Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Yatta.pl

Opowiadanie

Elizabeth

Primo

Autor:Yumi Mizuno
Serie:Twórczość własna
Gatunki:Dramat, Fantasy
Uwagi:Przemoc, Songfik
Dodany:2014-09-04 07:00:07
Aktualizowany:2014-08-15 15:18:07


Następny rozdział

Wszelkie prawa autorskie są zastrzeżone.


"W wietrze błądzą myśli me

W dłoniach mych płomienie

W oczach błyszczy czarna noc

Marzeń mych spełnienie"

Część I - Prolog

Noc otuliła cały świat, wiatr jej wtóruje wyrywając, co pomniejsze drzewa wraz z korzeniami. W oddali słychać grzmoty nadchodzącej burzy.

Matki do piersi w domostwach tulą swoje pociechy błagając je by te za mocno nie płakały, lecz cóż to da? Burza jak przyjdzie to przyjdzie plony całe niszcząc. Domy rozpruwając, dachówki łamiąc, ludzi zabijając.

Bogowie wszechmocni musieli bardzo się zdenerwować na świat pod ich stopami. Lecz dlaczego? Cóż istoty te uczyniły, że właśnie teraz, przypadkowe jednostki w szale boskich mocy skazane są ginąć.

Wśród tej nieprzyjemniej atmosfery po pustej drodze kobieta ciężarna przechodzi. Dłonią jedną za brzuch się trzymając, marzy o chwili spokoju, o ciepłym kubku, nawet o grzańcu. W ślad za nią podąża burza, niczym pies gończy co swa ofiarę ściga, a gdy dopadnie z zębisk wielkich nie wypuści.

~ Na miłość Valarów!~ krzyczy zrozpaczona ~ Niech ktoś mi pomorze!~

Nikt jednak nad jej losem nawet się nie zastanowi. Dlaczego? Może, dlatego, że każdego życie z wielu wyzwań się składa. Najważniejsze jest to, by samemu mieć suto zastawiony stół.

"Ogród wonny pełen róż

źródeł chłodnych cichy szept

Lodowatej wody dotyk

Zmywa z ciała grzech"

Część II - Niedokończony utwór

Światło świec jaśniało wraz z upływem nocy, choć winno być odwrotnie. W pustym zamczysku spokojna melodia grana na fortepianie przebrzmiewała. Na wielkiej Sali balowej tonącej w złoceniach i brązie stał czarny instrument wypolerowany do cna. Na drewnianym siedzeniu, siedziała kobieta. Długie czarne włosy ciągnęły się za nią po ziemi, a ciekawe świata oczy spoglądały na białe klawisze. Palce miała smukłe i długie, a twarz w kolorze soczystych brzoskwiń. Nos lekko ku górze zadarty, podbródek delikatny, usta zaś były grube i czerwone. Na nich właśnie malował się niewielki, ale jak gdyby smutny uśmiech. Wtem melodia z radosnej i spokojnej przerodziła się w strasznie smutną.

Biała suknia, co ciało jej zdobiła powoli osuwała się z jej ramion. Wraz z powiewem świeżego wiatru do pomieszczenia wkradł się intruz, duży, czarny wilk, o złotych ślepiach, co dumnie z nad nosa mokrego świeciły. Przystanął on obok swojej pani i na ziemi się położył. Muzyka wygrywana przez niewiastę uspokajała go. Oddech jego miarowy i spokojnym się stał.

Kobieta wygrywała już ostatnie nuty utworu, gdy do starych obitych metalem drzwi, ktoś zapukał. W milczeniu odeszła od instrumentu i do drzwi podeszła. Na nogach skórzane pantofelki opinały się a melodyjny krok świadczył, iż niewiasta jako tancerka musiała pracować. Powoli drzwi otworzyła.

Natychmiast źrenice się jej zwęszyły, bowiem ten, kto właśnie pukał do jej domostwa, na wpół przecięty był zardzewiałym mieczem. Krzyk przerażenia brzmiał teraz w zamku.

~ Wierzysz w to? Że ten świat to tylko kłamstwo? ~ W uszach jej zabrzmiał głos męski, co tonacją swoją mógł nie jednego barczystego chłopa przerazić. Nie czekając długo, ruszyła przed siebie. Uciekając, jak najszybciej. Z zamczyska wraz z wilkiem, wymsknęła się przez tajemnie przejście ukryte pod fortepianem. Napastnik nie miał zamiaru ich ścigać. Wiedział, że ciężarna długo nie wytrzyma. Zakrwawiony miecz obok instrumentu położył i na ciepłym jeszcze siedzeniu zasiadł. Oczy czarne przymrużył i wygrał pięć ostatnich nut utworu, który przed chwilą grała tancerka, kończąc za nią tym samym dzieło życia.

"Nie czując nic przemierzam

Nieskończoność martwych łąk

Za mną został dawny czas

Czym jest dobro czym jest zło?"

Część III - Wieszczka

~Ogień potrzebny temu, kto przyszedł i kolana ma zimne; Jadła i odzieży potrzebuje człowiek, co wędrował przez góry~ Rozbrzmiewały słowa wieszczki, co podczas wiekopomnej burzy ulice niewielkiego miasta samotnie przemierzała. Drewniany kostur za laskę jej służył a pomarszczone dłonie i twarz świadczyły o nie młodych już latach kobiety. Srebrne włosy cienkie niczym pajęczyna rozwiewał wiatr, a czarne oczy z zadumą i zamyśleniem spoglądały na otaczający ją świat. Strój jej nie był wygórowany, w swej prostocie wręcz oryginalny ~ czarna szata za suknie jej służyła, na ramionach widniejąca stara zmechacona skóra jakiegoś zwierza. ~ Błogosławieni gościnę dający! Gość wszedł; Gdzie ma on zasiąść? Śpieszno bardzo jest temu, kto koło ogniska ratunku szukać musi ~ Mówiła głosem zachrypniętym, co w burzy brzmiał niczym głos demona z czeluści piekielnych wyrwany. Szła ona powoli, przed siebie nie bacząc na to, co spotkać może w ciemnościach nocy. Wariatka, czy odważna kobieta? Nie jeden by mógł się zdziwić, co też przyciągało ją w tak straszną pogodę do miasta, wszak wieszczka w górach mieszkała, a do miasta przybywała tylko w chwilach gdy ratunku ludzie u niej szukali, bądź wtedy gdy bogowie nakazywali jej przyjść do małej wioski, która nawet na mapie zaznaczona nie jest.

Dźwięk zamykanych okiennic wtórowały jej krokom, które z każdą chwilą zdawały się zwalniać. Wtem z nieba piorun błysnął przeszywając czerń na dwie części, zaraz za nim deszcz lunął. Staruszka głowę zadarła do góry pokorniejąc przed potęgą bogów.

"W sercu gra pradawny duch

Deszczem niebo płacze

Cisza wokół boli mnie

I kolorów nie zobaczę "

Część IV - Gdzie zgubiono noc?

Staruszka szła pewnie przez lejący z nieba deszcz który ciało jej oplatał jakoby w wilgotnym kokonie ukryć ją chciał. ~Wyjścia wszystkie, zanim się wejdzie, trzeba obejrzeć, trzeba zbadać. Bo nie wiadomo gdzie wrogowie siedzą w świetlicy~ Mówiła idąc przez ulice ciemną i mokrą. Kamiennego bruku nie było, wszak wioska w której się znajdowała gdzieś w dolinie leżała. ~Przyjaciołom ma być mąż przyjacielem i darem płacić za dar; Śmiechem pośród druhów śmiechem odwzajemniać, fałsz natomiast zdradą~ Rozległy się donośne słowa kobiety co nie jedno bez wątpienia przeszła.

~Pomocy!~ Usłyszeć się dało cichy głos idącej z przeciwnej strony ciężarnej kobiety. Dziewczyna widać zmęczoną była. Powoli szła przed siebie potykając się o własne nogi. Długo jej tułaczka nie trwała, szybko bowiem przytomność straciła. Cóż więc staruszka uczynić mogła, jak nie przygarnąć biednego dziecięcia do siebie?

"Kamień zimną skórę ma

Martwy kiedyś biały bez

Wokół tysiąc twarzy złych

Nagość moich łez"

Część V - Wiatru płacz

Cisze nocy raz po raz przeszywał przerywały krzyki oraz rozpaczliwe jęki kobiety. Z dala od wsi, w małym kamiennym domku schowanym w gęstwinie leśnych drzew, na małym stogu siana, kobieta leżała.

Uporczywe źdźbła wchodziły wszędzie, we włosy, uszy, a nawet w oczy. Lecz na wieszczkę starą więcej stać nie było. Oczy zielone w których dopiero niedawno łzy wyschły, wpatrzone były w drewniana kolubrynę domu.

~Wiele gładkich chłopców w niełasce ma chłopców, w bliższych okolicznościach się to okazuje. ~Mlasnęła z niesmakiem wiedźma gotując coś w blaszanej misie. Po chwili nie małej przepełnionej bólem rodzącej podeszła do niej podając jej naczynie pełne wrzącej wody. Na ramieniu miała skrawek płótna który natychmiast wylądował w ustach rodzącej nieznajomej. Widziała lekko zdziwioną minę niewiasty to też zrozumiała iż słowa je w nie właściwą stronę się potoczyły. Dziecię bowiem co kobieta w łonie nosiła nie było owocem gwałtu czy przypadku czystego, lecz czystej miłości. Staruszka chrząknęła

~Niechaj nikt nie gani człowieka za miłość. Często działa na rozumnego czarująca piękność, głupi jest obojętny~ Tymi słowami starała się wzbudzić w kobiecie chociaż odrobinę radości. W końcu z byle kim w ciąże by nie zaszła, a przynajmniej o płód by tak nie dbała. Czuła jak dziecię na świat się wyrywa i zabiera jej własne życie.

~Bogowie, błagam was, niech ona przyjdzie na świat cała i zdrowa, niech uszy jej piski myszy co w sianie chce się schować dojrzą. Niechaj dłonie jej dotknąwszy ziemi ruch podziemny mrówek czują bez problemu, a nosek jej aromaty co w powietrzu dla nas są ledwie odczuwalne, ona czuć ma w zdwojeniu. Bogowie błagam was, niech smak ma oryginalny, lecz taki który pozwoli przystosować się jej to wszystkiego co ją na ziemi otacza.~ Myślała matka. Czuła że wiele życia jej nie zostało. Dziecko bowiem coraz u parciej na świat chciało wyjść. Z oczu kobiety łzy srebrzyste poleciały na rozpalone lico.

Następny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Farathriel : 2014-09-05 15:37:17
    Nie...nie...nie...

    Wybacz - droga autorko - ale z trudem, doprawdy trudem udało mi się przebrnąć przez ten krótki tekst. Ale po kolei.

    Najpierw sprawy czysto techniczne:

    - kompletnie niepotrzebne i przekombinowane szyki przestawne. Nie oddawały one ni krzty powagi sytuacji, a tylko utrudniały czytanie. Nie sprawiały wrażenia o wyrobieniu warsztatu literackiego autora, a dawały do myślenia, że ktoś tu zdaje się na siłę nacechowuje tekst pompatycznością. Plus fakt - że w moim ujęciu zwyczajnie irytowały.

    - kilka błędów i literówek wyłapałem. Mniejsza o nie. To raczej mniej istotne uchybienia.

    - opisy wołające o pomstę do nieba. One były tak poszarpane, niespójne i mające charakter wyliczanki, że w zasadzie nijak nie sposób mi było sobie czegokolwiek wybrazić.

    - dialogi zapisujemy po myślnikach, a nie tyldach - taki zabieg jakiego ty użyłaś utrudnia czytanie i ni krzty nie sprawia, że tekst jest bardziej przejrzysty i czytelny.

    Teraz problematyka treściowa:

    Rozumiem, że jest to jakaś luźna wariacja nt. fantastyki (w tym mitologii Tolkienowskiej - w końcu "Valarowie"). Tak czy inaczej - fabularnie... nie wiem - albo ze mną jest coś nie tak, albo z tekstem niemniej zwyczajnie w świecie nie mam bladego pojęcia co autor chce przekazać i jaki jest w ogóle jego zamysł. Szarpane opisy, urywane fragmenty, miejscami kompletnie niewiadome motywy - czuję się jakbym dostał 1/4 wersji demonstracyjnej realnego utworu.

    Co na plus? Tajemniczość, jakiś rodzaj potencjału, niewykorzystanej możliwości. Wystarczy dopracować co jest do dopracowania i... będzie dobrze.

    Póki co 4/10.

  • Skomentuj