Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Studio JG

Opowiadanie

Opowieści z Cyfrowego Świata - Sekret ewolucji

Sekret pradawnej ewolucji

Autor:O. G. Readmore
Serie:Digimon
Gatunki:Komedia, Przygodowe
Uwagi:Alternatywna rzeczywistość
Dodany:2016-07-11 08:00:44
Aktualizowany:2016-07-09 22:10:44


Poprzedni rozdział

Od południowej strony Miasto Obrony otaczało ogromne jezioro, zaś od północy urwisko. Takie położenie znacząco wpływało na architekturę miasta.

Od strony urwiska dmuchał nieprzyjemny wiatr, a od jeziora ciągnęły chłód i wilgotne powietrze. Rodzinne miasto Halsemona otaczał wysoki płot z drewnianych pali przywodzących na myśl fortecę. Wejścia jednak nikt nie pilnował. Naznaczeni przekroczyli bramę i pokierowali się zaraz za Halsemonem wzdłuż drewnianego ogrodzenia. Opiekun Bobby'ego starał się powstrzymywać emocje, ale czuć było, że cieszy się z powrotu do domu. Nieznacznie przyśpieszył kroku i co jakiś czas oglądał się za towarzyszami.

Domostwa w Mieście Obrony w niczym nie przypominały chatek z Sennej Doliny. Wszystkie wyglądały jak bloki mieszkalne, z których, na różnych wysokościach, wystawały platformy służące za legowiska digimonów. Wokół nich pięły się schody, również przystosowane dla rozmiarów mieszkańca danego domu. Maszerowali przez las dziwacznych budynków dobre kilkanaście minut, aby wreszcie trafić do starej części miasta. Tam znajdował się dom nauczyciela: drobna chatka wyglądem przywodząca na myśl tradycyjną japońską świątynię.

- Wróciłem! - zawołał donośnie zatrzymując się przed wejściem.

- Nie wchodzimy? - zdziwił się Jason.

Halsemon pokręcił głową.

Z wnętrza wyłoniły się dwa digimony: wysoki i chudy, o niebieskiej skórze, przyodziany w czerwoną zbroję z żółtymi płomieniami oraz mały pomarańczowy prosiak z wielkimi uszami, które służyły mu za skrzydła.

- Halsemon! - zawołał maluch. - Już się zastanawialiśmy, kiedy do nas wrócisz. Myślałem, że na zimę i Moosemon też tak myślał, ale potem obaj doszliśmy do wniosku, że jednak najprędzej możemy spodziewać się ciebie na wiosnę, a tu niespodzianka! Cieszę się, że wróciłeś...

- Miło was widzieć, Patamon - przerwał mu przyjacielskim tonem, po czym spojrzał na drugiego. - Flamedramon.

Wysoki digimon mruknął coś w odpowiedzi i wrócił do środka. W międzyczasie z domu wyłonił się Moosemon. Wielki łoś o białej sierści zdobionej granatowymi wzorami. Miał potężne poroże, które pięło się w górę niczym gałęzie drzewa.

- Halsemon, długo cię wyczekiwaliśmy - odezwał się nauczyciel. Jego głos emanował spokojem.

- Wypełniłem misję jaką mi powierzyłeś i jestem z powrotem.

- Przyprowadziłeś gości.

- To są wybrańcyi i digimony z Sennej Doliny - przedstawił grupę. - A to jest... - zwrócił się w stronę Bobby'ego. - Mój przyjaciel.

- Miło pana poznać - powiedział Bobby kłaniając się grzecznie.

Moosemon zaprosił podróżnych do środka.

Dom składał się z jednego, ale przestronnego pomieszczenia. Ściany zdobiły proste wzory. Pod zaciemnioną ścianą, naprzeciw drzwi, znajdował się metalowy stół, do którego pośpieszenie nakrywał Patamon. Na środku pokoju znajdował się oszklony regał z dziewięcioma pozycjami. Podobna półka mieściła się na szkolnym korytarzu w gimnazjum w Thorndale. Szkolna drużyna hokejowa, do której zresztą należał Jason, co roku ustawiała na tej półce nowy puchar. Przedmioty znajdujące się w gablocie Moosemona "mniej więcej" przypominały zwycięskie trofea. W przeciwieństwie do nich miały jednak różne kształty, wielkości i kolory.

- Co to takiego? - zapytał Gazimon.

- Totemy - odparł Halsemon.

- Służą do ewolucji na poziom armor - dodał Patamon, który właśnie skończył przygotowywać stół.

- Naprawdę zdradzacie nasze sekrety obcym? - obruszył się Flamedramon.

- To przyjaciele naszego Halsemona - wtrącił się nauczyciel - a także nasi goście. Bądź uprzejmy.

Ognisty digimon zamilkł. Swoje wiedział. Obcy byli obcymi. W dodatku przyprowadzonymi do miasta przez Halsemona.

Na czym polegała praca Moosemona? Pomagał digimonom dokonać ewolucji na poziom armor. Obecnie sprawował opiekę nad trójką potworów. Najdłużej pod jego skrzydłami znajdował się Flamedramon, którego poznał jeszcze, gdy ten był Veemonem. Najkrócej zaś głupiutka gaduła, Patamon. Jednak największą sympatią od zawsze darzył właśnie Halsemona. Czuł, że skrzydlaty digimon osiągnie ogromne sukcesy jako wojownik. Jednak skutki faworyzacji (nawet niewielkiej) boleśnie odczuwał zazdrosny Flamedramon. Obaj uczniowie zajadle rywalizowali. Nauczyciel naiwnie wierzył, że kłótnię zakończy przejście na upragniony poziom armor. Pierwszy digimorfował Veemon, ale to niczego nie zakończyło. Jako Flamedramon nieustannie podkreślał różnicę między sobą, a rywalem na poziomie rookie. Halsemon dokonał ewolucji dużo później, ale szybciej od rywala opanował "nowe ciało", co było powodem kolejnych spięć. Wtedy też Moosemon postanowił wysłać Halsemona z misją do osady. Wiedział o pojawieniu się naznaczonych. Wiedział, że jeden z jego uczniów przysłuży się Sennej Dolinie, a być może zostanie nawet opiekunem ludzkiego dziecka? Wysłał Halsemona.

- Czasu nie cofnę - mówił sam do siebie - ale wynagrodzę mu mój brak zainteresowania. Niech Halsemon rusza z misją do Sennej Doliny, a ja przekażę w tym czasie całą moją wiedzę Flamedramonowi.

I tak zrobił.

Moosemon ugościł podróżnych najlepiej, jak tylko potrafił. Przy wspólnym stole gospodarze i goście jedli, śmieli się i rozmawiali. Elecmon opowiedział całą historię naznaczonych od momentu dołączenia się do grupy Halsemona, zaś Patamon w zamian opowiedział o wszystkim co wydarzyło się w mieście od czasu wyruszenia digimona do osady. Przy stole powrócił temat totemów i ewolucji mieszkańców Miasta Obrony.

- Na czym... - zawahał się DemiDevimon - ... na czym, jeśli można spytać, polega ewolucja armor?

- Mówią mi, nauczycielu, bo moim zadaniem jest przygotowanie digimonów do osiągnięcia tego poziomu - zaczął Moosemon. - Gdy uczeń rozwinie u siebie wymaganą cechę dokonuje się armor-ewolucji.

Gazimon i Jason niemal równocześnie spojrzeli na oszkloną półkę.

- Halsemon mówił, że totemy służą do ewolucji - wyszeptał Gazimon.

- Racja - przytaknął mu nauczyciel. - Ale zadziałają dopiero, gdy digimon będzie na to gotowy.

- To trochę jak z digipilotami - stwierdził Aiden.

Lauren poprawiła okulary i badawczo spojrzała na chłopaka:

- Co masz na myśli?

Jamieson sięgnął do kieszeni po swój digipilot. Przez chwilę mu się przyglądał, po czym oznajmił:

- Totemy pomagają w ewolucji jak nasze urządzenia, ale wcześniej digimon musi je aktywować.

- To chyba nie wyglądało w taki sposób - zawahała się Floramon.

- Oczywiście, wy nie rozwijaliście żadnych cech - stwierdził - ale każde z was po raz pierwszy digimorfowało, gdy coś groziło naznaczonemu.

- Chęć ochrony naznaczonych sprawiła, że odblokowaliśmy możliwość własnej ewolucji - wyjaśnił Elecmon.

- To dzięki totemom, a właściwie ich umiejscowieniu możemy cały czas utrzymywać poziom armor - wyjaśnił Moosemon.

- Halsemon - odezwał się Bobby. - A ty jakiego totemu użyłeś?

Ptak spojrzał na regał i znajdujący się na najwyższej półce czerwony przedmiot - totem odwagi. Od zawsze chciał, aby to odwaga symbolizowała go jako armor-digimona. Jednak wybór nie należał do niego, a decyzji nauczyciela niewolno było kwestionować.

- Moim totemem jest miłość - oświadczył speszony.

Flamedramon zaśmiał się. Wiedział, jak bardzo totem miłości uwiera Halsemona, gdy sam był reprezentowanay przez odwagę.

- Chciałabym zobaczyć, jak wygląda ewolucja za pomocą totemu - przyznała Floramon.

- Bedziecie mieli okazję zobaczyć ją jutro - odparł Patamon. - Moosemon będzie wybierał totemy dla młodych digimonów. Niektóre z nich digimorfują.

- Ty też?

- Nie - mruknął z przygnębieniem Patamon. - Mistrz uważa, że mam jeszcze sporo czasu.

Nazajutrz rano przed domem pojawił się nosorożec, a przynajmniej tak wydawało się Lauren. Digimon przypominał afrykańskie stworzenie z tą różnicą, że miał złote ubarwienie i wyjątkowo podły nastrój. Przychodził awanturować się pod dom Moosemona od kiedy Halsemon opuścił Miasto Obrony. Flamedramon usiadł na ganku obok zaciekawionych Lauren, Aidena i ich opiekunów.

- Co to za jeden?

- Problem Halsemona - odparł obojętnie.

- Co to znaczy? - zaniepokoiła się Floramon.

- Miejscowy wariat - oznajmił, wylegujący się na dachu Patamon.

Rhinomon był kimś w rodzaju tutejszego ToyAgumona. Krzyczał, złościł się i z każdym chciał się bić, ale w przeciwieństwie do klockowego dinozaura, był groźniejszy. Nie dawał się pacyfikować i zawsze dążył do rozwiązania konfliktu poprzez siłę. Dlatego też większość cyfrowych potworów starała się unikać kontaktów z nim.

Pewnego dnia Rhinomon doszedł do wniosku, że Halsemon obraził go i zniewaga tak ogromnego kalibru wymaga satysfakcji. O co chodziło? Tego nie wiedział nikt. Gdy pytano o powód i jakieś szczegóły Rhinomona, ten zaczynał coś mętnie tłumaczyć lub wybuchał, oskarżając rozmówcę o próbę zniewagi i wstawiennictwa za Halsemonem.

- Słyszełem, iż ten szubrawiec zwany Halsemonem powrócił - syknął.

Gazimon i Jason dosiedli się do pozostałych, aby w napięciu obserwować dalszy rozwój wypadków.

- Jestem.

Z domu wyłonili się wreszcie Halsemon oraz Bobby.

- Walka! Ty i ja! O honor!

- Nie dzisiaj - odparł skrzydlaty digimon.

Rhinomon zaczął gulgotać ze złości.

- Moosemon prowadzi dzisiaj ceremonię ewolucji. Nie wiem, jak ty, ale ja chciałbym być na niej obecny.

Digimon zaczął mruczeć coś pod nosem, po czym przyznał mu rację, ale zażądał pojedynku następnego dnia.

W wyobrażeniach gości ceremonia ewolucji była kameralna, tajemnicza i pełna magii. W rzeczywistości jednak odbiegała od wqszelkich wyobrażeń i bliżej niż do mistycznego obrzedu było jej do pełnej przepychu i koloru imprezy. Mieszkańcy Miasta Obrony zbierali się na placu głównym i w wielkim ścisku przyglądali się garstce potworków na poziomie rookie, które już za chwilę miały zostać digimonami armor. Główne rolepodczas ceremonii odgrywali uczniowie Moosemona - Flamedramon i Halsemon. Ich mistrz oraz totemy byli nieobecni.

- Świętych przedmiotów nie można przenosić - wyjaśnił Halsemon. - Moosemon i totemy znajdują się w świątyni, gdzie odbywa się najważniejsza część ceremonii.

- To dlaczego po prostu wszyscy się nie mogą przenieść pod świątynię? - pytał zdziwiony Bobby.

- Tylko nauczyciel ma prawo być przy totemach, gdy dokonywana jest starożytna ewolucja.

W napiętu oczekiwano przejścia digimonów na poziom armor. I wtedy stało się to. Wielki rozbłysk światła, jakby jednoczesna ewolucja wszystkich mieszkańców Miasta Obrony, ale nie... Każdy digimon na poziomie armor z niewiadomych przyczyn cofnął się do swojego wcześniejszego stadium. Zaskoczony Halsemon spoglądał na swoje kończyny. Znowu był chuderlawym Hawkmonem na poziomie rookie. Również Flamedramon powrócił do formy Veemona. Jak wzrokiem sięgnąć wszystkie digimony ponownie znajdowały się na poziomie rookie.

- Co jest grane? - wyszeptał.

Poprzedni rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj

Brak komentarzy.