Opowiadanie
Digimon Adventure 1 1/2
1: Powrót do Digital World
Autor: | Tai16 |
---|---|
Korekta: | Dida |
Serie: | Digimon |
Gatunki: | Akcja, Komedia, Mroczne, Przygodowe, Romans |
Uwagi: | Alternatywna rzeczywistość, Przemoc |
Dodany: | 2011-12-05 17:34:08 |
Aktualizowany: | 2011-12-15 10:09:08 |
Była noc. Taichi leżał na swoim łóżku. Śniła mu się Sora. Zaczął ją wołać przez sen:
- Sora, Sora, wróć do mnie! Proszę!
Sora obecnie była w związku z Taichi’m, lecz musiała wyjechać na rok za granice. Nagle sen się zmienił. Sora zniknęła a zamiast niej pojawił się siwy staruszek i żółty mały dinozaur. Był to Gennai starszy mężczyzna, który wspierał wybrane dzieci podczas ich wyprawy po Digital World. Obok niego stał Agumon partner Taichi’ego. Gennai przemówił:
- Drogi młodzieńcze znowu cię potrzebujemy. Devimon powrócił do życia i terroryzuje nasz piękny dom, którym jest dla nas Digital World. Pomagają mu w tym diabelskim wyczynku MetalEtemon, Piemon oraz VenomVamdemon. Pomożesz nam młody człowieku?
Taichi wymamrotał przez sen „Tak”. Po tej odpowiedzi Gennai zniknął i do snu powróciła Sora.
Nastał ranek. Taichi wreszcie się obudził. Czuł, że leży na czymś twardym. Chłopak był zadziwiony tym faktem, gdyż jego łóżko było bardzo mięciutkie. Okazało się otóż że spał na ziemi. Chłopak strasznie się przestraszył. Rozejrzał się wokół siebie. Znajdował się w środku jakiegoś lasu. Po obserwacji wiedział, że nie jest już w Japonii. Miejsce w, którym się znajdował wydawało mu się bardzo znajomo. Przypomniał sobie, był w Digital World do, którego trafił przez załamanie pomiędzy wymiarami podczas obozu letniego w 1999 roku. Zrozumiał, że to co mu się przyśniło było prawdziwym wezwaniem o pomoc przez starych znajomych. Taichi rozejrzał się jeszcze raz w okół siebie by sprawdzić czy nie ma żadnego zagrożenia. Nigdzie nie było żywej duszy, żadnego Digimona. Chłopak doszedł do wniosku, że siedząc w jednym miejscu do niczego nie dojdzie. Chłopak postanowił, że uratuje Digital World po raz kolejny ale najpierw odnajdzie Gennai'a i Agumona. Najbardziej zależało mu by zobaczyć znowu swojego partnera. Nie widział się z nim w końcu od półtorej roku. „Ciekawe czy się zmienił? Co tam u niego? I jak reszta naszych Digimonów?” Myślał sobie Taichi. Chłopak szedł już dość długo rozmyślając o swoim partnerze i przygodach jakie go spotkały i jeszcze spotkają. Nagle usłyszał znajomy głos za swoimi plecami. Przeczucie mówiło mu, że dobrze nie będzie.
- Witaj chłopcze.
To był Devimon ich pierwszy rywal. Digimon z wyglądu przypominał wielkiego czarnego anioła. Na piersi miał pomarańczowy znak, który oznacza herb zła. Devimon za czasów swojego terroru na File Islnad opętał Leomona, schował amulety wybrańców (które umożliwiły im w swoich dalszych przygodach ewolucje Digimonów na poziom Perfect i Ultimate) oraz przeszkadzał, Gennai’owi w skomunikowaniu się z wybranymi dziećmi. Digimon sprawiał dzieciom nie lada problem ale na szczęście digimon anioł, Angemon, który wyewoluował z małego Patamona pokonał Devimona poświęcając swoje życie i zmieniając się w Digijajko. Taichi odwrócił się by zobaczyć złego Digimona. Devimon patrzył się na niego świdrującym wzrokiem. Z wyrazu jego ust można było wywnioskować, że nie jest zadowolony z obecności chłopca w Digital World.
- Witaj Devimonie. Dowiedziałem się, że wróciłeś do życia. - Odpowiedział Taichi jakby mówił do swojego starego przyjaciela, z którym nie widział się dość dawno. Tak naprawdę bał się i to bardzo. Był sam, nie miał nikogo, kto pomógł by mu w walce ze złym Digimonem.
- Widzę, że stary Gennai już działa. Zajął się sprowadzaniem wybrańców do Digital World. A myślałem, że po tym jak złapałem prawie wszystkich partnerów wybrańców odpuści sobie, a on nie musi nadal próbować ocalić ten świat. - mówił Digimon
- Devimonie jak doszedłeś do władzy w tym świecie? - zapytał się Taichi z nadzieją, że zagada Digimona na dość długo by obmyślić plan ucieczki.
- Nie było to łatwe. Najpierw... zaraz, zaraz po co ja ci to mówię. Mam cię już serdecznie dość! Zabije cię tu i teraz. Będę mieć już jednego z głowy, a potem zabiorę się za resztę. - Swoim ostatnim zdaniem Devimon poinformował Taichi’ego, że są szanse, że nie jest jedynym dzieckiem w świecie Digimonów. Są jeszcze inni Możliwe, że będą to jego przyjaciele, z którymi przeżył przygody w Digital World półtorej roku temu. Taichi musiał to sprawdzić, ale teraz miał ważniejszą sprawę na głowie. Nie dać się zabić. Musiał uciec nie zauważony, był jednak z tym problem gdyż Devimon stał przed nim. Postanowił zastosować stary sprawdzony trik. Wybraniec ukucnął i ściął nogą złego potwora. Digimon obalił się. Taichi miał nadzieję, że tym prostym sposobem spowolni Digimona i będzie mógł uciec jak najdalej od tego miejsca. Zaczął uciekać najszybciej jak mógł na wychowaniu fizycznym miał najlepszy wynik w klasie w biegu na kilometr. Chłopiec biegł i biegł. Nagle poczuł, że ktoś za nim idzie. Odwrócił się. Ujrzał kroczącego Devimona. Potwór szedł za chłopcem powoli i spokojnie ze śmiechem na ustach. Widać było, że Digimona bardzo bawi zachowanie wybrańca. Taichi był strasznie zdenerwowany. Widać, że jego sztuczka mało co dała i prędzej czy później Digimon dogoni go. Serce waliło mu jak nigdy. Ten bieg był jednym z najważniejszych biegów w jego życiu. Od niego zależało co będzie dalej z nim,z tym światem i z resztą wybrańców. Chłopiec zaczął czuć coraz większą zmęczenie, odwrócił się by zobaczyć jak daleko od niego jest jego przeciwnik. Odlęgłość pomiędzy nim a Devimonem diametralnie się zmniejszyła dzieliło ich gdzieś tylko z 15 metrów. Po zachowaniu Digimona można było wywnioskować, że "zabawa" z chłopcem coraz bardziej go nuży. Potwór przyspieszył swój chód. Taichi rozmyślał jak po raz kolejny spowolnić Digimona dopóki nie znajdzie jakieś pomocy gdy nagle potknął się o kamień. Devimon szybko znalazł się przy nim. Cyfrowy stwór stał nad nim ze złowieszczym wzrokiem i wrednym uśmieszkiem na twarzy.
- Żegnaj chłopczyku. - rzekł szykując rękę do ostatecznego ataku. Taichi wiedział, że tylko cud może go teraz uratować. Gdyby nie ciąg dalszych wydarzeń chłopca mogło już nie być z nami. Potężna kula ognia trafiła w czarnego anioła. Taichi zdążył oddalić się w bezpieczne miejsce. Devimon rozglądał się w poszukiwaniu twórcy kuli ognia. I wreszcie zobaczył twórcą był wielki pomarańczowy dinozaur z czymś na kształt kawałka brązowej czaszki na głowie obok niego stał niebieski wilk i wielki fioletowy robal. Był to Greymon, Garurumon i Kabuterimon. Devimon był bardzo zdziwiony obecnością starych przeciwników.
- A wy znowu próbujecie mnie powstrzymać? Wiecie, że nie macie szans. Chcecie bym zrobił z was takie same posągi jak zrobiłem z resztą członków waszego gangu? - Powiedział do nich, Devimon.
- Mamy dość twojej tyranii. Należymy do ruchu oporu i naszym zadaniem jest uratowanie Digital World, a teraz także obronna Taichi'ego on jest jedyną nadzieją tego świata. Zrobimy to dla Piyomon, Patamona i reszty, którą zmieniłeś w posągi - odrzekł poważnie Garurumon. Po twarzach Digimonów z ruchu oporu można było wywnioskować, że nie obchodziło ich konsekwencje tej walki. Najważniejsze w tym momencie była ochrona wybrańca by mógł w przyszłości wyzwolić Digital World z pod władzy tyranii Devimona.
Zły Digimon patrzył na nich dłuższą chwilę po czym zaśmiał się złowieszczą.
Wy pokonacie mnie? Dobry kawał Garurumonie, jesteś w tym świetnym - rzekł Devimon śmiejąc się ciągle. Garurumona i resztę Digimonów z grupy zachowanie Devimona zdenerwowało.
Mega Płomień - wielka pomarańczowa kula ognia wyłoniła się z buzi Greymona i uderzyła w złego Digimona. Devimon przestał się śmiać.
- Czyli wy na poważnie. To ja też zachowam się poważnie - powiedział Devimon.
Piekielny Kontratak - Czarny anioł zaatakował pomarańczowego dinozaura znakiem kanji. Greymona opadł na ziemie.
- Podczas swoich przygód wy rośliście w siłę. Ja także w tym czasie nie leniuchowałem . - przemówił Digimon po czym po raz kolejny zaczął się śmiać.
Lisi Ogień - Garurumon zaczął zionąć niebieskim ogniem w przeciwnika
Mega Miotacz - Kabuterimon stworzył jasną kule energii, która zaczęła lecieć w diabelskiego anioła.
Mroczne Skrzydło - Devimon wypuścił w stronę Digimona wilka i Digimona robaka czarne promienie ze skrzydeł.
Ciąg Dalszy Nastąpi...
do pierwszego komentaza
jesli dobrze czytałes to tam było napisane venomvandemon a nie venum a co do tresci dobra choc mogła by byc lepsza czekam na ciag dalszy
Ile siedziałeś nad tym "opowiadaniem"? Dziesięć minut, a może piętnaście? Daję maksymalnie pół godziny. Przede wszystkim za dużo powtórzeń, które można by zastąpić innymi słowami lub określeniami. Jak na pierwszy rozdział wyszło dość nieciekawie.Fabuła leci na łeb na szyję bez jakichkolwiek wyjaśnień czy opisów. Pamiętaj, że właśnie pierwszym rozdziałem masz zachęcić potencjalnego czytelnika do dalszej lektury, a nie na odwrót.
Tak na marginesie, gdybyś nie interesował się Digimonami, to jeszcze puściłbym to płazem, bo wiedziałbym, że mam do czynienia z laikiem. Jak wytłumaczysz tego "VenumVandemona"? Na przyszłość pilnuj poprawności nazw, ten pan nazywa się VenomVamdemon!