Opowiadanie
...Halo, gdzie jesteś?
X
Autor: | Taco |
---|---|
Serie: | Twórczość własna |
Gatunki: | Dramat, Komedia, Obyczajowy, Romans |
Uwagi: | Utwór niedokończony, Yaoi/Shounen-Ai, Wulgaryzmy |
Dodany: | 2013-07-14 08:00:42 |
Aktualizowany: | 2013-08-13 11:10:42 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
Proszę nie kopiować.
15 sierpień 2008
Lato szybko przyszło i szybko poszło. Na szczęście, bo mam tylko długie spodnie. Chociaż i tak już poprzedzierane.
Dotychczas słońce grzało mocno, więc jak się siedziało ciągle na dworze, można było się mocno opalić. Ja za to nie opaliłem się w ogóle. Ciągle chodziłem w długim rękawie i nie przebywałem na dworze za często. Bo zazwyczaj siedziałem w restauracji, lub w swoim pokoju.
27 sierpień 2008
Przypomniało mi się, że we wrześniu chodzi się do szkoły. Dziwne. Teraz jakby mnie to nie dotyczy. Inna rzeczywistość.
04 wrzesień 2008
Ostatnio często chodzę do takiej jednej księgarni. Po co? Nie wiem. I tak nic nie kupuję. Jest blisko mojej pracy, więc jak ją kończę, a jest to jakoś o dziewiątej, to zaglądam do środka. No właśnie. ZAGLĄDAM do środka, a nie WCHODZĘ do środka. Więc nie można tego nazwać chodzeniem do księgarni, nie?
O ja pierdolę... Co ja w ogóle piszę?
Nieważne.
07 wrzesień 2008
Postanowiłem w końcu wejść do tej księgarni. Tak mnie do niej ciągnie, to czemu nie zobaczyć dlaczego? I co się okazało? Spodobało mi się tam. Jest mała, przytulna. Nie ma wiele takich miejsc, gdzie czułbym się naprawdę dobrze. Poza tym musiałem w końcu iść ku-
No właśnie. Iść kupić nowy zeszyt. No to kupiłem. Tak głupio tamten się skończył, w połowie zdania, ale przynajmniej widać, że jest to ciąg dalszy, a nie jakieś wyrwane z kontekstu zdanie.
Ale, w tej księgarni kiedy oglądałem co mają, zorientowałem się, że przygląda mi się jeden ze sprzedawców. Był starszy ode mnie. Udałem, że tego nie widzę. Jak już w końcu stałem przy ladzie, kupując ten zeszyt, odezwał się do mnie ze współczującym uśmiechem na twarzy:
-Znowu szkoła, co?
Wgapiłem się w niego nie wiedząc co zrobić.
No i oczywiście jak to ja, wykonałem jakiś nieokreślony ruch głową, ni to zaprzeczenie, ni to potaknięcie. Sprzedawczyni obok ciekawie się nam przyglądała, choć ukradkiem.
-Widziałem Cię już parę razy przed witryną. Chyba często tędy przechodzisz? A, dwa dwadzieścia za zeszyt.
-Yy...Tak, dosyć często - odparłem zaskoczony, że mnie zauważył.
Zapłaciłem.
-Ale czemu dopiero teraz wszedłeś do środka? - zapytał podając mi mój zakup i paragon.
-Tak jakoś... - mruknąłem pod nosem i zwinąłem się ze sklepu.
Nie sądziłem, że ktoś zauważył mnie, jak stawałem przed tą księgarnią i zaglądałem do środka. A jeśli nawet, to nie przypuszczałem, że mnie zapamięta. W końcu mnóstwo ludzi przechodzi codziennie tym chodnikiem.
W domu, kiedy myłem zęby, przez przypadek zerknąłem w lustro i przeżyłem szok. Włosy mi urosły i to mocno. O mało co nie udławiłem się pianą z pasty. Znowu były do ramion. Wyplułem co miałem w ustach i spojrzałem jeszcze raz. To był wyczyn. Mogłem na siebie normalnie patrzeć. Nie to, co kiedyś, kiedyś nawet nie spojrzałbym w lustro, a teraz patrzyłem na siebie i nic mi nie było. Zero uczuć.
Postanowiłem zostawić włosy w spokoju. Niech sobie będą, jakie chcą.
12 wrzesień 2008
Ponownie znalazłem się w księgarni, zupełnie przez przypadek. Zaczęło się od tematu urodzin:
-Co byście kupili komuś bliskiemu na urodziny? - zapytał nas (nas, czyli pracujących w restauracji) Kordian.
-Mmm...To zależy w jaki sposób bliskiemu - odparła Ela (kelnerka).
-Jak to w jaki? - zdziwił się.
-No, chodzi mi o to, czy jest to twój brat/siostra, czy też dziewczyna.
-Dziewczyna.
-Dziewczyna?! Jaka dziewczyna by cię chciała? - parsknął Grzegorz (kucharz).
-Dzięki - powiedział ponuro Kordian.
-Nie przejmuj się takim gadaniem, kochanie - powiedziała Ulka. Do wszystkich zawsze mówiła kochanie. Uważała, że ma do tego prawo, skoro jest najstarsza z pracujących tutaj ludzi, nie licząc szefa, ale ja nie bardzo pojmuję co jedno z drugim ma wspólnego.
-Jeśli chcesz coś kupić dziewczynie, to musisz wiedzieć co ona lubi - dodała.
-No więc co lubi? - spytała Ela.
-Biżuterię... - zaczął Kordian.
-Jak każda dziewczyna - wtrącił się Grzegorz.
-Nieprawda - odparowała Ula.
-Prawda, po prostu jesteś chłopczycą.
-...kwiaty, jazdę na rolkach - ciągnął Kordian, w ogóle nie zwracając uwagi na ich wymianę zdań.
-Hej, Ela. Jesteś mi potrzebna na sali - do kantorka zajrzała najmłodsza z kelnerek.
-Już idę - Ela zawiązała czarny fartuch i wyszła z pokoju.
-Wracając do prezentu - zaczęła Ula - skoro lubi biżuterię, to kup jej jakiś naszyjnik, albo pierścionek. No i oczywiście kwiaty.
-Pierścionek nie, wyglądałoby to tak jakbym się jej oświadczał - skomentował.
-Ach tak.
-Ej, ty masz zdolności artystyczne, jeśli dobrze kojarzę, nie? - zapytał go Grzegorz.
-Niby.
-W takim razie, możesz sam zrobić jej jakąś bransoletkę, czy coś.
-Wiesz, nie znam się za bardzo na wyrobie biżuterii, a raczej na malowaniu. Ale może to i dobry pomysł. Tylko że...
-Tylko że co? - westchnęła Ula.
-Nie wiem od czego zacząć. Gdzie szukać jakichś części do takiej roboty - powiedział.
-W księgarni - odparłem.
Spojrzeli na mnie.
-W księgarni? - zdziwił się Grzegorz.
-Jest taka jedna na ulicy Stromej. Mają tam nie tylko książki - dodałem.
-No proszę, już masz jakiś punkt oparcia - rzuciła w stronę Kordiana - Ale Stroma? Mamy w ogóle taką ulicę?
-Mieszkasz tu i nie wiesz?
-Kochany, w przeciwieństwie do Ciebie, nie mam tyle czasu, by szlajać się po ulicach bez celu - skwitowała.
Skasował ją wzrokiem.
-Ja też nie wiem gdzie to jest, ale ja tu nie mieszkam - odparował - To co, zaprowadzisz mnie? - rzucił w moją stronę.
-Eeee.
No i tak oto znowu przekroczyłem próg księgarni. I kogo ujrzałem? Oczywiście Jego. Powiedział nam dobry wieczór, a kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się. Aż mnie coś zabolało.
Kordian z pomocą pani ekspedientki wybrał coś tam do zrobienia prezentu i stanął przy kasie.
-Jak myślisz Alex, spodobają jej się takie korale? - zwrócił się do mnie.
-A skąd ja mam wiedzieć? To twoja dziewczyna - stwierdziłem.
-Ale mógłbyś jakoś pomóc! - jęknął.
Obsłużyła go Pani o jakimś dziwnym imieniu. Nawet go nie zapamiętałem. Większość mojej uwagi przyciągał ten koleś. Stał obok. Skończył obsługiwać starszego Pana i popatrzył w moim kierunku. Znowu się uśmiechnął.
-Myślałem, że skończyłeś ze zwyczajem przechodzenia tędy - powiedział. Dopiero po chwili uświadomiłem sobie, że to było skierowane do mnie.
-Jak widać nie - odpowiedziałem niewyraźnie - a ty, co? Siedzisz tutaj codziennie? - zapytałem nie wiedzieć czemu.
-Jak widać tak - odparł pogodnie. Nie mogłem rozszyfrować wyrazu jego twarzy.
Na szczęście Kordian już zapłacił, więc ruszyliśmy do wyjścia.
-Do widzenia - rzuciłem na odchodnym.
-Mam taką nadzieję - zawołał za nami kasjer.
Obejrzałem się przez ramię zaskoczony. Szybko odwróciłem wzrok i ruszyłem za Kordianem w dół ulicy.
Było dosyć ciepło i cicho jak na wrześniowy wieczór.
W pewnym momencie, ciszę przerwał Kordian:
-Czy mi się wydawało, czy on do ciebie uderzał?
-Co? - Aż przystanąłem na moment. Nie spodziewałem się takiego tematu.
-No wiesz, na ogół potrafię rozpoznać flirt, nie ważne jakiej płci. Jego wzrok mówił sam za siebie.
-O czym ty gadasz? - pokręciłem głową.
-Alex, zapytam cię o coś prosto z mostu, ok.?
-Chyba.
-Czy ty jesteś gejem?
Znowu stanąłem.
-Że jak? - zdębiałem totalnie.
-Wiesz, od razu ci powiem, że nie mam nic przeciwko homo, tak się tylko pytam.
-C- Nie. Nie jestem. Znaczy... Nie wiem.
-Jak ty nie wiesz, to kto ma wiedzieć?
Dobre pytanie.
-Nie wiem. No nie wiem. Nie zadawaj mi takich pytań - parsknąłem.
-Dlaczego?
-Bo... Po prostu nie zadawaj - ruszyłem dalej.
-Ale dlaczego? Nie chcesz dopuścić do siebie takiej myśli? - drążył temat.
-Kordian! - plasnąłem dłonią w czoło - Posłuchaj, ja... Ja nic nie wiem, nie rozumiesz? Westchnąłem i przetarłem oczy.
-Muszę już iść. Do jutra - powiedziałem i skręciłem w inną uliczkę.
-Alex! - krzyknął za mną.
Nie odwróciłem się. Szukałem drogi do kamienicy.
Zastanawiam się teraz, dlaczego tak to przeżywam?
No dlaczego?
Zapytał się, czy jestem gejem. A czy jestem hetero? Ja nawet nigdy nie zadawałem sobie takiego pytania, nie miałem ku temu okazji. Nie przyszło mi to nawet na myśl.
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.