Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Yatta.pl

Opowiadanie

Digimon Another Dimension

Toruńska radiostacja

Autor:Chudi X
Serie:Digimon
Gatunki:Akcja, Fantasy, Komedia, Przygodowe
Uwagi:Utwór niedokończony, Alternatywna rzeczywistość
Dodany:2013-07-25 08:00:36
Aktualizowany:2013-07-24 10:15:36


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Kopiowanie możliwe jedynie za zgodą autora.


W czasie, gdy wracałem z Krzeszowic do Krakowa, Michał zwany Angemonem (na cześć postaci z serii Digimon Adventure) tudzież Panem Michauem maszerował wzdłuż toruńskiej ulicy Żwirki i Wigury. Był to pierwszy raz w jego życiu, gdy z własnej woli znajdował się w tej okolicy. Dotąd starał się unikać jej jak ognia, bowiem przy Żwirki i Wigury mieściła się siedziba złowrogiego radia, którego dyrektorka pragnie przejąć władzę nad Polską (przynajmniej tak to wyglądało w opinii Pana Michaua). Los chciał, że właśnie tutaj otwarto nową knajpę z trunkami wyskokowymi w niezwykle przystępnych cenach. W końcu nie ma nic lepszego niż zimne piwo w atrakcyjnej ofercie po ciężkiej pracy i treningach prowadzących do powstania tzw. kaloryfera na brzuchu.

Niestety, aura dnia dzisiejszego nie sprzyjała czemukolwiek. Przeklęte czerwone pioruny uderzały jak szalone w różnego rodzaju anteny i przekaźniki, w wyniku czego z toruńskich radioodbiorników dało się słyszeć tylko jedyną słuszną stację zarządzana przez Siostrę K. Niecodzienna pogoda przysłużyła się powstaniu niezliczonej liczby audycji dotyczących końca świata i kar, które spadną na grzeszników za nieudostępnienie Telewizji W miejsca na multipleksie cyfrowym.

Pan Michau nie słuchał tego radia, jednak jego sąsiadki i spora część miasta tak. Ponieważ inne stacje miały problem z nadawaniem, osoby, które do tej pory stroniły od usług Radia Józef z braku lepszej opcji wyjątkowo postanowiły sprawdzić, co oferuje. Angemon był niezwykle zdenerwowany tym faktem, a jakby było tego mało, wydawało mu się, że niektóre z audycji nakłaniają ludzi do poddaństwa i niestawiania oporu w dniu sądu rodzaju ludzkiego.

Przechodząc obok siedziby radia, Michał zrobił krzywą minę i splunął na chodnik przed bramą stanowiącą wejście na posesję Siostry K. Wtem, jeden z czerwonych piorunów uderzył w niego. Kara za grzechy? Nie, nasz bohater nie należy do tych, którzy boją się osądów i mało istotnych spraw. Zresztą, czy zrobił coś złego? Chyba każdy może splunąć przed miejscem, którego zwyczajnie nie lubi? Temperatura we wnętrzu gromu sięgała szczytu ludzkiej wytrzymałości. Pan Michau starał się opuścić obszar rażenia, jednak jakaś bariera stała mu na drodze. Poirytowany wyciągnął z kieszeni stary zdezelowany telefon komórkowy firmy Sony Ericsson i rzucił nim w kierunku niewidzialnej przeszkody. Przedmiot zatrzymał się w powietrzu, rozbłysnął niebieskim światłem, po czym upadł na chodnik. W tym samym momencie temperatura wróciła do poprzedniego stanu, a piorun zniknął.

Nieco zszokowany i zadowolony z siebie Michał schylił się, aby podnieść swój telefon. Wtedy doznał kolejnego wstrząsu. Stary gruchot, na wymianę którego chwilowo nie miał pieniędzy zmienił się w smartfon z czarną obudową i żółtymi wykończeniami! Angemon przetarł oczy jakby nie wierzy w to co widzi i czym prędzej zabrał się za oględziny cuda. Telefonik miał w sobie książkę adresową ze wszystkimi kontaktami, komplet wiadomości sms, a nawet odtwarzacz muzyki i cyfrowy aparat! Posiadał również sporo innych aplikacji, w tym jedną zatytułowaną „???”. Jednak próba jej uruchomienia kończyła się fiaskiem. Pan Michau zauważył też, że na klapie od baterii tuż nad „okiem” aparatu znajduje się okrągła dioda. Niestety, nie miał pojęcia, do czego może służyć. Angemon rozejrzał się dookoła, aby upewnić się, że nikt go nie obserwuje, schował telefon do kieszeni i udał się w kierunku baru Heaven’s Drunk.

Zaledwie trzy godziny później Angemon nieco chwiejnym krokiem opuścił wnętrze przytulnej knajpki z tanim piwem. Pioruny wciąż waliły jak oszalałe, jednak po tym co stało się wcześniej było mu to zupełnie obojętne. Przechodząc obok siedziby RJ, Pan Michau usłyszał głos wołający o pomoc. Chłopak przystanął w miejscu, rozejrzał się dookoła, podrapał się po czarnej czuprynie i stwierdził, że pewnie za dużo dziś wypił. Chwilę później nawoływanie ponownie się rozległo. Angemon kolejny raz zlustrował otoczenie i dostrzegł, że z krzaków w okolicach bramy wystają dwie małe łapki. Ponieważ było ciemno, nie mógł określić do kogo należą. Pomyślał, że pewnie jakieś dziecko utknęło w zaroślach i teraz ma problemy z wyjściem z nich.

- Czy to ty potrzebujesz pomocy? - krzyknął w kierunku krzaków.

- Tak, to ja. Możesz mnie stąd wyciągnąć? Proszę! Utknąłem! Te maliny wyglądały tak smakowicie, że nie mogłem im się oprzeć…

- Pewnie, już idę!

Michał kołysząc się na boki podszedł do krzaków i zaczął ciągnąć za wystające łapy. Osobnik, do którego należały najwyraźniej bardzo mocno się zaklinował, ponieważ nie poruszył się nawet o centymetr. Angemon skupił swoje myśli i całą siłę jaką posiadał w ramionach (tak tłumaczono mu na siłowni proces podnoszenia ciężarów) i szarpnął z niezwykłą mocą. Nasz bohater upadł na cztery litery, jednak nieznajomy wydostał się z krzaków. Oczom Pana Michaua ukazał się mały zwierzak o pomarańczowej skórze i gigantycznych uszach przypominających skrzydła nietoperza. Chłopak nie mógł uwierzyć w to co widzi, bowiem miał przed sobą prawdziwego Patamona.

Stworek czym prędzej stanął na dwóch łapkach, wciągnął sporych rozmiarów brzuch, przetarł pyszczek i skłonił się w geście wdzięczności.

- Jestem Patamon, miło cię poznać. Dziękuję za pomoc!

Widząc zaskoczenie na twarzy swego wybawcy maluch pozwolił sobie kontynuować, była to dobra okazja do rozmowy i poproszenia o kolejną przysługę.

- Wiesz, z tamtego budynku dociera do mnie negatywna energia - Patamon wskazał łapką siedzibę RJ - Obserwuję go cały dzień, jednak nie mam dość siły, aby wyważyć drzwi. Próbowałem wybić okno, jednak budynek otoczony jest barierą neutralizującą moje ataki. Niestety, nie udało mi się dowiedzieć czym jest to spowodowane. Zechcesz mi pomóc? Chociaż, szczerze wątpię. Pewnie nigdy nie miałeś styczności z przedstawicielem mojego gatunku i nie rozumiesz o jakich „energiach” i „atakach” mówię.

Pan Michau nie wiedział czy za dużo wypił i teraz ma halucynacje, czy może dosypano mu do piwa jakichś narkotyków nieznanego pochodzenia i najzwyczajniej w świecie zaczyna świrować. Jednak jednego był pewny, kolejna szansa wsparcia Patamona na pewno się nie powtórzy.

- Mówisz, że tamten budynek emanuje złą energią? I nie możesz się tam dostać, choć bardzo pragniesz zająć się tą sprawą? Dobra! Pomogę ci! Nawet jeśli będzie to ostatnia rzecz, którą zrobię w swoim życiu!

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj

Brak komentarzy.