Opowiadanie
...Halo, gdzie jesteś?
XII
Autor: | Taco |
---|---|
Serie: | Twórczość własna |
Gatunki: | Dramat, Komedia, Obyczajowy, Romans |
Uwagi: | Utwór niedokończony, Yaoi/Shounen-Ai, Wulgaryzmy |
Dodany: | 2014-02-08 13:25:56 |
Aktualizowany: | 2014-02-08 13:25:56 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
Proszę nie kopiować.
23 listopad 2008
Postanowiłem zadzwonić. Długo wybierałem do kogo. Do Luli nie zadzwonię, bo albo będzie chciała wiedzieć gdzie jestem i przyjechać (co nie byłoby rozsądne), albo mi się rozbeczy do słuchawki, czego nie wytrzymam nerwowo. Do Olgi... jakoś nie miałem ochoty. Zostali więc Daniel i Marcin. Marcin pewnie też by mędził, więc wybrałem Daniela. Poza tym, dzisiaj jego urodziny.
Poszedłem do najbliższej budki telefonicznej i wystukałem jego numer.
Czekałem, nie odbierał. Może był w szkole. Trudno.
Czułem, że chcę się rozpłakać, ale jakoś nie szło, nie miałem na to siły.
Wyszedłem z budki, bo widziałem, że ktoś już czeka na swoją kolej.
02 grudzień 2008
Przypomniało mi się, że przed ucieczką rozmawiałem z Lulą o wspomnieniach z dzieciństwa. Mówiła o tym... jak uciekaliśmy przed kobietą, która się dopiero co wprowadziła. Goniła nas, bo nasz pies zmasakrował jej kwiaty. Lula mówiła, że Wafla potem nie znaleźliśmy, że go gdzieś zgubiliśmy, a on sam do nas nie wrócił. A to nie prawda. Nie wie, że gdy tylko wróciliśmy do domu, On na mnie nawrzeszczał. Sąsiadka przyszła do Niego i opowiedziała o całym zajściu. Wściekł się, ale uderzył tylko raz, w twarz. Potem wziął psa, mnie i zaprowadził nas nad jezioro. Bił Wafla, aż ten zdechł na moich oczach. Powiedział, że jak nie będę się go słuchał, to zrobi ze mną to samo.
Podziałało.
A Jemu to nie przeszkadzało bić mnie dalej.
06 grudzień 2008
Siedziałem sobie dzisiaj na ławce w parku. Dzień był nawet ciepły i jak na razie nie spadł jeszcze śnieg, więc wydawałoby się, że jest początek jesieni. Pojedyncze chmury płynęły sobie spokojnie po niebie.
Zauważyłem Klaudiusza, szedł chodnikiem z grupką znajomych. Jak mnie zauważył, pomachał do mnie, odwzajemniłem się tym samym. Zobaczyłem, że się do mnie skierował, jakby chciał przyjść tutaj ze wszystkimi. Nie! Pokręciłem energicznie głową i zamachałem rękoma. Zawahał się. Powiedział coś do nich i odłączył się od grupy, zmierzając prosto w moim kierunku.
Doszedł i spokojnie koło mnie usiadł.
-Cześć - powiedział ciepło.
-Hej - odpowiedziałem jakoś niepewnie.
-Przecież ty mnie w ogóle nie znasz - zacząłem ni z gruszki ni z pietruszki. Nie ma to jak dobry początek rozmowy, brawo Alex.
Popatrzył na mnie, pewnie zastanawiając się, o czym mówię.
-To poznam - odparł zwyczajnie - Wiem, że masz na imię Alex.
-Skąd?
-Od tego gościa, z którym przyszedłeś do księgarni.
Zamorduję Kordiana.
-To tylko imię.
-A więc zacznijmy od pytania. Czy ty się boisz obcych ludzi, Alex?
Zerknąłem na niego i szybko odwróciłem wzrok. Westchnąłem ciężko.
-...Nie tyle boję, co podchodzę do nich z dystansem.
-Yhm. A dlaczego?
Zacisnąłem szczęki. Chyba to zauważył, bo zaraz dodał:
-Jeśli nie chcesz, to nie mów.
-Hm.
Powiał wiatr, jakby specjalnie podkreślając ciszę, która nastąpiła po tych słowach.
-Alex, w zasadzie to muszę lecieć, ale... Spotkamy się później?
Zauważył mój pytający wzrok.
-Mówisz, że cię nie znam. No to będę miał okazję do poznania. Ty też.
Musiałem się z nim zgodzić.
-No, dobra.
Uśmiechnął się.
-Pasuje ci jutro o czwartej? Jest niedziela, więc chyba masz wolne?
-Nie, jutro też pracuję, tyle że do piątej.
-W takim razie po pracy?
-...ok...
-Świetnie, to przyjdę do Ciebie, do restauracji. Do jutra - powiedział wesoło i oddalił się w swoją stronę.
A ja dopiero wtedy zrozumiałem, że się umówiłem.
...
Widzę latarnię. A może to nie jest latarnia. Nie wiem. Nie mogę skupić wzroku, wszystko się rozmywa. W każdym bądź razie, stoi słup. Z góry słupa wychodzi światło. Jest zamglone, rozświetla bardzo mały obszar. Obok stoi drugi słup i trzeci i następne. Wiele. Pod jednym z nich stoi mężczyzna. W zasadzie widzę tylko jego kontur.
Czuję mrówki w palcach u nóg. Niepokoi mnie jego obecność. Dlaczego? Przecież oddziela mnie od niego ściana i ogród. Dodatkowo jest jeszcze płot. Ale nie drzwi. Bo te drzwi zawsze są otwarte.
Szyba jest mokra, padało. Drzewa kołyszą się pod naporem wiatru, ale ja nie słyszę szumu. Słyszę tylko szybkie bicie swojego serca.
Księżyc nie potrafi przebić się przez ciężkie chmury.
Mężczyzna sobie poszedł, ale zostawił po sobie niepokój. Wróci.
...
07 grudzień 2008
-Alex, dobrze się czujesz? - takie było pierwsze zdanie babci, kiedy mnie rano zobaczyła. Nie wiedziałem o co jej chodzi. Zgoda, trochę się nie wyspałem, ale to nie powód do zmartwień.
-Tak, świetnie - odpowiedziałem. Nie wyglądała na przekonaną.
-Na pewno? Bo-
-Cześć wszystkim - powiedział Artur. Cały był w skowronkach, ale zamarł na mój widok.
-Hej młody, co z tobą? - zapytał poważnie.
-A co ma być? Nic.
-Blady jest, prawda? - wtrąciła się babcia.
-Strasznie - zgodził się z nią Artur.
-Zawsze byłem blady.
-Ale nie aż tak.
-Co za różnica? Na razie - zbyłem obydwojga.
-Gdzie idziesz? - rzuciła babcia.
-Do pracy.
-A może weźmiesz sobie wolne? - Jej głos się oddalał w miarę jak schodziłem po stopniach. Na to już nie odpowiedziałem.
Myślałem tylko o tym, że miałem spotkać się z Klaudiuszem.
Jak to w ogóle będzie wyglądać?
Teraz jak patrzę na to z punktu czasu, to praktycznie wiedziałem, że tak będzie. Że nic z tego. Starałem się być otwarty, nie uciekać pod pierwszym lepszym impulsem. Opowiedzieć coś o sobie, kiedy prosił. Ale jak mam o sobie opowiadać, unikając jednocześnie tematu...? To nie jest możliwe. Oni byli większością mojego codziennego życia. Więc nie opowiedziałem prawie nic. Wymijająco pytałem o niego. Wiedziałem, że on to zauważał i mimo, że starał się nie naciskać, to w końcu zapytał:
-Alex, dlaczego ciągle unikasz odpowiedzi?
Musiałem mu wyjaśnić. Ale jak?
-Po prostu, taki już jestem.
-Jesteś nie fair - powiedział po prostu.
-Nie fair?
-O mnie wiesz sporo. A ja o tobie? Wiem, mówiłeś, ze możesz czasem nie odpowiadać, ale czasem, a nie bez przerwy - westchnął - Podaj chociaż powód.
Siedziałem bez słowa.
-Alex...
-Przepraszam.
-Ale-
-Nie.
-Co?
-Nie podam Ci sensownego powodu. Nie powiem nic o sobie, bo nie chcę. Bo nie chcesz tego słyszeć. To nie ma sensu, głupio zrobiłem godząc się na to spotkanie.
Wykrzywiłem usta w czymś podobnym do uśmiechu, ale nie będącym nim w ogóle. Zrzedła mu mina.
Wstałem.
-Alex, poczekaj. Nie mam zamiaru dać Ci uciec tak bez wyjaśnień.
-Będziesz musiał. Zostaw mnie w spokoju, inaczej zwariujesz.
-O czym ty mówisz?
-Udaj, że nigdy nie trafiłem do tej księgarni.
-Nie ma mowy! Zrobiłem coś nie tak, że nie chcesz mnie do siebie dopuścić? Coś...
-Nie, to tylko ja - przerwałem mu - Nic z tego. Zostaw mnie w spokoju, słyszysz?
Nie wiedział o co mi chodzi, ale i tak widać było, że go zraniłem. Wolałem to tak zostawić. Nie myśleć „co by było gdyby”, bo na dobre by to nie wyszło.
Zostawiłem go na tej ławce. Czułem się jakbym zostawiał za sobą swoją jedyną szansę na ratunek, ale to nie była prawda, wiem o tym. On mi pomóc nie mógł. Poza tym, nie byłem w stanie odwzajemnić jego uczuć. W moich myślach nie było miejsca na to piękne uczucie, zresztą nigdy go tam nie było. Było jedynie zagubienie. Zagubienie we wszystkim, nawet w tych najprostszych rzeczach.
I co z tego?
To już nieważne.
12 grudzień 2008
Klaudiusz rzeczywiście zostawił mnie w spokoju - co prawda po kilku próbach ponownego spotkania, ale zawsze. Czasem mijam go na ulicy, lub zauważam w oknie restauracji. Często wygląda jakby chciał się do mnie odezwać, ale ja mu na to nie pozwalam. Odwracam głowę.
Przykro mi.
Musisz się z tym pogodzić.
15 grudzień 2008
Cały dzień jest mi niedobrze. Zostałem w domu, wolałem nie ryzykować.
Skoro dzisiaj walentynki..
To Życzę Ci szczęśliwych Walentynek! * ^ * <3
Będę czekać! <3
Wyobrażam se jak wygląda Alex.. Hyhy O//3//O ..
Poozdraawiam i życzę duużo weny. :33
~
Dziękuję, dziękuję :D Rozdziały już dodane, ale trochę to potrwa zanim znajdą się na stronie, na to nie mam już wpływu...
No, wreszcie! Niedawno przeczytałam wcześniejsze rozdziały i podoba mi się. Czekam niecierpliwie na kolejny :3
Mhyhy *-*
Yay wreszcie jest ten rozdział * - * .
Nie mogę się doczekać kolejnego .
To opowiadanie jest taakie.. Faajne *3* ..
Biedny Wafel :C
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :3 .