Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Yatta.pl

Opowiadanie

Dragon Ball - Saiyan Princess

35.Wspomnienia

Autor:Killall
Serie:Dragon Ball, Saga: Podróże w czasie
Gatunki:Akcja, Dramat, Fantasy, Fikcja, Mroczne, Przygodowe, Science-Fiction
Uwagi:Utwór niedokończony, Alternatywna rzeczywistość, Przemoc, Wulgaryzmy
Dodany:2014-08-17 08:00:42
Aktualizowany:2014-08-15 14:39:42


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Historia całkowicie jest dziełem Killall.


Muzyka

W sali tronowej zapanowała cisza. Usłyszałam nierówny oddech królowej. Przyglądali się mi uważnie. Zapewne gdyby mnie to spotkało także była bym zaskoczona. Nie co dzień zjawia się nastoletnia dziewczyna z takimi wieściami.

- Co to za brednie!?- oburzył się ojciec.

- To prawda! Musisz mi uwierzyć!- zaczęłam bronić się w panice- Cały lud, planeta… Przestaną istnieć! Freezer wszystko…

- Straże!- krzyknął gniewnie.

Pojawili się w drzwiach boleli saiyańscy strażnicy. Mieli przerażone miny niczym zbite psy. Byłam pewna, że kuksańce, które przyjęli ode mnie były zbyt mocne. Nie zdążyli się jeszcze pozbierać.

- Kto te dziecko tu wpuścił?

- Zaatakowała nas- wyżalił się Macr.

- Nie mieliśmy szans- dodał Xairs.

- Chcecie mi wmówić, że to dziecko wam przylało?- nie dowierzał- Banda idiotów.

- To prawda królu- poparłam strażników- Nie chcieli mnie wpuścić to im przylałam. Wiem, zbyt mocno.

Vegeta się zdenerwował. Poczułam jego podniesioną moc. Ruszył w moim kierunku by mnie unieszkodliwić. Wciąż robiłam uniki, a ten machał pięściami niczym na oślep, które co parę chwil stykały się z betonowymi filarami. W końcu oddałam cios prosto w brzuch. Trafiony król odleciał w tył na drugi koniec komnaty. Automatycznie podbiegłam do niego z przestrachem w oczach. UDERZYŁAM OJCA!

- Wybacz…

- Kim jesteś?- syknął podnosząc się- Jak to możliwe, że taki dzieciak może mieć w sobie tyle siły?

- Nie bardzo mogę się przedstawić, mój panie- zmarkotniałam- Jednak mogę pokazać co się niebawem wydarzy. Wystarczy, że mnie dotkniesz.

Król niechętnie do mnie podszedł chwytając za lewe ramię. Poczułam dziwną pustkę. Tak dawno nie czułam tego dotyku. Dotyku, który sprawiał, że wszystkie troski znikały, pryskał strach niczym bańka mydlana, a dziś był obojętny. Pomimo tylu lat nie potrafiłam przyzwyczaić się do tego, iż ich nie ma i już nie będzie. Vegeta spojrzał na mnie badawczo. Przestałam rozmyślać i wróciłam do działania.

- I ty królowo- zachęciłam- Proszę.

Verinia także podeszła i położyła delikatnie dłoń na tym samym ramieniu co ojciec.

- Zamknijcie oczy- poleciłam- I oglądajcie.

Oboje zamknęli oczy mimo, że nie podobał się im ten pomysł. Również zamknęłam swoje. Przed naszymi oczyma z czarnej otchłani wyłoniła się ta sama droga, którą biegłam do komnaty królów.

Było słychać krzyki i eksplozje. Na ziemi leżało parę zgasłych ciał. Wszędzie unosił się pył i co jakiś czas dało się widzieć zniszczenia. Pojawił się jeden z podwładnych Freezera…

Powrócił do sali tronowej. Rozległ się krzyk matki…

Byliśmy w środku, naszym oczom ukazał się przykry widok…

Martwa kobieta w kałuży własnej krwi…

Przy niej zrozpaczony król…

I on…

Ten, który zabił…

Zniszczył wiele istnień…

FREZER.

Zabił mężczyznę…

Teraz byliśmy w statku…

Po policzku spłynęła łza. Ponownie przechodziłam to samo. Potworny ból nasilał się w okolicach serca. Nie miałam ochoty tego oglądać. Dla mnie to było zbyt wiele.

Nastąpił wybuch…

Eksplozja była potężna, że statek kosmiczny usunął się lekko w tył. Nastąpił kres saiyańskich istnień…

Verinia odskoczyła niczym oparzona. Na jej twarzy malowało się przerażenie. Król także zdjął swoją dłoń i podszedł do małżonki.

- Właśnie ujrzeliście swoją śmierć- szepnęłam spuszczając głowę.

Król Vegeta poczerwieniał ze złości. Nie był w stanie pojąć tego co przed chwilą zobaczył. Zapewne sama bym nie uwierzyła. Zareagowałabym podobnie.

- Jak to jest możliwe?- zapytała niezręcznie królowa.

- Freezer zaatakował nas bo bał się, że któregoś dnia zbuntujemy się przeciwko jemu i pozbawimy go władzy- wyjaśniłam.

Właśnie do komnaty wbiegła mała dziewczynka z bardzo uśmiechniętą buzią. Podbiegła do królowej, uścisnęła ją z miłością. Ja… Bardzo za tym tęskniłam. Czy ktokolwiek by chciał spędzić całe dzieciństwo będąc pozbawionym jakiejkolwiek miłości. Nie mogłam dopuścić by ona musiała przez to przechodzić.

- Nie pozwólcie na to by wasza córka musiała przez to przechodzić- rzekłam zaciskając pięść- Nie może stracić rodziny, nie możecie wyginąć.

Władca planety chwycił mnie za nadgarstek odciągając na bok. Czym go tak zdenerwowałam? Był dostatecznie poruszony obrazem, którego był świadkiem, ale rozmowa o śmierci przy jego czteroletniej córce rozjuszyła w nim ogień. Możliwe, że źle zrobiłam wypowiadając te słowa przy niej lecz nie widziałam innego wyjścia by przekonać tych dwoje do działania. Ja musiałam przez to przechodzić! Nikt mnie przed tym nie uchronił.

- Jak śmiesz mówić o takich rzeczach przy dziecku!?- warknął- Kto ci dał takie prawo? Do opowiadania nam takich rzeczy?

- Nikt mi tego prawa nie nadał- odrzekłam spokojnie- Jestem tu z wyboru i z myślą o waszym losie. Przybywam z przyszłości, w której nie istnieje już ten świat- zrobiłam się lekko nerwowa- Pragnę wam tylko pomóc by ponownie to nie nastąpiło.

- Po co to robisz?

- Ponieważ moi rodzice nie żyją a jej nie- wskazałam na małą- Choć moi umarli to jej wciąż mogą istnieć, tu i teraz. Mimo, iż ich tym nie ożywię przynajmniej będę wiedzieć, że tu są- wzięłam głęboki oddech- Ci, którzy przeżyli musieli służyć mu aż do śmierci. Ja jako jedyna doczekałam jego śmierci. Jedyni Saiyanie jakich znam to wasz syn Vegeta i syn naukowca, który od dziecka mieszka na innej planecie.

- Kim ty jesteś?- usłyszałam ponownie.

- Jeżeli będę mogła to ci później wszystko wyjaśnię- byłam stanowcza- Teraz nie mogę nic powiedzieć.

Opowiedziałam o wszystkich podłościach Freezera i dobroci mieszkańców planety, na której mieszkałam obecnie. Chciałam poczuć uścisk ojca lecz nie pozwoliłam sobie na te myśli. Nie byłam już dzieckiem. Byłam sierotą, która by przeżyć musiała nauczyć się walczyć z przeciwnościami losu.

- Pozwól swojej córce być wojownikiem- dodałam jeszcze- Ona naprawdę tego bardzo pragnie. Będziesz z niej jeszcze dumny.

Wyobraziłam sobie maleńką saiyańską księżniczkę trenującą pod czujnym okiem ojca, brata i Gartu. Jak szczęśliwie dorasta.

- Królu, zostanę tu tak długo póki Freezer nie przybędzie i nie wyląduje na drugim świecie.

- A kiedy to nastąpi?- zapytał zaniepokojony.

- Według moich danych po skończeniu się pełni.

- Za cztery dni…- pomyślał głośno.

Ojciec odprowadził mnie do komnaty, w której miałam zamieszkać do czasu nalotu. Usiadłam na łoże tępo spoglądając swoje buty. Po tym wszystkim miałam wrócić do czasów obecnych, gdzie moi rodzice nie istnieli… Westchnęłam głęboko opadając na poduszki.

- To będzie męcząca przygoda…

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.