Opowiadanie
Ziemia z popiołów
Ziemia z popiołów I: Rozdział 0,5 - Kolizja
Autor: | Kuri |
---|---|
Korekta: | Dida |
Serie: | Twórczość własna |
Gatunki: | Akcja, Dramat, Przygodowe |
Uwagi: | Utwór niedokończony, Przemoc, Wulgaryzmy |
Dodany: | 2017-01-30 17:01:11 |
Aktualizowany: | 2017-01-30 17:01:11 |
Następny rozdział
Kopiujcie i rozpowszechniajcie ile chcecie, tylko zamieszczajcie odnośnik tutaj albo na mój profil na stronie lol24.com.
Ogromna skała, większa od czegokolwiek innego, co widział w życiu na oczy, zleciała prosto z nieba. Cała płonęła, nawet tu, daleko od niej, stojąc w wejściu do domu, czuł gorąco bijące po twarzy. Poczuł nieopisany strach, przytulił misia do piersi. Skała spadła szybko, nie zdążył się jej przyjrzeć. Uderzyła w Ziemię. Zobaczył jedynie, jak w górę wbija się najpierw pył, potem ziemia, na koniec skały. Potem był tylko błysk. Oślepiający błysk, od którego bolały oczy. Zaczął płakać, odrzucił misia na bok i padł na kolana, zakrywając dłońmi twarz. Czuł jak ziemia drży, coraz mocniej i mocniej. Ciepło zbliżało się do niego, pot zalewał mu twarz. Poczuł podmuch wiatru, włosy zaczęły mu falować. Potem nie czuł już nic.
Fala uderzeniowa porwała jego ciało, rwąc je na strzępy. Rozchodziła się wokół miejsca uderzenia wielkiej skały, niszcząc po drodze wszystko co napotkała. Przebiegała kilometry, setki kilometrów, tysiące, mimo tego zdawała się nie zwalniać. Wyhamowały ją dopiero góry, choć nie zatrzymały jej - przeszła dalej, choć osłabiona już, nadal siejąc zniszczenie, zamęt i śmierć. Wyrywała drzewa, wzbudzała gigantyczne fale zalewające lądy, wybudzała wulkany. Przebyła już daleką drogę, nim zaczęła wyhamowywać.
Lecz mimo tego niszczyła. Całe miasta zdawały się klękać przed nią, choć tak naprawdę zapadały się do samych fundamentów. Domy składały się, jak gdyby były wykonane z papieru, drzewa łamały się jak zapałki, samochody latały niczym liście.
Z upływem czasu, porządnie już osłabiona, dotarła do kolejnego miasta. Dużego, zwarcie zabudowanego. Wkroczyła do niego, niszcząc wszystko tak, jak robiła to poprzednio. Zawalała budynek za budynkiem, zabijała jedną istotę żywą po drugiej.
Zawaliła i ten dom, równając go doszczętnie z ziemią. Nie zdołała jednak zabić człowieka, który w nim przebywał. Siła uderzenia pozbawiła go przytomności, podmuch wyrzucił na powierzchnię, ciskając nim w stertę gruzu, gdzie uderzył się w lewy łokieć. Fala przeszła, a on żył, choć był nieprzytomny.
Godziny upływały jedna za drugą, fala oddalała się dalej, siejąc grozę wszędzie tam, gdzie doszła. Czas mijał, a on się przebudził.
Otworzył oczy.
Więc jednak przeżył.
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.