Opowiadanie
Sen przeznaczenia
Autor: | Kimiko-chan |
---|---|
Serie: | Naruto |
Gatunki: | Dramat, Obyczajowy, Romans |
Uwagi: | Fusion |
Dodany: | 2012-07-17 17:08:08 |
Aktualizowany: | 2012-07-17 17:09:08 |
Jestem jedyną autorka tego opowiadania, dlatego zastrzegam sobie do niego pełne prawo.
Wszystko zaczęło się w dzień przeniesienia. W połowie semestru zdecydowałam się zmienić szkołę. Miałam dość dręczenia. Uczniowie nabijali się ze mnie z powodu moich różowych włosów. Próbowałam je również przefarbować. Niestety miałam wtedy gorszy kolor - czerwony - niczym dojrzały pomidor. Po jednym zdarzeniu, podczas którego zaatakowałam dręczycieli, dyrektor zagroził mi wydaleniem, chyba że dobrowolnie przeniosłabym się do innej placówki szkolnej. Przystałam na drugą propozycję. Z Konohy dotarłam do gorącej i upalnej Suny - pustynnej krainy, gdzie nie było widać żywego ducha. Skwar odstraszał wszystkich chętnych. Poziom szkoły spadał na drugi plan - liczyła się wygoda. Piasek miał swój urok. W sumie nie wiem dlaczego tam poszłam, ale to było pewnie spowodowane tym, że nie uczęszcza tam zbyt dużo uczniów. Miałam nadzieję an to, że w końcu zaznam odrobinę spokoju. Wchodząc, na teren Kraju Wiatru miałam dziwne uczucie. Przechodząc przez bramę szkoły czułam niepokój. Dręczyło mnie coś i sama nie wiedziałam czym to było. To takie dziwne,. Jeszcze moje sny i rysunki. Na wielu był tajemniczy chłopak. Nigdy nie byłam w stanie dokładnie dojrzeć jego oblicza, jednak za każdym razem widziałam coraz więcej szczegółów. Czy ja byłam dziwna? A może to jakaś choroba psychiczna? W sumie nawet by mnie to nie zdziwiło. W ostatnim śnie stał do mnie odwrócony tyłem. Zupełnie tak, jakby mnie żegnał. Czy to coś znaczyło? A może to zwyczajnie moja fantazja? Wytwór wyobraźni? Sama nie wiedziałam. Często traciłam poczucie rzeczywistości. Weszłam na teren szkoły. Budynek był ogromny, ale zbudowany w typowym dla Suny stylu. Owalny gmach w kolorze piaskowym z okrągłymi oknami. Naokoło piasek. Wszystko wydawało sie takie martwe. Panował tu jakiś smutek. Weszłam przez duże drzwi. Niedaleko były sale - zaraz po lewej stronie. Po prawej toalety, pokój dyrektora i wicedyrektora, pokój nauczycielski i składzik. Na wprost mnie znajdowały się schody, umieszczone na końcu korytarza, tuż obok drugich drzwi wyjściowych. Korytarz był jakiś ponury, smętny. Wszystko wydawało się bez życia. Weszłam do dyrektora, wcześniej pukając.
- Kunoichiwa! Witam serdecznie nowego ucznia - rzekł ponuro, niskim męskim głosem mężczyzna.
- Kunoichiwa - odpowiedziałam.
- Jestem Baki. Tu rządzę ja! Regulaminu nie będę ci przedstawiać, bo znasz go, przenosząc się tu, prawda? Nie często mamy tu kogoś nowego. Z racji tego, gdzie znajduje się ta szkoła. Plan lekcji odpisz sobie od innych uczniów. Obecnie zdążysz jeszcze na chemię ze swoim wychowawcą. Tuż zaraz obok mojego gabinetu jest sala chemiczna. Powodzenia - odrzekł. Szybko stamtąd wyszłam. Jak sądziłam po godzinie, była to ostania lekcja. Westchnęłam i zapukałam do drzwi. Wkroczyłam do środka bez najmniejszego entuzjazmu.
- Oh… Nowy uczeń Hym? - nauczyciel przerwał wykład. Przyjrzałam się mu. Był w średnim wieku. Miał prostą postawę i zarost na twarzy. Nosił na głowie hustę. Nie zaliczał się do tych atrakcyjnych.
- Hai.
- Przedstaw się naszym uczniom - odparł donośnym głosem.
- Haruno Sakura. Przeniesiona zostałam tutaj z Konohy - odrzekłam. Rozejrzałam się po dużej Sali. Nic specjalnego. Jedyne co rzuciło mi się w oczy to chłopak, który siedział mniej więcej po środku Sali. Dziwny czerwono włosy chłopak z tatuażem na czole i czarnym eyelinerem wokół oczu, które były takie bystre, a jednocześnie puste od uczuć i emocji. Taki piękny turkus. Poczułam dziwne uniesienie i entuzjazm, jakbym zobaczyła kogoś po długim czasie, za kim szczególnie tęskniłam.
- Usiądź koło Gaary. Obok tego z tatuażem - postanowił. Byłam w szoku, ale wykonałam polecenie. Wydawał się nieobecny. Oczy miał wpatrzone w jakiś punkt za oknem. Nikt nie zwracał na niego uwagi, ani on na kogokolwiek. Usiałam obok niego bez słowa. Nie spojrzałam na niego. Wpatrywałam się w zegar, który jak na złość swoje wskazówki przesuwał tak wolno, jakby mu się nie chciało. Może był zmęczony? Jedno nie dawało mi spokoju - te sny i moje uczucie na Gaarę. Po pewnym czasie, który wydawał się być niczym spędzone trzy dni w bezczynności , chłopak spojrzał na mnie przelotnie. Kiedy zauważył, że mnie to nie ruszyło, wbił we mnie natarczywie swój wzrok. Irytowało mnie to niebywale. Zwróciłam swoje oczy w jego i starałam siego spiorunować. Najwidoczniej próbował mnie p[przestraszyć swoją mimiką, ale gdy to nie zadziałało, znowu zwrócił wzrok w punkt, leżący za oknem. Zadzwonił dzwonek. Chłopak wyszedł jako pierwszy. Ja czekałam aż wszyscy wyjdą. Przez moment spojrzałam również za okno, wyszukując tego, na co on uparcie patrzył. Jedyne co widziałam, to swoje odbicie. Nie miałam pojęcia, co było tam tak zaskakująco interesującego, że nie zwracał uwagi na nic innego. W końcu podniosłam się i wyszłam. Zauważyłam go. Był otoczony przez jakiś chłopaków. Postanowiłam zareagować.
- Co tu się dzieje?!
- Nie mieszaj się różowa. Te… Nowa barbi! - zaczęli się śmiać. Nienawidziłam drwienia ze mnie i tych kpin. Moje zdenerwowanie osiągało szczyt. Uderzyłam jednego. Zaczęła się walka. Niestety złapali mnie i uniemożliwili jakikolwiek ruch. Nie byłam w stanie teraz nic zrobić. Jednak w jednym momencie poczułam, że przeciwnicy padają. Spojrzałam dookoła i zobaczyłam go. Odchodził. Patrzyłam na jego postać. W jednej chwili stanął w miejscu.
- Albo jesteś głupia, albo odważna. Twoja pewność siebie, kiedyś cię zgubi - ruszył dalej. Jego głos… Usłyszałam po raz pierwszy. Był wspaniały. Taki męski… Taki piękny… W sumie to miał rację. Po chwili poszłam. Udałam się na stancję, gdzie chciałam przenocować. Zostały tam moje prace. Dużo wcześniejsze. Musiałam je znowu zobaczyć. Czyżby Gaara był tak bardzo nielubiany w szkole? A może w coś się wpakował? To wszystko było takie dziwne. W sumie… Eh… Sama już nie wiedziałam, co mam myśleć. Nie sądziłam, że tutaj będę mieć jeszcze więcej kłopotów niż w Konoha. Może popełniłam błąd, idąc do tej szkoły? Chciałam mieć w końcu spokój, ale czy tutaj byłam w stanie to osiągnąć? Spędziłam w szkole godzinę, a pewnie jutro będę wzywana do dyrektora. Chociaż… Nie zdziwiłabym się, gdyby pobici złożyli sprawę o pobicie do sądu. Ah.. Wszystko mi jedno w sumie. Jakoś mi nie zależy. Liczą się nowe doznania i przygody.
Przyszłam na stancję. Przywitałam starszą panią i jej wnuka. Posunęła się w latach, a siwe włosy jeszcze bardziej przybielały, pojawiły się głębsze zmarszczki jak i jej sylwetka się przygarbiła. O dziwo przyjęła mnie serdecznie. Udałam Siudo mojego wcześniejszego pokoju. Wszystko tu zostało po mojej ostatniej wizycie. Wyciągnęłam spod łóżka swoją teczkę. Byłam tu wcześniej. Wysłali mnie ze szkoły, abym się nieco uspokoiła. Od najmłodszych lat mieli ze mną problemy wychowawcze, a pomysł abym spędziła tu ferie i poczuła nowe doznania wydawał się odpowiedni. Eh… Uciekłam i znowu wróciłam… Co za ironia i głupota. No i co tu robić? Będąc tutaj niezwykle miałam nasilone sny i rysowałam dużo więcej niż zazwyczaj. Właśnie tutaj widziałam i poznałam większe szczegóły owego tajemniczego mężczyzny. Szybko odsunęłam szufladę. Moje prywatne rzeczy zostały, bo owa pani mówiła, iż wiedziała, że wrócę, dlatego też zamknęła pokój na klucz od mojej ucieczki i nikt nie miał do niego dostępu. Chyio była bardzo miła i dobrotliwa. Traktowałam ją jak moją babcię, a ona mnie jak swoją wnuczkę. Byłam jej wdzięczna za wszystko, co robiła, gdyby nie ona, to źle bym skończyła. W sumie to serio było dziwne, że mnie pamiętała i wiedziała, że tu wrócę. Nie specjalnie przepadałam za bratem Chyio - senpai i jej wnukiem, ale nie mówiłam, Anie nie pokazywałam tego. Musiałam okazać w jakiś sposób wdzięczność i szacunek nawet z racji tego, że ona nie chciała ode mnie zapłaty, a była taka życzliwa. Jeszcze można spotkać tak dobrodusznych i wspaniałych ludzi.
Otworzyłam teczkę z drżeniem rąk. Ta niepewność… Wszystkie moje poprzednie prace zostały w Konoha, na dodatek nie były tak dokładne, jak te z Suny, od których dzieliło mnie zaledwie kilka centymetrów. Wiadomo, w pamięci z czasem cokolwiek się zaciera. Tyle czasu… Otworzyłam teczkę. Powoli przeglądałam swoje wcześniejsze prace. Na każdym brakowało czegokolwiek. Postanowiłam wykorzystać wszystkie rysunki i stworzyć jeden, taki najdokładniej obrazujący owego mężczyznę. Włączyłam światło i przeszukałam wszystkie zakamarki w poszukiwaniu szytej kartki papieru i czegoś do rysowania. Gdy miałam potrzebne przybory, powybierałam najlepsze prace i chwilę przytrzymałam ołówek nad papierem, myśląc, jak mam zacząć. Zastanawiałam się, co z tego wyjdzie. A co jeśli na darmo szukałam i to nic nie znaczy? Może ów osobnik rzeczywiście jest tylko i wyłącznie wytworem mojej wyobraźni? Nie… Te sny…. Rysunki… To musiało coś jednak znaczyć. On musiał istnieć, tylko skąd ja wiedziałam jak wygląda? W jednej chwili złapałam pewniej ołówek i zaczęłam wykonywać szybkie ruchy na kartce papieru Dokładnie odrysowałam wszystkie elementy, które było widać na wcześniejszych pracach. Usłyszałam pukanie, ale byłam za bardzo pochłonięta rysowaniem, aby zwróci cna to uwagę. Drzwi się otworzyły cichutko. Pewnie Chyio - sama przyszła z kolacją, bo nie pojawiłam się na niej. Wiedziałam, że stoi i przygląda się moim poczynaniom. W końcu skończyłam. Rysunek różnił się od ów osobnika zwanego Gaara.
- Kto to? - zapytała staruszka.
- Nie wiem - odparłam.
- Przypomina mojego wnuka - rzekła. - Pamiętam, że gdy tu przybyłaś zawsze rysowałaś tą samą postać w taki sam sposób, nigdy nie dokończona. Kiedy pytałam kto to, również odpowiadałaś „nie wiem”. Ta praca także wydaje mi się jakaś nieskończona.
- Maluję osobę moich snów. Nigdy nie widziałam jego pełnej twarzy. Zawsze jak się obudziłam, malowałam, aby go nie zapomnieć. Nie wiem kto to i skąd wiem, że ktoś taki jest… Po prostu… Mam pewność, że go znam.
- To przeznaczenie Sakura - powiedziała, po czym wyszła z pokoju. Zostawiła mnie samą z myślami. Przyjrzałam się mojej pracy. Wzięłam drugą kartkę i narysowałam tą samą podobiznę z tą różnicą, że dorysowałam wszystkie szczegóły, które miał Gaara. Ale mimo poznania Sasori’ego moje sny nie mijały. Muszę w końcu się dowiedzieć, kim jest ta osoba, bo ta niewiedza mnie dobija.
Nastał ranek. Pełna energii ruszyłam do szkoły. Od wejścia zostałam powitana przez dyrektora. Wyjaśniłam co i jak było, Gaara nawet nie odezwał się słowem. Eh…. Do wyjaśnienia sprawy mieliśmy czekać w pustej Sali. Dyrektor zaraz z radą poszedł sprawdzać monitoring i ustalić nam karę.
- Jesteś naprawdę głupia. Mogłaś zrzucić winę na mnie i wyjść czysto. Ja i tak mam przechlapane u dyrektora - odrzekł.
- Nie zamierzam. Prawda ponad wszystko! Nieważne jaką cenę poniosę inaczej nie mogłam. Siedzimy w tym we dwójkę po uszy - odparłam.
- Kim ty jesteś? - zapytał.
- Słucham? - nie zrozumiałam.
- Nie pasujesz tu.. Albo jesteś taka dobra, albo masz w tym jakiś cel - odrzekł.
Nie zdążyliśmy skończyć, bo wszedł dyrektor. Powiedział, że nie zostaniemy wydaleni, ale następnym razem z takimi sprawami mamy iść do niego albo nie dać się pokonać. Gdyby mi samej się udało, byłby pod wielkim wrażeniem, a tak we dwójkę tworzyliśmy niby duet. Ja bym tak tego co prawda nie nazwała. Ale karę i tak dostaliśmy. Mieliśmy po lekcjach przez tydzień siedzieć i pomagać sprzątaczkom. Nie uśmiechało się to nam, ale wyjścia nie było. Wróciliśmy na ostatnią lekcję. Na lekcji japońskiego siedziałam sama. Miałam jednak doskonały wgląd na Gaarę. Dzięki temu rysunek z jego podobizną wyszedł mi idealnie. Dopisałam obok pytanie „Czy to ty mi się śnisz? Skąd ja cię znam?” . To wszystko nie dawało mi spokoju.
Zostaliśmy po lekcjach. Poszłam po jakieś środki. To było masakryczne. Teraz wiem co czują te biedne kobiety. Byłam padnięta. Kolejne dwa dni minęły identycznie. W piątek zostawiłam swoje rzeczy i poszłam do sekretariatu po zszywacz. Na co sprzątaczce zszywacz? Kiedy wróciłam Gaary nie było. Ale cóż… Zrobiłam co do mnie należało i poszłam sobie. Nastała chłodna noc. Właśnie rozwiązywałam ostatnie zadanie z chemii, kiedy dostałam sms’a od jakiegoś nieznajomego numeru. Jego treść mnie zdziwiła „Znam odpowiedź na twoje pytanie. Będąc w Konoha przyjechali uczniowie z wymian. Dręczyli cię chłopcy, a ja ci pomogłem. Wiesz kim jestem? A może mój przyjaciel da ci jakąś wskazówkę?” Zastanawiałam się nad tym. Numer był zastrzeżony. To musiał być Gaara. W poniedziałek podeszłam do niego. Postanowiłam to wyjaśnić.
- To byłeś ty? - zapytałam.
- Ne wiem o czym mówisz - odparł.
- Jak to nie? A ten sms? - zdenerwowałam się.
- Nie mam twojego numeru telefonu, bo po co mi niby? - rzekł szorstko. Miałam ochotę krzyknąć, ale zamiast tego milczałam. - Może twój współlokator coś na ten temat wie?
- Hym… Iie! Koniec z tym. Dam sobie spokój. Dobrze jest! - postanowiłam.
- O co u chodzi? - zapytałem.
- A ty… Idź do diabła uh! - uśmiechnął się na te słowa. Poszłam stamtąd, aby nie widział jak się rumienię. Tak musiało być. Wiedziałam, że tu było coś nie tak. Ale zamierzałam już nie drążyć tego tematu.
- Po co to zrobiłeś? - zapytał.
- Zobaczymy co z tego wyjdzie. Pomogłem ci, dałem ci szansę - odrzekł.
- Igrasz z ogniem Gaara.
- Masz racje Sasori. Ale musi się nauczyć, bo tu nie przetrwa. Pomogliśmy jej wtedy, a potem kto jej pomoże? To wszystko jest dla jej dobra.
- Temari i Kankuro byli by wkurzeni, że pomagasz innym - odparł Akasuna.
- Nic na to nie poradzę, że od tamtej pory kocham ją tak, jak i ty. Musi wybrać jednego z nas, dlatego napisałem do niej. Śni się jeden z nas. Eh… Wspaniale nas narysowała. O dziwo te portrety idealnie oddają nasze wyrazy twarzy - odparł. - Zastanawia się, kim są osoby z jej snów.
- Wtedy pomogliśmy jej oboje, ciekawe który z nas wygra.
- Tak… Teraz mamy mniej więcej równe szansy, ale wiesz… Chodzę z nią do jednej klasy, więc miej się na baczności, bo więcej forów z mojej strony nie będzie - rzekł Gaara.
- Tak… W końcu jeden z nas zdobędzie skarb, którym będzie się opiekował i nie odda go nikomu.
Wiesz… Lubię patrzeć na portrety.
A szczególnie na twój.
To jak nieme wyznanie miłości.
Gaara i Sakura. Po alternatywne pary sięga się rzadko, więc brawa za odwagę:)
W sprawach językowych zgadzam się z Chinatsą, naprawdę warto wziąć sobie jej rady do serca, ale co do tematyki, to pisz spokojnie o czym chcesz. Tak długo jak bohaterowie będą się zachowywać realistycznie, możesz z nimi robić, co Ci się żywnie podoba^^ W przypadku Twojego opowiadania Gaara faktycznie wydaje się zbyt otwarty, ale pisz dalej, bo może z tego wyjść coś ciekawego:)
Do poprawienia
Zacznę od tego co mnie boli najbardziej. Przenoszenie bohaterów Naruto do świata realnego (a zwłaszcza szkoły) jest dla mnie nie tyle co oklepane, ale po prostu dziwne. Inną sprawą jest to, że czytałam raz jedno opowiadanie o właśnie takiej tematyce, ale dziewczyna miała już za sobą kilka dobrych opowiadań a i nie było to banalne i powtarzalne.
Literówki, literówki i jeszcze raz literówki. Przed wysłaniem tekstu sprawdzamy wszystko dokładnie nawet i po dziesięć razy. Serio, trudno się czyta coś, gdzie co chwila pojawiają się błędy.
Zestawienie ze sobą Gaary i Sakury jest jak strzał prosto w stopę z własnej głupoty.
Już chyba jednak wolę Sasuke/Sakura.
A już Gaara wyznający że kogoś kocha tak bezpośrednio!
Pisząc fanfic jest zasada:
Utrzymujemy prawdziwe charaktery postaci. A prawdziwy Gaara nigdy by się tak nie zachował.
Zastanawia mnie jedno zdanie a mianowicie:
Zdanie pierwsze jest trochę mało zrozumiałe i nielogiczne. Mam rozumieć, że w snach widziała te rysunki, czy że je malowała? Biorąc pod uwagę kolejne zdania, są to jednak rysunki we śnie - ok czyli dobrze rozumowałam, ale ktoś inny może mieć z tym problem. Nie, czekaj, wróć. Dalej jest napisane że rysuje.
To jest naprawdę nielogiczne.
Taka moja mała dygresja odnośnie bohaterki.
Uwierz mi, moje sny są często bardziej porąbane a nie uważam się za chorą psychicznie. Ale to w końcu Sakura. (naprawdę, próbuję ją polubić!)
Wydaje mi się, że lepiej składniowo było by:
"Na wprost mnie, na samym końcu korytarza, znajdowały się schody."
Albo zostawiła bym tak jak jest, tylko po słowie "schody" nie dawałabym przecinka. Tak jest zgrabniej.
Jedna z najważniejszych pozycji do zapamiętania dla pisarza:
Nigdy, ale to nigdy, nie wplatamy w dialog słówek z obcego języka, a tym bardziej, jeżeli nie wiemy jak się je pisze.
Konnichiwa. Nie - kunnoichiwa.
Dopuszczalne jest wstawianie słówka obcego pochodzenia tylko wtedy, gdy:
1) Dokładnie znamy ich pisownie i znaczenie.
2) Muszą być dodane, ponieważ któryś z bohaterów jest z innego kraju (ale jest to zrobione płynnie i nie razi w oczy). Zazwyczaj na dole strony dodajemy tłumaczenie danego słowa/zdania/piosenki, aby czytelnicy nie musieli szukać po słownikach.
3) Nie będzie to wyglądać śmiesznie i sztucznie.
4) Mamy za sobą kilka opowiadań i wiemy, kiedy możemy wstawić dane słówko.
Za krótkie zdania. Nie są złe, jeżeli nie ma ich dziesięć pod rząd.
Naprawdę starałam się dobrnąć do końca, ale gdzieś od połowy zaczęłam po prostu przeskakiwać zdania.
Może i mnie zaciekawiły ostanie zdania, ale to i tak za mało.
Literówki, składnia zdań, głupio brzmiące słówka japońskie a nawet miłość między Gaarą i Sakurą... Mogłabym to wszystko jeszcze przeżyć, gdyby to wszystko ciekawiło mnie od początku, gdyby było inaczej napisane.
Niestety tak nie jest.
Wiem, że takie słowa bolą i zniechęcają, ale ja też kiedyś takie słyszałam i często słyszę nadal nad czym powinnam pracować, co zmienić, co poprawić, co jest OK a co nie.
Jeżeli weźmiesz sobie do serca uwagi czytelników i nie rzucisz w kąt pisania po gorzkich słowach prawdy, kiedyś możesz pisać całkiem fajnie.
Każdy od czegoś zaczyna. Jeden od razu napisze coś niesamowitego, drugi będzie musiał się uczyć aż dojdzie do perfekcji.
Tak niestety już jest. Ciężką pracą można zdobyć wiele, nawet serca najbardziej wymagających czytelników.
Literówki i błędy typu "czerwono włosy".
Co do treści się nie wypowiem, bo przebiegłem tylko wzrokiem i zauważyłem błędy.
Ja bym popoprawiał.