Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Otaku.pl

Opowiadanie

Death Note - child of BB

Postrach szos

Autor:Shinigami
Serie:Death Note
Gatunki:Komedia, Kryminał, Obyczajowy
Dodany:2013-01-16 21:21:10
Aktualizowany:2013-01-16 21:21:10


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Można kopiować ale nie podawać jako swoje.


Smarkula była zachwycona kimonem. Nosiła go prawie codziennie, przynajmniej parę minut. Jadła razem z nim słodycze. L bał się, że mała dostanie cukrzycy. Mimo, że prowadziła wiele spraw razem z nim (tych krótszych) to i tak spalaniem cukru nie dorastała mu do pięt. Starała się siedzieć jak on i latała czasem po pokojach jak szalona ale mimo to jego nadczynność tarczycy robiła swoje.

Starał się wpoić jej podstawowe zasady samoobrony. Uczył ją kilku ciosów, którymi nawet taka małolata mogła zrobić komuś krzywdę. Starał się być delikatny ale i tak nabawiła się kilku zadrapań i siniaków. On co prawda też.

I jeszcze bardziej schudła.

Jak zagłodzę ją na śmierć, pomyślał, choćby przypadkiem to nie dość, że Watari to jeszcze Beyond Birthday wstanie z martwych i mnie ukatrupi.

Kiedy młoda wyciągnęła go na spacer, jakiś dres naśmiewał się z postawy detektywa i jego wyglądu. Sam Ryuzaki nie bardzo się tym przejął ale dzieciak podszedł do niego i uderzył prawym prostym w brzuch.

Odciągnął Lucy szykującą się do następnego ciosu i zagroził, że jak będzie tak reagować to nie dostanie dżemu. Zastanawiał się też nad wezwaniem karetki bowiem mężczyzna zgiął się i nie chciał wyprostować, jednak mała znała anatomię człowieka na tyle dobrze, że nie zrobiła mu nic poważnego. Oddalił się ciągnąc młodą za nim.

Zjedli gofry, lody i sałatkę owocową. Lucy kupiła sobie jeszcze dżem truskawkowy.

Słyszał jakąś bulwersującą się kobietę, która była strasznie otyła i weszła tutaj tylko na kawę. Niesamowicie chudy L i dziewczynka wyglądająca jak po miesiącu w Afryce wzbudzili jej zazdrość. Próbowała wzywać ochroniarzy i obsługę twierdząc, że mężczyzna głodzi dziecko ale ilość pożywienia na stole świadczyła przeciwko jej teorii.

Lucy patrzyła ze znudzeniem na zabawki, niesłużące rozwijaniu umysłu ale za to przez godzinę nie dała się wyciągnąć z księgarni i namówiła Ryuzakiego na trzy pozycje. Sam kupił sobie cztery i wyniósł bachora pod pachą.

Trzy dni do odjazdu smarkuli do Wammy’s House’a.

Raz zamieniła mu cukier z solą. Za karę zamknął ją w szafie na dwadzieścia minut. Miał zamiar zamknąć na dłużej ale Lucy śpiewała piosenki na cały głos. Wypuścił ją kiedy obiecała, że nie będzie mu już zamieniać niczego.

Przy każdej okazji pakowała się detektywowi na kolana, ewentualnie kładła na nich głowę. Kiedy rozmawiał z policją słuchała w jednej z tych pozycji.

Nigdy nie przeszkadzała.

Kupił jej gumki do włosów, bo te ciągle opadały jej na twarz. Zamiast używać ich na sobie ciągle robiła kitki Ryuzakiemu. Po pewnym czasie włosy zaczęły mu sterczeć w ten sam sposób nawet bez gumek.

Zastanawiał się trochę jak będzie wyglądać za kilka lat, czy jeszcze kiedyś się z nią spotka i czy bardzo się zmieni.

Nie miał ochoty rozstawać się z nią na zawsze. Chciał ją zobaczyć i pogadać jeszcze kiedyś. Spojrzeć i stwierdzić, w którą stronę poszła jej uroda - stała się bardziej podobna do matki czy do BB.

Trzeba będzie urządzić dla Watariego seans. Taki z sugestiami, prośbami i odrobiną marudzenia. Może da się uprosić, żeby smarkulę raz na jakiś czas przysłać do niego.

W razie czego pewnie się za nią wstawi ale tak by nikt nie doszedł do wniosku, że ją faworyzuje. Nawet nie miał zamiaru tego robić tylko trochę ją osłaniać. Pamiętał, że kilka starszych dzieciaków z sierocińca też zawsze miało osobę lub kilka, które broniło. On tez przez jakiś czas miał kogoś takiego i pewnie tylko dlatego ocalał po kilku wybrykach, które normalnie nie uszłyby mu na sucho.

Ciekawe co Lucy zbroi… Znając ją nie będzie trzeba długo czekać.

To mit, że dzieci w Wammy’s były poważne i dorosłe. Serio. Bawiły się normalnie, psociły i wygłupiały. Po prostu też szkoliły swoje umiejętności w danej dziedzinie. Było kilka poważnych ale nawet one wdały się czasem w bójkę albo śmiały do rozpuku.

Near, ten poważny dziewięciolatek, pierwszy w kolejce do zajęcia jego miejsca, nie bawił się z innymi ale z rzadka wdawał się w bójkę z rok starszym Mello. Z reguły to ten drugi go prowokował i zaczynał, ale czasem swoimi uwagami Near rozpoczynał kłótnię. Dzieciaki zbierały się wtedy w koło nich i kibicowały. Nieczęsto ktoś ich rozdzielał poza Rogerem albo Watarim. To było samobójstwo, a po za tym to przecież ciekawe. Dlaczego nie? Zadrapania i siniaki nie są groźne.

Kiedyś mały Denis nagrał jedną ich bijatykę i w tajemnicy, za pośrednictwem Claudii, przesłał mu nagranie.

Lucy stwierdziła, że właściwie to musi jechać do domu, bo zostawiła tam rower. Kiedy powiedział, że nie widzi powodu, dla którego musi mieć ten rower odparowała:

- Nienormalny ty chyba jesteś, Ryuzaki! Kto widział lato bez roweru? Już dwa tygodnie nie jeździłam!

Za pierwsze zdanie dostała w łeb. Pyskata trochę była, to mu nie przeszkadzało ale czuł się w obowiązku plasnąć ją lekko w czuprynę.

Ostatecznie kupił jej rower ale nie pozwalał jeździć na dworze dłużej niż dwie godziny bo nie miał ochoty pilnować jej dłużej. Rower był duży, za duży na nią ale radziła sobie świetnie.

Po czterech godzinach (nie mógł jej dogonić) została nazwana przez młodzież przesiadującą na zewnątrz „Postrachem Szos”.

Mała wyrabia sobie markę, pomyślał, kiedy ciągnął ją do domu.

Nadeszła noc.

Byli wyczerpany. Obydwoje schudli i Ryuzaki obawiał się skutków niedowagi. U niego nie będzie tak źle, gorzej ze smarkulą.

Umył się szybko, ubrał bokserki i podkoszulek. Lucy już odziana w (jego) podkoszulek i (swoje) spodenki czekała w salonie aż zrobi grzanki z dżemem. Wczoraj rano, półprzytomny obiecał jej to.

Kiedy zjedli poszedł z powrotem do łazienki umyć zęby. Dopilnował żeby smarkacz też to zrobił.

Nareszcie łóżko.

Ułożył się wygodnie. Ciekaw był czy mała tylko się przytuli czy się położy na nim.

Jest! Obok.

- Ryuzaki…

- Czego?

- Bo ja… nie… już nic!

- Co chcesz?

- Nic!

Dał za wygraną. Nie miał siły się spierać. Miał ochotę spać. Nie… czekaj… Lucy uniosła jego podkoszulek i wlazła tam. Objęła go, mlasnęła i zasnęła.

Co ona?

No trudno. Spać.

Dobranoc.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.