Opowiadanie
Kocham cię
Autor: | Shinigami |
---|---|
Serie: | Twórczość własna |
Gatunki: | Dramat, Romans |
Dodany: | 2013-03-20 08:05:43 |
Aktualizowany: | 2013-03-17 21:49:43 |
Można kopiować, ale nie podawać jako swoje.
Stary opuszczony szpital psychiatryczny, brudna spękana podłoga, nowe głośniki w kątach, wszystko szare, betonowe i stalowe. On klęczy z nią w ramionach, a ich ubrania nasiąkają czerwienią, uciekającą, niczym życie, z jej brzucha, na którym spoczywa blada dłoń dziewczyny. Niewzruszona rozgrywającą się tragedią, muzyka skrzypiec wydobywa się z głośników.
- Wiesz… - odezwała się ona słabym zachrypniętym głosem, ukrywając ból - ten utwór… zawsze kojarzył mi się ze ślubem i weselem. Zawsze widziałam, ciebie… w garniturze, uśmiechniętego. Obok mnie, mojego ojca, który prowadzi mnie w twoją stronę. Zawsze… zawsze chciałam, żeby naszym… pierwszym dzieckiem… był chłopiec. Miałby twoje oczy… takie same szmaragdowe oczy, jak twoje - przerwała, a jej twarz wykrzywił spazm bólu.
- Nic już nie mów - wykrztusił. Na policzkach czuł wilgoć łez - proszę, oszczędzaj siły.
- Nie… nie zostawisz mnie, prawda? Kiedyś… kiedyś na pewno… będę budziła się… a ty zawsze… będziesz… obok.
Przytulił ją mocniej i zaczął do niej mówić. Mówić, że będzie piękną panną młodą, że po chłopcu będzie dziewczynka, z takimi samymi ognistymi włosami, jak jej, że dom będzie miał duże okna, żeby słońce codziennie mogło ich budzić, że bardzo ją kocha.
Nie wiedział, kiedy zaczął się kołysać.
I dalej mówił, że ona będzie siedzieć przy stole z wielkim brzuchem i pokażą swoim dzieciom piękno świata. Że będą razem czytać książki, i oglądać filmy, zajadając się czekoladą.
A potem mówił tylko jedno zdanie.
„Eileen, kocham cię”.
I kołysał się i mówił tak jeszcze długo po tym jak utwór się skończył.
I jeszcze długo po tym jak przyjechała policja i karetka.
I kołysał się i mówił do niej, jeszcze długo po tym jak jej serce przestało bić, a ciało wystygło.
Nie zgadzam się do końca z tamtymi komentarzami. Myślę, że opowiadanie (krótkie, bo krótkie, ale zawsze) jest nawet... niezłe. Autorka miała na niego pomysł i to się liczy. Owszem, jest trochę błędów, ale można w nim znaleźć coś wartego uwagi.
A co do długości, to mam zupełnie inne zdanie niż Videlec i sahugani. Krótki utwór pozwala nam dopowiedzieć sobie resztę, a to z pewnością nie wpływa na źle na nasz umysł.
Osobiście uważam, że lepiej czasem napisać mniej, niż więcej...
Hmm, a gdyby całe "opowiadanie" rozgrywało się jedynie w wyobraźni pacjenta tego szpitala, który nieświadomie pozbawił życia ukochaną? o.O Takie moje skojarzenie^^
Zgadzam się z wcześniejszym komentarzem.
Bardzo krótki tekst, z którego nie dowiadujemy się niemal nic. Zupełnie, jakby jedynym celem jego powstania było wzruszenie czytelnika (chociaż na moją wyobraźnię to nie podziałało, a łatwo mnie doprowadzić do łez formą pisaną).
Zinterpretowałam to tak: dziewczyna zmarła z powodu wykrwawienia się po porodzie. Tylko co ona, do diaska, robiła w psychiatryku? No i radia - banał, ukochana się chłopakowi wykrwawia, więc zamiast dzwonić po pogotowie/ratować ją, włączy romantyczną muzyczkę. Logiczne.
Okej... ale o co chodzi?
Może zacznijmy od tego, że moim zdaniem cztery zdania na krzyż to nie jest opowiadanie. Moim zdaniem czegoś takiego się w ogóle tutaj nie powinno dodawać.
Poza tym zupełnie nie wiadomo o co do cholery chodzi. Chłopak zabrał dziewczynę do opuszczonego szpitala psychiatrycznego żeby sobie tam umarła? O to chodziło? I jeszcze, na całe szczęście, nie zapomniał postawić głośników i puścić muzyki. Najlepszy chłopak na świecie :).
Ostatnie co tu poruszę (bo obawiam się, że mój komentarz będzie dłuższy niż samo opowiadanie) to niekonsekwencja w narracji. Najpierw piszesz " On klęczy" w czasie teraźniejszym, a później jest już "Nie wiedział". Tak być nie powinno.
Autorka ma na pewno jakieś fajne wizje, ale myślę, że lepiej by je było przedstawić w jakiejś poezji bądź malarstwie, bo opowiadanie to chyba nie jest odpowiednia forma. Pozdrawiam!