Opowiadanie
Bo wszystko jest możliwe
Druga wersja tej samej historii
Autor: | ISKIERKA |
---|---|
Serie: | Slayers |
Gatunki: | Fantasy, Przygodowe, Romans |
Dodany: | 2012-10-11 20:36:03 |
Aktualizowany: | 2012-10-11 20:36:03 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
Wszelkie prawa autorskie zastrzeżone.
Lina cofnęła się o krok , na jej twarzy tak jak i na twarzach wszystkich malowało się nie małe zdziwienie . Jeszcze nikt nie dziękował im za pomoc w taki sposób. Postawa dziewczyny wskazywała na to że nie żartuje . Po ostrzu jej miecza spływały krople deszczu , choć wydawał się on ciężki trzymała go penie w dłoni nie spuszczając wzroku z przybyszy, emanowała z niego dziwna energia . Teraz medaliony wydawały się wręcz parzyć , świeciły ze zdwojoną siłą i zdawało się że swoiste jasne punkty w środku medalionu zaraz eksplodują .
- Zaraz zaraz , nie wiem dlaczego uważasz że chcemy z tobą walczyć ale jesteś w błędzie - podeszła bliżej dziewczyny tak ostrze jej miecza prawie dotykało jej piersi , patrzyła jej prosto w oczy czekając na jej reakcje
Dziewczyna popatrzyła na medaliony zawieszone na piersi każdego z przybyszy , jej twarz wykrzywił ponury uśmiech nie opuszczając miecza zaczęła …
- Czworo ludzi ,w tym jeden na którego rzucono potężną klątwę ,troje posiadający nie małą moc jeden to świetny szermierz ,a do tego demon,- spojrzała na Xellosa - i to potężny demon ,poza tym wszyscy macie medaliony więc nie wmówicie mi że nie jesteście jednymi z najemników Borena i że nie chcecie ze mną walczyć
Przez chwilę wszyscy stali w osłupieniu ,i ze zdziwieniem słuchali tego co mówi nieznajoma. Wystarczyło jedno spojrzenie by dziewczyna bezbłędnie odgadła kim są . Przejrzała nawet Xellosa co Line zajęło trochę czasu . Stała cały czas gotowa od ataku ,wiatr szarpał jej płaszcz , deszcz już prawie nie padał minęła dłuższa chwila zanim odezwała się Lina
- Zastanów się przez chwilę i pomyśl logicznie! czy gdybyśmy chcieli z tobą walczyć to czy pomagalibyśmy ci w walce z tymi bandytami ! - zdziwienie minęło i Lina szybko postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce - czy stalibyśmy tu zamiast rzucać zaklęcia i atakować . Tak, to są medaliony które wręczył nam wielki mistrz zakonu ,byliśmy tam i wysłuchaliśmy tego co nam powiedział ale nie mamy zamiaru z tobą walczyć ,chcemy poznać twoją wersje historyjki którą nam sprzedał .
Dziewczyna posłała Line piorunujące spojrzenie , powoli opuściła miecz i wzięła głęboki oddech.
- Nie wyczuwam w twoich słowach kłamstwa - powiedziała bez zbędnych emocji i już z większym prawie przyjacielskim wyrazem twarzy spojrzała na całą ekipę
- Bo ja nie kłamie ,no yyy czasem nie kłamię - Mówiąc to Lina złapała się za tył głowy i uśmiechnęła szeroko
- Musicie je wyrzucić - powiedziała niezwykle spokojnie
- Co wyrzucić ?
- Medaliony , ten mistrz od siedmiu boleści pewnie powiedział wam że reagują na moja moc , to prawda ,ale nie całkowita ,poza reakcją na mnie powiadamiają też wynajętych najemników znajdujących się w pobliżu gdy jacyś inni mnie znajdą.
- Dobrze , wyrzucimy je ,skoro dają znać innym to musimy stąd znikać zanim się pojawią
Lina wyciągnęła sztylet i przecięła rzemień, reszta poszła za jej przykładem . Nawet Xellos który za zwyczaj ma tendencję do wtrącania swoich siedmiu groszy przeciął rzemień i rzucił błyszczący niebieskim światłem medalion obok reszty. Zel wypowiedział zaklęcie, leżące na ziemi medaliony otoczyło coś co wyglądało jak srebrna kula ,medaliony uniosły się ,Lina podmuchem wiatru wyrzuciła je w powietrze . Po kilku sekundach zniknęły im z oczu . Po ciężkich burzowych chmurach nie było ślady. Znikające za horyzontem słońce resztkami światła oświetlało szare niebo . Wiatr strząsał resztki wody z drzew było dosyć chłodno .
- No sprawę tych błyskotek mamy już za sobą - Lina odwróciła się w stronę towarzyszy -teraz zmywajmy się stąd bo ten ciemny las zaczyna działać mi na nerwy
Amelia ,Zelgadis i Lina rzucili lewitację . Dziewczyna wypowiedziała kilka słów powietrze wokół niej zawibrowało , przez sekundę otoczyła ją dziwna aura . Z jej pleców wyrosły srebrne półprzeźroczyste skrzydła ,rozłożyła je powoli i uniosła się nad ziemią. Lina i Zel chwycili Gourriego za ręce by jak zwykle mógł lecieć z nimi.
- Możecie go postawić ,teraz ja wam pomogę
Dziewczyna podleciała do Gouriego położyła dłoń na jego ramieniu i powiedziała jakieś dziwne zaklęcie z nieznanym im języku ,po chwili i z jego pleców wyrosły skrzydła i uniosły chłopaka do góry.
- Nie bój się ,pozwól żeby skrzydła same cie unosiły - uśmiechnęła się i podleciała do reszty
Gourri nie bardzo wiedział co ma o tym myśleć , bywały chwile kiedy nie najlepiej radził sobie na ziemi a co dopiero w powietrzu. Nie widząc innego rozwiązania postanowił jednak zaufać dziewczynie - P .. Postaram się - dodał kiedy znalazł się już wysoko . Po chwili poczuł się pewnie i mógł swobodnie podążać za przyjaciółmi . To było dziwne doznanie inne niż kiedy unosiła go Lina i Zel , wtedy musiał uważać żeby się nie wiercić czuł się niepewnie .Teraz był wolny , powietrze muskało my twarz i mógł Cieszyc się lotem nie martwiąc się o zmęczonych jego ciężarem przyjaciół
Deszcz już nie padał ,był ciepły wieczór ,niebo było gwieździste a pełnia księżyca wprawiała w miły nastrój. Na leśnej polanie płonęło ognisko na ognisku piekły się złapane przez Gouriego ryby. Mimo miłego nastroju panowała cisza którą przerywało tylko pohukiwanie sowy . To był ciężki dzień dla wszystkich ale jeszcze się nie skończył .
- No bobrze, skoro nikt nie kwapi się żeby rozpocząć w takim razie ja zacznę - Lina nareszcie przerwała ta niezręczna cisze ,popatrzyła na siedzącą naprzeciwko niej nieznajomą dziewczynę i po chwili ciągnęła dalej- Jak już za pewne wiesz nie mamy wobec ciebie wrogich zamiarów ale chcielibyśmy się dowiedzieć jaka jest twoja wersja historyjki którą usiłował nam sprzedać ten cały mistrz
- Więc nie wiem dokładnie od czego zacząć - siedziała wpatrzona w jęzory ognia , ogień ją uspakajał i dawał poczucie bezpieczeństwa - najlepiej będzie jeśli zacznę od początku - podniosła głowę
- Kiedy byłam małą dziewczynką mój ojciec wstąpili do zakonu, do końca nie znam powodów dla których to zrobił, ale on cały cza powtarzali że tak będzie najlepiej. I rzeczywiście było , w zakonie nauczono mnie panować nad moimi zdolnościami ,rzucanie zaklęć które doświadczonym magom sprawiały trudności dla mnie były łatwizną. Pewnego dnia wszystko się skończyło ,pamiętam że był to dzień śmierci starego mistrza .Nie długo potem znikną mój ojciec a kiedy pytałam co się stało powiedziano żebym nie interesował się tym zbytnio. Zakazano mi nauki ,ubrano w czarną togę ,zaczęli mnie pilnować ,chodzić za mną jak cienie nigdzie nie mogłam iść ,nic nie mogłam sama zrobić . W końcu puściły mi nerwy
- I w tedy panienka uciekła ?- Amelia spojrzała na siedzącą przy ognisku dziewczynę
- Nie ,jeszcze nie wtedy. Wtedy rzuciłam jakimś zaklęciem w kilku braciszków i o mało ich nie zabiłam. W tedy nowy mistrz zapieczętował moja moc. Nie poddałam się ,udałam że wszystkie moje zdolności zostały zapieczętowane i trenowałam je w ukryciu. Postanowiłam że ni e pozwolę zrobić z siebie więźnia ,miałam wtedy jakieś dwadzieścia kilka lat i kiedy nadarzyła się okazja uciekłam. Potem poświęciłam życie na doskonalenie moich zdolność ,brałam nauki od wielu mędrców wiele się nauczyłam ale żaden z nich nie potrafił zdjąć klątwy.
- No dobrze ,a jak wyglądało twoje życie przed zakonem
- Nie pamiętam . Nie mam żadnych wspomnień z tego czasu . Czasem wydaje mi się że się tam urodziłam ale wiem że to nie możliwe ponieważ do zakonu przyjmowani są sami mężczyźni .
- W takim razie dlaczego nie zostałaś z matką i dlaczego pozwolono ci tam zostać?
- Nie znałam mojej matki ,ojciec mówił że umarła dawno temu i że nie mam prawa jej pamiętać. A dlaczego dla mnie zrobili wyjątek nie mam pojęcia, podobno to była decyzja starego mistrza zakonu.
- Powiedz kiedy uciekłaś z zakonu ?
- Cóż …. Niech pomyśle …… to było jakieś yyyyy dziesięć lat temu
Lina krztusiła się rybom którą zdjęła znad ogniska , Amelia wypluła herbatę , Gouri siedział z otwartymi ustami do których właśnie maił włożyć kawał ryby i patrzył z niedowierzaniem na dziewczynę . Wszyscy byli wstrząśnięci tą wiadomością , jedynie dziewczyna siedziała spokojnie czekając aż szok jej nowych znajomych minie
- Dziesięć lat temu !! To ile ty masz obecnie lat ?! - Lina odzyskała oddech
- Nie całe czterdzieści , dlaczego pytasz ?
- Czter.. czter.. czterdzieści jak to możliwe ?!
- Przestałam się starzeć w wieku dwudziestu lat.
- Czy to oznacza że jest panienka nieśmiertelna !!
- Nie ,nie jestem nieśmiertelna .Jeden z mędrców powiedział mi że to raczej długowieczność.
- A to by wiele wyjaśniało , a możesz nam powiedzieć coś więcej o tych swoich zdolnościach - Ruda powróciła do szamania ryby
- Jasne , do tej pory opanowałam do perfekcji materializacje przedmiotów potrafię także przenosić ludzi ale na nie wielki odległości , poza tym opanowałam telekinezę ,telepatie potrafię wyczuć czy ktoś mówi prawdę a kiedy się skupie mogę wnikać w świadomość ludzi sterować nimi i czytać w ich myślach ale to wymaga wiele energii. Poza tym opanowałam zielarstwo do perfekcji ,potrafię przyrządzić serum prawdy i wiele innych mikstur.
- No dobra, w takim razie skoro niczego nie ukradłaś to dlaczego ten mistrz poszukuje cie z taką zaciekłością - to były pierwsze słowa Zela tego wieczoru do taj pory siedział zamyślony, jakby oderwany od rzeczywistości
- Tego nie wiem , tak samo jak nie znam powodu dlaczego zapieczętował moja moc ,domyślam się tyko że to wszystko ma związek ze mną i moimi rodzicami , bo oni zniknęli zaraz po śmierci starego mistrza ale przed wyborem nowego. Mam nadzieje że wiecie że naraziliście się pomagając mi i teraz i wy będziecie mięli na głowie takich oprychów jak ci którzy mnie dzisiaj zaatakowali.
- W zasadzie to można powiedzieć że kłopoty to nasz specjalność - w tej chwili na twarzy Liny malował się ironiczny uśmiech
Nie pierwszy raz i pewnie nie ostatni przyszło im walczyć z przeciwnikiem o którym wiedzą bardzo mało .Starożytny zakon dziewczyna z zapieczętowana mocą i kto wie co jeszcze, w końcu nie pierwszy raz wpakowali się w kłopoty i wszystko wyglądało na to że i tym razem będzie ciekawie .
- Czy w takim razie zamierzacie ?
Lina popatrzyła po swoich towarzyszach , najpierw na Amelie ,Zela ,Xellosa i śpiącego na siedząco Gouriego . Z ich twarzy bez problemu odczytała odpowiedź.
- Możesz na nas liczyć - głos czarodziejki jak zwykle był pewny siebie
Tylko Xellos siedział przy ognisku i milczał , w zasadzie to dziwne by było gdyby zabierał głos w dyskusji . Oczywiście nie umknęło to uwadze Liny która przymrużyła oczu i zwróciła się do Xellosa
- Xellos a ty ?? czy może masz inne plany ?
Xellos otworzył oczy i uśmiechnął się tajemniczo .
- Moje plany to jedno, ale skoro wezwano nas do zamku razem to chętnie się do was przyłączę.
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.