Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Yatta.pl

Opowiadanie

Dragon Ball - Saiyan Princess

57. Intrygujący człowiek

Autor:Killall
Serie:Dragon Ball, Saga: Podróże w czasie
Gatunki:Akcja, Dramat, Fantasy, Fikcja, Mroczne, Przygodowe, Science-Fiction
Uwagi:Utwór niedokończony, Alternatywna rzeczywistość, Przemoc, Wulgaryzmy
Dodany:2015-03-11 23:17:09
Aktualizowany:2015-03-11 23:17:09


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Historia całkowicie jest dziełem Killall.


Muzyka

Wszystko ma swój początek i koniec. Wszystko, co nas otacza ma wpływ na nasze życie. To, jakich wyborów dokonujemy kształtuje naszą przyszłość, jaka by ona nie była. Mawiają, że jesteśmy kowalami własnego losu, że od nas samych zależy to jak nasz żywot się potoczy. Czasem mam wrażenie, że to tylko czcze gadanie. Choćby spojrzeć na to…

Plant, niegdyś piękna planeta porośnięta bujną roślinnością. Oczywiście niedane mi było ją taką ujrzeć gdyż urodziłam się w dużo późniejszych latach,kiedy już nic z niej nie zostało poza opowieściami paru starych wojowników tęskniących za starymi, ponoć lepszymi czasami. Choć nie znam historii swoich pobratymców, byłam pewna, że ich życie było lepsze. Dlaczego?Na to pytanie może odpowiedzieć każdy żyjący Saiyanin mieszkający wśród swoich.Za pewne potwierdziłyby to i inne rasy znające dawną świetność naszej kultury.Każdego dnia otwieram oczy, zastanawiam się, co się wydarzy. Czy czeka mnie kolejne wyzwanie, czy może kolejny raz otrę się o śmierć? Życie wojownika usłane jest wielką tajemnicą, którą od zawsze pragnęłam przeżyć. Również i tego dnia czekało na mnie wiele niebezpieczeństw.

Son Goku, Vegeta i inni mieli zamiar sprawdzić, co dzieje się na czarnych ziemiach i być może rozwikłać zagadkę cieni. To była dobra okazja by dowiedzieć się czegoś na temat tych oślizgłych potworów, a także sprawdzić czy nie są w jakiś sposób związani powiązani z nękającymi tych ludzi zmorami.

Spotkaliśmy się jakieś dwadzieścia kilometrów od terenów zamieszkałych przez te mgliste dziwolągi. Obaj mężczyźni gorączkowo nad czymś dyskutowali, w dziewięćdziesięciu procentach była to taktyka a resztę obejmowały przechwałki, który co lepiej zrobi bądź, który ma lepszy plan. Co jakiś czas również się wykłócali.

Siedziałam na pobliskim kamieniu obserwując soczyście błękitne niebo. Było nieprawdopodobnie spokojne, jakby nic złego dookoła się nie działo, jakby wszyscy żyli w zgodzie i nie było mowy o żadnym zagrożeniu. Zastanawiałam się,dlaczego pogoda nie potrafiła przesłać nam tak ważnych informacji… Spojrzałam w stronę chłopców. Oboje również dyskutowali o czymś zawzięcie. W sumie można było powiedzieć, że szeptali między sobą bojąc się, że ktoś usłyszy ich rozmowę. Pokręciłam głową głośno przy tym wzdychając. Przez głowę przeszła mi tylko jedna myśl: FACECI… Komu oni potrzebni? Jeszcze chwilę się patrzyłam w ich kierunku, po czym ustaliłam, że prawdopodobnie muszą kogoś obmawiać gdyż,co jakiś czas rozglądali się po zebranych. W końcu, choć leniwie podniosłam się i podeszłam do swoich pobratymców.

- Słuchajcie- Zagaiłam.

Obaj spojrzeli na mnie, lecz bez zainteresowania. Przyznam, że spodziewałam się takiej reakcji. Któż by się interesował jakąś tam dziewczynką z ogonem, w dodatku lubiącą się bić. Mało tego! Podróżującą w czasie? Jednak zastanawiało mnie jedno, a mianowicie, co szykowali, Saiyanie i czy miało to jakiś sens.

- Myślę, że powinniście wiedzieć o moim ostatnim odkryciu.

- O czym ty mówisz?- Wyraźnie zainteresował się Son Goku.

Przeciągnęłam się leniwie a następnie podeszłam bliżej, by dobrze widzieć twarze wojowników.

- Nic wam wcześniej nie wspominałam, ale byłam na tych ziemiach i..

- Co?!- Oburzył się Vegeta, ponieważ kategorycznie zabronił mi się tam wybierać już pierwszego dnia.

- Nie przerywaj mi!- Odchrząknęłam, po czym postanowiłam kontynuować- W samym sercu jest krater, mówię wam olbrzymi! Ku mojemu zaskoczeniu spotkałam tam bardzo dziwne istoty.

- Spotkałaś tam kogoś poza cieniami?- Zainteresowanie ojca Son Gotena rosło-Mów dalej, proszę.

- Więc było tam dwoje mężczyzn i prawdopodobnie, kobieta- Zamyśliłam się chwilę- Tak przynajmniej mi się wydaje. Rozmawiali o czymś… Byli wyraźnie czymś zaniepokojeni i zdenerwowani.

- Dowiedziałaś się czegoś?- Zapytał poirytowany książę.

- Niestety nie, prawdę mówiąc byli bardzo milczący, ale tak jak my posiadają imiona!

- Więc mamy do czynienia z myślącymi- Zamyślił się na chwilę młodszy mężczyzna.

- Tak, ale zastanawia mnie, co tam robili!- Krzyknęłam- Byli na ziemi należącej do cieni! Może byli ich poddanymi, może sami nimi przewodzili, a może…

- Co masz na myśli?- Poderwał się Trunks włączając się przy tym do rozmowy.

- Eemmm- Zdębiałam- No, że może sami są cieniami, ale to bardzo mało prawdopodobne, gdyż posiadali ciała! Mieli ręce, nogi i wszystko inne jak my, z tym wyjątkiem, że byli pokryci łuskami.

- Z tego, co mówisz, to daleko im do mglistej smugi wysysającej energię.

Tym razem podjęliśmy rozmowę wspólnie. Każdy chciałby jego pomysł wszedł wżycie. Po wielu kłótniach, głupich komentarzach doszliśmy do porozumienia,przynajmniej w pewnym stopniu. Ruszyliśmy na ziemie zakazane. Wylądowaliśmy,kiedy oznajmiłam, że dalej lepiej będzie jak podążymy pieszo by ukryć naszą moc przed łuskowatymi. Podzieliliśmy się na grupy by dokładniej zbadać teren, a w razie niebezpieczeństwa uwolnić nieco energii by poinformować resztę o zagrożeniu. Vegeta ruszył sam na zachód od miejsca startu, Trunks i Son Goku ruszyli w kierunku wschodnim a mnie trafił się Son Goten i nie mając wyboru ruszyliśmy przed siebie, na północ. Wiadome było, że po paru kilometrach obie grupy zaczną przemieszczać się w północno-zachodnim i północno-wschodnim kierunku by w końcu dotrzeć do nas. Mieliśmy w planie spotkać się wszyscy razem przy kraterze gdzie za pierwszym razem skończyłam swoją wycieczkę drżąc ze strachu. Na samą myśl miałam gorzki posmak w ustach.

Muzyka

- Dzięki- usłyszałam po dłuższej ciszy.

- Co?- Zdziwiłam się.

- Że nie sprzedałaś mnie.

- O co ci chodzi człowieku?

Chłopak zachichotał, po czym wyjaśnił, o co mu chodzi dokładnie. Nawet nie pomyślałam,żeby komukolwiek powiedzieć, że spotkałam tu Son Gohana i że tym mogłabym go wpakować w poważne kłopoty. Chwilę się nad tym zastanowiłam i postanowiłam to w przyszłości wykorzystać, kiedy on nie będzie chciał czegoś zrobić albo do czegoś podobnego… W każdym bądź razie miał to być szantaż.

- Powiedz mi…- Zamilkł na chwilę- Jak to było ich spotkać?

Momentalnie osłupiałam. W życiu nie spodziewałam się takiego pytania, a już tym bardziej z odpowiedzią, która oznaczała, że byłam przerażona i zdrętwiała.Spojrzałam na czarnowłosego kątem oka zastanawiając się, co by odpowiedzieć inie wyjść na zwykłą babę.

- A co by tu mówić?- Zaśmiałam się sztucznie a za razem jakby wystraszona.

- Chciałbym wiedzieć, czego się spodziewać- Spoważniał.

Jego ton zabrzmiał dość potężnie a mina mówiła, że nie żartuje sobie.Przełknęłam cicho ślinę.

- Sam się przekonasz, że wyglądają na tyle obrzydliwie by odebrało ci mowę!-Krzyknęłam oburzona.

Na samą myśl chłopak się skrzywił. Musiał sobie bardzo to wyobrazić. Ja nie widziałam dokładnie tych istot, poza tą jedną, którą spotkałam we śnie.

- Teraz ty mi odpowiedz- Burknęłam.

- No?

- Czemu wciąż na ciebie wpadam?

Młodzieniec przystanął na chwilę, następnie powoli ruszył rozglądając się po okolicy jakby szukał wymówki. Śledził mnie po naszym ostatnim spotkaniu, temu też znalazł się na tym pustkowiu. To wszystko tłumaczyło jego obecność i to, że nikt poza mną nie wiedział o całym tym zajściu, nikt za wyjątkiem jego przyjaciela, którego na pewno o tym poinformował. Jak się okazało to on mógł mieć problemy z powodu obecności na zakazanych terenach, a nie ja, jak sądziłam wcześniej.

- Słyszysz?- Umilkł jakby chciał coś przykuło jego uwagę.

- Nie- Mruknęłam- Co ty zno…

- Cii- zakrył mi palcem usta bym nie wypowiedziała ani jednego słowa więcej-Przysłuchaj się.

Starałam się nawet usłyszeć głos jego głupoty, ale niczego nie dosłyszałam.Miałam wręcz wrażenie, że ma coś ze słuchem, bo dookoła panowała nieskazitelna cisza, no… Za wyjątkiem pomruków wiatru.

- Nie słyszysz?- Zdziwił się.

- Czego znowu nie słyszę?- Oburzyłam się odsuwając jego palec z moich warg.

- Jak cie w konia robię!- Zaśmiał się głupkowato.

W tym samym momencie wybuchnął histerycznym śmiechem przewracając się na plecy i mocno trzymając się za brzuch. Nienawidzę cię! Pomyślałam wściekle. Już miałam wymierzyć mu potężnego kopa, kiedy naprawdę coś usłyszałam. W sekundzie znieruchomiałam próbując skupić się na delikatnym dźwięku. Na moje nieszczęście ten idiota śmiał się do rozpuku zagłuszając mi cokolwiek.

- Zamknij się- warknęłam nie podnosząc głosu.

Chłopak nie reagował. Pospiesznie kucnęłam przy nim i zatkałam mu usta dłonią bacznie rozglądając się po okolicy. Szybko zareagował tłumiąc swój głupkowaty uśmiech. Wyrwał się jakbym była z ognia i właśnie go oparzyła.

- Co ty robisz?!

- Nie słyszałeś?- Szepnęłam- Ktoś się zbliża.

- Nie nabijaj się ze mnie tylko, dlatego, że ja to zrobiłem- Wyszczerzył białe zęby.

- Idiota- Mruknęłam.

Nim chłopak zdążył ponownie paść na ziemię z krzykiem ledwo przypominającym śmiech coś świsnęło i ignorant padł z hukiem na podłoże. Oczywiście nie sam…Usłyszałam jedynie chrupnięcie a następnie jęk obolałego. Wzdrygnąwszy się zrobiłam parę kroków w tył lekko uwalniając energię by powiadomić resztę, że zostaliśmy zaatakowani przez obcych. Oczywiście wszystko przez tego idiotę Son Gotena!

- Nini wewe kuangalia kwa hapa!?*

- Co proszę?- Wykrztusiłam nie rozumiejąc ani słowa.

- Kutoka nje ya hapa!*- Warknął aż pociekła mu ślina wprost na przerażoną twarz chłopca.

Doprawdy nie wiedziałam co robić! Dlaczego nie rozumiałam co ten stwór do mnie mówił?! Przecież nie tak dawno temu podsłuchałam rozmowę z istotami tego gatunku i nie miałam problemów, a dziś… O co tu chodziło?!

- M..Możesz zejść z niego?- Wskazałam palcem pod jego obłuszczone ciało- Nie sądzę by było mu wygodnie.

- W rzeczy samej Saro- Pisnął czarnooki.

Ten tylko warknął złowrogo, aż mi się kolana ugięły, jednak po chwili zrozumiałam w jakiej znalazłam się sytuacji i jaka ona jest niebezpieczna, w szczególności dla obezwładnionego Son Gotena. Spojrzałam na swoje dłonie, które dawno nikogo nie uderzyły i prawdopodobnie wyszły z wprawy.Zacisnęłam mocno pięści i z impetem walnęłam nimi w potwora, który na szczęście dla Son Gotena nie trzymał się niego na tyle by wylądować parę metrów dalej z nim. Ten wciąż leżał na ziemi odrętwiały ze strachu.

- Dzieeee…

- Trzeba było mnie słuchać kretynie- Warknęłam szykując się na atak przeciwnika- Wstawaj!

Syn Son Goku’a w przeciągu sekundy był gotowy i stał obok mnie by również się bronić przed napastnikiem. Byłam zadowolona, że spotkaliśmy tego gada a nie cienie, z którymi nie bylibyśmy w stanie walczyć. Miałam jedynie obawy co do używania mocy w tych okolicach, jednak jakoś musieliśmy się bronić! Przynajmniej póki nie zjawi się kawaleria.

- Masz jakiś pomysł?

- Jasne…- Burknęłam- Bij się, nic innego nie przychodzi mi do głowy!

Ruszyliśmy oboje na stalowo-skórego by okładać go kolejno pięściami, podkładać nogi, ciągnąć za ręce i przede wszystkim uniemożliwić mu użycie jakiejkolwiek siły.

- Idiots!*- Warknął.

- On chyba nas obraża- Prychnęłam wściekle.

- No co ty nie powiesz?- Oburzył się chłopak- Tyle to i ja zrozumiałem.



***


Nini wewe kuangalia kwa hapa - Czego tutaj szukacie

Kutoka nje ya hapa - Wynoście się stąd

Idiots - Idioci

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.