Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Studio JG

Opowiadanie

"Kiedy zaciera się granica między niebem a piekłem"

część XXVII "...Even if it ends up a tragedy I'm glad that I could meet you..."

Autor:Aurorka
Serie:Slayers, Twórczość własna
Gatunki:Dramat, Obyczajowy
Uwagi:Utwór niedokończony, Alternatywna rzeczywistość, Songfik
Dodany:2010-06-27 08:14:48
Aktualizowany:2010-06-12 11:23:48


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

"Kiedy zaciera się granica między piekłem a niebem"


część XXVII "...Even if it ends up a tragedy I'm glad that I could meet you..."


Jest tylko jedna taka rzecz...

Jest tylko jedna taka osoba...

Dla której poświęcisz siebie...

Dla której poświęcisz inną...

Ból...

Rozstania... Takie nieuchronne... Zbyt częste... Zbyt od nas niezależne...

Cichy skrzyp fotela...

Strach...

Nie bój się... Już nikogo nie skrzywdzę...

Za bardzo...

W Twoich oczach zaniepokojenie...

Za bardzo kocham...

W Twoich oczach błaganie...

Za bardzo...

Wstrzymuję oddech.

Wstająca z fotela ciemna postać.

Boję się. Kurczowo ściskam rękę Johna.

Poświata z monitorów oświetla twarz zbliżającą się do mnie.

Jeden strach mija...

Drugi naradza...

Pozwól mi zostać. Pozwól mi z nim zostać. Pozwól mi zostać... z Wami...

Dokąd?

Dokąd kierujesz swoje kroki?

Czuję kable wijące się pod moimi stopami.

Mijasz mnie bez słowa.

Drzwi cicho zaskrzypiały.

Me serce przestało bić, gdy napotkałam Twój wzrok. Pełen ognia.

Ognia, który spala... od środka...

- Zel... - John z trudnością przełknął ślinę - Zel...las?

- Ci...

Delikatny dotyk kobiecej dłoni. John ostrożnie otworzył oczy. W pokoju panował półmrok. Jakaś przewidująca osoba spuściła żaluzje. Owionął go znajomy zapach.

- Fi...?

- Tak, to ja - Filia usiadła delikatnie na łóżku i pochyliła się nad nim z pięknym uśmiechem. - Jak się czujesz?

John przymknął powieki i pozwolił powietrzu ujść z cichym westchnieniem z płuc.

- Nie jestem w niebie...

- Przykro mi... - spuściła główkę.

- Przepraszam... nie chciałem... ja... - podniósł rękę i odsunął kosmyk włosów z jej czoła.

- Wiem - uniosła twarz. - Bałam się o Ciebie...

- To ja się bałem o Ciebie...

- Remis - uśmiechnęła się.

- Remis - odwzajemnił uśmiech.

Skrzypnięcie otwieranych drzwi powitało wesoło domownika. Czyniło to już wiele razy, więc dlaczego dzisiaj go to zdziwiło? W holu panował, odwieczny ostatnimi czasy, półmrok mimo zapalonego światła. Wspiął się na schody gładząc dłonią poręcz. Jeszcze kiedyś tu wróci. Z pewnością... Do miejsca, które ukochał... Jak tylko jego serce przestanie łkać... Jak tylko jego serce przestanie tak szybko bić na jej wspomnienie... Jak tylko zapomni o błękicie nieba i złotych kłosach... Jak tylko zapomni kim ona jest...

Kilka koszul, para dżinsów i bielizna na zmianę. Do kieszeni marynarki wrzucił portfel i zdjęcie matki. Cóż więcej mu trzeba? Ostatni obrót na pięcie. Wszystko zostawia. Dom, rodzinę, pracę i ją... Dla niego... Wszystko dla jego szczęścia... Dla niego dziś najważniejsze jest ojca szczęście. Nawet jeśli...

Ostatnie spojrzenie na pokój, który opuszcza. Cichy szczęk zamka i wyłożone dywanem schody. Blade światło księżyca odbijające się od wypolerowanego żyrandola. Skrzypnięcie drzwi - już nie wesołe - chrzęst żwiru pod stopami, cichy pomruk silnika i ostatnia myśl o tym domu i...

Drzwiczki samochodu gwałtownie się otworzyły.

- Anna!

- Dziękuję - James odebrał talerz od Anny i usiadł przy kuchennym stole. Jego podkrążone oczy krzyczały o nieprzespanej nocy. Jego drżenie rąk zdradzało niepewność o przyszłość.

Anna położyła dłoń na jego ręce i spojrzała mu w oczy z ciepłym uśmiechem.

- Wszystko będzie dobrze.

James uniósł zdziwioną twarz.

- Ale... Skąd ta pewność?

Twarz Anny rozpromienił szeroki uśmiech.

- Dzwoniłam do szpitala.

- Co?!? - zerwał się z krzesła. - Kiedy?!?

- Przed chwilą - wzięła swój talerz i usiadła naprzeciwko. - Rozmawiałam z miłą dziewczyną... zaraz zaraz... jak ona miała na imię... - zastygła ze szklanką przy ustach. - Ach tak! Filia.

- Rozmawiałaś z Filią?

Przytaknęła skinieniem głowy.

- Powiedziała, że się obudził.

- Naprawdę?!

No tak, dlaczego go to dziwi? Na pewno przesiedziała u niego do rana. Ta dziewczyna tak mocno go kocha. Widział to w jej oczach, gdy na niego patrzyła. W sposobie w jakim się do niego zwracała. On też ją kochał. Słyszał to w jego głosie, gdy o niej opowiadał... Czy można kochać mocniej? Szczerze wątpił. Pragnął takiej miłości... nie... pożądał takiej miłości... bardziej niż powietrza. Dusił się bez niej przez tyle lat. Czekał na nią tak długo...

To niesprawiedliwe... Takie strasznie niesprawiedliwe... To jego powinna spotkać... Jego...

katamuki kaketa ten bin no ue de

kizuki ageteku dare yori mo takaku

sonna tobenai mujaki na tenshi ni mo

asa wa todoku azayaka ni

sono te wo hanasanai de mezameru

kono sekai wo kanjite

hibi waresou demo toumei na mama de

kinou nemurazu matte itanda ne

yume wo mite ita kiseki wa mou konai kedo

tooi sora ga michibitte

anata wa kaze no you ni yasashiku

tori no you ni jiyuu ni

kono sekai wo habataku

kowagarazu ni neo universe

higeki dato shite mo anata ni

meguriatte yokatta

senaka awase no zetsubou wo yudanete

shinjite itai itsumademo

kirei na hana no you ni waratte

hoshi no you ni kagayaite

kono sekai wo habataku

kowagarazu ni neo universe

umare kawaru kisetsu yo

setsu na sugita kisetsu yo

sora no you ni hitotsu ni

musubare you neo universe

neo universe, ooh

..........

Xellos cicho odsunął się od drzwi i wrócił do holu. Po chwili wahania położył kopertę na stoliku koło telefonu i wyszedł z domu...


koniec części XXVII...


"NEO UNIVERSE" L'Arc~En~Ciel


story write by Aurorka (21.10.2004) (titonosek@interia.pl)

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.