Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Studio JG

Opowiadanie

Death Note - child of BB

Hyakumonogatari kaidankai...?

Autor:Shinigami
Serie:Death Note
Gatunki:Komedia, Kryminał, Obyczajowy
Dodany:2013-01-16 21:23:29
Aktualizowany:2013-01-16 21:23:29


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Można kopiować ale nie podawać jako swoje.


Był późny wieczór, za oknem zapadał zmrok. Zasłony w pokoju Mello były zaciągnięte, światło zapalone. Na łóżku siedział on, Matt, Jimmy, Sara i Lucy. Obok skulona leżała Czekolada. Dwa kartony czekolady były otwarte, każdy właśnie raczył się tabliczką. Blondyn spojrzał na psa i powiedział:

- Jedna sprawa kryminalna została rozwiązana właśnie przez psa.

- No chyba żartujesz! - oburzył się Ethan.

- Coś ty. Policja próbowała złapać seryjnego mordercę, ale ciągle im umykał. Pewnego dnia włamał się do domu kobiety, która miała psa. Pies zaczął się dusić i pojechała z nim do weterynarza. To było w środku nocy. Zostawiła go tam i wróciła. Właśnie wtedy zadzwonił weterynarz. Kazał jej wezwać policję i wyjść z domu, bo pies dusił się przez trzy odgryzione palce.

- Bleeee… - skrzywiła się Sara.

- Policja przybyła na miejsce i w łazience znalazła tegoż mordercę. Nie miał trzech palców.

- Nie krzyczał? - zainteresował się Jimmy.

- Chyba nie. Był pod wpływem narkotyków.

- To wszystko jasne - mruknął Eth.

Czekolada podniosła łeb i polizała po ręce Matta. Czerwone włosy opadały mu na czoło, odgarnął je wolną ręką. Sara popatrzyła na niego krytycznie. Wygładziła swoją koszulkę i wyrównała chłopakowi nogawki. Parsknął śmiechem, ale nic nie powiedział.

- Opowiadamy straszne historie? - zapytał Mello - tylko zawołamy Victora, on zna ich najwięcej.

- Może lepiej nie - rzuciła Lucy - ostatnio Sara trzęsła się ze strachu i musiałam z nią spać. Nie chciała gasić światła.

- Ta opowieść o gwoździach naprawdę mnie przestraszyła - burknęła lingwistka rumieniąc się.

- Ale przyznać trzeba - odezwał się Ethan - Victor ma obsesję na punkcie horrorów, strasznych historii, legend miejskich, creepypast…

- Trudno znaleźć coś czego jeszcze nie zna - poparła go Lucy. Włosy sterczały jej w sposób, z którego L na pewno byłby dumny - wypróbował też wszystkie rytuały. Ten z Midnight Man’em, laleczką i duchem, lustrem i czterema palcami, przyzwaniem duchów, przyzwaniem Krwawej Mary, rozdrażnianiem postaci z lustra… Po prostu wszystko!

- Ja bym się bała - Sara zmarszczyła piegowaty nosek.

- Myślałem, że w to nie wierzysz - parsknął Matt.

- Lepiej dmuchać na zimne - dziewczynka zarumieniła ponownie. Żałowała, że się odzywała.

- To nic złego się bać - pocieszył ją Ethan - jak pierwszy raz tutaj trafiłem, to bałem się jadalni.

- Jadalni? - zainteresowała się Lucy - dlaczego jadalni?

- Właśnie nie wiem - chłopak przeczesał ręką białe, sztywne włosy. Mello lubił tę czwórkę, ale drażniły go włosy chemika. Miały ten sam kolor co włosy

Neara, chociaż były proste i sztywne, a jego rywala, miękkie i kręcone.

- Ale musiał być jakiś powód - nalegała.

- Może kojarzyła mi się z czymś? Nie wiem z czym, nie pytaj - dodał widząc wlepione w niego czarne oczy.

Cała szóstka, pobudzona czekoladą, wzięła kołdry i koce i z niewiadomej przyczyny postanowiła zanocować w jadalni. Chłopacy nieśli wyżej wymienione kołdry i grube koce, dziewczynki, zdyskryminowane, brały poduszki. Potem wrócono jeszcze po karton z czekoladą. Na razie Roger nie robił obchodu, mogli więc spokojnie przejść. Ethan skombinował picie i latarki..

Mello z Jimmym nakryli podłużny stół kołdrami, koce i poduszki położyli w środku. Ethan na klej przykleił latarki do stołu, coś na kształt lamp.

Rozsiedli się wygodnie.

- Co nam odwaliło? - zapytał z ciekawością Mello, przy którego nogach ułożyła się labradorka.

- Nie wiem, ale jest fajnie - odparła Lucy, moszcząc się na poduszkach i biorąc łyka soku pomarańczowego.

- W Japonii jest taki rytuał - odezwał się Matt - zapala się w ciemnym pomieszczeniu sto świec. Zbiera się duża grupa osób i po kolei opowiadają straszne historie. Po każdej gaszą jedną świeczkę.

- Hyakumonogatari kaidankai - zgadła Lucy - Gra rozpoczynała się po zmroku w pokoju, w którym zapalono sto świec. Uczestnicy gry, jeden po drugim, opowiadali kaidany - opowieści grozy. Po zakończonej opowieści gaszono jedną świecę, tym samym stopniowo zaciemniając pokój i budując nastrój. Powszechnie wierzono, że gra miała być swoistym rytuałem przyzwania. Opowiadane kaidany miały gromadzić energię duchową w pomieszczeniu, a gaszenie świec miało pozwalać duchom podchodzić coraz bliżej, aż do ostatecznego ujawnienia się po zgaszeniu ostatniej świecy.

- Chodząca encyklopedia - mruknął z niesmakiem Mello.

Nic nie odpowiedziała. Po chwili blondyn zorientował się, że zasnęła. Biolog też spał, chemik i Matt byli bliscy zaśnięcia. Ta lingwistka ziewała. On też powoli robił się senny. Nigdy nie wpadł na taki pomysł - spać w jadalni.

Oczy mu się zamknęły, osunął się na poduszkę. Zasnęli. Chyba tylko Mello przeszedł przez głowę pomysł, że Roger łby im pourywa, albo obudzą się w piwnicy.

Piwnice nie są takie złe, pomyślał jeszcze zapadając w sen.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.