Opowiadanie
Triada
Rozdział 2
Autor: | Kh2083 |
---|---|
Serie: | Sailor Moon |
Gatunki: | Fikcja, Mroczne |
Dodany: | 2016-11-21 08:00:49 |
Aktualizowany: | 2016-11-20 22:44:49 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
Rozdział 2
Następnego dnia Haruka obudziła się bardzo wcześnie rano. Za oknem panował półmrok ponieważ Słońce nie zdążyło jeszcze wyłonić się zza horyzontu. Dziewczyna przeciągnęła się i wyszła z łóżka uważając, aby nie obudzić śpiącej jeszcze Michiru. Udała się na balkon, rozprostować ręce i nogi, a także odetchnąć świeżym, porannym powietrzem. Przyjemny, ciepły wiatr delikatnie dotykał jej skórę. Oparła się na barierce, spoglądając na spowity we mgle pobliski las i jezioro. Zdała sobie sprawę, że z lasu nie dobiegały odgłosy ptaków ani innych zwierząt, a cała okolica była pogrążona w ciszy tak jak poprzedniego dnia. Blondynka była tym zaniepokojona.
Kazusa również obudził się bardzo wcześnie rano. Był niewyspany i bolała go szczęka, nie mógł sobie jednak przypomnieć dlaczego. Pomyślał, że musiał uderzyć się gdzieś w lesie podczas wycieczki z dwiema dziewczynami. Spojrzał na drugie, puste łóżko w pokoju. Gdzieś w głębi jego świadomości tkwiło wspomnienie związane z tym przedmiotem. Czy ktoś w nim spał? Nie był w stanie wydobyć tego faktu z pamięci. Postanowił wyjść na korytarz, pospacerować trochę i oczyścić swój umysł z niepotrzebnych pytań. Ostatni raz spojrzał na łóżko. Znów pojawiło się uczucie jakby o kimś zapomniał. Nie dręcząc się niepotrzebnymi problemami, przetarł twarz ręką i wyszedł z pokoju. Po kilku krokach spaceru, zapukał do drzwi od pokoju który zajmowały Ruri i Sakiko. Wiedział, że było bardzo wcześnie, ale liczył na to że Ruri już wstała. Pamiętał że miała to w zwyczaju. Chciał koniecznie porozmawiać z nią o dziwnej pustce w pamięci, którą coraz dotkliwiej odczuwał. Czekał dłuższą chwilę. Dziewczyna otworzyła dopiero gdy miał już odejść.
- Cześć. - przywitał się z nią.
- Cześć. Co cię sprowadza tak wcześnie rano? - Ruri zdziwiła się.
- Chciałem zobaczyć czy wciąż jesteś rannym ptaszkiem. - odparł chłopak.
- Jestem , właśnie zrobiłam sobie kawę.
- Słuchaj, mogę wejść? Chciałem porozmawiać.
- No nie teraz. Obudziłbyś Sakiko. Ona może przesiedzieć całą noc patrząc w księżyc, ale wstać jest jej bardzo trudno. Śpi teraz jak dziecko. - dziewczyna odparła niezadowolona z faktu, że odprawiła chłopaka spod swoich drzwi.
- W takim razie, do zobaczenia na śniadaniu. - Kazusa pożegnał się z przyjaciółką i wrócił do swego pokoju.
Michiru obudziła się dużo później niż pozostałe osoby w towarzystwie których podróżowała. Będąc wciąż rozespaną, przetarła oczy siadając na łóżku. Popatrzyła do lusterka, które leżało obok niej na poduszce, ale nie po to by wróżyć, czy szukać przeciwnika ukrywającego się w kącie pokoju. Westchnęła widząc, że jej włosy były bardzo rozczochrane po spaniu. W pokoju nie było jej partnerki. Dziewczyna zaczęła rozglądać się dookoła w jej poszukiwaniu i w tym samym momencie usłyszała szum wody w łazience. Jak się okazało, Haruka brała prysznic. Drzwi od łazienki były otwarte, więc Michiru postanowiła do niej zaglądnąć. Cicho podeszła do kabiny w której stała blondynka. Haruka, pomimo wody lejącej się po jej ciele, usłyszała, że ktoś stał obok, kątem oka zauważyła zielone włosy. Zakręciła wodę. Michiru odsunęła zasłonkę od prysznica. Zobaczyła swą dziewczynę gołą, z mokrymi włosami z których kapała woda.
- Cześć Michiru. Stęskniłaś się za mną? - zapytała blondynka.
- Ładnie to tak pierwsza zajmować łazienkę? Ty nie musisz martwić się o swoje włosy, popatrz na moje...
Haruka dotknęła jej głowy. Pochyliła się nad nią i pocałowała ją prosto w usta.
- Lubię te włosy, jesteś teraz taka naturalna... - powiedziała.
- Naturalna?
Blondynka dotknęła jej koszuli nocnej.
- Pomoczysz mnie. - protestowała zielonowłosa dziewczyna.
- Najlepiej będzie jak ją zdejmiesz.
Za namową swojej kochanki, Michiru zdjęła koszulę nocną. Całkiem naga weszła pod prysznic. Haruka przytuliła się do jej ciała.
- Teraz umyjemy te włosy? - zapytała trzymając dłonie we włosach przyjaciółki.
- I tamte też? - dodała po chwili.
Ruri i Sakiko wstały z lóżka i ubrały się bardzo szybko. Już po kilkunastu minutach od obudzenia się ze snu były gotowe do śniadania. Ruda dziewczyna idąc do jadalni zatrzymała się przy pokoju Kazusy. Wiedziała, że chłopak zaraz do niej wyjdzie, czuła że chciał porozmawiać z nią o czymś bardzo istotnym. Tak też się stało. Kiedy Kazusa zamykał za sobą drzwi, podeszła do niego Sakiko.
- Kazusa, a co z Ichibanem? Nie idzie z nami? - zapytała. Oczy chłopaka rozszerzyły się ze zdziwienia. Popatrzył na czarnowłosą dziewczynę jak na wariatkę.
- Ichibanem? Nie znam żadnego Ichibana. Przyjechałem tutaj z wami dwiema, a po drodze poznaliśmy tamte dwie, Harukę i Michiru... - odparł.
- Ichiban był z nami. Przecież sam zaprosiłeś go na tą wycieczkę. Jak możesz o tym nie pamiętać? - Sakiko powiedziała, wyraźnie się denerwując. Kazusa wystraszył się zachowaniem koleżanki. Ruri podeszła do niej i ją objęła.
- Sakiko? Co Ci się stało? O kim ty mówisz? My nie znamy żadnego Ichibana. Wybraliśmy się na tą wycieczkę w trójkę.
Czarnowłosa zamilczała. Wiedziała, że coś było nie tak z jej przyjaciółmi. Zapomnieli o znajomym z którym zawsze podróżowali po Japonii. Dziewczyna nie miała pojęcia jak to się mogło stać, ale postanowiła więcej nie poruszać tego tematu. Chciała dać sobie więcej czasu na obserwację ich zachowania.
- Przepraszam. Musiało mi się coś przyśnić. Przecież wiesz jak bardzo realistyczne są moje sny. - Bardzo szybko wymyśliła odpowiedź. Kiedy chwila zakłopotania minęła, cała grupa podążyła w kierunku restauracji. Ruri zatrzymała się oglądając się za siebie.
- Imię Ichiban z czymś mi się kojarzy. Nie mogę sobie tylko przypomnieć z czym. - oznajmiła, głęboko się zamyślając. Haruka i Michiru dołączyły do swych nowych znajomych już w restauracji. Michiru miała na sobie letnią, zieloną sukienkę bez rękawów, a jej dziewczyna były ubrana tak jak poprzedniego dnia. W stołówce pracowała ta sama kelnerka co w kawiarni, a przy stoliku stojącym w kącie sali siedziała tłusta kobieta, którą dziewczyny widziały poprzedniego dnia. Znów coś żarła. Haruka zaczęła rozmowę z Kazusą i Ruri, a Michiru usiadła obok Sakiko. Czarnowłosa wydawała jej się spięta, tak jakby myślała o czymś co ją bardzo niepokoiło.
- Sakiko... jak się dziś czujesz? - zapytała.
- Lepiej, dzięki. Myślę, że przyzwyczaiłam się do atmosfery tego miejsca. Widocznie można nabrać odporności na wszystko... - Opuściła wzrok. Posmutniała. Michiru zauważyła to natychmiast i chciała poprawić jej humor.
- Wybierzemy się dzisiaj do miasteczka? Może znajdziemy coś ciekawego do kupienia?
- Chętnie. - Sakiko odparła z wymuszonym uśmiechem. Spojrzała na stół i wróciła do jedzenia śniadania.
- Gdzie jest wasz kolega? - Michiru zapytała. Oczy Saki rozszerzyły się ze zdziwienia. Przestała jeść.
- Pamiętasz go... - cicho wyszeptała. Kazusa i Ruri skończyli swoje śniadanie i kierowali się do wyjścia. Haruka także wstała z zamiarem odejścia od stolika. Jej partnerka chwyciła ją za rękę.
- Dokąd się wybierasz?
- Kazusa idzie do samochodu. Ja też sprawdzę co z naszym.
Kiedy cała trójka wyszła z jadalni, Michiru i Sakiko zostały przy stole same. Przetoczyła się obok nich gruba kobieta, sapiąc. Okazało się, że poszła do kuchni prosząc o następną porcję swojego jadła.
- Michiru... - Zaczęła czarnowłosa.
- Tak?
- Muszę z tobą koniecznie porozmawiać. Ale nie tutaj.
Rozglądnęła się dookoła jakby wypatrując niebezpieczeństwa.
- Za jakieś dziesięć minut spotkajmy się przy tamtym jeziorze. Ok? Jest to jedyne miejsce w którym czuję się trochę zrelaksowana.
- W porządku... - Michiru zgodziła się natychmiast, bo czuła, że jej koleżanka miała jej do przekazania coś co ją także interesowało. Sakiko, wychodząc ze stołówki, spojrzała przelotnie na Michiru. W chwili gdy ich oczy się spotkały, Michiru poczuła jakby ktoś wbił w nią coś bardzo zimnego. Instynktownie sięgnęła do kieszeni sukienki zaciskając pięść na swym piórze do transformacji. Po opuszczeniu jadalni, Neptune zawołała Harukę i powiedziała jej o propozycji Sakiko. Następnie udała się samotnie nad przyhotelowe jezioro. Dziewczyna już tam na nią czekała i zdążyła się przebrać w czarną koszulę bez rękawów i czarne spodnie. Delikatny, chłodny wiatr, stanowiący ulgę dla wszystkich przebywających w upale, potrząsał jej kruczoczarnymi włosami.
- O czym chciałaś ze mną porozmawiać? - zapytała Michiru.
- Pamiętasz, że był z nami chłopak o imieniu Ichiban?
- Oczywiście. Dlaczego miałabym zapomnieć?
Sakiko zbliżyła się do zielonowłosej. Stanęła naprzeciwko niej, patrząc jej głęboko w oczy.
- Ani Kazusa ani Ruri nie pamiętają o nim. Twierdzą, że nigdy nie znali kogokolwiek o imieniu Ichiban. Uważają, że coś jest nie tak z moją głową, że zmyśliłam go sobie, że mi się przyśnił.
Michiru patrzyła w jej twarz jak zahipnotyzowana.
- Jestem pewna że coś stało się z Ichibanem i ktoś nie chce abyśmy się czegokolwiek o nim dowiedzieli. - oznajmiła czarnowłosa.
- W takim razie, dlaczego my o nim pamiętamy? - zapytała Michiru badając wiedzę jej znajomej na temat niezwykłych zjawisk dziejących się w okolicy.
- Właśnie tego chciałam się od Ciebie dowiedzieć... - Sakiko uśmiechnęła się, podeszła bliżej do dziewczyny, dotknęła jej ramion. Delikatnie przesunęła wzdłuż nich swoje ręce zatrzymując się na dłoniach Michiru.
- Wczoraj po południu obie odczułyśmy coś dziwnego. A później w nocy... czy nie jesteśmy takie same? - Spytała enigmatycznie, a jej oczy zrobiły się fioletowe, jakby świecące wewnętrznym blaskiem. Michiru postanowiła nie reagować i spokojnie czekać na dalszy rozwój sytuacji. Sakiko po kilku minutach puściła jej ręce. Oddaliła się na kilka kroków.
- Nie, nie jesteś taka jak ja... - Odparła, a jej oczy zaszkliły się od łez.
- Sakiko... co chciałaś przez to powiedzieć?
- Ty też jesteś odmienna od zwykłych ludzi, ale w inny sposób. Czuję to w tobie Michiru... Ale nie jesteśmy takie same...
Neptune zbliżyła się do niej i tym razem to ona chwyciła za jej dłonie.
- O co chodzi Sakiko? Kim jesteś? Co wiesz o tym miejscu? Jaki to ma związek ze zniknięciem Ichibana? - wypytywała zniecierpliwiona.
- Chcesz odpowiedzi, ale sama nie powiesz mi kim jesteś i czego dowiedziałaś się o tym miejscu.
Michiru przez chwilę milczała. Wiedziała, że stojąca naprzeciwko niej osoba miała rację, a zatajanie prawdziwego celu jej wizyty w hotelu na pewno nie mogło zbudować zaufania pomiędzy obiema kobietami. Nie wolno jej było zdradzić tajemnicy.
- Nie mogę, przepraszam Cię Sakiko.
Zniechęcona czarnowłosa dziewczyna usiadła na wystającym z trawy głazie. Lekko się zgarbiła.
- Nie wiem dlaczego, ale wyczuwam i widzę sprawy, które są niedostrzegalne dla innych. Już jako mała dziewczynka zauważałam dziwne istoty i zdarzenia dziejące się wokół mnie. Na początku wszyscy uważali, że mam bogatą wyobraźnie i nikt mi nie wierzył. Ale później gdy stawałam się dorosła... - Sakiko zatrzymała swą wypowiedź. Nabrała głębokiego oddechu.
- Nie wiesz jak to jest gdy wsadzają cię do psychiatryka. Zatruwają Cię lekami odbierającymi zdolność postrzegania prawdy. - powiedziała, patrząc na Neptune smutnym wzrokiem. Michiru usiadła obok niej.
- Zresztą moja przeszłość jest nieważna. Kazusę i Ruri poznałam jakiś rok temu, ale najważniejsze jest to że jakieś dwa miesiące temu miałam sny, przeczucia odnośnie czegoś co działo się w tym miejscu. Coś ciągnęło mnie tutaj i kiedy nadarzyła się okazja wycieczki w te strony, skorzystałam z niej. Myślałam, że przebywanie tutaj mnie uspokoi, ale jest wręcz przeciwnie. Niepokój z dnia na dzień staje się coraz mocniejszy. Dodatkowo pojawiła się przede mną następna tajemnica w postaci Ciebie i twej przyjaciółki. - Wstała z kamienia. Otrzepała spodnie z zeschłej trawy i kurzu.
- Ten świecący symbol na twym czole to znak planety Neptun, tak?
Michiru zaniemówiła. Tylko Sailor Senshi były zdolne do zobaczenia symbolu planety. Sakiko wiedziała, że poruszyła temat tabu i postanowiła się wycofać.
- Idę na górę. Zjem coś, pójdę do łazienki, a później... - Spojrzała na zielonowłosą przewiercającym duszę spojrzeniem.
- Mam nadzieję, że propozycja pochodzenia po sklepach wciąż jest aktualna?
Michiru kiwnęła głową na tak.
- Na razie.
Sakiko weszła do hotelu. Neptune wpatrywała się w jezioro na którym wiatr tworzył niewielkie fale, myśląc w co tym razem się wpakowała i jak dalej rozwinie się sytuacja w której się znalazła. Wyszła przed hotel. Zauważyła Kazusę i Ruri idących w stronę schodów, bardzo żywiołowo o czymś rozmawiających. Na miasteczkiem, pomimo wczesnej pory, prażyło Słońce. Dziewczyna zasłaniając się ręką przed jego promieniami starała się wypatrzeć swą przyjaciółkę. Haruka stała pod jednym z drzew. Gestem ręki poprosiła, aby Michiru do niej podeszła.
- Kurde... nie uwierzysz co odkryliśmy razem z Kazusą! - oznajmiła podekscytowana.
- Tak?
- Nie ma akumulatorów w naszych samochodach, ktoś spuścił powietrze z opon. Ponadto nie działają tutaj komórki. - Blondynka pokazała, że jej telefon nie miał zasięgu. Mina Neptune bardzo spoważniała.
- Teraz jesteśmy pewne, że dzieje się tu coś złego, a ktoś lub coś nie chce abyśmy się stąd wydostały. Pamiętasz, że wczoraj z Sakiko i resztą był jeszcze jeden chłopak?
- Tak, pewnie, że pamiętam. Dziwiłam się czemu do tej pory się nie pojawił.
- Zniknął wczorajszej nocy. Sakiko powiedziała mi, że Ruri i Kazusa zachowują się tak jakby w ogóle go nie pamiętały. Jestem pewna, że coś go porwało oraz wymazało pamięć jego znajomym, aby nie wzbudzić podejrzeń.
- W takim razie, kurde... dlaczego my o nim pamiętamy? - blondynka zapytała zdziwiona.
- Nie wiem, pewnie dlatego, że jesteśmy Sailor Senshi i zdolności tego czegoś nie są w stanie pokonać naszej magii.
- W takim razie jak wytłumaczysz to, że Sakiko o nim pamiętała?
- To jest dla mnie największą zagadką. Dziewczyna na pewno nie jest zwykłym człowiekiem. Powiedziała mi, że od urodzenia ma dar widzenia niedostrzegalnego. Ale jestem pewna, że kryje się za tym coś więcej...
- Może to że ona jest przyczyną tego co się tu wcześniej działo i zniknięcia chłopaka?! - Haruka uniosła się.
- Nie, na pewno nie... kiedy z nią rozmawiam nie czuję się tam jak przy przeciwnikach.
- W takim razie co przy niej czujesz ? - zapytała Haruka zaciskając pięści. Było oczywiste, że nie podobały jej się rozmowy jej dziewczyny z czarnowłosą pięknością. Ostatnie zdanie bardzo zdenerwowało Michiru.
- Jesteś o nią zazdrosna! - krzyknęła.
- Nie jestem. Chcę cię chronić przed niebezpieczeństwem.
- Wiem, kiedy przemawia przez Ciebie zazdrość.
- Kurde, no i co z tego. Mam powody. Ona jest cholernie ładna i do tego dobrze się razem dogadujecie.
- Ech, Haruka... - Michiru opuściła wzrok. Po chwili spojrzała surowo na blondynkę.
- Mamy tutaj misję do spełnienia. I nie pozwolę, aby twoje kaprysy ją popsuły. Pójdę do miasteczka z Sakiko i spróbuję się czegoś o niej dowiedzieć. Ty zostaniesz tutaj. Będziesz obserwowała hotel.
Neptune szybkim krokiem oddaliła się w stronę budynku, a Haruka została pod drzewem. Trzymała w dłoni mały kamyk ściskając go ze złością.
- Jeden fałszywy ruch, ty blady gotycki dziwolągu. - Wyszeptała przez zaciśnięte zęby.
Sakiko czekała na Michiru na zakręcie polnej drogi prowadzącej do miasteczka. Ubrała sobie czarne okulary, gdyż Słońce było o tamtej porze dnia zupełnie nie do zniesienia. Neptune także zaopatrzyła się w parę okularów oraz dodatkowo w przeciwsłoneczny kapelusz. Dziewczyny przywitawszy się na szybko, zaczęły wspólny spacer. Pokonały zakręt i znalazły się przed kamiennym mostem pod którym płynął potok. Idąc przez niego zatrzymały się na chwilę, aby popatrzeć na strumyk. Z górskiej rzeczki dochodził przyjemny chłód, który był dla dziewczyn wytchnieniem w okolicy zalanej żarem słonecznym. Po kilku minutach podziwiania jego krystalicznej czystości, znajome ruszyły w dalszą trasę. Po jakimś czasie wyszły na drogę leżącą nieopodal łąki. Przecinała ona wzgórze za którym wznosiły się zabudowania małego miasteczka. Było niesamowicie gorąco, dlatego droga, chociaż nie była długa, dała się dziewczętom we znaki. Sakiko kucnęła pod samotnym drzewem dającym odrobinę cienia. Wyciągnęła z torby butelkę z wodą i szybko się z niej napiła. Potem podała napój Michiru.
- Napij się. Z nieba leje się żar.
Neptune wzięła butelkę do ust. Sakiko przeczesała włosy.
- Strasznie nie lubię upałów. Bardzo szybko się w nich męczę. Poza tym nie mogę się opalać. Moja skóra nie toleruje dużej ilości słońca.
- Rozumiem, ja też za nimi nie przepadam. Lubię się przed nimi chronić w morzu...
- Mówiłaś o tym w nocy. Kurcze, musisz nieźle pływać. Masz ładną figurę.
- Niektórzy mówią, że w poprzednim życiu byłam zwierzęciem morskim.
- I pewnie mają rację.
Dziewczyny zaśmiały się. Postanowiły wyruszyć dalej. Po kilkunastu minutach marszu trafiły do miasteczka. Miejsce to było niewielkie, a drewniane domy wchodzące w jego skład były podobne do tych które stały przy hotelu. W kilku z nich znajdowały się sklepy, głównie z żywnością i pamiątkami dla turystów. Ludzie chodzący po ulicach miasta byli tak samo nijacy jak Ci, których dziewczyny widziały poprzedniego dnia. Wydawali się być elementem krajobrazu równie pozbawionym własnej woli jak latarnie czy kamienie leżące przy drodze. Michiru zaczepiła jakąś starszą kobietę.
- Przepraszam, gdzie mogę kupić jakieś pamiątki?
Babcia pokazała placem na jeden z budynków, po czym bez słowa ruszyła w sobie tylko znaną stronę.
Zielonowłosa patrzyła za nią przez chwilę. Chciała sięgnąć do torebki po lusterko i sprawdzić z kim lub czym miała do czynienia, bo intuicja podpowiadała jej, że nie był to zwyczajny przechodzień. Sakiko szturchnęła ją, wyrywając ją z zamyślenia.
- Chodźmy już. Może tam jest coś ciekawego.
Obie weszły do sklepu z pamiątkami. Pomieszczenie nie było zbyt duże. Stała tam lada na której leżało kilka przedmiotów, a za nią ukrywała się sprzedawczyni, która ledwie mieściła się pomiędzy nią, a potężnymi regałami na których umieszczono oferowane towary. Można było tam kupić wiele różnych rzeczy: pocztówki z miejscowości, miniaturki świątyń i domów, albumy o różnych zakątkach Japonii, figurki przedstawiające bogów szczęścia, a także zabawki dla dzieci pochodzące spoza wysp oraz wiele innych amerykańskich i chińskich tandetnych przedmiotów.
- W czym mogę paniom pomóc? - Zapytała z przesadną słodyczą sprzedawczyni.
- Rozglądamy się z koleżanką...
- Polecam te posążki. Podobno naprawdę przynoszą szczęście.
Michiru wzięła do ręki jeden z nich.
- Rzeczywiście ładny...
- Tak, gorąco namawiam do jego zakupu. - Dziewczynie coś nie podobało się w zachowaniu kobiety.
- Niech mi pani powie, a czy któryś z nich przyniósł pani szczęście?
- Oczywiście. Polecam te posążki. Podobno naprawdę przynoszą szczęście. - Michiru odłożyła figurkę.
- W tych lasach podobno pojawił się Yeti? Słyszała pani? - Neptune zadała bezsensowne pytanie, aby zaobserwować reakcję kobiety.
- Bardzo możliwe. Gorąco namawiam do jego zakupu. - sprzedawczyni odpowiedziała, słodko się uśmiechając. Michiru postanowiła zapytać ją o coś zupełnie głupiego.
- Lubi pani przebierać się w skórę i dawać lekcję wychowania swojemu mężowi przy pomocy bicza?
- Oczywiście. Polecam te posążki. Podobno naprawdę przynoszą szczęście. - odparła kobieta z przylepionym do twarzy uśmiechem. Sakiko nie słuchała tej niesamowicie dziwnej rozmowy. Rozglądała się dookoła. Nagle coś za oknem przykuło jej uwagę. Wydawało jej się, że zauważyła coś znajomego w sklepie naprzeciwko.
- Michiru! To Ichiban! On tam jest! - krzyknęła. Złapała za dłoń Michiru i wraz z nią wybiegła w kierunku chłopaka. Obie dziewczyny wpadły do drugiego sklepu. Okazało się, że wzrok nie zmylił Sakiko. Rzeczywiście w sklepie stał Ichiban, albo ktoś do niego bardzo podobny. Patrzył na wiszący na ścianie obraz.
- Ichiban! Co ty tu robisz?! - czarnowłosa dotknęła go.
- Martwiłyśmy się o ciebie. - dodała. Chłopak odwrócił się do niej. Uśmiechnął się szeroko.
- Chyba mnie z kimś pomyliłaś. Nie nazywam się Ichiban.
Michiru sięgnęła do torebki po pióro do transformacji, przeczuwając niebezpieczeństwo.
- Piękną mamy tu okolicę. Polecam wycieczkę w góry do naszej pięknej świątyni. - odparł okularnik z dziwnym uśmiechem.
- Ichiban! Co ty mówisz! To ja, Sakiko! Nie pamiętasz mnie?!
- Chyba mnie z kimś pomyliłaś.
- Chodź z nami. Na pewno sobie wszystko przypomnisz. - Sakiko nie dawała za wygraną, chciała koniecznie przywrócić chłopakowi pamięć. Neptune wyciągnęła lusterko. Chłopak na jego widok odepchnął czarnowłosą, rzucając się do ucieczki. Michiru chwyciła dziewczynę, ratując ją przed upadkiem na twardą podłogę. Obie pobiegły za uciekinierem, który był już na drugim końcu placu. Dziewczyny bez chwili zastanowienia podążyły za nim. Chłopak skręcił za niewielki, biały budynek. Sakiko i Michiru znalazły się tam tak szybko, jak tylko mogły. Rozglądnęły się dookoła. Widziały płot, ściany dwóch sąsiadujących ze sobą domów. Logicznym było, że Ichiban nie mógł nigdzie uciec. Po chwili Neptune zauważyła zamknięte drewniane drzwi.
- Tam musiał się ukryć!
Sakiko nie czekając na reakcję przyjaciółki podbiegła do drzwi. Nabrała rozpędu i otworzyła je potężnym kopniakiem. Michiru była zaskoczona siłą koleżanki, ale bez wahania podążyła za nią. Dziewczęta znalazły się w niewielkim pomieszczeniu, które było bardzo zakurzone, gorące i duszne, a wszędzie dookoła stały skrzynie i półki. Niestety nigdzie nie było widać chłopaka. Zupełnie tak jakby po prostu rozpłynął się w powietrzu.
- Co tu się do cholery dzieje? - Sakiko nie kryła swego zdenerwowania. Michiru obserwowała ją z uwagą.
- Chciałabym to wiedzieć. - wyszeptała myśląc nie tylko o zniknięciu chłopaka, ale także o pokazie siły czarnowłosej koleżanki.
Ruri i Kazusa pozostali w hotelu i nie mieli zamiaru nigdzie się wybierać, bo mieli plany zupełnie odmienne od chodzenia po górach i lasach. Siedzieli w pokoju wynajętym przez chłopaka. Dziewczyna patrzyła przez okno.
- Posłuchaj Kazusa... Jest tak gorąco. Może poszukamy jakiejś rzeki żeby się ochłodzić, nie chcesz?
- Niedługo stąd wyjedziemy. Sakiko i nasi nowi znajomi rozeszli się po okolicy. Taka szansa może się nie powtórzyć. - Kazusa oznajmił z uśmiechem. Podszedł do dziewczyny. Ona zaczerwieniła się, wiedząc o co mu chodziło.
- Co masz na myśli? - zapytała chociaż doskonale znała odpowiedź.
- Dokładnie to samo co ty...
- Przynajmniej się zgadzamy - Odparła z uśmiechem. Odeszła od okna, a jej przyjaciel zasunął zasłony. Podszedł do niej, objął ją i zaczął całować. Dziewczyna wyrwała mu się. Pobiegła do drzwi i przekręciła zamek, aby nikt niepożądany nie zakłócił jej chwili przyjemności. Chłopak ponownie się do niej zbliżył. Pocałowali się. Po chwili Ruri położyła się na łóżku, a on zrobił to samo. Zaczęli się namiętnie całować i dotykać.
Po powrocie z miasteczka, Michiru opowiedziała Haruce o wszystkich dziwnych rzeczach jakie zauważyła podczas swojej wycieczki. Kiedy nastała noc, dziewczyny postanowiły czuwać, aby po raz kolejny nie doszło do czyjegoś zniknięcia. Było niezwykle gorąco i duszno, trudniej do wytrzymania niż w dzień. Michiru siedziała na krześle ubrana w krótkie spodenki i koszulę bez rękawów. Trzymała lusterko myśląc, że powinno dać jej jakiekolwiek ostrzeżenie gdyby zdarzyło się coś dziwnego. Haruka leżała na łóżku w majtkach i białej koszulce. Patrzyła na jakąś gazetę korzystając ze światła nocnej lampki.
- Teraz jesteśmy już pewne że coś jest nie w porządku z tym miejscem. - oznajmiła Haruka.
- Tak, sprzedawcy mówiący cały czas jedno zdanie, sytuacja z tym chłopakiem... Teraz musimy czekać aż przeciwnik w jakiś sposób da o sobie znać. - odparła Michiru.
- Porwie kolejną osobę?
- Tak. Albo wyczuje, że jesteśmy dla niego zagrożeniem i zaatakuje nas bezpośrednio.
- A jeśli tego nie zrobi? Jeśli wszyscy znikną nam sprzed nosa? Może trzeba zacząć działać?
- Chyba nie chcesz rozwiązać tego w taki sposób? - Michiru zapytała zapobiegawczo.
- Czemu nie? Wystarczy go sprowokować. Jeśli zaatakujemy pierwsze, mamy dużą szansę na szybkie zwycięstwo. - Blondynka uśmiechnęła się.
- Sprowokować?
- Na przykład rozwalić kilka budynków. Albo zaatakować któreś z jego zombie w mieście.
Michiru odłożyła lusterko.
- Nie możemy. Nie wiemy czy to są jego twory, czy prawdziwi ludzie. Nie udało mi się użyć Lustra na żadnym z nich.
Haruka odwróciła się na plecy.
- Pozostaje jeszcze niewiadoma w postaci czarnej ślicznotki.
- Nie próbuj znów zaczynać. Doszła kolejna tajemnica z nią związana po tym jak kopniakiem prawie wyrwała drzwi z zawiasów.
- A Twoje lustro? Wyczuwa coś? - zapytała blondynka.
Neptune wzięła lusterko do ręki. Popatrzyła na jego powierzchnię odbijającą światło lampki nocnej.
- Nic. Musimy czekać i być gotowe szybko zadziałać.
- To może zabijemy jakoś czas? - zaproponowała blondynka uśmiechając się.
- I być gotowe szybko zadziałać... chyba mówiłam przed chwilą, a ty czegoś nie rozumiesz. - Michiru odparła sprowadzając swoją przyjaciółkę na Ziemię. Dziewczyny zaczęły się śmiać.
Ruri leżała w łóżku w pokoju Kazusy w koszuli nocnej. Chłopak siedział przy biurku czytając jakąś książkę. Oderwał się od niej, kiedy zauważył że jego przyjaciółka otwarła oczy.
- Nie możesz usnąć? - zapytał .
- Najwyraźniej sen dzisiaj nie przyjdzie. Może to Twoja obecność tak na mnie działa?
- To może chcesz abyśmy znów... tak jak przed południem... - zaproponował Kazusa.
- Nie, nie mam ochoty... po prostu chcę usnąć, a coś mi na to nie pozwala.
Kazusa wstał od biurka i usiadł na łóżku przy dziewczynie. Ona przysunęła się do niego, a po chwili przytuliła się do niego delikatnie.
- Dlaczego nie chcesz wrócić do pokoju Sakiko? - chłopak zapytał.
- Nie mogę dłużej znieść jej obecności. Nie mogę znieść tego spojrzenia przewiercającego cię na wylot. Tych dużych oczu zaglądających ci do duszy, tej bladej skóry w świetle Księżyca...
- Co ty mówisz Ruri? Nie jesteś sobą! Przecież zawsze lubiłyście się z Sakiko. Czemu tak o niej mówisz ? - Kazusa był zaskoczony niecodzienną wypowiedzią przyjaciółki.
- Nie rozumiesz tego, bo za mało z nią przebywasz. Czasami wydaje mi się, że ona nie jest człowiekiem. Patrzy na Ciebie tymi swoimi brązowymi oczami i zdaje ci się, że czyta w twoich myślach, że wie o twoich najgłębiej skrytych sekretach... jest jak wiedźma, posępna córka nocy wyruszająca na polowanie...
Chłopak był bardzo zdziwiony tym co mówiła do niego Ruri. Przytulił ją.
- Nie czujesz się najlepiej. Odpocznij, spróbuj usnąć.
- Ty mi nie wierzysz, prawda? Ale ja nie kłamię. Dzisiaj, kiedy spotkałam ją na korytarzu po tym co robiłam z Tobą... ona wszystko wiedziała... musiała znać każdy szczegół. Podeszła do mnie i spytała czy dobrze spędziłam przedpołudnie...
- Kurcze, zapytała tak, bo jest twoją przyjaciółką. Dziewczyno, nie wymyślaj do tego teorii! Ona nie mogła o niczym wiedzieć, a choćby nawet to przecież ona wie co nas łączy...
W oczach Ruri pojawiły się łzy. Wstała odpychając od siebie ręce chłopaka.
- Trzymasz jej stronę! A ona niszczy moje serce od środka! Idę stąd! Nie mogę wytrzymać wiedząc, że ona jest obok i opiera się o ścianę swą bladą skórą!
Ruri bardzo szybko podeszła do drzwi. Kazusa próbował ją zatrzymać, ale ona popchała go z całych sił, tak mocno, że chłopak przewrócił się na podłogę. Trzasnęła drzwiami i znalazła się na korytarzu. Idąc przez piętro nie zapaliła światła, jej chód był szybki, ale dziwnie nienaturalny. Dziewczyna zeszła po schodach na parter i skierowała się do drzwi prowadzących w stronę pobliskiego lasu. Nieopodal stała jedna z pokojówek. Kiedy Ruri ją minęła, kobieta uśmiechnęła się złowieszczo.
W pokoju Sakiko panowały ciemności. Dziewczyna stała przy oknie, trzymając ręce na parapecie. Miała na sobie piżamę w postaci czarnych, krótkich spodenek i czarnej koszulki. Zimny wiatr orzeźwiająco omywał jej twarz. Nie mógł jednak rozwiać niepokoju czającego się w sercu dziewczyny, przeczucia, że zaczęło się coś niebezpiecznego dla jej przyjaciół i dla niej samej. Opuściła głowę, a jej kruczoczarne włosy opadły na twarz, zasłaniając oczy.
- Znów się coś stanie... - przycisnęła palce do parapetu. Po chwili szybkim ruchem ręki odgarnęła włosy z czoła i skierowała się do wyjścia. Postanowiła przestać być bierną i zacząć działać. Wybiegła na korytarz i rozglądnęła się dookoła. Podbiegła do klatki schodowej, a następnie udała się na parter. Zauważyła, że Ruri zniknęła w drzwiach wyjściowych. W tym samym momencie, w jednym z pokoi hotelowych, Michiru otworzyła szeroko oczy, gwałtownie spoglądając na lusterko. Haruka, widząc zmianę w zachowaniu przyjaciółki, wstała z łóżka. Michiru wzięła z szafki nocnej swoje pióro do transformacji. Blondynka uśmiechnęła się.
-Pojawił się? - zapytała.
- Pojawił się. - odpowiedziała jej ukochana.
- Najwyższy czas. - Haruka była zadowolona, ścisnęła swoje pióro do transformacji. Obie dziewczyny szybko wybiegły z pokoju.
- Zamieniamy się.
Ruri szła boso po łące. Blade światło księżyca padało na jej szczupłe ciało, a zimny wiatr rozwiewał włosy i piżamę. Jej oczy były puste, wpatrzone w dal, a usta szeptały coś niezrozumiale. Szła przed siebie w stronę starego lasu, wyglądając jakby lunatykowała. Z hotelu wybiegła do niej Sakiko. Zimny wiatr, który zerwał się niewiadomo skąd, potrząsał jej długimi włosami. Była przerażona, chciała jak najszybciej pomóc swojej koleżance.
- Ruri! Obudź się! Otrząśnij się z tego! Słyszysz mnie? - krzyczała z całych sił próbując zatrzymać dziewczynę. Chwyciła ją za ramiona i uderzyła dwa razy w twarz. Ruri nie zareagowała. Patrzyła przed siebie, zupełnie nie kontrolowała swojego ciała. Wyrwała się czarnowłosej i podążyła na spotkanie swojego przeznaczenia. Sakiko znów próbowała ją powstrzymać. Niestety nogi odmówiły jej posłuszeństwa. Zachwiała się i upadła na trawę. Próbowała się podnieść, lecz nie mogła. Uderzyła pięścią w ziemię czując ogromną bezsilność. W ciemnościach widać było sylwetkę pokojówki.
- Nie uda Ci się, dziewczyno... - szeptała złowroga postać. Sakiko zakręciło się w głowie. Upadła na ziemię tracąc przytomność. Pokojówka zbliżyła się do niej. W pewnej chwili spojrzała w stronę lasu.
- Nie... tylko nie ona! Nie jestem gotowa na spotkanie z nią. - Odsunęła się od dziewczyny, po czym rozpłynęła się w ciemności. Ruri stała przy pierwszych drzewach lasu. Jej twarz pozbawiona była jakichkolwiek emocji, wydawała się obojętna wobec tego co miało ją za chwilę spotkać. Wśród drzew mignął jakiś cień. Po kilku sekundach światło księżyca ukazało sylwetkę starej, grubej kobiety podpierającej się sękatym kosturem. Starucha łypnęła oczami pełnymi nienawiści na Ruri, a później na hotel i jego okolicę. Była to baba, którą Haruka i Michiru spotkały kilka dni wcześniej.
Sailor Neptune i Uranus biegły w stronę lasu. Michiru zatrzymała się na chwilę przy nieprzytomnej Sakiko. Na jej twarzy ukazał się strach o życie koleżanki.
- Co się stało? - zapytała Uranus.
- To Sakiko... leży tutaj!
Neptune klęknęła przy dziewczynie. Położyła jej głowę na swoich kolanach. Sprawdziła tętno.
- Co z nią?! - Haruka znów spytała.
- Żyje, jest nieprzytomna. Oddech ma spokojny. - Michiru delikatnie położyła jej głowę na trawie.
- Przepraszam Sakiko, nie mogę zostać. - wyszeptała. Haruka spojrzała na nią.
- Idziemy! - rozkazała.
- Oczywiście! - odparła Neptune. Stara wiedźma skrzeczała niezrozumiałe zaklęcia unosząc ponad głowę swój kostur. Ruri zachwiała się. Zamknęła oczy, a po jej czole spłynęły krople potu. Po kilku sekundach, upadła na kolana. Starucha jeszcze głośniej wrzeszczała swoje zaklęcia.
- Stój! - Krzyk Michiru przeszył nocne niebo. Przed wiedźmą pojawiły się Sailor Uranus i Sailor Neptune.
- Zamilcz czarownico i odejdź od tej dziewczyny - powiedziała Haruka.
- Albo będziemy musiały Cię stąd przepędzić! - dodała Michiru. Wiedźma nie przejmowała się przybyciem wojowniczek. Dalej recytowała teksty w języku znanym chyba tylko sobie. Uranus uśmiechnęła się.
- Sama się o to prosiłaś. World Shaking! - Kula białego światła uformowała się wokół zaciśniętej pięści blondynki. Dziewczyna cisnęła ją w kierunku staruchy. Czarownica, widząc zbliżający się do niej czar, osłoniła się swą laską. Ku zdziwieniu Uranus, jej kula zboczyła z kursu i uderzyła w ziemię kilka metrów dalej od kobiety. Nastąpił wybuch, który wyrzucił w stronę dziewczyn tumany kurzu i suchej ziemi. Grunt zatrząsł się w całej okolicy.
- Hsss. - Czarownica syknęła z nienawiścią.
- Wy niczego nie rozumiecie głupie dziewczyny, nie mieszajcie się w nie swoje sprawy!
Stara splunęła na trawę, a z miejsca w którym upadła jej flegma zaczęły wylatywać muchy. W czasie kilku sekund uformował się potężny rój tych owadów. Z ogromnym brzęczeniem poleciał w kierunku Sailor Senshi.
- Deep Submarge! - Michiru wtworzyła kulę niebieskiego światła i cisnęła nią w owady. Wszystkie muchy podczas zetknięcia z nią zostały zatopione w ścianie wody i martwe opadły na łąkę, a nieprzyjemny dźwięk ich skrzydeł ustał. Haruka rozglądnęła się dookoła zauważając, że dupiasta wiedźma przedzierała się przez zarośla, próbując uciekać. Pobiegła za nią. Michiru usłyszała krzyk Ruri. Szybko do niej podeszła. Dziewczyna klęczała na trawie, jej usta poruszały się tak jakby chciała coś powiedzieć. Po jej policzkach płynęły łzy.
- Co się stało! Ruri, otrząśnij się!
Ruda nie zareagowała. Wyciągnęła rękę w stronę lasu. Michiru spojrzała w kierunku, który ona wskazywała. Okazało się, że był tam Kazusa. Szedł powoli, jak w transie, zupełnie tak jak przed paroma minutami Ruri. Neptune zostawiła znajomą i próbowała podejść do chłopaka. Nagle zerwał się ogromny wiatr, który przewrócił dziewczynę na plecy.
- Tej ofiary mi nie odbierzecie! - Wiatr niósł czyjś potężny głos. Wokół chłopaka uformowała się ciemność, całkowicie go pochłaniając. Przenikliwy wrzask Ruri rozległ się dookoła.
- Idiotki! Teraz są rozgniewane! Z waszej winy dusza tego chłopaka jak i jego ciało przepadły na wieki! - Starucha wrzeszczała z krzaków plując na wszystkie strony.
- Zaczekaj! O co ci chodzi wiedźmo! - Uranus krzyczała próbując przedrzeć się przez gęstwinę. Wyciągnęła rękę w stronę kobiety. Stara machała kosturem, łamiąc gałęzie młodych drzew stojących jej na drodze.
- Nie mieszajcie się w nie swoje sprawy! Powinnam was ukarać za zepsucie moich czarów!
Uranus zauważyła, że czarownica znikała w ciemnościach lasu. Oczy zaszły jej mgłą. Kiedy jej wzrok się polepszył, zauważyła że znajdowała się przed nią plątanina gałęzi nie do przebycia, stająca się z sekundy na sekundę coraz bardziej gęsta. Wkrótce było ich tak dużo, że całkowicie zasłoniły księżyc. Dziewczyna znalazła się w ciemnościach. Spojrzała za siebie. Zrobiło jej się zimno, poczuła ogromny strach. Okazało się że tam, gdzie przed chwilą była łąka i jej ukochana, rozpościera się gąszcz gałęzi nie do przeniknięcia wzrokiem. Konary otoczyły ją ze wszystkich stron, przybliżając się z każdą chwilą do jej ciała. Przestraszona blondynka wyciągnęła swój miecz. Próbowała ciąć nadchodzące gałęzie, ale było ich za dużo, z każdą chwilą więcej i więcej. Czerń sięgnęła do najgłębszych zakamarków jej duszy. Dziewczyna opierała się, ale szybko zrezygnowała i zatonęła w ciemnościach. Czuła, że była w miejscu gdzie nie było niczego poza nią. Słyszała swój własny głos szepczący jej bez przerwy do ucha te same zdania: "Musisz potrafić widzieć przez kłamstwo. Musisz dostrzec to co jest prawdą."
Sakiko odzyskała przytomność. Jej obolałe od upadku na twardą ziemię ciało dało o sobie znać, a wszystko to co widziała było niewyraźne i rozmazane. Dopiero po minucie dziewczyna odzyskała zdolność widzenia. Przetarła oczy, podniosła głowę i rozglądnęła się dookoła. Widok jaki zobaczyła zdziwił ją. Nie było hotelu i jego ogrodów, nie było żadnych zabudowań, a w oddali nie świeciły światła miasteczka. Wszędzie dookoła rozciągały się ciemne lasy. W miejscu gdzie powinien stać hotel, była jakaś stara, rozlatująca się rudera od wielu lat przez nikogo nie zamieszkana. Jedyne światło w tym miejscu pochodziło z gwiazd i Księżyca. Sakiko usiadła na trawie. Rzeczywistość zaczęła zmieniać się na jej oczach. Obraz rozmazał się, okolica zafalowała. Dziewczyna zauważyła, że pochylał się nad nią jakiś kształt. Coś do niej krzyczał. Nie mogła zrozumieć ani jednego słowa, gdyż jego słowa dochodziły do niej w postaci kolorowego deszczu. Sakiko wytężyła wzrok. Zauważyła zielone włosy Michiru powiewające na wietrze. Czuła na sobie dotyk jej dłoni.
- Michiru.... - wyszeptała zamykając oczy. Gdy je ponownie otworzyła okazało się, że wszystko wróciło do normy - zobaczyła hotel, jego ogród, lampy o kulistym kształcie i światła domów w miasteczku majaczące w ciemnościach.
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.