zrobić żeby się nie dowiedziały że piłaś.

- A jaki? I dlaczego?

- Zaufaj mi. Niech to zostanie naszą tajemnicą.

Minako zmęczona powoli zgramoliła się z łóżka i powędrowała do łazienki. Przebieranie trochę trwało, ale udało się jej w końcu. Kiedy wyszła Tomasz podał jej jakieś pastylki do ssania i kazał wypić jakiś napój. Miał przyjemny smak. Smak cytryny. Tomasz powiedział jej, żeby się jeszcze zdrzemnęła i obiecał, że będzie siedział i już nie wyjdzie. Minako ponownie zasnęła.


***


Kiedy Minako znowu się przebudziła czuła się dużo lepiej, jednak nadal miała uczucie lekkiej zgagi. Na szczęście nie czuła zmęczenia i mogła już nie spać. W pokoju był Tomasz. Uśmiechając się odparł:

- I jak samopoczucie?

- Dużo lepiej. - odparła odwzajemniając uśmiech. - Choć nadal czuję się jeszcze jak flak.

- Wybacz.- odparł - Zapomniałem cię ostrzec o tej tradycji.

- Jakiej tradycji?

- Wiesz mamy tam taką właśnie niepisaną tradycję, która już parę latek ma na karku.

- A na czym ona polega?

- To że jak ktoś z nas pozna kogoś nowego i przedstawi tą osobę reszcie, to zawsze wznosimy za to toast. Wiem, głupia ta tradycja.

- Wcale nie. - Minako zaprotestowała. - Warto mieć swoje własne tradycje.

- Jednak, moi kumple zrobili głupotę upijając Cię. Spokojnie jutro z nimi porozmawiam. Swoja drogą powiem, polubili Cię. Nawet Martyna. A niezwykle ciężko jest sprawić, aby kogoś polubiła.

- Nie. Możesz nie robić im za to afery? - Zapytała. -To też moja wina. Mogłam odmówić. Zresztą ja też ich zdążyłam polubić.

- Kontaktowa jesteś.

- Jak zawsze.

Tomasz i Minako rozmawiali jeszcze długo na różne tematy. Tak jak wtedy w samolocie, każda minuta sprawiała im przyjemność. Rozmawiali o swoich zainteresowaniach, szkole, rodzinie, domu, przyjaciołach. O wszystkim, czym interesuje się każdy nastolatek. W końcu do drzwi Minako znowu ktoś zapukał.

- Proszę. - zaprosiła.

Drzwi się otworzyły. Do pokoju weszli Usai, Chibiusa i Mamoru.

- Mina, co tak długo nie… - przerwała, kiedy zobaczyła Tomasz. - O przepraszam masz gościa.

- No… - Mina próbowała wyjaśnić, ale Tomasz wstał i odparł.

- Witam. Pewnie mnie nie znacie. Ale ja was kojarzę. Minako dużo o was opowiadała. A nazywam się Tomasz Fleischer.

- Usagi Tsukino.

- Mamory Chiba.

- Chibiusa Tsukino.

Wszyscy ukłonili się. Tomasz odpowiedział tym samym.

- Mam nadzieje, że nie opowiedziała o nas wszystkiego. - odparł żartobliwie Mamoru.

- Nie. Tylko to o co pytałem. - odparł.

- To ty jesteś tym chłopakiem którego spotkała Mina w samolocie? - spytała Chibiusa.

Tomasz uśmiechnął się do Chibiusy i odparł z przyjaznym tonem głosu.

- O… widzę, że wy dowiedzieliście się o mnie pierwsi. Hm, a myślałem, że ja będę pierwszy. -odparł przewracając oczami. Wszyscy zgromadzeni załapali żart i uśmiechnęli się.

-A tak w ogóle, to co tak długo cię wczoraj nie było? - spytała Usagi.

-Wczoraj kiedy wracałam z łazienki spotkałam Tomasza. Zaproponował mi poznanie swoich przyjaciół. A ja postanowiłam ich poznać.

- Eh… przyjazny wieczór z nowymi znajomymi. - Usagi westchnęła z nutką romantyzmu. - I jak było?

- Miło. Bardzo przyjemni i fajni ludzie.

- Chciałabym ich poznać.

- To żaden problem. - odparł Tomasz. - Zawsze możemy się umówić na wspólne spotkanie.

- Z chęcią skorzystamy z tej propozycji. - powiedział Mamoru.

- To może jutro wieczorem?

- A czemu nie. - odparła Chibiusa. - Tylko musimy powiadomić resztę dziewczyn.

Tomasz spojrzał ponownie na nią i odparł z uśmiechem.

- Rezolutna z ciebie dziewczynka. Chętnie poznam resztę twoich przyjaciółek.

- No to powiadomimy dziewczyny i możemy iść. - dodał Mamoru.

- Jedynie trzeba ustalić o której godzinie. Może o 19.00?

- Mi pasuje.- odparła Mina.

- Mi też. - dodał Mamoru.

- Ja też się zgadzam. - odała Usagi.

- I ja. - odparła radośnie Chibiusa.

- No to jesteśmy umówieni.

- A właśnie, Mina. Dlaczego jesteś jeszcze niegotowa? - spytała Usagi. - Mieliśmy, iść dzisiaj na zakupy.

- Wybaczcie, ale nie pójdę. Źle się czuje. - odpowiedziała.

- A co się stało Mina? - spytała Chibiusa.

- Minako próbowała coś powiedzieć, ale Tomasz znowu ją wyprzedził.

- Minako struła się wodą.

- Wodą? - spytał zdziwiony Mamoru

- No wiesz, nie przegotowaną. Z kranu.

- To można się zatruć wodą z kranu?

- Można Usagi. - Odpowiedział Mamoru.

- Jak? - zapytała zaciekawiona chibiusa.

- Inny klimat.- opowiedział Tomasz. - Wy japończycy jesteście przyzwyczajeni do wody występującej w waszym klimacie. Niestety Polska leży w innej strefie klimatycznej, więc nie jesteście przyzwyczajeni do wód występujących tutaj. Żeby się nie struć musielibyście ją przegotować. Wiem co mówię, wierzcie mi. To samo spotkało mnie w Japonii.

- O rany. - opadła zdziwiona Usagi. - naprawdę można struć się w taki sposób.

- Można, Usagi. Tomasz tu ma rację. - odparł Mamoru. - A ile jej wypiłaś?

- Z litr, półtora. - odparła z niepewnością.

- U to dużo. - dodał. - Jak chcesz to możemy zostać z tobą.

- Nie, nie trzeba. - odparła. - Jedźcie beze mnie. Tomasz dotrzyma mi towarzystwa.

- Nawet powiem to będzie dla mnie zaszczyt. - odparł pogodnie Tomasz.

Usagi, Mamoru i Chibiusa uśmiechnęli się ponownie, ukłonili się, życzyli miłego spędzenia czasu i wyszli pozostawiając Tomasza i Minako samych. Kontynuowali swoją rozmowę. Trwała ona długo. W końcu zegar pokazał godzinę 21.45. Tomasz rzekł:

- No późno już. Czas bym się zbierał.

- Naprawdę musisz? - spytała.

- Niestety tak. - odparł ze zniechęceniem w glosie. - Jutro mam kilka spraw do załatwienia. Ale spokojnie ciągle jesteśmy umówieni na jutrzejsze spotkanie. A ty prześpij się. Jutro jak wstaniesz będziesz wypoczęta i bez jakichkolwiek dolegliwości. Do jutra - uśmiechnął się do niej.

- Do jutra. - odparła z uśmiechem. Tomasz wyszedł pozostawiając Minako samą w pokoju. Ta postanowiła pooglądać jeszcze telewizję. Włączyła odbiornik i skupiła swoją uwagę na telewizorze.


***

Minako wreszcie się przebudziła. Oczy przestały ją boleć, poczuła się dużo lepiej. Dziewczyna była wypoczęta i pełna sił. Jedynie zauważyła, ęe zasnęła przed telewizorem, gdyż był on włączony. Mina wyłączyła go, wstała i ruszyła do łazienki. Kwadrans później była już gotowa do wyjścia. Skierowała się do windy i zjechała na dół, po czym wyruszyła do restauracji. Byli tam już wszyscy. Podeszła do nich i odparła:

-Witam. - powiedziała siadając na swoim miejscu.

- No, nasza struta dziewczyna wreszcie odzyskała siły. - odparła Makoto.

- No cóż, za dużo wypiłam tej wody. - odparła z uśmiechem.

- Litr, to sporo. - dodała Rei. - Powinnaś ja przegotować.

- No, nie wiedziałam, że mogą być takie skutki.

- To trzeba było się dowiedzieć. Ami na pewno by cie ostrzegła.

Minko milczała. Uśmiechnięta mówiła do siebie w myślach:

„Gdyby tylko znali prawdę”. Dziewczyna wzięła kromkę chleba i posmarowała ją masłem, położyła kawałek szynki i odgryzła kęs.

- I jak bawiłaś się z nowymi przyjaciółmi? - spytała Ami.

- Bardzo dobrze, to bardzo sympatyczni ludzie, polubiłyście ich.

- Mam nadzieję. Zwłaszcza, że Usagi przekazała nam, że dzisiaj mamy się z nimi spotkać. - powiedziała Makoto.

- A ta ogólnie to co dzisiaj mamy w planach? - spytała Mina

- Najogólniej to planujemy dzisiaj pozwiedzać zabytkowe miejsca. - Ami odpowiedziała. - Właśnie ustaliłam trasę i myślę, że zaczniemy od zwiedzania…

- Łazienek Królewskich. - przerwała jej Usagi.

- A ty skąd wiesz? -spytała zdziwiona.

- Kobieca intuicja. - odparła.

- Usagi, czy przypadkiem ta twoja intuicja to nie szklanka przy ścianie? - dodała Rei z uśmiechem na twarzy.

- Co?! Jak szklanka?

- Nie udawaj. - odparła. - Chibiusa już zdążyła się podzielić.

Usagi, spojrzała na swoją córkę (z przyszłości) skrzywiła twarz w lekkim grymasie i odparła do niej.

- I ty Chibiuso?

- Ja nic złego nie zrobiłam… - odparła z niewinnym uśmieszkiem. - Po za tym to ty powinnaś się wstydzić.

- Ja? Dlaczego?

- Bo podsłuchiwanie innych zbyt grzeczne nie jest. - do rozmowy dołączył Mamoru.

Usagi zaczerwieniła się i nic nie odpowiedziała. Jednak po chwili odparła:

- To zjedzmy i ruszajmy. A tak właściwie, gdzie jest pan Imachara?

- Musiał wyruszyć na spotkanie biznesowe, ale pozostawił nam limuzynę do dyspozycji. - oparł Mamoru.

- Zostawił ją dla nas? -spytała niedowierzająca Makoto.

- Tak.

- My to mamy naprawdę szczęście.

- No cóż, po dwukrotnym uratowaniu świata przed zagładą, zasłużyliśmy na chwilkę szczęścia. - Dodała rozentuzjazmowana Usagi. - Jedynie co, to skończmy śniadanie i ruszajmy. Jestem, ciekaw co nas dzisiaj ciekawego spotka. - Dodała spoglądając na Rei. Ta tylko z zakłopotaniem w oczach, popatrzyła chwilkę na Usagi i odparła.

- Co?

- A tamten chłop…

- Cicho. - odparła cichaczem. - Jedzmy i ruszamy.

O dziwo po tych słowach reszta grupy nie drążyła tematu. Zakończyli posiłek, skierowali się do limuzyny, wsiedli i ruszyli. Przez ten czas rozmawiali. Przeważnie to dziewczyny wypytywały o Tomasza i jego przyjaciół. Minako opowiedziała im wszystko. Czyli jak w jej stylu resztę wymyśliła na poczekaniu. Dziewczyny coraz bardziej chciały ich poznać. Rozmawiali również o wrażeniach na temat wakacji. Kiedy dojechali na miejsce i przeszli przez bramę ukazał im się cudowny ogród jak w pałacu. Pełen drzew, kwiatów, krzewów. Im dalej tym coraz bardziej zapierało im dech w piersiach.

- Rany. - powiedziała Usagi z podziwem. - Jak tu pięknie.

- Jak ogród pałacowy. - dodał Makoto.

- Łazienki królewskie. - zaczęła Ami. - Kompleks pałacowy, założony w XVIII wieku z inicjatywy króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. - choć, było jej ciężko wypowiedział te słowa, to jednak dała radę. Nawet ładnie to zabrzmiało. - Ponoć najpiękniejszym miejscem jest pałac na wyspie, letnia rezydencja Polskiego Króla. Urządzał tam słynne obiady czwartkowe, zdoby…

- Ami. - zapiszczała Usagi.

- Co?

- Skąd ty to wiesz?

- Z książek, które miałam w bagażu podręcznym.

Dziewczyny nic nie odpowiedziały, ta odpowiedz je zamurowała. Tylko Mamoru i Chibiusa niebyli zaskoczeni. Jednak po chwili oszołomienie opuściło je i rozpoczęła się kolejna rozmowa.

- Letnia rezydencja króla, jak w bajce. - zaczęła Usagi.

- Ale ona jest prawdziwa. - odparła Minako.

- No chodźmy ją zobaczyć.

Kiedy dotarli ujrzeli przecudny pałac, umiejscowiony na zielonej wysepce.

- Ale piękny… - odparła Usagi romantycznym tonem głosu. - Jak zostanę królową to chyba będę bardzo lubiła tu spędzać czas.

- Chyba my wszystkie. - dodała Minako.

- Ogólnie to on zostanie ci podarowany. Odparła Chibiusa, jednak szybko zasłoniła usta dłonią.

- No cóż. Taka piękna i mądra królowa zasłużyła na wyrazy wdzięczności od swych poddanych. -Odparła dumnym i zadowolonym tonem głosu. Nikt nic nie odpowiedział, ale nie z powodu wypowiedzi Usagi tylko tego co powiedziała Chibiusa. Po chwili Ami zapytała:

- Gdzie, jest Mako?

Makoto w tym czasie oddzieliła się od grupy i wędrowała innymi alejkami robiąc zdjęcia okolicy.

„Matko, nigdy nie stracę takiej okazji by porobić kilka fotek. W końcu nie po to męczyłam się przez lot w tym „latającym cholerstwie” by niczego nie zdobyć” myślała. Jednak jej spokój przerwał krzyk. Krzyk przerażenia. Pobiegła do jego źródła i kiedy dotarła, ujrzała długowłosą dziewczynę o kruczoczarnych włosach, ubraną w normalnie ludzkie ubranie. Dziewczyna stała nad inną przerażoną dziewczyną. Czarnowłosa podniosła otwartą dłoń na której znajdowała się czarna, wykonana na pierwszy rzut oka z granitu broszka. Okuta w pierścień, na jej szczycie znajdował się czerwony kamień. Broszka uniosła się. Makoto od razu wiedziała co należy zrobić. Schowała się i…

- Jupiter Star Power!!! Make Up!!!

Po przemianie krzyknęła w stronę nieznajomej.

- Przestań natychmiast!!!

Nieznajoma odwróciła się i spojrzała na Makoto. Druga dziewczyna wykorzystała okazję do ucieczki. Gdy nieznajoma ujrzała, że jej ofiara uciekła, ze złością wykonała gest dłonią i puściła w Makoto kulę ognia. Udało jej się odskoczyć, jednak kiedy kula uderzyła w ziemię lekko oparzyła sobie prawą łydkę. Poparzenie nie było aż tak wielkie, jednak bardzo uciążliwe. Nieznajoma podniosła ręce do góry i zaczęła mówić.

-Ypálli̱los, akoúo̱ kyrá tou, akoúo̱, m 'akoús Glabrezu. Słowa były wyraźnie zimne i bez uczuć, wręcz lodowate. Nagle z nikąd ukazał się potwór, demon wielkości dwóch dorosłych z czterema rękami. Dwie zakończone dłońmi, a inne dwa wielkimi i przerażającymi szczypcami. Potwór miał jeszcze głowę dobermana wykrzywioną w wyrazie chęci do ataku. Nieznajoma wskazała swemu „słudze” skinieniem głowy Makoto. Ten tylko ryknął i ruszył na nią jak wściekły byk. Makoto bez wahania krzyknęła słowa zaklęcia.

- Suprime Thunder! - w demona poleciał piorun. O dziwo mimo swojego wzrostu i masy potwór był szybki. Ominął atak Makoto i nim zdążyła cokolwiek zrobić ten już dopadł ją w swoje kleszcze, podniósł i cisnął mocno o ziemię. Makoto upadła na bark, który zaczął ją boleć. Nie wiedziała czy jest złamany czy zwichnięty. Jednak udało jej się skorzystać z komunikatora.

- Ratunku! Tu jest droid!!!

Jednak po chwili demon znowu chwycił ją w kleszcze i podniósł. Nieznajoma podeszła bliżej i spytała:

- A ty co z choinki się urwałaś? -jej język wydawał się jakby polski, jednakże Makoto wszystko zrozumiała.

- Kim jesteś i czego chcesz?

- Aby zrozumieć najlepiej drugą osobę trzeba przynajmniej przejść kilometr w jej butach. - odparła i podniosła broszkę.

- Co to jest? - spytała Makoto lekko przerażona.

- Moje buty. - Wtedy z kamienia z broszki wystrzelił czarny promień trafiający w pierś Makoto. Dziewczyna krzyknęła. Czuła jakby ktoś zadawał jej ból od środka serca. Mocny i długi. Wtedy w bestię coś trafiło. Puścił Makoto, a nieznajoma odwróciła się w stronę z której nadleciał atak i ujrzała czwórkę dziewczyn ubranych tak samo jak Makoto i jednego mężczyznę ubranego w smoking. Nieznajoma krzyknęła w gniewie.

- Zabij, ich!!!

Monstrum ruszyło w ich kierunku. Mamoru rzucił kolejną różę, dziewczyny również nie próżnowały.

- Crescent Beam!

- Shine Aqua Illusion!

- Burning Mandala!

Jednak i to nic nie dało. Demonowi udało się przemknąć przez wszystkie ataki i dobiec szybko do nich. Atakował. Jednak nie uderzył swymi szczypcami w grupę, ale 2 metry przed nimi o pustą ziemie. Fala uderzeniowa wywołana tym uderzeniem zmiotła wszystkich na glebę. Gdy grupa była na deskach, nieznajoma podeszła do Usagi i powiedziała:

- Kolejne, wkurwiające insekty.

Chciała już wydać rozkaz, jednak niewiadomo skąd demona trafiła strzała przeszywając jego oko. Ryknął z bólu, chwycił strzałę swoją normalną dłonią i próbował ją wyjąć. Kiedy mu się to udało z rany trysnęła czarna krew. Nieznajoma obejrzała się i ujrzała dwoje ludzi. Kobietę i mężczyznę okutych w metalowe zbroje, każda w innym kolorze. Kobieta miała zbroję koloru zielonego, a raczej podchodzącego pod szmaragd. Mężczyzna czerwoną podchodząca pod rubin bądź karmazyn. Nieznajoma syknęła i odparła groźnie.

- Wy!

- Tak, my. - odparł ironicznie mężczyzna w zbroi. - Słyszeliśmy, że bardzo brzydko się bawisz Marii.

- Ty chędożony rycerzyku. Tym razem nie wygrasz.

- Jesteś tego pewna? - odparła zadziornie kobieta.

- Was jest dwoje. - odparła z zadowoleniem. - A ja wezwałam Glabrezu.

- Wiedzieliśmy o tym, i jesteśmy wszyscy przygotowani.

Te słowa sprawiły, że Marii przeraziła się. Nagle do dwójki dołączyło czworo osób. Dwóch mężczyzn i dwie kobiety okuci również w zbroje. Potężny wojownik w białej zbroi, młody mędrzec odziany w szarą zbroję, spokojna i chłodna kobieta w zbroi czarniej i piękna panna w zbroi ze złota. Wtedy mężczyzna okuty w czerwoną zbroję krzyknął.

- Artemida, ostrzeliwuj go! Afrodyta, Nemezis atakujcie go czarami! Ares, Kronos za mną!

I tak Kobieta ubrana w zieloną zbroje zaczęła strzelać z łuku w demona. Posępna i piękna zaczęły składać jakieś znaki z rąk. Od posępnej wystrzelił czarny pocisk uderzający go w twarz. Wybuchł i oblał go jakąś cieczą palącą mu twarz. Od pięknej wystrzelił biały promień trafiający w bark i powodujący bolesne obrażenia. Wtedy dopadły go strzały i trzech pozostałych. Dwóch dosięgnęło celu. Wojownicy odziani w czerwoną i szarą zbroję uderzyli jeden w tors drugi w nogę. Wściekły demon wykorzystał swoje kleszcze i trzasnął wojownika w białej zbroi powodując, że odleciał trafiając w drzewo. Jednak zebrał się do kupy i wyjął z małej przegródki na pasku flakonik. Otworzył go i wypił jego zawartość. Wtedy ruszył. Wydawało się, że jest szybszy. Szybki niczym wiatr dobieg do broniącego się demona, wskoczył na zgięte kolano, wyskoczył w stronę karku. Kiedy tam dotarł szybko wspiął się wyżej i wpił swój miecz w bark demona w taki sposób, że ostrze pozostało w ciele. Wojownik w bieli parę razy mocno poruszył miecz na prawo i lewo, po czym go wyjął. Z rany trysnęła soczyście czarna krew. Bestia padła na glebę martwa. Nieznajomej zwanej Marii nie było, uciekła. Wszyscy wojownicy powstali. Okuty w czerwoną zbroję powiedział do swowich:

- Artemida, dziewczyna. Kronos…

- Wiem, oskórować bo zanim spłonie. - przerwał mu odziany w szarą zbroję po czym ruszył w stronę truchła. Kobieta w zielonej zbroi podeszła do Makoto, uklęknęła, podparła ręką jej głowę i podała fiolkę do jej ust, mówiąc.

- Wypij to powoli do końca.

Makoto wypiła. Poczuła dziwny kwaśno-gorzki smak. Dziwnie się z początku poczuła, ale potem przestała odczuwać ból w barku i w sercu. Wstała z lekką pomocą, potem podeszła do swoich. Dziewczyny i Mamoru podeszli do Makoto. Usagi chciała im podziękować, jednak ich już nie było. Zostały jedynie dymiące szczątki zamieniające się powoli w popiół. W ich głowach zrodziła się myśl. Czy to wrogowie czy przyjaciele?

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.