Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Yatta.pl

Opowiadanie

Klejnot Morza

Rozdział 2

Autor:Kh2083
Serie:Sailor Moon
Gatunki:Akcja, Fantasy
Dodany:2016-11-20 22:42:53
Aktualizowany:2016-11-20 22:42:53


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Rozdział 2

Kiedy Haruka otworzyła oczy, przywitało ją poranne słońce. Dziewczyna odwróciła się na bok starając się schować przed nim swoją twarz. Po kilku sekundach wstała. Chciała zobaczyć Michiru. Nie zastała jednak znajomego widoku. Łóżko było puste, nawet nie było w nim poduszki. Haruka stała się niespokojna. Wiedziała, że Michiru lubiła wstawać wcześniej od niej, ale tym razem coś mówiło jej że nie wszystko było w porządku. Przeczesała włosy i ruszyła w kierunku jadalni oraz kuchni. Przeleciała wzrokiem po stole i szafkach. Wszystko było w takim samym stanie jak poprzedniego dnia, nikt nie zaglądał do tych pomieszczeń. Dziewczyna zaniepokoiła się, poczuła jak oblewa ją zimny pot. Powodem tego był fakt, że wśród rzeczy kuchennych wszystko było pojedyncze, a przecież ona mieszkała razem z Michiru. Od kilku lat wszystko robiły razem, były ze sobą. Serce Haruki biło coraz mocniej, zaczęła się bać sytuacji w jakiej się znalazła. Pobiegła do szafy i zaczęła grzebać w rzeczach. Wszystkie należały do niej, nie było ani jednego ubrania Michiru.

- Gdzie jesteś? - Krzyczała nie mogąc uwierzyć w to co się wokół niej działo. Zaczęła wyjmować ubrania z szafy i rzucać je na wszystkie strony pokoju. Po kilkunastu sekundach opanowała się.

- To do niczego nie prowadzi. - pomyślała.

- Coś musiało się stać. Nie zniknęłaby bez powodu. To na pewno podstęp jakiegoś wroga. Uderza w moje najczulsze miejsce, to na pewno to. - Zacisnęła ze złości zęby.

- Jakiś rodzaj iluzji. Na pewno. - Usiadła na podłodze i schowała głowę w dłoniach.

- Muszę się uspokoić. Wszystko przemyśleć, wtedy może się coś rozjaśni.

Michiru szła pustą ulicą. O tej porze niewielu ludzi spacerowało, większość albo jeszcze spała albo przebywała w barach, spelunach i innych podobnych lokalach. Dziewczynę otaczały szare, brudne budynki. W oddali słychać było jakąś kłótnię. Latarnie świeciły jeszcze gdzieniegdzie, chociaż Słońce wyszło już zza horyzontu. Dziewczyna pewnie przemierzała ulicę, jej włosy były rozpuszczone, a ona miała na sobie krótkie spodenki i koszulkę, a na szyi wisiał jej zielony medalion podarowany przez Harukę. Na jej twarzy malował się wyraz zadowolenia. Weszła w jakiś zaułek w którym walało się wiele starych gazet. Potrąciła nogą śpiącego grubasa. Po chwili zauważyła też innych jego obdartych kolegów wałęsających się po tamtym śmietniku. Chwyciła naszyjnik i wtedy cała okolica znalazła się jakby na dnie ogromnego oceanu, wszystko pokryła woda. W samym środku stała Michiru z włosami falującymi na wszystkie strony. Kilku miejscowych włóczęgów unosiło się ponad nią w ścianie wody.

- Imponujące - wyszeptała dziewczyna. Ścisnęła medalion. Cała woda zniknęła, oprócz małej warstewki otaczającej kilku mężczyzn, którzy wyglądali na utopionych. Wszyscy stali na wprost dziewczyny i wpatrywali się w nią martwymi oczami.

- Kim jestem dla was? - zapytała.

- Panią - odpowiedziały trupy jednym głosem.

- Idźcie powiedzieć Hogowi, że tym razem ze mną nie wygra. Mam potężnego sprzymierzeńca.

Zombie pokiwały głowami ruszając przed siebie. Michiru chwyciła się za głowę. Złapał ją ogromny ból.

Haruka jechała przez miasto na swoim motorze. Myślami wciąż była przy zaginionej w tajemniczy sposób dziewczynie. Odwiedziła wiele miejsc gdzie mogłaby ją spotkać i wszędzie to samo. Nigdzie jej nie było, co więcej, jej przyjaciele zdawali się jej nie pamiętać. Tak jakby nigdy nie istniała i tylko Haruka miała ją w pamięci. Dziewczyna musiała pojechać w jeszcze jedno miejsce. Do szkoły w której Michiru malowała obrazy. Dojechała tam po kilkunastu minutach. Postawiła motor przed wejściem do budynku. Stał tam jakiś brodaty facet w żółtej koszuli.

- Cześć, Haruka- rozpoznał ją.

- Popilnuje motoru. - zaproponował.

- Dobra. - odpowiedziała dziewczyna i poszła dalej, bo nie miała ochoty z nim już rozmawiać. Weszła po drewnianych schodach na pierwsze piętro, mijając ścianę na której wisiały obrazy. Jeden z nich namalowany kiedyś przez Michiru przedstawiał syrenę w morskiej głębi. Haruka opuściła wzrok. Była w ciemnym, wąskim korytarzu na końcu którego znajdował się pokój zajmowany przez Kiyoko, artystkę i jedną z najlepszych przyjaciółek Michiru. Dziewczyna miała średniej długości, kręcone, brązowe włosy i zielone oczy. Ubrana była tylko w koszulę i dżinsowe spodnie. Zobaczyła Harukę i uśmiechnęła się do niej.

- Witaj - przywitała sie z nią.

- Cześć.- odparła blondynka.

- Przyszłam dowiedzieć się czy przypadkiem nie było tu dzisiaj Michiru.

Kiyoko przez chwilę się zastanowiła. W końcu odpowiedziała jej.

- Michiru? Nigdy nie znałam nikogo o takim imieniu, czy pseudonimie. Przykro mi. - Haruka zdenerwowała się.

- Jesteś pewna tego co mówisz? Przecież to twoja przyjaciółka, razem wystawiacie swoje prace! Dziewczyna podniosła głos.

- O co Ci chodzi? - Kiyoko też się zdenerwowała.

- Spójrz. Jak możesz nie wiedzieć kim jest Michiru, skoro mnie dobrze pamiętasz?! Ja nie znam cię tak bardzo! - Haruka mówiąc, to popatrzyła jej w oczy.

- Skąd mnie znasz? Nie jestem artystką, jednak wiesz że często tu przychodziłam. Przypomnij sobie z kim.

Kiyoko zbladła i odsunęła się na kilka kroków. Zaniemówiła.

- Nie pamiętam... wiem, że ty tu przychodziłaś i często rozmawiałyśmy. Ale nie mogę sobie przypomnieć z kim. Nie pamiętam. - Popatrzyła na Harukę oczami napełniającymi się łzami.

- Co tu się dzieje? Powiedz mi. O co w tym wszystkim chodzi?

Blondynka wzięła ja pod rękę i szybkim krokiem zaprowadziła ją przez korytarz i dalej schodami na parter. Stanęły przy obrazie syreny.

- Popatrz. Powiedz mi kto namalował ten obraz. - zapytała. Kiyoko była zmieszana. Nie wiedziała co odpowiedzieć.

- Nie wiem. Naprawdę nie wiem.

-Dobrze już. To nie twoja wina. - Dziewczyna puściła jej rękę.

- Czy jakoś mogę... - Artystka odsunęła się od niej.

- Nic nie możesz. - Odparła Haruka i opuściła wzrok. Uderzyła pięścią w obraz syreny.

- Co tu się dzieje do cholery?!

Michiru szła w kierunku jakiegoś sklepu. Niesamowicie bolała ją głowa, brzuch, nogi miała jak z waty. Z trudem utrzymywała się na nogach. Było jej ciężko oddychać, wiedziała że musi znaleźć jakąś pomoc. W głowie miała pustkę, nie pamiętała swego adresu, imienia, niczego. Poczuła, że zaraz upadnie, powoli traciła przytomność. Upadła. W ostatniej chwili chwycił ją jakiś młody mężczyzna. Na jego twarzy malował się obraz ogromnego zdziwienia.

Haruka pędziła przez miasto na motorze cały czas bijąc się z myślami. Zaciskała zęby, nie mogła patrzeć na budynki w których bywała z Michiru, chciała je mieć jak najszybciej za plecami. Myślała o każdym wydarzeniu ostatnich tygodni, aż wreszcie stanęło jej przed oczami morze oraz naszyjnik z zielonym klejnotem. Teraz była już pewna, ten naszyjnik musiał mieć coś wspólnego ze zniknięciem Michiru. Postanowiła sprawdzić miejsce w którym go znalazła. Zawróciła nad morze. Kiedy dotarła na miejsce, chodziła nad brzegiem morza, gdzie Słońce paliło niemiłosiernie. Na szczęście w tamtej części plaży ludzie nie bywali zbyt często ze względu na kamienie i ostre głazy porozrzucane dookoła. Dziewczyna mogła rozejrzeć się spokojnie. Znów powróciło dziwne uczucie niepokoju, takie jak miała poprzedniego dnia. Stanęła i przez chwilę patrzyła przed siebie o niczym nie myśląc.

- Szukasz może skarbów, dziewczyno?!- Usłyszała głos za plecami. Odwróciła się.

- Kto to?! Kim jesteś?! - Zapytała. Stał przed nią niski, przysadzisty człowiek z łysą głową i dużą czarną brodą. Miał na sobie kolczugę i zielone rajstopy. Haruka szeroko otworzyła oczy ze zdumienia.

- Interesujesz się klejnotami? A może szukasz tutaj czegoś co straciłaś? Czegoś dla ciebie bardzo cennego? - Mały człowiek uśmiechnął się złowieszczo. Haruka zacisnęła pięści.

- Powiedziałam, żebyś się przedstawił.

- Przykro mi. Nie dam Ci tego co należy do mnie. Karzeł drażnił się z dziewczyną, co doprowadziło ją do wściekłości.

- Wojowniczko Sailor Uranus... - dodał kurdupel. Haruka uśmiechnęła się

- Skoro tak. Uranus Planet Power, Make Up!- wykrzyknęła i w błyskach światła przemieniła się w Sailor Uranus. Krasnolud uśmiechnął się.

- Kim jesteś? Wiesz co się stało z Michiru? Odpowiadasz za to, kurduplu? - Dziewczyna krzyczała.

- Spokojnie. Czy ja wyglądam na złoczyńcę? Chciałem cię spotkać, bo obaj straciliśmy coś cennego.- Karzeł mówił drapiąc się po brodzie.

- Dałam ci szansę. World Shaking!- Wojowniczka uformowała kulę energii i cisnęła ją w swego przeciwnika. Plażą wstrząsnęła bardzo potężna eksplozja. Piasek i kamienie omiotły twarz dziewczyny. Gdy pył opadł, Haruka zauważyła ogromny krater w którego środku stał mały brodacz. Był cały i zdrowy, a do tego złośliwie się uśmiechał.

- I ty myślisz, że ją pokonasz? Że zdołasz uwolnić ją spod uroku?!

- Jeśli to ty zrobiłeś coś z Michiru, to wiedz, że bez względu na wszystko pokonam cię. Choćbym miała zniszczyć całe miasto, to cię dopadnę. - Haruka znów chciała zaatakować. Uniosła rękę. Krasnolud wyszeptał coś pod nosem. Z piasku i skał za Haruką w niezwykle szybkim tempie uformowały się dwa golemy. Istoty wyższe od dziewczyny o kształcie człowieka, nie posiadające wyraźniej twarzy. Chwyciły Uranus za ręce i przytrzymały ją mocno.

- A teraz pozwól, że się przedstawię. - Mały podszedł do dziewczyny.

- Jestem Hog, a klejnot który znalazłaś na plaży był moją własnością.

Haruka wyrwała się z objęć potworów, odbiegła na kilka metrów i rzuciła w nie swój czar: World Shaking. Potwory rozsypały się w drobne kawałki. Dziewczyna była z siebie bardzo zadowolona.

- Teraz mogę wysłuchać co masz do powiedzenia, ale szybko. Jeśli wiesz coś o Michiru, to mów.

- Jak już mówiłem, na imię mi Hog. Twoja przyjaciółka padła ofiarą zrobionego przeze mnie klejnotu.

Haruka nie odezwała się ani jednym słowem.

- Nie mam jednak nic wspólnego ze zniknięciem twej przyjaciółki. Gdyby naszyjnik wciąż był tam gdzie powinien, nawet nie popatrzyłbym na ten świat. Gardzę nim, duszę się tutaj. Jednak naszyjnik dostał się do waszego świata i znalazł nosiciela.

- Nosiciela? Chodzi ci o Michiru?- dziewczyna zdziwiła się.

- Tak, ta Michiru jak ją nazywasz, padła ofiarą wiedźmy.

- Kogo?

- Mojego największego wroga. Osoby, którą kiedyś pokonałem przy użyciu tego naszyjnika.

- Mów dalej. Nie przeszkadzam ci. - Haruka była już spokojna.

- Ona trafiła na potężnego nosiciela, obawiam się że może stać się zagrożeniem także dla mieszkańców tego świata. - Karzeł podrapał się po brodzie.

- Chodź ze mną, pokażę ci coś. Już zaczęła działać.

Michiru otworzyła oczy. Była niezwykle słaba, kręciło się jej w głowie. Zauważyła, że leżała na jakimś bardzo wygodnym łóżku. Popatrzyła na swoją rękę, a później na sufit. Leżała tak bez ruchu kilka minut. Ogarnęła wzrokiem pokój. Była przykryta miękką pościelą. Obok jej łóżka stała szafka nocna, okno zasłonięte było zasłonami. Poza tym w pokoju nie było nic zajmującego uwagę. Dziewczyna zdała sobie sprawę, że nie pamiętała swego imienia, niczego co mogłoby wyjaśnić jak znalazła się w tym miejscu. Coraz bardziej się denerwowała. Do pokoju wszedł chłopak, który znalazł ją na ulicy. Miał krótkie, czarne włosy, ubrany był w prostą koszulę i brązowe spodnie.

- Obudziłaś się już?- zapytał łagodnym głosem.

- Byłaś w bardzo złym stanie, kiedy wpadłaś na mnie na ulicy. Przyprowadziłem cię tutaj żebyś doszła do siebie. Jak się teraz czujesz?

- Ledwo żywa. - Michiru cicho odpowiedziała.

- Ale przynajmniej nic mnie już nie boli. - Uśmiechnęła się smutno.

- Nazywam się Toshi Takano. A ty jak masz na imię? - chłopak zapytał.

- Ja... ja mam teraz w głowie ogromny chaos. Nie mogę sobie przypomnieć nawet tego. - Po tych słowach Michiru bardzo posmutniała. Chłopak podszedł bliżej do jej łóżka.

- Masz jakąś rodzinę? Jesteś z tego miasta? Może powinienem kogoś...

- Nic nie pamiętam! - Michiru krzyknęła.

- Musiałam mieć jakiś wypadek, niczego nie mogę sobie przypomnieć. - Z oczu dziewczyny popłynęły łzy. Toshi odsunął się od niej zaskoczony.

- Przepraszam. - Dziewczyna widziała, że nie powinna się unosić.

- To ja przepraszam - odparł chłopak i usiadł obok niej.

- Spokojnie, odpoczywaj teraz, a ja przyprowadzę do ciebie jakiegoś lekarza. Może będzie wiedział jak ci pomóc. - Chłopak miał zamiar już wyjść z pokoju.

- Czekaj. - zawołała Michiru. Po tych słowach Toshi stanął.

- Dziękuję ci. - powiedziała do niego z uśmiechem. Chłopak wyszedł, zamknął za sobą drzwi i oparł się o nie.

- Ona jest taka piękna. Czuję się jakbym spotkał nimfę, boginię z nieba, muszę zrobić wszystko co w mojej mocy, aby jej pomóc.

Michiru poczuła na twarzy ogromne gorąco. Wstała, ale to uczucie tylko się pogłębiło. Wyszła z sypialni, wiedziała, że musiała przemyć twarz wodą. Toshi przestraszył się widząc ją znów w złym stanie.

- Co się dzieje?

- Możesz mi pokazać gdzie jest łazienka?

Haruka i Hog dotarli do jakiegoś drewnianego domku położonego nad brzegiem morza. Karzeł zamaszystym ruchem otworzył drzwi ukazując dziewczynie niezbyt przyjemny widok: Trzy trupy włóczęgów. Uranus zdenerwowała się.

- To twoja sprawka? I jeszcze mi to pokazujesz! Ty sukinsynu!

- Spokojnie, spokojnie... - mały zaczął się drapać po brodzie.

- Oni byli juz martwi, gdy mnie zaatakowali. Ja tylko zdjąłem z nich czar.

- Czar? - Uranus zdziwiła się.

- Czar który rzuciła na nich twoja zguba. Ona też z pewnością ich zabiła.

- Michiru?

- Nie od końca. - Krasnolud poprawił się.

- Ta która gości teraz w twojej Michiru. - Uśmiechnął się i zaczął opowiadać.

- Kiedy tu przybyłem i zamieszkałem, zaatakowały mnie te żywe trupy. Ich ciała kontrolowała woda. Morska woda, zapewne wytwór twojej przyjaciółki. Powiedzieli mi, że tym razem jej nie pokonam, po czym rzucili się na mnie z nożami. Pozbyłem się ich w kilka sekund. - Karzeł usiadł na starej skrzyni.

- Ale kim ona właściwie jest? Ta o której cały czas mówisz. I dlaczego Michiru? Przecież mogła opanować mnie, pierwsza dotknęłam naszyjnika.

- Chcesz się dowiedzieć wszystkiego? - mały zapytał podejrzliwie. Haruka tylko pokiwała głową.

- Naprawdę? Chcesz wiedzieć? - karzeł bawił się nią.

- Chcę uratować Michiru. Tylko to się liczy. dziewczyna odpowiedziała szorstko.

- Jesteś gotowa odbyć podróż, narazić się na niebezpieczeństwo. Żeby poznać prawdę musisz doświadczyć jej na własnej skórze.

- Jestem gotowa, jestem na wszystko gotowa. Zrobię to by jej pomóc. - Haruka pewnie odparła. Hog westchnął.

- Dobrze. W takim razie przygotuj się. Zaczął machać rękami ,a ciało jego oraz Haruki zajaśniało niebieskim blaskiem. Zaraz po tym oboje zniknęli.

Michiru stała przed umywalką. Przemyła twarz i wpatrywała się w swe oblicze usiłując sobie cokolwiek przypomnieć.

-Nie wiem co się stało. Do kogo mam się zwrócić o pomoc? Boję się.

Przypomniała jej się twarz Toshiego Takako.

- Czy mogę mu zaufać? - Medalion na jej szyi zaczął świecić szmaragdowym światłem. Jej oczy także. Dziewczyna chwyciła się za głowę, znowu coś się z nią działo. Po chwili stanęła wyprostowana.

- Walczyłaś z moim wpływem tak mocno, że musiałam pozbawić cię pamięci.- Powiedziała już nie Michiru, tylko wiedźma, która ją kontrolowała.

- Teraz to widzę, tamta dziewczyna. Sama jej obecność powoduje że nie mogę w pełni cię opanować.

Otworzyła drzwi od łazienki. Uśmiechnęła się.

- Panie Takako! - zawołała chłopaka. Mężczyzna zerwał się z krzesła i podszedł do niej.

- Przypomniałam sobie coś, jedno miejsce... może gdy je zobaczę pamięć wróci do mnie.

- To znaczy, chcesz bym cię tam zabrał? - Chłopak zapytał zdziwiony.

- Tak...

- Ale zaraz ma przyjść do Ciebie lekarz. Nie chcesz żeby...

- Nie! - Michiru mu przerwała.

- Proszę, to naprawdę ważne. Czuję, że mi to pomoże. - dodała.

- Co to za miejsce? - zapytał Takako.

- Marine Cathedrale.- Dziewczyna popatrzyła na niego z błyskiem w oku.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj

Brak komentarzy.