Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Otaku.pl

Opowiadanie

Integration

Rozdział 1

Autor:Tsetsua
Korekta:Dida
Serie:Twórczość własna
Gatunki:Komedia, Obyczajowy, Romans
Uwagi:Yaoi/Shounen-Ai
Dodany:2012-04-17 18:20:50
Aktualizowany:2012-04-17 18:20:50



- Park JiWoon! - Wrzask JunJina znów przedarł jego myśli. Od wczorajszego wieczora nie słyszał niczego innego. Fakt, że wygrał casting do nowego zespołu był niczym sen, był spełnieniem wszystkich jego marzeń, chyba nawet tych z czasów przedszkolnych. Pokonał wszystkich... tysiące kandydatów i kandydatek, i to właśnie jego nazwisko padło jako pierwsze w wielkim finale. I to od takiej legendy, jak lider Shinhwy! Nie mógł w to uwierzyć, on, zwykły chłopak, przejdzie do historii muzyki. Bo tego był pewny. Odniosą ogromny sukces, nie po to pracowali rok, żeby teraz się wycofać! Przed nimi wiele pracy, właściwie teraz dopiero wszystko zaczynało się rozkręcać; ale kiedy staną wreszcie na scenie, jako zespół, niczego więcej nie będzie pragnął.

- JiWoon? - Z zamyślenia wyrwał go głos KiHyuna, drugiego wybranego wczoraj chłopaka. - Jesteś gotowy?

- Tak. - Uśmiechnął się szeroko. Cała szóstka stała w progu budynku telewizyjnej stacji, która sponsorowała całe to przedsięwzięcie. Czekali na pierwszy profesjonalny wywiad jaki miano przeprowadzić z nimi już jako grupą.

- To niesamowite... - szepnął jak zwykle cichy TaeHwa. - Jeszcze przed chwilą byliśmy w liceum i tylko marzyliśmy o czymś takim.

- A teraz wygrywamy nagrody publiczności, co? - JiWoon szturchnął go w ramię. - Przyznaj się, co zrobisz z tyloma pieniędzmi?

- Przecież tu nie chodzi o forsę chodzi! - oburzył się TaeHwa, ale Park pokładał się już ze śmiechu, toteż zrezygnował z dalszego tłumaczenia. Rozejrzał się po ogromnym zapleczu należącym do ArrirangTV, prawie pustym i dość przerażającym w chłodny listopadowy poranek. Wtem na parking zajechało kilka dużych ciemnych samochodów, bez pośpiechu, jakby badając okolicę.

- Elegancko. - Usłyszał za sobą głos JunJina, na którego czekali. - Wasz pierwszy wywiad, od wczoraj jesteście sławni, a już w otoczeniu gwiazd. - Wskazał palcem na jedno z aut, z którego ukradkiem wychodzili młodzi, bardzo szczupli i wysocy mężczyźni.

- Czy to Dong Bang Shin Ki?! - krzyknął Chris.

- DBSK... - JiWoon powtórzył jak we śnie. To naprawdę byli oni! Najpopularniejsi obecnie w Korei, jak i całej Azji faceci, którym zawsze chciał dorównać umiejętnościami tanecznymi i wokalnymi... Zespół, bez którego chyba sam nie zdecydowałby się na muzykę. Stał oniemiały i patrzył jak piątka idoli przechodzi obok nich w towarzystwie kilku ochroniarzy. Wyglądali równie zwyczajnie jak oni...

- Niedługo będziemy wspólnie nagrywać piosenki! - rzucił pewnie na głos, sam nie wiedział dlaczego. Koledzy zaczęli klaskać z aprobatą.

Jeden z chłopaków zatrzymał się na te słowa i zsunął z nosa ciemne okulary. Spojrzał JiWoonowi prosto w oczy, jakby chciał uważniej przyjrzeć się komuś, z kim póki co nic go nie łączy, komuś kto jest dla niego tylko miniętym w tłumie przechodniem...W tych oczach dostrzegł jednak coś, co z miejsca zapowiedziało duże zmiany. Chyba nie tylko na froncie muzycznym.


Nie potrafił sobie przypomnieć, kiedy zobaczył go po raz pierwszy. Miał w pamięci tylko obraz jego twarzy i duże czarne oczy, które zdawały się patrzeć właśnie na niego, zdawał sobie sprawę, że to wymysł jego wyobraźni, ale od tamtego momentu, gdy miał czas dla siebie zamykał oczy i wspominał tę twarz.

- Pośpiesz się. - Mocne klepnięcie sprowadziło go na ziemię. Przetarł oczy i podniósł się z fotela, teraz musi się maksymalnie skupić, a nie myśleć o niebieskich migdałach, bo znów pomyli kroki i wpadnie na Junsu, jak na próbie.


- Co z tobą? - Usłyszał zaraz po zejściu ze sceny. Ledwo żył, a Micky zadaje mu filozoficzne pytania. Opadł na fotel, przyłożył rękę do czoła, miał wrażenie że skórzana rękawiczka pali.

- Co...? - mruknął niewyraźnie wątpiąc czy ktokolwiek go usłyszał.

- Zero w tobie życia, myślałem że będę musiał cię popychać w czasie tańca - odparł równie niewyraźnie Micky.

- To ty pomyliłeś kroki! - Uśmiechnął się lekko. Chłopak już nic nie powiedział, tylko włączył telewizor nawet nie siląc się na skakanie po programach. Changmin mruknął coś ledwo słyszalnie i zwinął się w kłębek na kanapie, a pozostali cicho pochrapywali na swoich fotelach. JaeJoong nie chciał zasnąć, bo wejście menadżera, a dokładniej huk gdy otwierał drzwi i krzyk od progu zbyt go przerażały - budził się nagle przestraszony, wolał to wejście smoka przeżyć w pełni świadomy, mimo że powieki opadały mu niebezpiecznie starał się skupić resztkami sił na programie telewizyjnym, mieniącym się mnóstwem barw, w którym zapowiadano kolejną gwiazdę rocku, popu, metalu czy jeszcze czegoś innego; dźwięki z trudem do niego docierały, wciąż szumiały mu w głowie krzyki publiczności i ryk z głośników.

- ...pierwszy raz... - piskliwy głosik prezenterki przedarł się do jego uszu - ...nowego zespołu...

Przeciągnął się - chwile relaksu, najmilszy moment po występie. Przyjrzał się uważniej zapowiadanemu programowi i już zamierzał przełączyć, gdy wśród tłumu na widowni obok prezenterki w białym kostiumie zobaczył znajomą twarz.

Twarz! To za dużo powiedziane - oczy, które teraz wpatrywały się nieśmiało to w prowadząca, to w ekran. Hero aż nachylił się w stronę telewizora coraz bardziej zaintrygowany.

- Kto to? - powiedział głośno do siebie.

- Konkurencja!!! - wrzasnął menadżer wpadając z hukiem do pokoju.


- Cześć! - wrzasnął Changmin na widok Hero, ledwo co obudzonego, który przeciągając się co chwilę z półprzymkniętymi oczami zmierzał w stronę łazienki.

- Cze... - wymamrotał przecierając oczy. Zdecydowanie za wcześnie, lecz przez krzyki Junsu i szaleńczy śmiech Changmina, rozbrzmiewający co chwilę, trudno było spać.

Napełnił zlew wodą, po czym zanurzył w niej twarz i trwał tak przez chwilę. Chłodna ciecz przyjemnie masowała jego policzki i uspokajała myśli, które od jakiegoś czasu tłukły się po jego głowie niespokojnie, mimo że próbował zapomnieć, odsunąć od siebie wszystko co miał przed oczami, gdy tylko powieki opadały tuż przed snem.

Przetarł twarz ręką i spojrzał w lustro podziwiając nowy kolor włosów. Gdy usłyszał, że do następnego clipu ma zafarbować włosy na blond serce aż ścierpło mu z bólu, że piękny czarny kolor ma poświęcić na coś takiego, ale teraz obracając głowę o w lewo, to w prawo musiał przyznać, że nie jest tak źle, a nawet lepiej niż było; wyglądał doroślej, jak... jak prawdziwy mężczyzna, a krople wody spływające po twarzy potęgowały ten efekt. Zlizał zimne krople z warg.

- JaeJoong! Co tak długo?! - Changmin zaczął dobijać się do drzwi łazienki. - Znowu podziwiasz swoją lśniąca twarz? - nabijał się.

Zmarszczył brwi. Changminowi się wydaje, że jest taki mały, śliczny i uroczy wszystko ujdzie mu na sucho. Niedoczekanie! Zarzucił na siebie dresowe spodnie i różowy sweter i wybiegł z łazienki wprost na Changmina, który zaczął już szarpać się z klamką, a po jego wyjściu śmiał się radośnie.

- Jeszcze raz, a zobaczysz, pani ChangminLover cię nie pozna - zagroził co chwilę śmiejąc się i obejmując Maxa, który próbował wyrwać się z jego ramion.

- Ja przynajmniej mam jakąś panią ChangminLover. - Wyrwał się i w podskokach pobiegł do salonu, gdzie włączony telewizor wypełniał mieszkanie świątecznymi dźwiękami, aż dziw, że Yunho nie przybiegł jeszcze z pretensjami, że za głośno i on w swym natchnieniu nie może tworzyć.

Zaczęli gonić się między stolikiem a kanapą, z której Changmin porwał poduchę i rzucił w Hero, który uchylił się od ciosu i poduszka trafiła w nadchodzącego Junsu; chłopak najpierw nie wiedział co się stało, ale po chwili z krzykiem puścił się w pogoń po pokoju i biegał tak dłuższy czas z Maxem, nawet, gdy JaeJoong stanął, nagle słysząc w telewizji słowo, które od jakiegoś czasu działało na niego jak zaklęcie - BATTLE. Jak zawsze rozkrzyczana dziennikarka zapowiadała, że za moment zobaczą clip wschodzącej gwiazdy jaką był sześcioosobowy zespół, a następnie jego członkowie złożą telewidzom świąteczne życzenia.

JaeJoong stał jak urzeczony, wpatrując się w szklany ekran choć starał się nie pokazywać po sobie, że kolejny występ ich „konkurencji”, jak zawsze mawiał menadżer tak bardzo go cieszy, starał się być na bieżąco z każdym wywiadem i z chęcią oglądał teledysk BATTLE, którego jego przyjaciele nie mogli już znieść, a on zawsze niby przez przypadek nie przełączył programu lub pilot się zgubił, a potem nagle znalazł gdzieś w kuchni.

- Crazy, crazy in love! - krzyknął mu do ucha Changmin, gdy tylko przebrzmiały ostatnie dźwięki piosenki. - Ale on ma wielkie oczy, jak czarne dziury - oświadczył po chwili wpatrując się w zafarbowanego na rudo chłopaka, który jak od niedawna wiedzieli nazywał się Park JiWoon. Hero czasem przyłapywał się na tym, że stojąc przed lustrem powtarza bezgłośnie: JiWoon, albo zastanawia się jaki on jest, skubiąc płatki podczas śniadania; co prawda jednogłośnie w gronie DBSK stwierdzili, tonem znawców rynku i muzyki, że BATTLE ma potencjał, ale JaeJoong poświęcał im szczególną uwagę nie tylko dlatego, że JiWoon ma dobry głos, ale dlatego też, że był tak... intrygujący, pociągający, sam nie wiedział, jak nazwać uczucia, które go nachodzą gdy widzi lub słyszy JiWoona.

- Sam masz czarne dziury - powiedział.

- Trzymasz z konkurencją - stwierdził Max uśmiechając się wesoło.

- Obserwuję.

- Ale nie zostawiaj nas dla nich! - zawołał Junsu, rzucając się na plecy JaeJoonga, który pod jego ciężarem aż ukląkł na podłodze.

- Co by bez nas zrobił? - Zaśmiał się Changmin, a Hero co chwilę zerkał w zielony od sztucznego ostrokrzewu ekran, gdzie każdy z członków zespołu miał powiedzieć kilka słów. Oni też brali udział w takich programach, ale teraz czuli się jak stare wygi showbiznesu. Kamera pokazała twarz JiWoona - JaeJoong lubił wyraz jego twarzy, gdy chłopak słuchał zadawanego mu pytania, uśmieszek w kącikach ust i nieśmiałe spojrzenie- miłe złudzenie, że kryje się za tym jakiś sekret.

- JaeJoong dosyć! Oni są wszędzie, przełącz to - lamentował Junsu nadal ściskając go za szyję.

- Jesteś zazdrosny. - Zachichotał Hero.

- O co? Przecież oni wyglądają jak kobiety! - oświadczy Xiah, na co Changmin zaczął zwijać się na podłodze z niepohamowanej radości, przerywanej tylko krótkimi chwilami na zaczerpnięcie powietrza.

- To JaeJoong by do nich pasował. - Śmiał się przewracając na plecy.

- Mówisz tak, bo mam ładniejsze włosy od twoich - mruknął Hero.

- Włosy, to najbardziej męska część twojego ciała - kpił dalej Changmin i chichotał przy tym tak bardzo, że wkrótce musieli do niego dołączyć.

Hero zerknął raz jeszcze na twarz JiWoona, który przygryzając wargę wysłuchiwał słów kolegów z zespołu. Te same programy, to samo miasto, któregoś dnia:

- Spotkamy się, JiWoon - pomyślał z przekonaniem, a wtedy... wtedy przekona się czy to podziw, zauroczenie, czy coś o czym jeszcze nie ma odwagi pomyśleć.


Minęło wiele miesięcy zanim BATTLE zadebiutowali na scenie ze swoim pierwszym promującym singlem. Miesięcy, które zmieniły radykalnie ich życie, które poświęcali na próby, ćwiczenia, lekcje śpiewu i tańca. Zamieszkali w szóstkę i stali się dla siebie najbliższymi ludźmi, choć JiWoon wcale nie czuł się wśród nich swobodnie. Nie do końca. Byli jego przyjaciółmi, spełniał się zawodowo, ale czuł, że brakuje w jego życiu jakiegoś pierwiastka. Zamykał się na poddaszu zaczytując w swoich ulubionych komiksach lub godzinami silił się na pisanie tekstów, które mogliby kiedyś wykorzystać. Z dołu dochodziły zawsze te same radosne śmiechy HwiChana i Ryu; TaeHwa z KiHyunem uwielbiali prowadzić długie dyskusje, a Chris serwował wszystkim swoje kuchenne specjały. Kiedy próbował dołączyć się do wesołego towarzystwa, często wydawało mu się, że atmosfera szybko się zmienia, i że szybko męczy ich swoją osobą, dlatego siedział cicho i w skupieniu, no chyba, że już naprawdę nie potrafił wytrzymać. Teraz ułożony wygodnie na brązowej skórzanej kanapie, wpatrywał się w ogromny telewizor, zupełnie nie zwracając uwagi na otoczenie. Zbliżało się Boże Narodzenie, myślał że powinien coś przygotować z tej okazji, ale jak zawsze przekładał to na ostatnią chwilę. Nawet jeśli nie zdąży, będzie mógł wytłumaczyć się brakiem czasu, jest w końcu zapracowaną gwiazdą! Od prawie miesiąca występowali regularnie we wszystkich programach i imprezach, jakie udało się zaklepać menadżerowi. Promocja, na którą nacisk kładła firma, zaczynała być głównym i jedynym celem na najbliższe miesiące, dlatego pogodził się z tym i każda wolną chwilę starał się wykorzystać na relaks i odpoczynek.

- Co oglądasz? - HwiChan siadł z drugiej strony kanapy, kładąc sobie jego stopy na kolana. - Nie zimno ci?

Dopiero teraz JiWoon zauważył, że ma na sobie tylko tshirt, a zima była już długo w pełni.

- Rany... rzeczywiście. - Zdziwił się i potarł dłońmi po przemarzniętych rękach. - Musiałem się zdrzemnąć. - Westchnął głośno, choć wiedział, że to nieprawda. Nie mógł przecież przegapić bożonarodzeniowego koncertu DBSK emitowanego na żywo w TV.

- Przyniosę ci koc. - HwiChan poderwał się i pobiegł na górę, by po chwili wrócić z różowym śpiworem i wełnianym swetrem. - Tylko to znalazłem! - Roześmiał się i rzucił rzeczami w JiWoonem.

Usiedli razem pod śpiworem podgłaszając dźwięk tv.

- Są naprawdę dobrzy, prawda? - HwiChan z podziwem obserwował skaczący po scenie zespół. - To twoja ulubiona grupa? Często ich oglądasz...

- Eee, nie ulubiona! - Szturchnął go JiWoon. - Po prostu mam dla nich ogromny szacunek. Wybili się tak wysoko, a też są z castingu, jak my. Zazdroszczę im tego sukcesu.

- Spokojnie, nasz jeszcze ci się przeje! - Usłyszeli krzyk wchodzącego do salonu Ryu. - Ciągle tylko Shin Ki i Shin Ki... zacznij żyć naszymi występami!

- Ależ Ryu, żyję! I uważam, że za kilka miesięcy będziemy lepsi od nich.

- I nagramy razem piosenkę! - Zarechotał HwiChan na wspomnienie obietnicy sprzed roku.

Ryu stanął obok telewizora i zapatrzył na mówiącego właśnie Kim JaeJoonga.

- Ale ma fajne włosy. Może bym sobie strzelił taki blond?

- Blond?! - Koledzy parsknęli śmiechem. Ryu miał najczarniejsze włosy z nich wszystkich.

- No, a co! To modne jest, a i urozmaicenie się przyda. Jak będziemy ciągle słuchać wizażystów to daleko nie zajdziemy, prawda Lio?

- Masz coś do moich włosów? - Poderwał się JiWoon. Nie przeszkadzało mu, że jest „rudym Chińczykiem”.

- Wolę, jak chodzisz w czapce!

Na środku pokoju wywiązała się walka wspomagana różowym śpiworem, z której najgłośniej było słychać śmiech HwiChana siedzącego wciąż na swoim miejscu.

- Wygrałem - stwierdził Lio, owijając Ryu ciaśniej śpiworem. - A jak się utlenisz to sam będziesz łaził w czapce. Zobaczysz!

Naciągnął mu na głowę kaptur bluzy i siadł na podłodze twarzą do ekranu. Prawdą jednak było, że JaeJoong w platynowym kolorze podobał mu się bardzo. Obserwował karierę DBSK od początku, a patrząc na nich teraz, nie mógł nadziwić się przemianom jakie u nich zachodziły cały ten czas. Singlem promującym najnowsza płytę był oczarowany. Mógł go słuchać na okrągło, a teledysk za każdym razem chłonąć z ta samą przyjemnością. Nie potrafił wytłumaczyć całej tej fascynacji konkurencyjnym zespołem, od pamiętnego spotkania w ArrirangTV tylko się nasilała. Patrzył w telewizor i widział ikonę. I za wszelką cenę chciałby znaleźć się w tej chwili po drugiej stronie odbiornika.

- Zakochałeś się w nim czy co? - Ryu nakrył go śpiworem. - Jak w święty obrazek... Ja wiem, że Hero jest bardzo męski i w ogóle...

- Ma cudowne mięśnie - skomentował JiWoon.

HwiChan wrzasnął, a Ryu przewrócił się ze śmiechu na ziemię. On też zaczął się śmiać. Jednak przez całą sytuację, wciąż zerkał na występ udając, że wcale nie interesuje go tak bardzo, jak to miało miejsce. Naprawdę uważał, że Hero wygląda świetnie, najlepiej w ciągu całej kariery. Może właśnie tego pierwiastka szukał? Tylko nie potrafił jeszcze nazwać wszystkich uczuć, jakie targały nim podczas każdego kolejnego spotkania z Tohoshinkami. Postanowił jednak, ze zrobi wszystko, by doprowadzić do spotkania tych dwóch grup i że dowie się, co tak naprawdę gra mu w sercu. I dlaczego ta blondwłosa postać jest mu tak bliska...


Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj

Brak komentarzy.