Opowiadanie
Death Note - child of BB
Wózek wypełniony słoikami
Autor: | Shinigami |
---|---|
Serie: | Death Note |
Gatunki: | Komedia, Kryminał, Obyczajowy |
Dodany: | 2012-12-02 10:01:12 |
Aktualizowany: | 2012-12-02 10:01:12 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
Można kopiować ale nie podawać jako swoje.
- Idź się wykąp, smarkaczu - powiedział Ryuzaki - mam nadzieję, że potrafisz sama się umyć bo nie zamierzam ci pomagać.
- Za wcześnie - burknęła dziewczynka unosząc wzrok z nad książki.
- Jest dziewiętnasta - rzucił.
- No właśnie. Za wcześnie . Zawsze chodziłam się myć o dwudziestej pierwszej. I potem dopiero szłam spać. A tak właściwie…
- Dobra, dobra, rozumiem, cicho już bądź.
- A tak właściwie - powiedziała głośniej - nie mam pidżamy ani gaci na jutro!
Mężczyzna spojrzał na nią spod długiej grzywy. No tak… Kwestia dzieciaka nie bardzo go na początku interesowała a potem zdziwił się widząc, że rozwiązała sprawę (trochę niewprawnie i chaotycznie ale jej się udało) i tak go to zaabsorbowało, że rzucił dzieciakowi parę książek, kartki i kredki a jego samego pochłonęła konwersacja z Watarim i Rogerem. Następnie zajął się jakąś ciekawą sprawą, strasznie banalną jak dla niego. Przekazał wyniki policji, spojrzał na godzinę i stwierdził, że potwór powinien iść spać.
- Muszę jechać do domu po ubrania.
- Nie możesz jechać do domu.
- To ty musisz mi kupić coś do noszenia.
Westchnął, wziął smarkacza pod pachę i zaniósł do przedsionka. Watari miał do zrobienia wiele ważnych rzeczy związanych z Wammy’s House’em, więc L nie chciał mu przeszkadzać. Wobec takiego obrotu sprawy pojadą autobusem. Ubrał znoszone buty. Lucy założyła swoje poobdzierane trampki. Wziął poprzecierany portfel i wsadził go do kieszeni. Wyszli z domu i skierowali się na przystanek. Cały czas trzymał tego bachora za rękę, żeby mu nie wpadła pod samochód. Kiedy nadjechał autobus, na który czekali, Ryuzaki pomyślał, że zabawnie będzie sprawdzić jej poziom wiedzy w określonych dziedzinach. Był już pewny, że za tydzień lub dwa, ewentualnie trzy, wyślę małą do Wammy’s House’a. Takie uporządkowanie jej wiedzy mogłoby pomóc. Usiadł, a naprzeciwko niego usadowiła się Lucy. Na jego nieszczęście obok niego klapnęła się kobieta. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że jej dziecko, również dziewczynka, na oko w wieku jego podopiecznej usiadło obok Lucy i spróbowało nawiązać z nią rozmowę. Zauważył jak bardzo duży kontrast był między nimi: Lucy, w białej, za dużej koszulce z czarnymi nadrukami, w spranych, luźnych dżinsach i z poobdzieranymi trampkami na nogach. Dziecko, które przedstawiło się jako Rosie, było widokiem zgoła odmiennym: różowa koszuleczka z kucykami, jasne dżinsy, obcisłe może trochę, różowe baletki. Twarze i włosy także kontrastowały: Czarne, potargane i sterczące włosy małego potworka i lśniące blond włosy ułożone starannie w dwa kucyki. Blada buzia i czarne oczy i jasna buźka i niebieskie oczka. Mimo tych różnic Rosie zaczęła rozmowę. Szybko wyszły na jaw różnice między obiema sześciolatkami. Kiedy blondynka miło spytała co Lucy najbardziej lubi ta odparła, że lubi czytać kryminały i trochę fizykę kwantową. Rosie zapytana o to samo powiedziała (nadal zdziwiona odpowiedzią towarzyszki), że kucyki i lalki Barbie. Po pytaniu jego podopiecznej, co różowa sądzi Sherlocku Holmesie autorstwa Doyle’a i jak postrzega różnice między opowiadaniami a nowelami, Ryuzaki musiał ją upomnieć. Rosie zniechęciła się do rozmowy i pytała o coś mamę, ale ta nie zwracała uwagi na córkę z wytrzeszczem słuchając pytań L’a i odpowiedzi Lucy. Pytał ją z matematyki, sztuki, fizyki, chemii, biologii, filozofii, historii i tym podobnych. Lucy stała ze wszystkim dość wysoko. Pytania detektywistyczne zostawił sobie na później.
Weszli w końcu do galerii handlowej. Pociągnął ją za rękę do sklepu z ubraniami. Sprawdził rozmiar jej koszulki i wrzucał wszystko co jej się spodobało do wózka. Nakupował jej majtek, skarpetek, podkoszulków, spodni i koszulek. Wcale nie tak dużo.
Znienawidził przy tym zakupy.
Co do butów kupił jej sandały . Rzeczami na inne pory roku zajmą się w Wammy’s.
Potem poszli po jedzenie. On szedł z przodu ciągnąc wózek a ona za nim. Kiedy dotarli do kasy odkrył nieprawdopodobną ilość słoików dżemu w wózku ale nie zaprotestował. Kupił kilka magazynów nie bardzo patrząc co kasuje sklepikarka - mała próbowała wleźć za ladę.
Jeszcze tylko po jakieś szampony dla dzieci…
Kiedy dotarli do domu byli wyczerpani. Dochodziła dwudziesta pierwsza więc dał smarkuli ręcznik i kazał iść się umyć. Położył kołdrę i poduszkę na kanapie. Kiedy wyszła powiedział, że ona ma iść spać a on będzie w pokoju naprzeciwko łazienki. Sam szybko umył się i padł na łóżko. Zajmowanie się tym dzieckiem było bardziej wyczerpujące niż półroczne śledztwo.
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.