Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Inuki - sklep z mangą i anime

Opowiadanie

Moja przygoda z anime - początek. Kartka z pamiętnika

Autor:Shinra tensei
Korekta:IKa
Kategorie:Manga i Anime
Dodany:2011-03-17 23:11:00
Aktualizowany:2011-03-17 23:20:00

Dodaj do: Wykop Wykop.pl


Kilka ładnych lat temu, gdy byłem jeszcze w liceum, nie miałem specjalnego pojęcia o tym, czym jest anime ani jakie tematy może poruszać. Znałem tylko to, co leciało w telewizji, czyli Czarodziejka z księżyca, Pokemon, Dragon Ball). Tytuły te wzbudzały we mnie sprzeczne odczucia. Od skrajnie negatywnych (Pokemon) do całkiem pozytywnych (Dragon Ball). Zapewne spory wpływ na to, iż polubiłem DB miał fakt , iż mój kuzyn akurat zbierał polską wersję tej mangi, która była tłumaczona bezpośrednio z japońskiego na polski. Największa zaleta w porównaniu z anime. Drugim walorem był brak jakichkolwiek wypełniaczy. Manga, bardzo dobrze wydana, ze świetnym tłumaczeniem przesiąkniętym humorem przyciągała mnie z niesamowitą, niemal magnetyczną siłą. Na kolejne tomiki czekało się z niecierpliwością; w międzyczasie parokrotnie czytało się te stojące na półce. W rezultacie znałem ją prawie na pamięć.

Kiedyś jednak stwierdziłem, że wypadałoby poznać coś więcej. Szczęśliwym trafem mój kolega z liceum był wielkim fanem anime. Poprosiłem go o coś ciekawego, coś, co mnie przyciągnie i zainteresuje. Powiedziałem, że właściwie nie mam żadnych sprecyzowanych oczekiwań tematycznych. Wówczas myślałem jeszcze (o jakże się myliłem!), że anime w gruncie rzeczy przeznaczone jest dla dzieci. Wyjątkami mogą być pewne drastyczne sceny i nieprzyzwoite żarty (jak ma to miejsce w DB). Kolega dał mi kilka płyt, na których nagrane było Neon Genesis Evangelion.

Pierwsze odcinki nie zrobiły na mnie specjalnego wrażenia. Nie uznałem ich jednak za beznadziejne. Oglądałem, bo oglądałem oczekując dalszego rozwoju wydarzeń. Wiedziałem już jednak, że nie mam do czynienia z typową "bajeczką" dla małych dzieci. Spodziewałem się czegoś poważniejszego (przypominam, że miałem wtedy jakieś 16, 17 lat). I doczekałem się! Wszystko rozpoczęło się od piątego odcinka pt. "Rei - samotność serca". Następne obejrzałem od razu, nie robiąc żadnej przerwy. Krótko mówiąc byłem wstrząśnięty. Wiedziałem, że mam przed sobą jeszcze kilkanaście odcinków i nie mogłem się ich doczekać. Celowo jednak odkładałem moment ich odtworzenia, aby spotęgować w sobie jeszcze chęć ujrzenia dalszych. Jak przewidziałem, nie przyniosły one rozczarowania, rozwijały intrygującą fabułę, pojawiły się nowe ciekawe postaci (Asuka i Kaji). Po kilku bardzo dobrych odcinkach oczekiwałem na kolejny wstrząs. I zgodnie z przewidywaniami doczekałem się. Ogromne wrażenie zrobił na mnie odcinek, w którym jeden z Aniołów pochłania Evę z Shinjim wewnątrz. Konkretniej rozmowa głównego bohatera ze swoim alter ego. Trzeba przyznać, że od tamtego momentu każdy następny odcinek przynosił coś niesamowitego, zmuszał do refleksji, przerażał, fascynował, wstrząsał, rozrywał. Evangelion budził coraz więcej emocji, pytań, pragnień. Anime przedstawiało szereg postaci, z czego o każdej można powiedzieć z czystym sumieniem, że jest w jakiś sposób, w mniejszym lub większym stopniu "popaprana". Odcinki, które pokazują wzajemne stosunki między Kajim i Misato, Ikarim Gendou i Ritsuko, wątek z Kaworu Nagisyą, sceny, gdy Misato próbuje uwieść głównego bohatera potęgują wrażenie, jakie rodzi się w odbiorcy. Czary goryczy, która dokonała we mnie zupełnego rozbicia emocjonalnego, dopełniły te, które ukazywały wpadanie Asuki w obłęd, jej historię, jej traumę dzieciństwa a także fragmenty o Ayanami Rei (mojej ulubionej postaci), w szczególności zdanie: "Zawsze będzie Cię można zastąpić!". Nie można nie wspomnieć, że zgoła identyczne odczucia rodziły odcinki z przemyśleniami Shinjiego, z wyrazem jego pragnień, dążeń, bólu.

Muszę powiedzieć, że poza fabułą i kreacją postaci ogromne wrażenie robi również wykonanie graficzne. Świetna kreska, kapitalna kolorystyka, muzyka oddająca klimat, bardzo dobrze dobrane głosy (w szczególności Rei). Po prostu stuprocentowe arcydzieło. I to wszystko trafiło się mnie, żółtodziobowi, dzieciakowi, który nie miał pojęcia ani o życiu, ani o sztuce; właściwie o niczym nie miał pojęcia. Teraz po latach lubię wracać do Evangeliona i muszę przyznać, że ciągle robi piorunujące wrażenie. Teraz, gdy jestem trochę bardziej wrażliwy niż wtedy i więcej rzeczy rozumiem i dostrzegam też bardzo poważne elementy w tych odcinkach, które za pierwszym razem prawie nie wywarły na mnie żadnego wrażenia.

Fakt faktem, od tamtego czasu zaczął się mój romans z japońska animacją, który trwa do dziś i ma się bardzo dobrze. Trwać pewnie będzie, bo pośród morza anime można odnaleźć prawdziwe perełki i choćby dla nich warto zgłębiać poszczególne tytuły. Trudno mi powiedzieć czy było jeszcze jakieś anime, które zrobiło na mnie tak ogromne wrażenie jak Evangelion. Na pewno fragmenty poszczególnych serii potrafiły sprawić, że łza zakręciła się w oku, ciało zesztywniało, wpadałem w szok, wybuchałem niepohamowanym, głośnym, zaraźliwym, spazmatycznym śmiechem, rodziło się we mnie uczucie zachwytu, przerażenia, obrzydzenia, zadowolenia, wzgardy. Niejednokrotnie byłem zły na bohaterów, innym razem sympatyzowałem z nimi.

Momenty, które wywołują wyżej wymienione emocje znalazłem między innymi w eF: A Tale of memories, eF: A Tale of melodies, Naruto, Naruto Shippuuden, Noir, Guin Saga, Chrno Crusade, Berserk, Hellsing, The Hakkenden, Niju-mensou no musume, Full Metal Alchemist, FMA: Brotherhood, Full Metal Panic czy Death Note. Zdaję sobie sprawę, że cała masa fascynujących historii leży przede mną czekając na odkrycie. Dla nich i dla przeżyć, które mogą one we mnie wywołać, warto aby moja przygoda z anime trwała nadal.


Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż wszystkie komentarze
  • Setsuna : 2011-03-31 21:20:14
    Post

    Prawdą jest, że NGE to kult sam w sobie. Seria zapoczątkowała produkcję serii skupiających się na psychice bohaterów, ich refleksjach, poznaniu dogłębnie charakteru/ów postaci. Sam zacząłem od SM, jak leciało na Polsacie, dawne czasy. Jednakże sądzę, że nie widziałeś zbyt dużo tytułow anime, ponieważ na NGE i NARUTO świat się nie kończy:) Sam tekst jest dobry, napisałeś swoje przemyslenia wyjątkowo solidnie.

    Tylko mógłbyś wspomnieć nieco o negatywach, żeby nie było tak różowo:)

  • Shinra tensei : 2011-03-23 13:29:30

    Dziękuję za wszystkie komentarze.

    CainSerafin - rzeczywiście zabrakło mi dobrego zakończenia/pomysłu na nie. Nie wydaje mi się, aby fragment o Evangelionie zajmował zbyt dużą część tekstu. Starałem się przypomnieć sobie wszystkie odczucia, jakie towarzyszyły mi przy pierwszym zetknięciu się z tym anime. A emocje te miały bezpośredni wpływ na to, że w ogóle zacząłem się bardziej interesować japońską animacją. Dlatego też ustęp poświęcony NGE musiał być najdłuższy. Dzięki za konstruktywne komentarze. Na pewno wezmę pod uwagę Twoje krytyczne uwagi przy pisaniu następnych tekstów.

    Rince - nie mylisz się w kwestii mojego pseudonimu. Bardzo lubiłem Paina. Szkoda tylko, że autor zakończył jego wątek w tak przewidywalny i (moim zdaniem) tandetny sposób.

    Slova - dziś już nie nazwałbym tego wydania bardzo dobrym, co najwyżej dobrym (a może nawet poprawnym), jednak pisząc ten tekst starałem się przywołać swoje myśli i odczucia z czasu, gdy miałem 16-17 lat. Chciałem, aby ten tekst wyglądał, jak rzeczywista kartka z pamiętnika napisana po latach przez osobę, która dokonuje świadomej analizy wspomnień i nazywa swoje emocje po imieniu. A od czasu, gdy miałem 17 lat minęło już 7 wiosen i od tamtego czasu z mniejszym lub większym zaangażowaniem rozwijałem swoje zainteresowanie japońską animacją.

    Jeszcze raz dziękuję za komentarze pokazujące walory i wady powyższego tekstu. Postaram się, aby Wasze wszelkie krytyczne uwagi wpłynęły na jakość kolejnych moich tekstów;)

  • Slova : 2011-03-22 00:30:18

    Manga, bardzo dobrze wydana,

    Ha! Jak widać JPF wciąż trzyma ten "bardzo dobry" poziom. Gorszą jakością mogą być tylko wydania zeszytowe. No fakt, papier dobry, ale reszta to tylko standard.

    16-17 lat? To w sumie pewnie niedawno zacząłeś na poważnie obcować z anime. W sumie chciałbym przeczytać coś więcej poza zachwytami nad Evą.

  • Rince : 2011-03-21 22:50:44

    Pomijając całkiem udany moim zdaniem artykuł, mnie z kolei zainteresował Twój nick. "Shinra tensei" - przypuszczam, że wziął się - a jakże z "Naruto", a konkretnie z potężnej techniki Paina, nie mylę się chyba? ;-)

  • C.Serafin : 2011-03-21 18:12:30

    Pomysł na artykuł był całkiem niezły i na początku sprawdza się nieźle. Część poświęcona Evangelionowi wypada już nieco gorzej gdyż zajmuje zbyt dużą część tekstu, ale osoby które podobnie jak autor darzą tą serię sporym sentymentem pewnie się ze mną nie zgodzą. Natomiast końcówka, a w szczególności wyliczanka ulubionych tytułów mocno mnie rozczarowała, bo całość można było zakończyć w o wiele lepszym stylu.

    Ogólnie nie jest źle, tym bardziej że artykuł skłania do przypomnienia sobie własnych początków zainteresowania m&a, ale mogło być znacznie lepiej.

  • Skomentuj
  • Pokaż wszystkie komentarze