Opowiadanie
Tańce ptaków
Autor: | Lyneel |
---|---|
Serie: | Twórczość własna |
Gatunki: | Fantasy |
Uwagi: | Alternatywna rzeczywistość |
Dodany: | 2011-07-28 08:00:09 |
Aktualizowany: | 2011-07-28 18:12:09 |
Ile dusz się zarumieni
Tyle legnie w pustej ziemi
Ile ptaków jest na drzewie
Tylu dusz nie znajdziesz w Niebie
Najwięcej zaś zasypia z żalu,
Iż nie mogą tańczyć w raju
Bo jeżeli dusza skacze
W niebie żywą ją zobaczę
A jeżeli dusza dzika,
Słów się boi i z nimi znika
Tańce ptaków
Minęło wiele lat, odkąd po raz pierwszy przekroczyłam próg sali. Wówczas wydała się mała i niepozorna, z kolei teraz (kiedy jako piętnastolatka odbywam tu ćwiczenia) brakuje mi przestrzeni. Wciąż jednak uwielbiam to pomieszczenie. Tutaj spędziłam znaczące chwile i stąd wyniosłam największe doświadczenie, tutaj również nawiązałam przyjaźnie. Nasz taneczny zespół uważał się za rodzinę. Trudno podważyć opinię, że stanowiliśmy zamkniętą grupę i odprawialiśmy kandydatów na członków z kwitkiem.
Wreszcie nastąpił jednak przełom - gdy usłyszeliśmy o przyjęciu nowej, ogarnęła nas fala ekscytacji i niepokoju. Byliśmy ucieszeni, a przede wszystkim zszokowani, więc czekaliśmy na dziewczynę z rosnącym podnieceniem. Ta jednak... przyszła godzinę po czasie!
Nigdy nie czułam podobnego oburzenia. Muszę podkreślić, że cenię punktualność i jestem drobiazgowa. Może w stronach nowej spóźnienia ignorowano, lecz nie tutaj, nie w prestiżowej szkole. Zawrzałam od gniewu. Przywitałam dziewczynę z wylewnością słupa soli. Uznałam ją za typową, bezmózgą laleczkę z jasnymi włosami, zgrabną sylwetką i rozmarzonym spojrzeniem. Oczywiście, na pewno podobała się facetom i pewnie we wszyscy jej pobłażali - nawet w przychodzeniu po ustalonym czasie. Na samą myśl obrzuciłam ją morderczym spojrzeniem.
- Na szczęście - pomyślałam z mściwą satysfakcją - samcom wstęp wzbroniony. Praktykujemy wyłącznie my, kobiety z talentami. Oby szybko to zrozumiała, ta zołza bez manier... Zresztą... na pewno wkrótce dostanie lekcję życia - uznałam z zimnym uśmiechem.
Naprawdę sądziłam, że nowa posiada ładną buzię i nic ponadto. Jednak wkrótce zobaczyłam, jak wspaniale tańczy. Kiedy wykonywaliśmy układ po raz pierwszy, w mig zapamiętywała każdy krok, każdą figurę. Wprost nie mogłam w to uwierzyć!
- To absolwentka Szkoły, talent, szczęściara? - analizowałam w zaskoczeniu.
Znalazłam się jakby w transie. Z wrażenia przestałam ćwiczyć, więc stałam i patrzyłam, jak „Lalka” płynie po pomieszczeniu. Byłam całkiem oczarowana, straciłam głowę!
Do rzeczywistości przywróciła mnie rózga nauczycielki.
Dziewczyna przychodziła każdego dnia, ale rzadko punktualnie. Była wolnym duchem. Mówiła mało, za to tryskała energią i przelewała radość w błogi uśmiech. Jej kończyny, prowadzone sprawnie jak na sznurkach lalkarza, przelatywały tuż koło mnie i utrudniały trening. Nie mogłam zebrać koncentracji! Zauważyłam, że obserwuję nową z coraz większą fascynacją, więc postanowiłam działać. Zaczęłam szukać szansy do rozmowy. Chciałam spytać, skąd "Lalka" pochodzi i dlaczego wybrała Szkołę, a pewnego dnia nadarzyła się okazja. Zajęcia akurat dobiegły końca. Koleżanki opuściły salę i poszły do przebieralni, a ja celowo marudziłam, niby wiążąc i rozwiązując pantofla bez sznurowadeł.
- Ymm, wybacz - rzekłam po pewnym czasie.
Rzuciłam słowa w przestrzeń, ale odniosłam wrażenie, że nowa obok stoi. Czyjś oddech owionął mi plecy. Słowo daję! Ponieważ jednak nie dostałam odpowiedzi, pomyślałam, że szczęście znowu mnie opuściło, a "Lalka" wyszła z sali.
- Ech, no pewnie - westchnęłam w duchu. - Oczywiście, że sobie poszła! Może to i dobrze, bo dlaczego... tak bardzo chcę ją poznać?
- Tarnis, tutaj - usłyszałam i niemal padłam z wrażenia.
Obróciłam głowę, nie wierząc własnym oczom. Rozdziawiłam usta. Obiekt mych rozmyślań tkwił kilkanaście passów nad ziemią, zawieszony na linach do góry nogami.
- Jak... ty... tam... że jak? - wydukałam błyskotliwie.
Naraz się wzdrygnęłam. Nie wiedziałam, co się dzieje i jak do takiej sytuacji doszło, ale nie mogłam poprzestać na zdziwieniu. Wzięłam się do kupy. Chcąc nie chcąc, zaczęłam planować, jak sprowadzić dziewczynę na dół - oczywiście inaczej niż przez upadek.
Spokojnie! - wykrzyknęłam. Nie miało to większego sensu, bo przecież ja panikowałam, a „Lalka” wykazywała uderzające opanowanie. - Sprowadzę pomoc, więc zaczekaj!
Ku mojemu przerażeniu, dziewczyna wywinęła koziołka i zleciała, odwijając się z powrozu. W uszach brzmiał mi wesoły śmiech, coraz głośniejszy i głośniejszy... Niemal oszalałam ze strachu. Postanowiłam złapać tancerkę, ale zawisła jak akrobata mniej więcej w połowie drogi. Wciąż za wysoko.
- Tańczmy - poprosiła.
Wygięła z radości wargi (duże, to nie uszło mej uwadze), ja zaś całkowicie ogłupiałam.
- Bez muzyki? - zapytałam.
Idiotka! Kto odpowiada "bez muzyki" w takiej chwili?!
Dziewczyna wspięła się jeszcze wyżej. Wykonywała zwinne ruchy, lecz o o fałszywy krok łatwo, więc postanowiłam działać. Czy doszczętnie zwariowałam?! Miałam większe szanse na stracenie równowagi, a kto nas uratuje, jeśli obydwie wejdziemy aż pod sufit? A jednak, ruszyłam do drabiny. Wyczułam pod stopami fakturę stopni z drewna. Droga pod górę nie sprawiała trudności, jednak martwiłam się o powrót. Ten bowiem... zdawał się prowadzić pionowo w dół, przez upadek.
- Bez obaw - zachęciła przyczyna niedogodności.
- Łatwo ci mówić, podły gadzie! - ryknęłam z oburzenia. Choć ze złości rzuciłam tak chybionym komentarzem, tancerka nie wyglądała na obrażoną.
Łatwo - potwierdziła.
- Jesteś wstrętna! - oświadczyłam. - Czemu w ogóle ryzykuję życiem? Powinnam dać ci zginąć, może wtedy przestaniesz się uśmiechać. Ale... nie rozumiem. Chcę ci pomóc. Więc skończ ze szczerzeniem zębów! - rozkazałam w irytacji.
Naraz dziewczyna zmieniła wyraz twarzy.
- Ile dusz się zarumieni, tyle legnie w pustej ziemi. Ile ptaków jest na drzewie, tylu dusz nie znajdziesz w Niebie. Przyszłaś, bo nie chciałaś zostać na drzewie. Oderwałaś się od gałęzi i pofrunęłaś, rozwinęłaś wspaniałe skrzydła - oznajmiła. Mówiła innym, zupełnie poważnym tonem. - Poleciałaś trudniejszym szlakiem, a nie każdy ma odwagę. Wielu marnuje dar latania. Najwięcej zaś zasypia z żalu, iż im nigdy tańczyć w raju, bo jeżeli dusza skacze, w niebie żywą ją zobaczę.
Dziewczyna obdarzyła mnie znaczącym spojrzeniem. Nim zdołałam zareagować, puściła linę i rozpostarła ręce, a wówczas... Krzyknęłam i sięgnęłam tam, gdzie stała chwilę temu. Nie zdążyłam. Zwarłam palce na pustej przestrzeni, a potem poczułam pęd powietrza.
- A jeżeli dusza dzika, Słów się boi i z nimi znika.
Dziewczyna zmieniła się w gołębia i odleciała.
do Evelyn Temptation
masz rację, coś w tym jest ;) sama użeram się z podobnym problemem. gdy piszę dłuższe opowiadania, są długie zwykle nie dlatego, że takie stać się miały, ale dlatego, że wymknęły się spod kontroli XD wiesz, jak już przyjemnie się pisze i wpada w trakcie na "ciekawy" pomysł (który niekoniecznie musi coś wnosić... ;P )
a kolejne opowiadanie właśnie się pokazało. ale od razu ostrzegam, że tego nie lubię najbardziej pod słońcem, jako że to pierwsze opowiadanie, jakie wyszło spod mojej ręki. Więc zaliczyło też najdłuższą historię poprawek ;] ale jeśli ten argument nie przeraża, zapraszam do lektury ^^
Napisz coś jeszcze, bo bym sobie poczytała XD
Krótkie teksty mają to do siebie, że autor albo upycha zbyt dużo informacji (nie umie się rozpisywać, co wiąże się ze zbyt małym zasobem słów), albo pisze dużo, ale mało informacji jest zawartych w tekście żeby coś porządnego z tego wyszło (tzw. lanie wody).
do EvelynTemptation
ojej, dziękuję ;* teraz będę cieszyć się jak głupia ^^ masz rację, a przynajmniej ja mam podobnie - krótkie teksy jakoś na dłużej odkładają się w podświadomości. Poza tym zwykle czyta się je ciągiem, bez przerw na herbatę czy inny tytuł o odmiennej atmosferze, więc wrażenie się nie rozmywa.
no i jeszcze słówko. choć po swoim tekście wrażeń pozytywnych nie miałam zbyt wielu [wiesz, po tylu godzinach poprawiania autor kręci nosem ;) ], to super, że Tobie się podobało ^^ a co do satysfakcji... To ogromny komplement, więc jeszcze raz dziękuję :*
Pzeuroczy i pełen gracji tekst ;) Króciutki, ale to fajnie, bo im mniej tekstu, człowiek dłużej nad nim rozmyśla ;p (Chociaż cholera wie... Ja przynajmniej tak mam XD)
I dla mnie jedna z najważniejszych rzeczy, na które zwracam uwagę: Satysfakcja. Choć tak mało tekstu, nie poczułam niedosytu ;)
bardzo się cieszę ^^ dzięki za przeczytanie !