Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Studio JG

Opowiadanie

Walpurgia

Livet

Autor:Matsurika
Korekta:Dida
Serie:Twórczość własna
Gatunki:Akcja, Fikcja, Horror, Mroczne
Uwagi:Utwór niedokończony, Przemoc
Dodany:2011-07-13 16:30:20
Aktualizowany:2011-07-13 16:30:20



To co tutaj jest to tylko krótki prolog. Szczerze mówiąc wpadłam na to piętnaście minut temu, czytając o Nocy Walpurgii więc fabularnie to to dopracowane nie jest. Nie kopiować.


Kiedy byłem małym chłopcem mama opowiadała mi o Walpurgii, tajemniczej istocie, wiedźmie, która nęka ludzi od wielu, wielu lat. Nikt nie może jej zobaczyć, dopóki ona tego nie zechce. Żywi się złem, które wyrządzają ludzie, nakłania ich do czynienia go, szepcze im na ucho straszne rzeczy. Podobno ma nadejść taki czas, kiedy narodzi się ktoś, kogo Walpurgia użyje jako broni. Zamierza przejąć jeszcze większą kontrolę nad rzeczywistością. Ta osoba, której zamierza użyć istota, jest nawet potężniejsza od samej Walpurgii, lecz nie potrafi tej mocy wykorzystać. A Walpurgia jest istotą, która potrafi przekabacić kogoś na swoją stronę - czy to słowem czy to siłą.

Walpurgia jest uznawana za boga i czczona przez swoich wyznawców, odprawiających straszne rytuały i krwawe obrzędy. Lecz jest jeszcze jeden bóg. Przynajmniej tak twierdziła moja mama, wróżka i z pochodzenia Szwedka. To bóg niewidzialny i niesłyszalny, otoczony przez duchy i istoty, które można by od biedy nazwać aniołami. Czczący go wyznawcy nie wiedzą czy on naprawdę istnieje. Określają go jako Cel, Przeznaczenie. Nie jest konkretną osobą. Walpurgia za to jest. I zrobi wszystko by odwrócić szalę przeznaczenia na swoją stronę. Wyznawcy obu kościołów podobno mają magiczną moc, są w gruncie rzeczy do siebie bardzo podobni, lecz muszą walczyć. Jedni chcą pomóc Walpurgii, inni chcą pomóc Livet. Chociaż to nie do końca tak, mówiła moja mama. Niektórzy dobrzy wyznawcy uważają, że powinni zabić Livet, bo tak najłatwiej jest nie dopuścić do wykorzystania jej przez Walpurgię. Mama bała się, że dojdzie do rozłamu. Słuchałem tego wszystkiego z rosnącą ciekawością, bałem się demonów Walpurgii i wierzyłem, że kiedyś pojawi się Livet i odgoni zło, niczym światło potwory z pod łóżka.

Niestety nie usłyszałem historii mamy do końca. Mój ojciec stwierdził, że mama jest wariatką i odebrał mnie jej. Uniemożliwił nam wszelkie kontakty. Na początku bardzo za nią tęskniłem. Modliłem się do boga mamy, do Celu, Przeznaczenia, żebym mógł się z nią skontaktować. W nocy wydawało mi się, że słyszę szepty Walpurgii. Wtedy wołałem Livet. Lecz ona nigdy się nie pojawiła, aby odgonić moje koszmary. Dopiero potem dowiedziałem się, że ona jeszcze nie istniała...

Czy wiecie jak wygląda Walpurgia? Pewnie to od niej ludzie wymyślili sobie diabły. Ma długie, zakrzywione rogi, długie włosy, potargane i tłuste, ciało chude i kościste, białe jak śnieg, obwisłą skórę, szeroki uśmiech ostrych zębów i ogon z grotem niczym diabeł. Podejrzewają, że jest kobietą. Ci, co ją widzieli (i jakimś cudem przeżyli), twierdzili, że między nogami nie ma nic. Zupełnie nic. Tylko gładką skórę.

Ja też ją raz widziałem. Ale może to było tylko przywidzenie. Gdy spojrzałem w lustro, po umyciu twarzy chłodną wodą, zobaczyłem ją, uśmiechającą się i wyciągającą do mnie swoje chude dłonie. Rozpłakałem się i zawołałem tatę, ale on jej nie widział. Wysłał mnie do psychiatry. Powoli zacząłem zapominać o Walpurgii, Livet i o całej filozofii mamy. Nadal gdzieś to we mnie tkwiło, nadal w to wierzyłem, lecz już było to ukryte przed moją świadomością. Aż do dzisiejszego dnia.

Mam na imię Jacob Creed, mam dwadzieścia pięć lat i...

Chyba właśnie spotkałem Livet...


Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj

Brak komentarzy.