Opowiadanie
Wieża
Autor: | miju |
---|---|
Korekta: | Dida |
Serie: | Twórczość własna |
Gatunki: | Fantasy |
Dodany: | 2010-12-26 11:05:47 |
Aktualizowany: | 2010-12-26 11:05:47 |
Pośrodku Miasta stoi wielka Wieża. Kiedyś, gdy ludzie nie ingerowali w naturalny bieg rzeczy i dzięki temu spali spokojnie, nawet nikt nie pomyślał o tym, że być może zajdzie konieczność wybudowania jej.
Wieża jest tak wielka, monumentalna i ważna, że jej nazwę zaczęto pisać z dużej litery i wymawiać ją z czcią i lekkim niepokojem. Budowlę wzniesiono z kamienia, metalu, betonu i szkła, a stawiano ją wiele lat. Jest ona owocem pracy milionów ludzi, którzy poświęcili się, by ułatwić życie nie tylko swoim bliskim, ale i nieznanym sobie osobom.
Zaczynało się niewinnie - ludzie zaczęli sprawdzać, ile czasu wytrzymają bez snu. Wynaleźli medykament, który sprawiał, że ich organizmy funkcjonowały normalnie, mimo iż nie spali przez jakiś czas, a kiedy się zmęczyły, wpadały w stan odrętwienia. Zaczęto ulepszać medykament, aż w końcu ludzie zupełnie przestali spać. I wtedy stało się to, czego nikt nie przewidział, nawet nie uważał za możliwe, a spowodowało wybudowanie Wieży.
Sny przybrały mniej więcej ludzkie kształty. Nieśnione przez nikogo, samoistnie opuściły swoich właścicieli i uciekły od nich. Ludzie przerazili się, wybudowano wielką Wieżę, złapano wszystkie sny i uwięziono. Taki stan rzeczy trwa do dziś. Dziś zdarzy się coś, co zmieni wszystko.
Dziewczynka ma na imię Melania. Leży na dywanie na środku czystego, uporządkowanego pokoju i wymachuje nogami, równocześnie czytając szkolny podręcznik. Jednak ma problemy ze skupieniem się na treści lektury, gdyż podniecenie i fascynacja klasową wycieczką są zbyt duże, by mogła myśleć o czymkolwiek innym.
Wraz ze wzniesieniem Wieży, diametralnie przebudowano Miasto. Zabytki przeniesiono do specjalnie do tego przeznaczonych gmachów, nie bacząc na ich formę ani rozmiary. Resztę budynków wyburzono, a na ich miejscu wybudowano Bloki. Każdej rodzinie z Miasta, bądź pojedynczemu obywatelowi, przypada mieszkanie w jednym z ogromnych bloków. Wszystkie są identyczne, każde ma takie samo wyposażenie, sprzęty i wystrój. Nie ma w nich miejsca nie tylko na bibeloty, ale także na rzeczy osobiste, takie jak książki czy zdjęcia. Zaplanowane, ustalone i wprowadzone w życie jest wszystko, od rodzaju posiłków, przez pracę i szkolnictwo do czasu wolnego. Każdy mieszkaniec Miasta ma własny kalendarzyk, notatnik, elektroniczny komunikator i zapas medykamentu, od którego większość ludzi jest uzależniona.
Ponieważ wszyscy są wysoko wykształceni, znają dzieła literackie i artystyczne, w których bardzo często przewija się motyw snu. Od urodzenia podaje się im medykament, sprawiający że organizm ludzki działając normalnie nie musi spać, więc tyle naczytawszy się i nasłuchawszy się o tym, czego nigdy nie zaznali, często chodzą smutni i posępni. Nie mogą tego jednak zmienić, gdyż medykament jest dla nich jak narkotyk - jeśli zaczęli go brać, to nie przestaną.
Melania po raz kolejny w ciągu tej doby wyciąga kalendarz i dokładnie sprawdza godzinę rozpoczęcia wycieczki. Spogląda na zegarek, uśmiecha się, wstaje i odkłada podręcznik na miejsce. Potem włącza komunikator i wystukuje na nim jakiś kod. Urządzenie chwilę szumi i zaczyna świecić.
- Tutaj 8887886,923/5, Teresa, słucham? - Słychać głos z małego głośniczka, a na ekraniku pojawia się zdjęcie ciemnowłosej osóbki.
- Z tej strony 8887885,642/1, Melania.
- Witaj.
- Spotkajmy się za 3 minuty i 55 sekund w szkole - mówi dziewczynka. - Pa!
- Cześć. - Komunikator wyłącza się. Melania przebiera się w czarną sukienkę z logo szkoły, przewiesza sobie torebkę z kalendarzem i notatnikiem przez ramię i wychodzi z pokoju.
Za drzwiami znajduje się duże pomieszczenie. Na środku żółtego dywanu leży metalowa płyta z trzech stron otoczona barierkami, a z jednej z nich wystaje rurka zakończona mikrofonem i głośnikiem. Melania staje na płycie i podskakuje, a kiedy stopami dotyka metalu, urządzenie rozświetla się.
- Dokąd-Pragniesz-Się-Udać? - Dochodzi z głośnika.
- Szkoła C*3-1128, hol - odpowiada dziewczynka zdecydowanym tonem.
- Ustawiam-Współrzędne. - Rozlega się szmer pracującego mechanizmu. - Gotowe. Proszę-O-Zachowanie-Wszelkich-Środków-Bezpieczeństwa-W-Czasie-Podróży. Szerokiej-Drogi.
- Start... - mruczy pod nosem Melania i znika.
W holu szkoły C*3-1128 panuje straszne zamieszanie - wszyscy uczniowie są tak podekscytowani wycieczką do wielkiej Wieży, że nie mogą usiedzieć na miejscu. Jest to najbardziej wyczekiwane wyjście w czasie całego roku szkolnego. Nagle na wielkiej metalowej płycie, wraz z kilkoma innymi osobami pojawia się Melania, która od razu zaczyna szukać wzrokiem przyjaciółki.
- Tu jestem! - woła Teresa z przeciwległego końca sali. Obie dziewczynki od razu biegną ku sobie, by porozmawiać o wycieczce - są przejęte tak samo, jak wszyscy inni. W pewnym momencie nauczycielka w czerwonych okularach krzyczy, żeby wszyscy się uciszyli:
- Proszę o ciszę! Proszę się uspokoić! Dobrze - mówi, kiedy już ustały wszelkie szepty. - Będziemy ustawiać się czwórkami w stronę płyty i kolejno przenosić się. Na miejscu czeka już na was pani dyrektor, żeby was przypilnować, a w razie konieczności odesłać. Zaczynamy.
Po jakimś czasie wszyscy stoją przed bramą w murze, otaczającym Wieżę. Pani dyrektor za pomocą komunikatora poprosiła o wpuszczenie grupy, więc od razu z bocznych drzwi wychodzi przewodnik w towarzystwie strażnika w szarym kombinezonie i granatowej czapce.
- Witam wszystkich. Proszę za mną - mówi przewodnik. Przez tłum przeszedł szmer pełen podekscytowania i zafascynowania.
Kiedy wszyscy znajdują się w obrębie murów, tuż przed żelaznymi wrotami prowadzącymi w głąb Wieży, przewodnik zaczyna swą opowieść. Najpierw opisuje budowę budynku, później jego znaczenie, a gdy zauważa znudzenie na twarzach niektórych słuchaczy, szybko kończy opowiadanie o walorach artystycznych pomieszczeń na 1458 piętrze.
- Myślę, że nadszedł już czas na wejście do środka i przekonanie się o tym wszystkim na własne oczy. Mam też dla was małą niespodziankę. - Jego wypowiedź powoduje natychmiastowe ożywienie się uczniów.
Kiedy wchodzą do środka Wieży, Melania jest zaskoczona i zafascynowana. Idą parami, ona idzie razem z Teresą - obydwie mocno trzymają się za ręce i rozglądają z szeroko otwartymi oczami. Przewodnik prowadzi grupę różnymi korytarzami, przeprowadza przez duże i małe sale, pokazuje dziwaczne pomieszczenia, których znaczenia zapomniano z biegiem czasu i ciągle opowiada historię Wieży, jej budowniczych, zarządców, spisków, strajków, osiągnięć i upadków. Uczniowie i nauczyciele słuchają, coraz bardziej zaciekawieni.
W pewnym momencie przewodnik zatrzymuje się przed drzwiami różniącymi się od innych jedynie numerem i klamką. Ta klamka jest najzwyklejsza i prosta w swej budowie, inne są ozdobnie rzeźbione i pomalowane. Tabliczka na drzwiach nosi numer 673.
- Teraz będzie niespodzianka - tajemniczo rzekł mężczyzna i powoli otwiera drzwi.
Oczom całej grupy ukazuje się widok, którego nie zapomną do końca życia.
- Od samego parteru do prawie samego szczytu Wieży ciągnie się coś w rodzaju wysokiego, wąskiego komina - opowiadał przewodnik, wchodząc do środka. Po nim od razu wcisnęła się grupa i pomaszerowała za nim. - Pracuje w niej około 5 tysięcy ludzi. Wejście do niego jest na każdym piętrze. Drzwi prowadzące tu można poznać po tym, że na przykład na piętrze drugim drzwi mają numer 2. Na trzecim numer 3, na ósmym numer 8 i tak dalej. Poza tym klamka jest inna. - W kominie roi się od ludzi. Jedni wiozą wózki ze środkami czystości, mopami, miotłami i szczotkami, drudzy niosą skrzynki z narzędziami, a jeszcze inni uginają się pod ciężarem stosów dokumentów. - Najważniejsze jest jednak to, że tu, właśnie tu, przechowywane są sny. - Wtedy cała grupa wstrzymuje oddech i wytrzeszcza oczy. Przewodnik kiwa głową zadowolony z efektu, jaki wywołały jego słowa i ciągnie dalej: - Czy spaliście kiedykolwiek? - Uczniowie kręcą głowami. - Tak myślałem. Musicie więc wiedzieć, że i wasze, i mój, i waszych nauczycieli sen znajduje się gdzieś tutaj. Kształtem przypomina on człowieka, ale na pewno nim nie jest. Tak, tak - dodaje, kiwając głową, jakby na potwierdzenie swoich słów. - Sny każdego człowieka, który nigdy nie sypia, w pewnym momencie ulatniają się i przyjmują taką oto postać. - Zatrzymał się i niespodziewanie pokazał na szklaną ścianę po swojej prawej stronie, bo po lewej znajdowała się bardzo długa, prostokątna dziura w podłodze, która ciągnęła się przez wszystkie piętra, od dołu do góry. Po drugiej stronie dziury znajdował się taki sam chodnik jak ten, na którym obecnie stała grupa z przewodnikiem.
Za szklaną ścianą siedziała skulona istota.
Grupa wpatrywała się w nią z mieszanymi uczuciami.
Nagle istota podniosła głowę i popatrzyła na ludzi stojących przy szybie. Wszyscy w tej samej chwili cofnęli się przerażeni, parę dziewczyn pisnęło ze strachu. Przewodnik tylko się zaśmiał i zaczął iść dalej. Uczniowie czuli się niepewnie i rozglądali się dookoła z niepokojem w oczach.
Po kilku takich sytuacjach, uczniowie i nauczyciele czuli się bardzo nieswojo, jedynie przewodnik miał świetną zabawę. W pewnym momencie pani dyrektor zapytała:
- Echem... Czy to jest... tak jakby, cóż... humanitarne?
- Ależ droga pani, mówiłem już tyle razy, żeby nie traktować ich jak ludzi! - odpowiedział mężczyzna z przekąsem. - Proszę się tym nie przejmować. Radziłbym cieszyć się widokiem czegoś takiego, tylko nieliczni mogą to widzieć na własne oczy. - Po takiej uwadze pani dyrektor nie próbowała się bronić.
Dopóki nie weszli do komina, Melania była zachwycona wycieczką i opowiadaniami przewodnika. Teraz jednak jest jej aż niedobrze na myśl, jakim ten mężczyzna jest wstrętnym człowiekiem - widzi wyraz jego twarzy, kiedy mówi o snach i nie wróży on nic dobrego. Jednak dziewczynkę najbardziej przerażają oczy przewodnika - kiedy patrzy na sny wypełniają się nienawiścią i strachem.
- Ty, Tereska, słuchaj... - mówi Melania i dzieli się swoimi myślami z przyjaciółką. Teresa patrzy na nią z niedowierzaniem i zdziwieniem.
- Mela... - szepce z obawą, żeby nikt nie usłyszał. - Ty już lepiej nic nie mów. Nie słyszałaś, jak pan przewodnik przed chwilą powiedział, że ten strach, który wszyscy czujemy, to sprawka snów? On ma rację, że one są dziwne i ohydne. - Dziewczynka wskazuje palcem na akurat mijany sen za szybą. - Potwór.
- Tereso! - mówi z przerażeniem Melania. Przyjaciółka patrzy na nią z wyrzutem, że używa się wobec niej takiego tonu. - Jak możesz... - dodaje urywając w połowie zdanie, gdyż Teresa obraża się i przyspiesza, żeby iść w parze z kimś innym.
Melania przystaje i nie wierzy, że tak ją potraktowała prawie najbliższa jej osoba. Grupa już zdążyła przejść obok niej i teraz w szybkim tempie oddala się, aż w końcu znika w tłumie. Dziewczynka nadal nie rusza się, a gdzieś głęboko w niej rośnie dziwne uczucie złości i buntu. Patrzy w prawą stronę i natychmiast zachłystuje się zaskoczona, bo tuż przy szybie kuca sen i wlepia w nią pełne smutku i żalu spojrzenie złoto-srebrnych oczu.
Dziewczynka najpierw nie wie co robić. Stoi tak i tylko patrzy na istotę za przejrzystą barierą, oddzielającą ją od reszty świata. W końcu zdobywa się na lekki uśmiech, a sen mruga z niedowierzaniem i już zupełnie śmiało podchodzi jak najbliżej się da. Melania również się zbliża i wtedy przypominają się jej słowa przewodnika - jeśli się bardzo tego chce, można się nawet porozumieć ze snem. Należy jednak uważać, gdyż może on wykorzystać tę sytuację i sprawić, że nawet po zażyciu medykamentu zaśnie się i tylko sen zdecyduje o tym, kiedy człowiek się obudzi.
- Czy... - zaczyna Melania i nie wie, co mówić dalej. Istota dotyka szyby dłonią, tak bardzo przypominającą ludzką, że dziewczynkę przechodzi zimny dreszcz. Nie rozumie, jak można więzić w ten okrutny sposób tyle rozumnych i mądrych stworzeń. Nagle wpada na pomysł. Wydaje jej się nieco szalony, ale w tym momencie jest to dla niej zupełnie nieważne. - Mogę cię jakoś... stąd wyciągnąć? - szepce dziewczynka i nagle pojmuje, czego może teraz spróbować. Wyciąga rękę i po swojej stronie szyby przykłada dłoń do dłoni snu po drugiej stronie bariery.
Wszystko jakby zwalnia tempo. Szyba rozpryskuje się na tysiące drobnych kawałeczków. Melania ma wrażenie, że widzi lot ku ziemi każdego z nich z osobna. W tej samej chwili sen wychodzi ze swego więzienia - mieni się wszystkimi odcieniami srebra i złota. Ludzie wokół stoją, nie poruszają się, zaszokowani tym, co widzą.
Sen zamienia się w srebrzystą mgiełkę. Melania zaczyna biec - wymija ludzi stojących jej na drodze, biegnie byle dalej, byle przed siebie. Dociera do schodów i wspina się na górę. Dziewczynka ma wrażenie, że trwa to już wiele godzin, jednak nie męczy się, napędza ją jakaś nieznana siła. Melania jest otoczona snem, nie czuje podłoża pod stopami. W końcu orientuje się, że dotarła na koniec schodów, a przed nią znajdują się duże, czarne drzwi. Otwiera je na pół przytomna - są strasznie ciężkie i zardzewiałe.
Kiedy wychodzi z klatki schodowej, orientuje się, że znajduje się na dachu, na samym szczycie Wieży. Zimno i lodowaty wiatr trochę ją otrzeźwiają, rozgląda się dookoła i widzi sen znowu zamieniający się z mgiełki w istotę. Zapada już noc, po jednej stronie niebo jest granatowo-purpurowe, a po drugiej żółto-szkarłatne. Melania rozgląda się dookoła, nigdy nie czuła się tak dziwnie, jak teraz. Dziewczynka nie pojmuje, że jest na granicy snu, ponieważ nigdy nie spała.
- Czy ja... - pyta z szeroko otwartymi oczami - zasypiam? - Sen w odpowiedzi mruga. Melania uznaje to za odpowiedź twierdzącą. Torebka z notatnikiem i kalendarzem wypada jej z ręki, dziewczynka chwieje się na nogach. Uśmiecha się. - To chyba dobrze... - Sen znika i pojawia się w myślach Melanii. Dziewczynka zasypia. I śni...
jest nieźle, nawet mi się podoba :D
całkiem całkiem
to niezłe opowiadanie, a motyw wieży jest bardzo ciekawy
Hmm... Jeszcze nie wiem, ale to bardzo dobry pomysł :-D
A mi się bardzo podobało ^^
Planujesz wykorzystać pomysł Wieży w innych projektach? Myślę, że można by o niej jeszcze coś napisać ;)