Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Studio JG

Opowiadanie

Poszarpana flaga

Autor:Agnes.
Korekta:Dida
Serie:Axis Powers Hetalia
Gatunki:Obyczajowy
Dodany:2012-02-27 17:58:38
Aktualizowany:2012-02-27 17:58:38


Cisza. Cisza przeszywała na wskroś uszy Feliksa, patrzącego na ulice Warszawy albo raczej ich pozostałości. Wszędzie walały się gruzy. Każdy najmniejszy ruch nogą wzmagał tumany kurzu, które tańczyły smutno na słońcu, szepcząc tajemnicę o dawnej stolicy. Gdzieniegdzie paliły się jeszcze zgliszcza. W kącie leżała podarta i spopielona hitlerowska flaga. Dalej, w pełnej krasie dumnie rozpościera się ta biało-czerwona. Walka odznaczyła na niej swoje piętno, jednak nie odebrała jej piękna. Przeciwnie - dodała animuszu i zmuszała do refleksji nad dotychczasowym życiem. Czy jestem patriotą? Czy żyję zgodnie z wolą moich rodaków, którzy przelali swoją krew, abym ja mógł mieszkać w wolnej ojczyźnie? Czy byłbym gotów postąpić tak samo? Czy wyparłbym się wszystkiego - nawet największego daru, życia, z myślą o drugim człowieku? Czy dam radę zwyciężyć w sobie strach i egoizm? Większość śmiało odpowie, że bez wahania oddałby się w ramiona śmierci, ale tylko kilku dotrzymałoby obietnicę. Oni mają w swoim sercu orła, który w razie niebezpieczeństwa rozpościera swoje skrzydła odwagi. Feliks zastanowił się jaka to była cisza. Ta przed burzą, która napawa jeszcze większym strachem czy ta po skończonej pracy, gdy wszyscy poszli już do domu. Nikt tego nie wiedział, co jednak nie przeszkodziło młodzieńcowi w ułożeniu ust w uśmiech, który wyrażał wszystko. Każdą najmniejszą emocję. Odepchnął wspomnienia o Oświęcimiu czy Sztutowie. Liczyła się tylko ta chwila triumfu. Nie zwracał uwagi na zgliszcza stolicy, za to poświęcał ją małemu mleczowi, który wychynął zza kamienia. Nie patrzył na spalone czołgi, tylko na flagę swojego narodu, która skrzyła się w słońcu. Jego wyobraźnia wybiegła daleko do przodu. Polacy odbudowujący swój kraj. Obszerne pola pszenicy, w których mógłby się wyłożyć jak za dawnych lat. Przyjaciele znowu śmialiby się, iż jego włosy stapiają się ze zbożem. Warszawa znów była gwarna, a w tłumie nie błyskały zielone mundury SS-manów. Obóz w Oświęcimiu przypominałby o krzywdach i morderstwach, bo nie wolno zapomnieć. Nie wolno zwątpić. Nie wolno maskować. Możemy wybaczyć, ale absolutnie nie mamy prawa zapomnieć. Gdybyśmy to zrobili, ofiary naprawdę umarłyby. Przecież teraz wszyscy żyją. Może nie znamy ich imion, nazwisk, rodziny czy wieku. Wiemy, jednak jedno: wszyscy mieli takie same marzenie o wolności. Dla nas jest to nieprawdopodobne. Przecież w większości od urodzenia żyjemy w wolnym kraju, mamy swoje prawa. Pomyślmy więc o tych, których obdarto ze wspomnień i rzucono w szarą egzystencję ciągłej pracy. Niech nigdy więcej nad Polską nie wzniesie się dym o słodkomdlącym zapachu. Niech nigdy więcej Polacy nie będą uciśnieni. Nigdy więcej wojny! Feliks rozłożył szeroko ramiona i wystawił twarz do słońca. Przez bark przewieszony miał karabin, a prochowiec był zakurzony i postrzępiony. Wyglądał jednak jak człowiek szczęśliwy. Jeżeli dusza narodu tak emanowała euforią, to jak musiał zachowywać się kraj? Poranieni i poważnie chorzy patrzyli z nadzieją na świat za oknem. Starcy kiwali radośnie głową, siedząc na werandach w fotelach, patrząc w niebo. Wszyscy patrzyli w to samo bezchmurne niebo, co Feliks, snując fantazję o przyszłości. Smag batu, rosyjski krzyk i odgłosy przesuwania kamieni. Złotowłosy rozejrzał się szybko, przerażony. Może to Ludwig ze swoimi wojskami powrócił? Nie, był to przecież rosyjski krzyk.

- Towarzyszu Polsko! - Usłyszał za plecami głos. Głos, którego nienawidził z całego serca. Głos, który przebił to serce srebrnym sztyletem. Ogromna ręka spoczęła na jego ramieniu.

- Ivan ... - zasyczał Feliks i spróbował odtrącić dłoń, co mu się nie udało. Rosja trzymał go mocno. Pozwolił, by nienawiść buzowała w jego ciele, które przed chwilą było lekkie jak piórko.

- Towarzyszu, teraz ja będę za towarzysza odpowiedzialny - powiedział radośnie, poprawiając z namaszczeniem swój nieodłączny szalik. Naród polski poczuł ogromną ochotę, aby zerwać mu z szyi materiał i go zniszczyć. Opanował się, ponieważ wiedział co Braginski mógłby mu zrobić, za zbezczeszczenie jego bóstwa.

- Odpowiedzialny? - Prychnął Feliks. - Ty, który zdradził? Przecież jesteśmy rodziną. Jak mogłeś to zrobić?! - Nie miał zamiaru krzyknąć, ale negatywne emocje musiały znaleźć jakieś ujście.

- Nie martw się, towarzyszu. Teraz już będzie dobrze - rzekł Ivan, klepiąc go po ramieniu. W końcu splótł ręce za sobą i odszedł, nucąc wojskową piosenkę. Polska osunął się na jedno kolano, na drugim oparł rękę. Dopiero odzyskał wolność, a już miał ją tracić?

Piekło rozpętało się na nowo.


Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • AliceRossi : 2012-03-30 23:03:27

    Dzięki Ci wielkie! Szlak mnie trafia gdy ludzie piszą lub przedstawiają postać Feliksa jako miłośnika kucyków i innych badziewi gdyż to całkowicie odbiega od prawdy i tego jak naprawdę to wszystko wygląda. Tutaj naród jest taki jak być powinien i chwała Ci za to. Dziękuję za przyjemna aczkolwiek krótką lekturę ( co w cale nie idzie na minus).

  • Skomentuj