Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Studio JG

Opowiadanie

Gra

Warunki i zastrzeżenia

Autor:Riley
Korekta:Dida
Serie:Slayers
Gatunki:Komedia, Romans
Dodany:2012-03-10 13:44:40
Aktualizowany:2012-03-10 13:44:40


Poprzedni rozdział

Tłumaczenie fica Skiyomi pt. "The Game"


- Pokonała cię - podsumowała Zellas po tym, jak jej jedyny poddany skończył zdawać raport ze swojego niefortunnego pojedynku na rękę z byłą kapłanką smoków, z którą zwykł spędzać zbyt dużo czasu.

- Tak, na to wygląda - przyznał potulnie Xellos. - Wygląda na to, że jej niedoceniałem.

Zellas zaciągnęła się papierosem i oberwała jak dym uchodzi z jej płuc.

Przegrana w konkursie siły z kimś, kto w zasadzie jest słabszy od ciebie, świadczy zazwyczaj, że ten ktoś wykorzystał przeciwko tobie jakiś psychologiczny chwyt. Xellos powinien być dobry w wykorzystywaniu psychologicznych chwytów. Nawet taki jeden wykonał... interesujące... co nie zmienia faktu, że kłopotliwe.

- Więc jesteś winny złotemu smokowi, w dodatku byłej kapłance, przysługę - powiedziała sprawiając, że Xellos boleśnie zdał sobie sprawę z tego faktu i jego konsekwencji.

- Prawda - przyznał. - Może mnie poprosić o cokolwiek. Chociaż uzgodniliśmy, że nie będzie to nazbyt szalone - dodał unosząc palec. - Jednakże- żachną się - warunki i zastrzeżenia naszego zakładu są raczej niejasne.

- To ty postarałeś się o to, żeby były niejasne, by potem móc to jakoś wykorzystać! - wytknęła mu Zellas.

- No oczywiście - przyznał bez cienia wstydu.

- I o co poprosi cię twoja smocza dziewczyna? - zapytała Zellas zaciekawiona całą sprawą.

- Nie sądzę by wiedziała o co chce mnie poprosić - powiedział. - Najprawdopodobniej planuje zachować moją przysługę na wypadek, gdyby jej syn wpadł w kłopoty.

- A pomyślałeś, co się stanie, gdy ty otrzymasz dwa sprzeczne rozkazy - oczy Zellas zamieniły się w szparki.

Xellos milczał.

- Nie możesz po prostu złamać tej umowy? - zapytała, pociągając łyk z kieliszka do Martini, który zawierał jakiś trujący, chemiczny płyn o niebywale toksycznym odcieniu koloru niebieskiego. Wyglądał jak płyn do chłodnicy.

- Mógłbym - powiedział Xellos.

- Ale nie chcesz? - domyśliła się Zellas i uniosła brwi.

- Trzeba pamiętać, że może zaistnieć taka sytuacja, w której to Filia ma u mnie dług wdzięczności - wyjaśnił. - Jej święta magia jest przydatna w łamaniu różnych magicznych zabezpieczeń. No i oczywiście nie można zapominać o fuzji magii, którą możemy razem stworzyć.

- A jeżeli ty teraz nie dotrzymałbyś słowa, ona mogłaby postąpić tak samo w przyszłości - powoli wydedukowała Zellas. Rzeczywiście, mogliby mieć pewien pożytek z posiadania usług złotego smoka. Jednak Beastmaster miała wrażenie, że Xellos naciągnął cały pomysł do swoich potrzeb. Chyba powinna w tym momencie uwzględnić aspekt psychologiczny całego tego zajścia.

- W dodatku mam plan jak zużyć przysługę Filii, bez szkody dla nas! Więc nie masz się o co martwić - oświadczył Xellos.

- Och. - Zellas pociągnęła łyk napoju. To dopiero będzie zabawne.

- Uwiodę ją - oświadczał.

Tak... zdecydowanie coś w jego psychice, pomyślała Zellas.

- Sądzę, że nasz zakład jest wystarczającym dowodem na to, że będzie podatna - dodał, zdając sobie sprawę z tego, że musi sprecyzować swój genialny plan.

Zellas wyznawała zasadę, że jej ludzie muszą się uczyć na własnych błędach. Dopóki, dopóty nie sprawiało to jej problemów. Lubiła o tym myśleć w kategoriach „życiowej lekcji”.

Wydmuchała parę dymowych kółeczek i powiedziała:

- Daj z siebie wszystko.

***

Kiedy Filia uparła się, że wniesie sofę na pierwsze piętro, Jillas i Gravos doszli do wniosku, że powinni zabrać Vala na spacer i dać jej trochę czasu dla siebie. Filia miała zwyczaj przestawiania mebli kiedy była smutna lub zła, jednak ostatnio jej zachowania zaczynały przypominać natręctwo. W chwili obecnej wejście do domu po ciemku było samobójstwem.

I wszystko wskazywało na to, że wydarzyło się coś, co naprawdę porządnie wstrząsnęło smoczycą.

Wszystkie obrazy, które znajdowały się na parterze, zamieniła z tymi z pierwszego piętra, co okazało się być całkiem niezłym pomysłem. Jednak zniesienie szafy z pokoju dla gości na dół i ustawienie jej w salonie, było błędem. Zatrzymywała całe światło, które wpadało do salony przez okno we wnęce. Ale Filia czuła się lepiej po tym jak ją przeniosła...

...przez jakieś dwie minuty. Teraz szukała kolejnej rzeczy, którą mogłaby przestawić.

O! Tam stało to krzesło obite zamszem. Zaczęła się zastanawiać w jaki sposób dostać się do jadalni, w której w chwili obecnej stało owe krzesło. Gdyby tylko je jakoś zabezpieczyć przed warunkami atmosferycznymi, mogłaby je postawić na balkonie. Musi tylko znaleźć jej pudełko z narzędziami i jakieś zasłony do prysznica i...

O jasna cholera! W myślach Filii rozległ się okrzyk wściekłości. Przyczyną tego, był nieproszony gość, który siedział sobie wygodnie na jej zamszowym krześle.

- Dobry... Filia - powiedział Xellos, przewieszając jedno ramię przez oparcie krzesła. - Widzę, że twoje szalone zwyczaje przybrały na sile pod moją nieobecność. - Przechylił głowę.

- Zastanawiam się co doprowadziło cię do takiego stanu?

Wiesz doskonale co mnie doprowadziło do takiego stanu, ty śmieciu! Krzyknęła w myślach. To była jego, jego wina... ten pocałunek. Zrobił to, bo był śmieciem. Żeby pokazać jej, jak słaba była w porównaniu z nim!

Bardzo nie chciała się do tego przyznać, ale gdy ją pocałował, jedyne co mogła zrobić, by nie rozpuścić się zupełnie, to przynajmniej włożyć całą swoją siłę w walkę na rękę.

Szczerze mówią, nie spodziewała się, że to zadziała.

- Spadaj stąd, ty potworze! - rozkazała pomijając wstęp w stylu „ Nie mam nastroju na sprzeczanie się z tobą.” Xellos uniósł brew.

- Mam wrócić kiedy będziesz w lepszym humorze?

- Tak. To będzie... nigdy! - krzyknęła. - A teraz spadaj! Jestem zajęta i nie ma czasu na jakieś głupie zabawy z tobą!

- Jesteś zajęta wykonywaniem bezsensownej pracy fizycznej dzięki czemu nie musisz myśleć o swoich prawdziwych problemach - podsumował bez cienia emocji. - Jak śmiałem ci przeszkadzać?

- Dokładnie - przytaknęła Filia, z entuzjazmem, emfazą i sarkazmem. - Jak śmiesz?

- Ale nie mogę sobie pójść, Filio - zaczął - ponieważ wciąż jestem ci winien przysługę.

Filia miała ogromną ochotę powiedzieć żeby zrobił jej przysługę i spadał, ale doszła do wniosku, że byłoby to marnotrawstwo.

- W chwili obecnej nic od ciebie nie chcę - oświadczyła krzyżując ręce. - Nie ustaliliśmy, że muszę prosić o przysługę od razu.

- Tak - przytaknął Xellos. - Ale mogłabyś poprosić o nią od razu.

- Mogłabym - wysyczała Filia przez zaciśnięte zęby, tracąc kontrolę nad swoim gniewem. - ALE NIE CHCĘ!

Xellos zignorował fakt, że dziewczyna dosłownie trzęsła się ze złości.

- No tak, zapomniałem, że twoje życie jest zupełnie idealne.

W tym momencie Filia boleśnie sobie uświadomiła, że była cała spocona, jej włosy sterczały we wszystkie strony i wyglądały jak bocianie gniazdo, stół jadalniany zajmował całą łazienkę a kołyska małego stała w kuchni.

Przeczesała dłonią włosy i postanowiła zignorować otaczającą ją rzeczywistość.

- Cokolwiek zrobisz - powiedziała powoli - to tylko pogorszy moje życie.

Przyglądał się jej przez dłużą chwilę, aż w końcu uniósł palec i zapytał:

- Chcesz się przekonać?

Filia przyglądała się jego ręce, doskonale zdając sobie sprawę, że rozsądni i dobrzy ludzie nie przyjmują ofert spełnienia szczęścia od potworów. W tym musiał być haczyk. W dodatku czuła zatrważającą ciekawość, która nie była tak przerażająca, jak powinna być. Miała wrażenie, że to jest coś więcej, niż tylko podpisanie paktu z diabłem.

Co on... oferował?

Zaczerwieniła się i automatycznie odwróciła do niego plecami.

- Nie! - krzyknęła. - Nie chcę się przekonać.

Słyszała jak Xellos wstaje, robi parę kroków i staje za jej plecami, lecz nie odwróciła się.

- Więc - usłyszała - mam rozumieć, że gdy ciebie całowałam, a ty tuliłaś swoją buźkę do mojej dłoni... to tak naprawdę wcale nie byłaś zadowolona?

Obróciła się by móc na niego spojrzeć, a na jej twarzy była wymalowana tylko wściekłość.

- To ty mnie całowałeś. Sądzę, że to dosyć oczywiste, iż to raczej tobie się to podobało! -

Xellos wzruszył ramionami.

- Oczywiście, że tak.

Filia była zaskoczona. Szczerze mówiąc, sądziła, że zaprzeczy i odwróci kota ogonem. Nigdy nie podejrzewałaby go o to, że pocałował ją, ponieważ chciał ją pocałować. Takie myślenie byłoby zupełnie nielogiczne i pokazywałoby jak głupim i wyciągającym pochopne wnioski smokiem, była.

- Co? - wydukała.

- Cóż, to było bardzo miłe doświadczenie - powiedział, sprawiając tym samym, że coś dziwnie zadrgało w jej klatce piersiowej. - Gdybym zaprzeczał rzeczy tak oczywistej, oznaczałoby to, że ukrywam przed sobą samym coś ważnego - dodał niewinnym tonem, który bardzo do niego nie pasował.

- Nie kocham cię, jeżeli to masz na myśli! - krzyknęła Filia i w tym samym momencie doszła do wniosku, że jej reakcja była chyba nazbyt pochopna. Xellos uniósł brwi.

- Ty to powiedziałaś.

- Ale ty zasugerowałeś - odgryzła się.- Zawsze coś sugerujesz - dodała markotnym tonem.

Xellos posłał jej spojrzenie pt. „jesteś niedorzeczna”.

- Filia, jeżeli chcesz żebym cię jeszcze raz pocałował, po prostu poproś.

Filia otworzyła buzię i wzięła głęboki oddech byleby tylko nie wrzasnąć.

- Nie ma słów aby opisać to jak bardzo nietaktowny byłeś.

- No co - powiedział - niczego nie sugerowałem. Powiedziałem wszystko prosto z mostu.

- Nie chcę żebyś mnie całował! - wykrzyknęła w końcu. - I tak szczerze mówiąc to nawet nie wiem jak możesz mówić takie okropne rzeczy, takim beztroskim tonem! A poza tym - ciągnęła - dlaczego zawsze winę zwalasz na mnie? Zawsze powtarzasz „Och, Filia ty tego chcesz. To cała ty”. A to przecież ty przyznałeś się, że chciałeś... lubisz mnie całować! Dlaczego, przynajmniej raz w życiu, nie będziesz szczery i nie powiesz „Czy mogę cię pocałować, ponieważ chcę to zrobić?” To jest przynajmniej mniej obłudna strategia!

- Czy... mogę cię pocałować? - zapytał ostrożnie.

- Nie !- wrzasnęła Filia.

- Ale powiedziałaś...

- Powiedziałam, że to będzie mniej obłudna strategia! Nie powiedziałam, że się zgodzę - odwarknęła, mijając go.

- Tak naprawdę nie wiem czemu w ogóle zawracasz sobie głowę pytaniem mnie o zdanie - powiedziała, głównie do siebie. - Znaczy się... wcześniej jakoś nie pytałeś mnie o zgodę. Po prostu mnie pocałowałeś, a ja byłam zbyt zaszokowana by... - Podniosła głowę i napotkała spojrzenie otwartych oczu Xellosa.

O cholera! Powiedziała to na głos.

Powoli wyciągnął dłoń w jej stronę. Wzdrygnęła się, ale nie cofnęła się, gdy wplótł dłoń w jej włosy i zatrzymał ją na jej karku. Przyciągnął ją bliżej siebie, pochylił się i pocałował ją.

I tym razem między nimi nie było stolika i nie zakładali się o to kto jest silniejszy. Tym razem, pociągnął ją na siebie i oboje znaleźli się na ładnym krześle obitym zamszem, które jeszcze przed chwilą, Filia chciała osłonić zasłoną od prysznica i wystawić na balkon. Przesunął ręką wzdłuż jej nogi.

- Xellos - wydyszała spanikowana w momencie gdy przeniósł swoje usta na jej szyję. - Xellos...

- Co? - zapytał zirytowany.

- Sy... - zaczęła nie wierząc, że to mówi. - Sypialnia jest na górze. - Dzięki bogom nie przesunęła łóżka. Nie zrobiła tego, ponieważ nie mogła przecisnąć łóżka przez drzwi.

Przyjrzał się jej spod półprzymknięty powiek.

- Interesujące - powiedział i wrócił do swojego kontynuowania „dzieła” tym razem, nieco niżej niż szyja.

- Xellos!

- Och, no dobra. - Poddał się, zagarnął ją w ramiona i przeniósł do sypialni.

***

Jakiś czas później, Filia leżała w łóżku, dręczona przez poczucie winy i pewna, że podjęła decyzję, której później będzie bardzo żałowała. Z drugiej strony, już nie miała potrzeby przestawiania mebli.

- To taka szkoda, że byłem ci winien tylko jedną przysługę - powiedział w zamyśleniu Xellos, który obserwował ją z drugiej połowy łóżka.

- Co masz na myśli mówiąc „byłem”? - zapytała Filia, z trudem zdobywając się na ostry ton, po tym co się przed chwilą wydarzyło. - Chyba nie myślisz, że to się liczy jako przysługa?

- Oczywiście, że się liczy! - odparł Xellos ale ton głosu miał niepewny.

- Nie powiedziałam słowa o przysłudze - oświadczyła Filia. - To ty wszystko zacząłeś... i kontynuowałeś nawet po tym jak powiedziałam, nie.

Xellos wyglądał jak by nad czymś intensywnie myślał.

- Jesteś pewna, że nie powiedziałaś nic o przysłudze?

- Tak - powiedziała dobitnie. Że niby miała poświęcić swoją kartę przetargową dla własnych, szalonych i niemoralnych żądz!?

- Ale może coś tam wyjęczałaś podczas gdy my...

Oblicze Filii się zachmurzyło.

- N i e.

- ...coś w stylu „O tak Xellos! O tak! To jest najlepsza przysługa jaką mogłeś mi wyświadczyć!”? - spróbował.

Przesadził. Filia wyglądała jakby miała zaraz eksplodować.

- Sądzę, że powinieneś już iść - powiedziała groźnym tonem.

- Czyli jednak nie?

- WYNOCHA!!!

***


- Nie zadziałało? - zapytała Zellas znudzonym głosem. - No nie do wiary...

- Obawiam się, że nie pani Beastmaster - odpowiedział skruszony Xellos. - Przyznaję, że pewne rzeczy nie były do końca przemyślane.

Jak twój cały plan, pomyślała Zellas i podniosła szklankę zawierającą jej nowy ulubiony drink. To cudo (którego zniknięcie zapewne bardzo przerazi właścicieli) pożyczyła z najniższych lochów z Gildii Czarnoksiężników w mieście Atlas. Mieli tam tego cały zbiornik, o ścianach ze stopu orihalconu i wzbogaconego żelaza, grubych na cal, a wszystko po to by powstrzymać radioaktywną substancję przed przeżeraniem ścian zbiornika i wszystkiego co napotka, do momentu aż zrobi dziurę na wylot.

Zellas z zadowoleniem poprawiła kawałek pomarańczy, który znajdował się na skraju szklanki wypełnionej ww. substancją.

- Ale mam nowy plan, który wszystko naprawi! - oświadczył Xellos.

- Czy ten plan zakłada ponowne uprawianie seksu z kapłanką? - zapytała niemalże znudzonym tonem, biorąc łyk radioaktywnego napoju.

- Tak jakby - przyznał Xellos.

- Racz wyjaśnić.

- Cóż... - zaczął Xellos, który bardzo chciał wszystko ładnie wyjaśnić ale nie był tak przekonany co do powodzenia misji, jak ostatnim razem. - Skoro ja i Filia... spaliśmy ze sobą... to najprawdopodobniej ona niedługo będzie chciała to powtórzyć. Po prostu będę musiał ją wziąć na przeczekanie... do momentu, aż poprosi mnie o przysługę.

Zellas gapiła się na niego. Kawałek spalonego już papierosa, oderwał się od reszty i o mało co nie wpadł do jej drinka.

- Xellos - powiedziała w końcu, ponieważ nic nie wskazywało na to, że sam się domyśli w czym jest mniej więcej problem. - Myślę, że wydarzenia ostatnich dni jasno i wyraźnie pokazują, że po prostu nie masz siły woli.

Poprzedni rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj

Brak komentarzy.