Opowiadanie
Ostrze Ciemności
Sen
Autor: | Karasu |
---|---|
Gatunki: | Akcja, Fantasy, Mistyka, Mroczne |
Uwagi: | Utwór niedokończony, Przemoc |
Dodany: | 2012-11-15 08:00:41 |
Aktualizowany: | 2012-11-09 22:46:41 |
Następny rozdział
Niebo zasnuły ciężkie burzowe chmury. Żołnierze nie byli pewni tak ciężko im się oddycha z powodu ciśnienia które sprowadziło chmury czy też podniecenie wywołane przez zbliżającą się bitwę daje o sobie znać. Bo oto zbliżało się starcie dwóch potęg. Starcie mające zdecydować kto będzie rządził kontynentem. Oto Syn Słońca prowadzi wszystkie istnienia kochające blask światła do starcia z Księciem Mroku i jego armią istot podziemnych i tych żyjących nocą. Tych dwóch tytanów prowadziło za sobą armie liczące miliony.
Armia ciemności cieszyła się z panującego półmroku. Wielkie gromady ogrów w pierwszych szeregach niecierpliwie przestępowały z nogi na nogę, przekładając wcześniej wyrwane drzewa z łapy do łapy. Gdzieś za nimi czające się hordy mefitów ognia, lodu, ziemi i powietrza kłębiły się niczym skupisko chmur gotowe w każdym momencie cisnąć piorun w odpowiednie miejsce. Nieco na uboczu stali Łowcy. Jedyni ludzie którzy stanęli po stronie mrocznego księcia. Kiedy ludzka kultura była w powijakach to oni stanowili ich elitę tak pod względem inteligencji jak i umiejętności bojowych. Instynktownie wyczuli który pan daje im większe szanse na zwycięstwo. Dalej znajdowało się ogromne kłębowisko istot podziemnych. Były tam pajęczaki, minotaury, gorgony, węże i wiele wiele innych stworzeń podziemnych. Za tym zbiorowiskiem wznosiła się góra. Jej zbocze było całkowicie pokryte wszelkimi istotami powietrznymi które zechciały towarzyszyć pana ciemności. Obok gargulców siedziały latające jaszczury, świadectwo minionej epoki, stłoczone w nienaturalnym ścisku. Jedynie dumne smoki miały odrobinę swobody dzięki grozie jaką budziły. U samej góry umieszczony był obóz księcia otoczony przez elitarny oddział Kruków. Były to demony w ludzkich postaciach. Każdy z nich posiadał zdolności bojowe dorównujące lub nawet przerastające możliwości smoków. Na samym szczycie siedział władca wraz ze swą siostrą otoczeni przez jego doradców i gońców gotowych nieść rozkazy. Książę był odziany w czarną zbroję z nieodłącznym mieczem na plecach. Jego blada cera i czarne włosy dopełniały jego niesamowicie błękitne oczy. Jego siostra wpatrywała się w niego z napięciem i zachwytem. Oto stał przednią ktoś kto dzierży w swych rękach losy świata. On tymczasem rozkoszował się chwilą na którą tak długo czekał. Bitwa w której o zwycięstwie zadecyduje geniusz strategiczny i wola walki. Honorowe starcie dwóch wielkich przywódców.
Tymczasem Syn Słońca nerwowo przechadzał się po swoim obozowisku. Brzęcząc swą złotą zbroją, nieustannie mierzwił w nerwach swe złote włosy. Szybkim krokiem podszedł do dowódcy magów światła.
- Ile jeszcze do świtu?
- Cztery i pół godziny.
Wojownik blasku z powrotem zaczął nerwowo krążyć po obozowisku. Niedługo rozpocznie bitwę z genialnym przywódcą z którym normalnie nie miał by najmniejszych szans. Jeden błąd w planie i koniec. Jego osobista gwardia, Paladyni Brzasku widząc zdenerwowanie przywódcy po raz kolejny poczuli powagę sytuacji. Ich wojska stanowili potężni magowie światła, golemy, hekady, ptactwo, przeróżne zwierzęta i inne potężne stworzenia. Ale większość armii to ludzie, nieokrzesane ciemne chordy które poszły za błyszczącym jasnym panem. Nie będzie łatwo.
Wraz ze zbliżaniem się bitwy Łowcy rozbiegli się kryjąc w pobliskich lasach. Ogromne pola miały wkrótce spłynąć hektolitrami krwi.
***
Jurek otworzył oczy. Kolejny dziwny sen. Najbardziej zadziwiający był fakt że pamiętał każdy szczegół snu a także to że pomimo straszliwej atmosfery snu, w żaden sposób nie potrafił go zakwalifikować jako koszmar.
Zegar wskazywał godzinę piątą rano. Jeszcze można sobie pospać.
*W sensie, że przed słowem "który" stawiamy przecinek ^^'
Mam nadzieję, że się nie zrazisz. Po prostu myślę, że jak włożysz w to więcej pracy, to możesz naprawdę dobrze pisać :)
No faktycznie w tym temacie to kiepskie tłumaczenie... Nie mówię o jakiejś zaawansowanej interpunkcji, tylko o podstawowych regułkach ze szkoły podstawowej, że np. po słowie "który" stawiamy przecinek. W tym chyba dysleksja nie przeszkadza...
Może to żadne tłumaczenie ale mam dysleksje i to ona jest przyczyną takiego stanu rzeczy. Przynajmniej błędy ortograficzne można wyeliminować za pomocą komputera. Mam nadzieję że dalszy ciąg przypadnie ci do gustu.
Bardzo rzadko coś krytykuję. Z jednej strony wolę chwalić dobre opowiadania, a z drugiej zwykle nie dochodzę do końca tekstu, który mi się nie podoba, gdyż po prostu przestaję go czytać.
Po pierwsze nie istnieją u Ciebie przecinki, przez co trudno się czyta. Drugie zdanie musiałam czytać trzy razy, aby zrozumieć, o co w nim chodzi. A poza tym: powtórzenia. Rozumiem, że czasami trudno jest znaleźć odpowiedni synonim, ale trzeba na to uważać.
Powyższe czynniki i kilka innych przeszkadzało mi w trakcie czytania, ale mimo wszystko napotkałam kilka ładnych zdań. No i doczytałam ten pierwszy rozdział do końca... Na pewno ten wstęp nadaje się do poprawki, ale pomysł ma pewien potencjał.