Opowiadanie
Szkarłatna rzeka
Rozdział pierwszy
Autor: | Patsirikuja |
---|---|
Korekta: | Dida |
Serie: | Twórczość własna |
Gatunki: | Fantasy, Mroczne |
Uwagi: | Utwór niedokończony, Alternatywna rzeczywistość |
Dodany: | 2011-11-23 17:05:23 |
Aktualizowany: | 2011-11-23 17:05:23 |
Następny rozdział
Zastrzegam sobie prawa autorskie do wszystkich tekstów opublikowanych na moim koncie i nie wyrażam zgody na wykorzystywanie żadnego z opowiadań albo jego części, do rozpowszechniania bez wcześniejszego pozyskania mojej ewentualnej zgody.
Ciemność. Wokół ciemność. Zatraciłam się w niej. Cisza i spokój. Nie na długo. Już po krótkiej chwili wokół mnie lśni szkarłat. Otacza mnie. Pochłania. Wszędzie widzę ten kolor. Prześladuje mnie od lat. Idę przed siebie. Zaczyna się przejaśniać. Widzę kolorową polanę. Drzewa kwitną, widzę też mnóstwo owoców - jagody, maliny, i grzyby. Coś mnie jednak przyzywa, czuję to. Idę dalej, coraz szybciej i szybciej, zaczynam biec, najpierw trucht, z czasem coraz szybciej i szybciej, w końcu biegnę jak rasowy sprinter. Mijam krzaki, korzenie, potykam się o kamień, ale wstaję błyskawicznie. Biegnę jakby od tego zależało moje życie. Nie wiem dlaczego, nie wiem po co. Wiem, że mam biec. Kiedy nagle staję widzę ją przed sobą. Rzeka jest piękna. Głęboka, czysty kolor, podchodzę do niej bardzo powoli, hipnotyzuje mnie jej widok. Nagle spostrzegam, że nie mam nic na sobie, jestem zupełnie naga. Ale tylko przez krótką chwilę miało to dla mnie jakiekolwiek znaczenie. Powoli podchodzę do wody. Zanurzam w niej najpierw stopy, powoli wchodzę dalej i głębiej. Chłód zaczyna otaczać cale moje ciało. Czuję się wspaniale, spokojnie, mam nieodparte wrażenie, że tu pasuję. Kiedy moje piersi zanurzyły się już w wodzie, zamknęłam oczy i wyrzuciłam z głowy wszelkie myśli. Pustka. Cisza. Ciemność.
Ogarnęło mnie nagle przerażenie, nie wiadomo skąd się wzięło. Otwieram oczy i czuję jak moje źrenice powiększają się maksymalnie. Wokół mnie panuje szkarłat. Tonę w nim, wszędzie wokół mnie pojawia się krew. Nic mnie nie boli, nie jestem ranna, a rzeka z każdą minutą jest coraz bardziej czerwona. Wybiegam z niej, próbuję uciec i cały świat zalewa szkarłat. Potykam się raz po raz i czuję jak coś wciąga mnie z powrotem do lasu. Wbijam paznokcie w ziemię, kopię, szarpię się i próbuję wyrwać, bezskutecznie. Z mojego gardła wyrywa się zwierzęcy krzyk.
Budzę się nadal krzycząc. W ciągu kilku sekund w śnieżnobiałym pokoju zaczynają krzątać się osoby. Jest ich dużo, za dużo. Rozrywa mi głowę. Zaczynam się szarpać, ale nie mogę nic zrobić, nie mogę się wyrwać, ruszyć, jedynie mogę obrócić głowę i bezradnie patrzeć co ze mną robią.
- Nie! Nie! Zostawcie mnieeeee!!! - Szarpię się coraz bardziej histerycznie, co tylko wzmaga mój ból. Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje.
- Spokojnie kochanie, spokojnie! Zaraz ci pomożemy. Nie szarp się maleńka. Nie szarp się!
Jej słowa tylko mnie rozjuszają. Zaczynam kopać nogami. Jeden z pasów pęka, co tylko zachęca mnie do dalszej walki. Powoli udaje mi się wyciągnąć jedną z rąk, odpinam pas i wyrywam siebie wenflon z ręki. Zaczyna płynąć krew. Nie wiem co teraz, nigdy mi się nie udało uwolnić. Cztery osoby stoją naprzeciwko mnie, jakby czekając na mój ruch. Zauważam, że drzwi nie są domknięte, zrywam się wiec i biegnę dziko w tamtą stronę. Zanim moi opiekunowie się zorientowali byłam już na korytarzu. Pobiegłam pierwszym korytarzem, który zauważyłam, ale już po chwili upadłam. Poczułam jak silne męskie ramiona podnoszą mnie z ziemi i biorą delikatnie w ramiona. Desperacko wtuliłam się w nie, a potem poczułam na szyi ukłucie. W moich żyłach zaczął płynąć obcy płyn. Zabrakło mi sił. Mięśnie odmówiły mi posłuszeństwa, próbowałam walczyć. Opadłam już z sił. Jednak on nie wypuszczał mnie z ramion. Podniósł mi nogi, zarzucił moją rekę sobie na szyję i wróciliśmy do pokoju.
- Nie... Dlaczego... Nie.... Proszę ... Znów... Czemu tu...? - Mój mózg nie umiał skleić jednego sensownego zdania.
- Ciii.... Maleńka jesteś bezpieczna. Nic ci się nie stanie. Obiecuję. Słyszysz? Obiecuję maleńka. - Jego głos był delikatny, ale i głęboki. Działał na mnie kojąco i zaczęłam się uspokajać. Wtuliłam się w niego jak mała dziewczynka. - No widzisz.... Tak już lepiej... - szepnął mi do ucha. Wewnątrz czekały trzy osoby, chcieli mnie od niego zabrać, ale zaczęłam na nich syczeć jak kot. Odsunęli się momentalnie ode mnie. - Spokojnie, możecie już iść. Poradzę sobie z nią. Jest tylko przerażona, nic mi nie grozi - powiedział do nich, szybko wyszli. Położył mnie delikatnie na łóżku ale ja nie chciałam go puścić. - Widzę że w tej sytuacji muszę zostać. - Uśmiechnął się delikatnie. - Za chwilę poczujesz się lepiej. Dostałaś leki uspokajające. Za moment powinnaś zasnąć. Poczujesz się lepiej. - Patrzyłam tylko na niego coraz mniej obecnym wzrokiem, kiedy jednak chciał wstać, chwyciłam go mocno za dłoń. Nie wiedziałam dlaczego, ale on miał tu zostać. Ze mną.
- Zostań - szepnęłam. Było to tak ciche, że bałam się, że nie usłyszy, usłyszał jednak.
- Spokojnie. Nigdzie się nie wybieram póki co. Zaśnij spokojnie. Będę tu czuwał. Co się stało?
- Szkarłat. Wokół mnie był szkarłat, rzeka pełna krwi... Chciałam uciec. - Otwarłam szerzej oczy i podniosłam się gwałtownie. Popchnął mnie delikatnie na poduszkę.
- Już, już.. Spokojnie. Nie chcesz przecież być znów przypięta prawda? Nie lubisz tego? - Pokiwałam głową. - No właśnie. Bądź grzeczna. Prześpij się i już więcej nie uciekaj. Wszystko będzie w porządku. Jutro znów cię odwiedzę, porozmawiamy i odpowiesz mi na kilka pytań. - Uśmiechnął się znowu, tym razem oczy ciążyły mi już okropnie. Zamknęłam je i oddychałam miarowo. Wtedy dopiero wyszedł.
Jakie to było przewidywalne... tematyka zdecydowanie w twoim stylu ;p będę szczera do bólu wiec kryj się XD Najbardziej na świecie denerwują mnie krótkie zdania. Masa krótkich zdań. To sprawia, że opowiadanie traci swoją płynność, bo non stop się zatrzymujesz bo jest kropka. multum kropek. Dobra.... przejdźmy dalej. Zauważyłam trochę błędów stylistycznych i literówek... i: "Otwieram oczy i czuję jak moje źrenice powiększają się maksymalnie". Jak można czuć zwężanie i powiększanie się źrenic...? (wiem, że powiesz, że czepiam się szczegółów, ale od czasu do czasu lubię to robić XD)
W każdym razie... naczytałam się przeróżnych książek i opowiadań więc ciężko będzie mnie zaskoczyć... Zobaczymy czy Tobie się to uda ;p
A tan na marginesie... Chciałabym przeczytać tamto opowiadanie o duchu ;p wiem, że wiesz które i nie obchodzi mnie, że prawdopodobnie zostało w domu, napisz jeszcze raz ^^