Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Inuki - sklep z mangą i anime

Opowiadanie

Death Note - child of BB

Niespodzianka i kimono

Autor:Shinigami
Serie:Death Note
Gatunki:Komedia, Kryminał, Obyczajowy
Dodany:2013-01-16 21:20:47
Aktualizowany:2013-01-16 21:20:47


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Można kopiować ale nie podawać jako swoje.


Lucy z pasją zajęła się rozwiązywanie sprawy, pod czujnym okiem Ryuzakiego. Spokojnie obserwował jej pracę i poprawiał błędy.

- Ej, smarkaczu, dokończ najpierw ten wątek zanim zabierzesz się za inny. Jeśli będziesz co chwilę zajmować się czymś innym powstanie chaos i dłużej zajmie ci uporządkowanie tego niż rozwiązanie sprawy. Pomyśl logicznie! Nie wymyślaj najpierw teorii. To możesz robić dopiero jak poznasz dość dużo faktów, nie wolno naginać ich do teorii.. Masz dopasować tezę do nich a nie odwrotnie. Uważaj co robisz, nie wal tak w klawisze bo zepsujesz komputer. Nie tak lekko. O… O, tak. Teraz dobrze. Jak jesz, to nie z gębą na laptopem, bo się go potem nie doczyści. Nie lubię jak palce mi się przyklejają do klawiszy. Nie mów z pełnymi ustami.

- Co to ma do prowadzenia śledztwa!?

- Jak będziesz mówić z pełną buzią do mikrofonu to nikt cię nie zrozumie. Lucy! Jeśli wypisujesz wnioski staraj się je wypisywać w suchy i urzędowy sposób. Powinnaś używać słów takich jak „podejrzany” zamiast „ten rudy” i „ofiara” zamiast „ten walnięty”. Winnego nie możesz określać mianem „skurczybyka”. I co ja ci mówiłem o żarciu nad klawiaturą? No, teraz dobrze. Pamiętaj o ortografii bo potem się tego nie da przeczytać.

No, może jednak nie tak spokojnie.

Ale obserwował i poprawiał. W większości stosowała się do jego słów. Starał się nie wtrącać do jej metod. W końcu każdy ma inne. On ma swoje, ona ma swoje, Mello ma swoje, Near ma swoje i Beyond Birthday miał swoje.

- Kiedy jadę do tego sierocińca? - spytała zaciekawiona.

- Już za tydzień, dzieciaku.

- Czemu?

- Bo Watari ma jeszcze coś do załatwienia.

- Gdzie to jest?

- W Anglii. W Winchester.

- Winchester to piękne miejsce. Jak tam jest? W tym domu?

- Sama się przekonasz. Zajmij się sprawą.

- Tego skur… - zamilkła widząc spojrzenie mężczyzny - znaczy winnego trzeba teraz złapać. Znaczy najlepiej będzie go złapać razem z resztą tej szajki jak będzie dokonywał transakcji. Transakcja najprawdopodobniej odbędzie się w starym magazynie, tam gdzie zazwyczaj odbywają się imprezy z gazem rozweselającym i ekstazą.

- Dobra robota. Pozwolisz, że przekazaniem policji wniosków zajmę się ja. Jak wyskoczysz im z „tego skur… znaczy się winnego” to nie będzie za fajnie.

Lucy pokiwała głową i poszła do kuchni po trochę dżemu.

Wyglądała na zadowoloną, chociaż zmęczoną.

Ryuzaki przekazał policji co mają zrobić i zamknął laptopa.

Usłyszał coś dziwnego. Coś jakby nucenie.

Wsłuchał się i stwierdził, że to rzeczywiście nucenie. I dochodziło z kuchni.

Podszedł cicho do wejścia. Młoda siedziała na krześle, z policzkiem przyciśniętym do blatu. Wpatrywała się w słoik dżemu truskawkowego. Wyglądała na senną. I nuciła. Rozpoznał kołysankę bardzo popularną w Anglii.

Nie bardzo chciało mu się wierzyć, że seryjny morderca śpiewał małolacie kołysanki.

Nucenie było coraz bardziej ciche aż w końcu całkiem umilkło. L podszedł do stołu, co by zobaczyć czy mu właśnie nie umarło dziecko. Nie ma co, Watari by go chyba… no, może nie zabił, ktoś musi się zajmować tymi wszystkim sprawami, a poza tym staruszek ma do niego sentyment, ale może trwale okaleczył.

Młoda spała. Najzwyczajniej w świecie spała.

Jako, że okupował salon i mógł przypadkiem wywołać jakiś hałas, który obudził by ją, zaniósł Lucy do sypialni.

Ułożył ją w ubraniu (ani myślał rozbierać dzieciaka) i przykrył kołdrą.

Uśmiechnęła się lekko przez sen.

Chyba chciałbym żeby jeszcze trochę została, pomyślał z trudem przyznając się do tego przed sobą, miło się z nią spędza czas. Nie ma co, ten skurczybyk, Beyond Birthday, miał czym się cieszyć.

Chyba jednak fajnie jest mieć dziecko.

Nie pomyślał jednakże o tym, żeby teraz pójść i se jakieś zmajstrować. Miał ważniejsze (i jego zdaniem, przyjemniejsze) rzeczy na głowie. Nie chciał teraz zmieniać wszystkiego.

A jednak taka Lucy, inteligenta, nawet pomagająca, ktoś, kto patrzy na niego nie jak na dziwoląga ani psychola jak niektórzy ludzie na ulicy, tylko jak na… no nie wiem… idola? Można to tak określić. Nigdy nie spotkał osobiście dzieci z Wammy’s, więc nie mogły tak na niego patrzeć. Ale na komputer z literą L patrzyły. Na niego.

Kiedy to sobie uświadomił jęknął niezadowolenie i pomyślał: niech ktoś da mi snickersa bo zaczynam gwiazdorzyć!

Ach, te cudowne polskie reklamy.

Ona trafi do domu geniuszy, żeby się rozwijać i żeby mogła normalnie jeść, bo przy jego trybie karmienia dostanie cukrzycy. Będzie mógł się z nią kontaktować, bez przesady!

Uspokoił się trochę i poszedł coś zjeść. Wziął wielkiego, różowego lizaka.

Z błogiego relaksu wyrwał go natarczywy dźwięk dochodzący z komputera: ding dong! Ale… to nie komputer… tylko dzwonek do drzwi.

Wyjął broń ze schowka i ostrożnie podszedł do drzwi. Ostrożności nigdy za wiele.

Nie musiał unosić pistoletu, bowiem za drzwiami stała starsza pani z domu obok. Przeprowadziła się właśnie z Japonii i przyszła przywitać się z sąsiadami.

- Słyszałam, że mieszka pan z małą córeczką i tak sobie pomyślałam, że może… Jeśli nie jest to niegrzeczne chciałabym dać jej kimono mojej córki. Ona już z niego wyrosła ale może na pańską córeczkę byłoby dobre - uśmiechnęła się uroczo - a dla pana upiekłam tort.

- A… Dziękuję pani bardzo.

- Może pomogłabym malutkiej w przymiarce?

- Niestety teraz nie. Właśnie zasnęła.

Starsza Japonka uśmiechnęła się. Pożegnała się i odeszła.

To się nie dzieje naprawdę, pomyślał detektyw, zajmuje się bachorem mojego wroga, sąsiadka piecze mi torty i daje kimona a Watari nie może przyjechać.

Koszmar…

Koszmar?

No, może jednak nie.

Wychylił głowę i zauważył, że staruszka rozdaje upominki innym sąsiadom. Odniósł wrażenie, że da prezenty wszystkim w obrębie kilometra uznając ich za sąsiadów.

Ludzie są różni.

Wszedł do domu.

Nadal wyglądająca na śpiącą Lucy siedziała przy laptopie intensywnie klepiąc w klawiaturę. Zawzięcie wpatrywała się w ekran i Ryuzaki zauważył, że robią jej się wory pod oczami.

Szybko ale w miarę delikatnie odłożył pudełka na ziemię i podbiegł do smarkacza. Jako, że była chuda bez problemu mógł ją podnosić jedną ręką. Złapał ją akurat za koszulkę na plecach i podniósł nieco do góry. Przesunął bachora w powietrzu tak, że jej twarz znalazła się blisko jego twarzy.

- Co ty robisz na moim laptopie? - spytał.

Zmarszczyła brwi i odnosiło się wrażenie, że zaraz zaśnie. Potrząsnęła jednak łebkiem, ale nic nie powiedziała, wskazała tylko na komputer.

L podszedł do kilku haczyków wbitych w ścianę jako prowizoryczne wieszaki, zgarnął cały tył koszulki Lucy i powiesił ją na tym. Zrobiła lekko obrażoną minę i pomachał nogami.

Podszedł do laptopa.

Smarkula szukała interesującej sprawy. Jeśli jakąś znalazła, wklejała ogólne informacje do edytora tekstowego podpisanego „Dla Ryuzakiego”.

Uznał to za całkiem ciekawy przejaw wdzięczności.

Uwolnił smarkulę i postawił na ziemi. Przytuliła się do jego nóg, niemalże przewracając. Właśnie chciał jej powiedzieć, żeby poszła spać kiedy mruknęła cicho:

- Zanieś mnie do łóżka…

Nie mógł się powstrzymać, żeby wziąć ją za koszulkę. Ciekaw był jej reakcji ale bachor tylko machnął lekko nogą.

- Dlaczego… gromadziłaś te sprawy? - spytał po chwili.

- Kiedy chciałam zrobić tacie niespodziankę to kupowałam mu dżem. Ale ty nie puszczasz mnie do sklepu więc pomyślałam, ze ty przecież lubisz jeszcze być detektywem. To chciałam ci znaleźć jakąś fajną sprawę - mamrotała.

- A nie mogłaś później?

- Później bym zapomniała - po czym dodała po namyśle - szkoda, ze już za kilka dni będę musiała jechać.

- Szkoda?

- Chciałabym tu jeszcze… z tobą zostać…

I zasnęła.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu
  • Nazeli : 2013-01-03 17:49:22

    No cóż, znalazłam mnóstwo literówek lub źle zbudowanych zdań jednak urocze relacje L i Lucy jakoś to wynagradzają :3 Tekst na granicy 7/8, za te błędy bardziej 7.

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu