Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Yatta.pl

Opowiadanie

Klejnot Morza

Rozdział 4

Autor:Kh2083
Serie:Sailor Moon
Gatunki:Akcja, Fantasy
Dodany:2016-11-20 22:43:42
Aktualizowany:2016-11-20 22:43:42


Poprzedni rozdział

Rozdział 4

Haruka śniła, że była w innym miejscu, sama pośród bezkresnej przestrzeni wypełnionej gwiazdami. Spała. Obok niej stał Hog i szeptał, jakby sam do siebie, pewną historię.

"Nasza drużyna podróżowała po Państwie wykonując różne zadania. Niestety z tygodnia na tydzień było coraz gorzej. Potwory, normalnie siedzące głęboko w lasach, gnane jakąś siłą wychodziły na drogi atakując siedziby ludzkie. Na cmentarzach kościeje dzwoniły zębiskami, a trupy same się odkopywały i spacerowały pomiędzy żywymi. Coś lub ktoś usiłował zburzyć delikatną naturę tego miejsca. Gdy przestaliśmy pracować dla Pałacu, ataki na naszą drużynę tylko się nasiliły. W końcu odkryliśmy, że za tym wszystkim stała Christal, potężna wiedźma, którą nieświadomie uratowaliśmy przed bandytami tamtego dnia. Stanęła na czele Państwa pozbywszy się wszystkich rządzących. Miryah wydedukowała, że Christal zbiera w swej wieży wiele potężnych magicznych artefaktów. Przekonała nas, że musimy ją pokonać, bo być może dąży ona do utworzenia w swej wieży punktu łączącego wszystkie rzeczywistości, a to pozwoliłoby jej podróżować swobodnie w czasie i przestrzeni. Wtedy wyruszyliśmy zniszczyć jej wieżę, zanim stałaby się jeszcze potężniejsza."

Hog kontynuował swoją opowieść, a Haruka pogrążała się w kolejnym realistycznym śnie.

Michiru wraz z Toshim zatrzymali się w małym hotelu, gdyż dziewczyna nie chciała jeszcze wracać do miasta. Wynajęli mały pokój, w którym oprócz łóżek i szafki nocnej niczego nie było. Pokoik miał tylko jedno, małe i do tego potwornie brudne okno. Michiru patrzyła przez nie na ulicę. Toshi zaczął rozmowę.

- Słuchaj. Jesteś pierwszą dziewczyną z jaką jestem sam w jednym pokoju, a ty nie możesz mi nawet powiedzieć jak masz na imię, dziwne to, nie?

Michiru odwróciła się w jego stronę. Lampa oświetliła jej uśmiechniętą twarz.

- Może i lepiej dla ciebie. Inaczej pewnie musiałbyś wysłuchiwać o moich problemach.

Usiadła obok niego, a on spojrzał na jej twarz.

- Jesteś nieziemsko piękna, jak syrena. - Mówił, bawiąc się jej włosami. Dziewczyna chwyciła go za rękę.

- Nie mogę... - chciała coś powiedzieć, ale on jej na to nie pozwolił. Pocałował ją w usta. Zaraz potem drugi raz, a później trzeci. Michiru nie broniła się, sprawiało jej to przyjemność.

Haruka obudziła się ze snu. Jej oczy poraziło oślepiające światło. Znajdowała się w jakiejś wiosce. Domy dookoła niej płonęły, a ludzie uciekali w panice tratując się nawzajem.

- Gdzie jesteśmy, co tu się dzieje? - Chciała się dowiedzieć. Hog popatrzył na nią surowym wzrokiem.

- To kolejny sen będący projekcją moich wspomnień. Cokolwiek tu zrobimy nie zmieni przeszłości. Tylko ty musisz nabrać doświadczenia.

- To ta wiedźma Christal podpaliła miasto. Tylko po to, aby się nas pozbyć! - Krzyczał brodaty Gulah.

- Nie gadajcie tyle! Musimy się przedostać do lasu! - rozkazała Miryah. Haruka zaczęła się rozglądać dookoła, szukając Ariel. Ujrzała ją gdzieś przy murze pomagającą obcym ludziom. Zauważyła, że osoby które zginęły od płomieni, natychmiastowo przeobrażały się w ożywieńców, gotowych ich wszystkich pozabijać. Płonące trupy atakowały ze wszystkich stron. Hog ciął je toporem, a Miryah zamrażała lodowym wichrem. Kilka zombie rzuciło się na Gulaha chwytając go za ręce i nogi. Po chwili ściągnęły go z dachu domu wprost w szalejące płomienie.

- Gulah! - Haruka była gotowa mu pomóc, ale karzeł ją zatrzymał.

- Nic nie możesz zrobić. - On zresztą nie żyje już od dawna. Nie zapominaj o tym. Dziewczyna wyrwała się z jego uścisku i pobiegła do miejsca gdzie stała Ariel. Zauważyła, że na czarnowłosą rzuciło się dwóch ożywieńców. Szybko do nich podbiegła i jednym ruchem miecza ucięła im nogi. Potwory opadły na ziemię, a Haruka chwyciła dłoń Ariel i razem z nią uciekła w kierunku lasu. Wkrótce grupa była już daleko od miasteczka całkowicie pochłoniętego przez płomienie. Potwory nie podążyły za nią gdyż zbyt mocno były związane z miejscem swego powstania. Miryah oddaliła się od drużyny i zawróciła. Hog wiedział co zamierzała zrobić, zawołał ją.

- Wiesz, że w tym mieście zostali jeszcze żywi, niewinni ludzie.

- To tylko kwestia czasu. - odparła zimno Miryah.

- Sprowadzisz na siebie przekleństwo. - Kobieta nie odpowiedziała na jego słowa i dalej podążyła własną drogą. Haruka spoglądała za nią.

- Co ona zamierza zrobić? - zapytała.

- Przekonasz się, musisz się przekonać. To także część moich wspomnień. - Brodacz znów nie miał ochoty na rozmowę.

- Mam już dość tej twojej gry. - Dziewczyna zdenerwowała się.

- Kiedy wreszcie wrócimy do mojego świata?

- Cierpliwości. - odparł Hog. Dalej panowała już tylko cisza.

Michiru całowała się z Toshim. Czuła gorąco rozchodzące się po całym ciele. Zamknęła oczy. Nie chciała wychodzić z objęć chłopaka, gdyż czuła się w nich bezpiecznie. W myślach ujrzała twarz dziewczyny o krótkich, blond włosach, która wołała ją po imieniu. Otwarła oczy, szybko oddaliła się od Toshiego. On był niesamowicie zdziwiony jej zachowaniem.

- Dlaczego? Dlaczego się przestraszyłaś?

- Nie powinniśmy tego robić. Ja być może kogoś mam, nie chciałabym zdradzić jej, skrzywdzić i ciebie i tej osoby. - Zaniosła się płaczem. Toshi stał obok niej, nie odważając się na podjęcie jakiegokolwiek kroku.

-I jeszce jedno. - Wyszeptała.

- Mam na imię... chyba mam na imię Michiru. - Chwyciła naszyjnik emanujący zielonym światłem.

Haruka stała przy znajomym już dla niej drzewie, wpatrując się w pogrążone w mroku jezioro. Była wściekła na Hoga, który zmuszał ją do przeżywania takich sytuacji. Noc jak zwykle w tym miejscu była wypełniona przez śpiew słowików, lecz teraz nie miało to dla dziewczyny żadnego znaczenia, nie uspokajało jej tak jak poprzednim razem. Spokojny krajobraz jeziora nie pasował do tego, co się działo ze światem w jakim się znalazła. Ariel także była rozgoryczona, na jej oczach zginęło całe miasto, a nawet jeden z jej przyjaciół. Siedziała z dala od Haruki, po jej twarzy płynęły łzy. Nie mogła się uspokoić. Blondynka wiedziała że będzie musiała w jakiś sposób ją pocieszyć.

- Nie mogliśmy wygrać. - wyszeptała nie patrząc w jej stronę.

- Dlaczego tutaj jest tak jak zawsze? - Ariel zwróciła się do niej.

- Dlaczego tutaj jest tak spokojnie, ptaki śpiewają tak beztrosko, gdy dookoła dzieje się tyle okropieństwa? Teraz widzę, że ten śpiew nie ma żadnego znaczenia, żadnego celu dla nas. -Dziewczyna płakała. Haruka położyła dłonie na jej ramionach. Popatrzyła w jej duże, fioletowe oczy.

- Nie, Ariel. Ja znaczenie tego miejsca zrozumiałam dopiero teraz. Dopiero po tym wszystkim co się stało. To miejsce jest specjalne, istnieje tylko dla nas. Jest w nas. Dzięki niemu zawsze mamy gdzie wrócić, choćby działy się dookoła niewiadomo jak złe rzeczy. Zawsze przypomina nam, że bez względu na wszystko dobre chwile nadejdą i my znów będziemy mogli się nim cieszyć. Ja mam takie miejsce. Jest przy boku mojej Michiru. Nie szukaj własnego raju dookoła, Ariel. Sama go sobie stwórz.

Dziewczyna uspokoiła się. Uśmiechnięta popatrzyła na blondynkę. Ta pochyliła się nad nią i pocałowała ją w usta.

- Jeśli chcemy by dobre chwile nadeszły, sami musimy o nie walczyć. Dlatego nie poddawaj się.

Dziewczyny pocałowały się po raz drugi. Hog patrzył na nie bardzo pochmurnym wzrokiem. Haruka mocno ściskała ciało swojej przyjaciółki, a ona odwzajemniała się jej tym samym. Po kilku minutach uścisków Ariel zaczęła rozpływać się w powietrzu. Jej ciało stało się przezroczyste jak mgła, a Uranus nie mogła wyczuć ciepła jej ramion. Otworzyła oczy z przerażeniem.

- Ariel! Co ci się dzieje! - Spojrzała z przestrachem na Hoga.

- Zrób coś!

Karzeł drapał się po brodzie nie odzywając się ani słowem. Ariel zniknęła już całkowicie. Haruka zacisnęła pięści.

- Tamtej nocy Ariel odeszła. Ty ratując jej życie zmieniłaś tylko swój sen, a nie przeszłość. Ostrzegałem cię przed tym. - Karzeł odparł bardzo spokojnie. Blondynka upadła na kolana. Z całej siły uderzyła pięściami w ziemię. Z jej oczu popłynęły łzy.

- Cholera jasna! Ty sukinsynu! Po tym wszystkim co jej powiedziałam. Jak przekonałam ją do życia. Po co to wszystko?!

- Nie zrobiłaś tego dla niej, tylko dla siebie. Aby lepiej przygotować się do starcia z przeciwnikiem. -Karzeł kazał jej zakończyć rozpacz tymi słowami. Cała sceneria - jezioro, mrok, las i Księżyc zaczęły się rozwiewać w nicość, pozostawiając po sobie tylko dziwne, przerażające poświaty. Łąka pod Haruką pękła jak szkło i rozsypała na małe kawałeczki. Dziewczyna spadła w otchłań kolejnego snu, następnej iluzji. Czuła, że unosiła się nad światem, a nad nią rozpościerała się bezkresna przestrzeń kosmosu. Poniżej siebie widziała miasto, które odwiedziła w poprzedniej wizji. Teraz jednak nie płonęło, było ciche, spokojne, przerażająco puste jak ruiny. Zniknęły z niego nawet wszystkie rośliny, drzewa stały uschnięte i pokryte popiołem.

- Zrobiła to Miryah. Użyła swojego najpotężniejszego zaklęcia Extinction, aby zniszczyć wszelkie przejawy życia w okolicy. Jest do tego zdolna. Zapamiętaj ten widok. Twoim zadaniem będzie niedopuszczenie do tego, aby kiedykolwiek i gdziekolwiek zaistniał ponownie. - Wzrok Haruki został oślepione przez intensywne światło. Dziewczyna straciła przytomność. Otworzyła oczy. Była cała zlana potem, a w ręce trzymała miecz. Wokół niej panował ogromny hałas, szalały płomienie. Nad krajobrazem górowała ogromna wieża, która zdawała się sięgać gwiazd. Niebo wokół Wieży mieniło się kolorami. Oddziały wojska prowadzone przez Miryah ginęły pod ostrzałem magicznych pocisków albo ulegały w walce z pokracznymi potworami czarownicy. Hog machał toporem odpędzając sie od wielkich, czerwonych, dwugłowych olbrzymów którzy chcieli zgnieść go maczugami. Potwory wyły od jego ciosów, ale nie padały na ziemię. Haruka chciała pomóc krasnoludowi ale jej miecz nie robił na przeciwnikach żadnego wrażenia. Miryah wyszeptała jakieś zaklęcie po którym wszystkie bestie zajaśniały niebieską poświatą i posłusznie opuściły maczugi. Udały się w stronę Wieży. Wiedźma stała pośrodku pola bitwy.

- Nie podoba mi się to. Wyczuwam od niej niebezpieczeństwo dla siebie i innych ludzi. - Haruka podzieliła się swoimi spostrzeżeniami z karłem. Na niebie zmaterializowała się Christal. Była odmienna od Miryah, spokojna, dostojna, pełna mądrości. Otaczała ją magiczna tarcza.

- Ludzie, nie słuchajcie Miryah. Ona zwiodła wasze serca podsycając nienawiść do mnie i do was wszystkich nawzajem. Wywołała konflikty tylko po to by osłabić mnie i całe Państwo. Chciała posiąść wiedzę potrzebną do zdobycia tego i innych wszechświatów. Zapragnęła wszystkich pradawnych artefaktów, które ukryte są w tej Wieży. To ona nasłała bestie na wasze domy zrzucając winę na mnie i moich poddanych. Opamiętajcie się zanim będzie za późno!

- Zamilcz przeklęta Wiedźmo! Zaraz zakończę twój żywot! - Miryah była wściekła.

Ludzie stojący dookoła byli zdezorientowani. Istoty broniące Wieży także przestały walczyć. Haruka nie mogła wykonać żadnego ruchu.

- Thunder Bolt! - Miryah wystrzeliła błyskawicę strasząc swoja przeciwniczkę. Następnie cisnęła w nią gradem magicznych pocisków. Nie przewidziała, że Christal była chroniona tarczą anty-magiczną. Kule wróciły i uderzyły w osobę, która je wysłała. Wiedźma przed kilkoma uskoczyła, ale jedna z nich ciężko ugodziła ją w pierś. Kobieta upadła. Hog szybko do niej podbiegł. Ona ostatkiem sił wyszeptała zaklęcie i wraz z krasnoludem teleportowała się z pola bitwy. Haruka pozostała sama, a tysiące mieczy i toporów skierowały się w jej stronę. Dziewczyna poczuła, że przestrzeń wokół niej się zmienia. Znalazła się w jakimś ogromnym, kryształowym pokoju. Usłyszała łagodny głos.

"Miryah postradała zmysły wieki temu. Chciała zgłębić pradawną wiedzę która dałaby jej nieograniczone możliwości. Wiedzę nie daną żadnemu człowiekowi. Musiałam ją powstrzymać, musiałam użyć wszelkich dostępnych środków, aby nie dopuścić jej do uzyskania potęgi. Dlatego użyłam magii aby zdobyć to miejsce, a później zaczęłam gromadzić armie która by go broniła. Musiałam odnaleźć oraz ochronić w Wieży Pradawne Artefakty magiczne, aby nie wpadły w jej ręce. Dlatego musiałam zdobyć władzę nad tymi krainami. Bogowie, przebaczcie mi krwi, którą rozlałam. Ona wykorzystała to. Nasłała na kraje plagi, potwory aby jeszcze bardziej zniszczyć mój wizerunek. Zwróciła wszystkich przeciwko mnie."

Haruka siedziała na kryształowej skale. Kobieta, a raczej jej zjawa była coraz bliżej.

"Niestety przez swoje działanie sprowadziłam na świat jeszcze większe nieszczęście. Przedmioty, które zgromadziłam zaczęły z sobą oddziaływać, łącząc swą moc i coraz bardziej wypaczać rzeczywistość. Moja Wieża została połączona z innymi światami. Jeśli ona by ją zdobyła, zapewne wykorzystała by ją aby posiąść wiedzę także innych światów. Ona ma rację. Ja jestem przeklęta, bo to ja stworzyłam to miejsce. Ocal swój świat."

Kobieta patrząc na Harukę rozpłynęła się w powietrzu. Dziewczyna znajdowała się w identycznym pomieszczeniu, ale całkowicie czarnym. Patrzyła przez jakąś szybę na Hoga oraz Miryah odpoczywających w ciasnym, ciemnym pokoju. Kobieta umierała. Trzymała w rękach kulę światła. Karzeł pracował przy ogromnej kuźni odlewając coś ze złota. Pracował bardzo szybko, był zdenerwowany.

- Teraz jesteś jedyną nadzieją. Musisz pokonać Christal. Ja włożę w klejnot, który trzymam całą swoją potęgę, a ty będziesz musiał ją uwolnić w Wieży. Przeniosę cię do jej samego jej serca. - Wiedźma trzymała w ręku zielony kamień. Karzeł miał już gotowy złoty naszyjnik. Umieścił w jego wnętrzu klejnot od Miryah. Zabrał ze sobą topór. Haruka próbowała coś mu powiedzieć, krzyczała, ale on nie słyszał jej zza szyby. Kobieta wyszeptała zaklęcie przenosząc małego do kryjówki Christal i umarła. Hog pojawił się w Wieży. Wokół niego panowały całkowite ciemności. W pokoju nie było nic poza stołem na którym paliły się świece. Okna pokryte witrażami wpuszczały do środka jedynie niewielki słup światła księżycowego. Zza ściany wyszła Christal. Jej twarz oświetliły płomienie świec. Wydawała się być spokojna. Hog zauważył, że w Wieży nie było już właściwie sufitu, a nad jego głową znajdowały się różnokolorowe plamy będące otwierającymi się bramami do innych rzeczywistości. Karzeł był wściekły, gdyż wszystkie nieszczęścia wciąż wiązał z kobietą, która stała przed nim. Ściskał topór, a w drugiej ręce trzymał nowo utworzony magiczny naszyjnik. Jego oczy przyzwyczaiły się do ciemności, więc postanowił działać. Z całych sił cisnął w Christal swój medalion. Klejnot błysnął zielonym światłem. Haruka uderzała pięściami w twardą szybę. Chciała ostrzec swojego towarzysza, ale bezskutecznie. Echo niosło jej ciosy po kryształowej komnacie. Hog czekał. Christal wzięła naszyjnik do ręki, a ten zaczął bardzo intensywnie świecić. Kobieta złapała się za głowę. Próbowała walczyć z ogarniającą ją magią, ale wkrótce zaczęła palić się zielonym ogniem. Różnokolorowe plamy stawały się coraz większe powoli pochłaniając całą Wieżę.

- Doskonała robota Hog. Dziękuję ci. - powiedziała Christal. Hog był zdziwiony, że ona znała jego imię. Karzeł otworzył oczy ze zdumienia, zdał sobie sprawę że mówiła do niego Miryah. Chwycił topór w obie ręce wyczuwając niebezpieczeństwo.

- Ty głupcze, Jesteś tak samo głupi i ślepy jak reszta ludzi. Nie zauważyłeś tego co się dookoła ciebie działo. Ale dzięki twojej głupocie ja wreszcie wygrałam. Teraz mam ciało i siłę Christal oraz kontrolę nad wszystkimi artefaktami tej Wieży. I co najważniejsze, nad bramami do innych światów.

- Przez cały ten czas to byłaś ty. - Hog zmrużył oczy.

- Wtedy - przypomniał sobie hordy bestii.

- I wtedy - płonące miasta i krzyk ludzi.

- I wtedy - umarłe miasto, brak nawet zwłok.

- To byłaś ty! - Rzucił się na wiedźmę z zamiarem jej zabicia. Miryah ruszyła ręką. Krasnolud poleciał na kolumnę i uderzył w nią z całą siłą. Wiedźma wyszła na balkon Wieży.

- Czas podziękować ludziom za moje zwycięstwo i pomoc w obaleniu podstępnej Wiedźmy. - Zaśmiała sie głośno. Jej oczy zaświeciły na biało.

- Extinction!- krzyknęła. Z całego jej ciała wystrzelił oślepiający blask, który zalał teren wokół wieży, doszczętnie niszcząc całe znajdujące się tam życie. Ludzie, potwory, nawet drzewa i kwiaty nie miały najmniejszych szans. Wszystko co żyło dosłownie wyparowało w zetknięciu ze światłem śmierci, zamieniło się w nicość. Hog przeżył, ponieważ osłoniła go magia Wieży.

- Teraz albo nigdy! - wstał i podbiegł do Miryah zadowolonej ze zwycięstwa. Zamachnął się toporem. Kobieta odwróciła się, jednak za późno. Jej głowa spadła z Wieży uderzając o wyschniętą ziemię. Hog wziął medalion na topór i rzucił go w jeden z otwierających się portali. Modlił się, aby świat do jakiego trafi nie był zamieszkany.

"Wtedy musiałem odpokutować za głupotę jakiej się dopuściłem. Wieża zapadła się w przestrzeń pomiędzy światami, a ja zostałem w środku, aby przez wieki zagłębiać jej magię. Musiałem czuwać, aby Ona nigdy nie pojawiła się w jakimkolwiek świecie. Niestety ona pojawiła się tutaj. Moim obowiązkiem było się tu udać i odnaleźć osobę, która będzie w stanie ją powstrzymać."

Toshi stał przy oknie. Czuł się bardzo nieswojo, po tym co zrobił przed paroma minutami. Musiał wznowić rozmowę ze swoją przyjaciółką w jakiś sposób.

- Michiru, piękne imię. Pasuje do ciebie. Wraca ci pamięć. Niedługo sobie wszystko przypomnisz.

Dziewczyna wstała, podeszła do niego.

- Boję się. - Wyszeptała, a on mocno ją przytulił.

- Wyjdźmy stąd. Przejdźmy się gdzieś.

Wziął ją za rękę i wyprowadził z pokoju. Zeszli po starych skrzypiących schodach, a następnie opuścili budynek mijając jakiegoś grubasa śpiącego na ławce przed bramą. Była noc i wiał przyjemny wiatr. Okolice rozświetlało blade światło latarni. Michiru przypomniała sobie co stało się w pokoju. Czuła się winna, ale jednocześnie w głowie pojawił się jej pewien plan. Wiedziała w jaki sposób będzie mogła sprawić, że jej pamięć powróci.

- Toshi...- stanęła przed nim i popatrzyła mu w oczy.

- Pocałuj mnie, proszę. - Chłopak przez chwilę był zdezorientowany, ale w końcu spełnił jej prośbę.

Hog wraz z Sailor Uranus stali naprzeciw siebie w pokoju wypełnionym białym, łagodnym światłem.

- Twoje wtajemniczenie dobiegło końca. Widzisz jak niebezpieczna i żądna potęgi jest Miryah. Teraz znalazła się w tym świecie i wzmocniła dodatkowo mocą twojej przyjaciółki. Na pewno znów będzie chciała stworzyć Wieżę.

Haruka spostrzegła, że znajdowała się w domu z którego wyruszyła na "wyprawę".

- Widziałaś jak łatwo może zabijać ludzi, dlatego musisz ją pokonać bez względu na wszystko. Musisz zniszczyć medalion i zabić ciało które ona zamieszkała.

Dziewczyna zacisnęła zęby z wściekłości.

- Prędzej zabiję ciebie niż Michiru. - odparła uśmiechając się złowrogo.

- W takim razie niczego się nie nauczyłaś! - krzyknął wściekle Hog. Jego topór zaczął emanować energią. Drewniane drzwi otworzyły się z hukiem. Uranus i karzeł zostali przewróceni przez strumień ognia, który natychmiast objął ściany i podłogę domu. W drzwiach stała Eudial, a raczej widmo stworzone na jej podobieństwo. Puste oczy patrzyły przed siebie. Uranus uśmiechnęła się do nowego przeciwnika.

- World Shaking! - białe światło zebrało się w jej dłoni. Dziewczyna cisnęła żółtą kulą w Eudial. Widmo zostało wypchnięte przez drzwi i upadło gdzieś niedaleko. Haruka wybiegła z płonącego domu.

- Gdzie ona jest? - Haruka rozglądała się po plaży. Spojrzała na niebo. Już świtało. Poczuła ogromny żar, a po chwili zauważyła dwa płomienie lecące w jej stronę. Ledwo uskoczyła, lądując twarzą w piasku.

- Eudial nigdy nie miała takich mocy. - pomyślała na głos.

- To wina Miryah! One może tworzyć tak potężne marionetki. - Krzyczał Hog. Uranus wstała na równe nogi. Na niebie pojawiła się ognista wstęga wijąca się w jej stronę jak wąż. Haruka nie myślała więcej. Uskoczyła przed ogniem, biegnąc w stronę morza. Eudial pobiegła za nią, otaczając się wstęgą z płomieni. Gejzery ognia wystrzeliły za plecami dziewczyny, parząc ją boleśnie. Ogromna kula ukazała się przed nią, a po chwili wybuchła, raniąc jej obie dłonie do krwi. Dziewczyna upadła, nie mogła złapać oddechu.

- Zginąć od tak słabego przeciwnika? - Na samą myśl ogarniała ją wściekłość. Zobaczyła Serenity, przyjaciółki oraz twarz Michiru. Przypomniała sobie to co powiedziała Ariel, gdy ta straciła wiarę.

- Space Sword Blaster! - krzyknęła stając na równe nogi. Strumień światła z jej miecza był na tyle silny, że zgasił wszystkie płomienie.

- World Shaking! - Wykrzyknęła, a jej diadem zaświecił na złoto. Ogromna kula energii całkowicie pochłonęła Eudial, doszczętnie spalając jej sztuczne ciało. Haruka była z siebie zadowolona. Zapomniała nawet o bólu w dłoniach. Hog podszedł do niej.

- Lepiej opatrz sobie te rany.

Haruka nie odezwała się.

- Będę walczyć z Miryah. Ale nie pozbawię życia Michiru. I jestem pewna że z jej pomocą wygram. - Pomyślała.

Gdy Michiru i Toshi patrzyli na siebie, witały ich pierwsze promienie słońca. Dziewczyna odsunęła się od chłopaka.

- I jak, czujesz coś? - zapytał. Michiru smutno pokręciła głową. Nagle poczuła ogromne gorąco. Naszyjnik zaczął palić się zielonym płomieniem. Dziewczyna upadła na kolana, a jej umysł zalała fala wspomnień. Nie mogła poradzić sobie z ich natłokiem, ale w końcu jej myśli skupiły się tylko na jednym.

- Toshi! Zdejmij ze mnie ten naszyjnik! Szybko!

- Jak to... - Chłopak nie zrobił żadnego ruchu.

- Proszę!

Toshi chwycił naszyjnik, ale wówczas jego ręka zapaliła się zielonym płomieniem. Odrzuciło go na kilka metrów. Miryah ostatecznie opanowała ciało dziewczyny. Posłała w kierunku chłopaka kilka fal wody, które pozbawiły go przytomności.

- Nareszcie pozbyłam się twojej świadomości. Chociaż mój sługa zawiódł. - Wytworzyła magiczne oko, aby udało się tam gdzie był znienawidzony Hog. Spojrzała na hotel i zabudowania w okolicy. Używszy całej dostępnej jej magii zaczęła przekształcać rzeczywistość wokół siebie. Dziesiątki ludzi zostało uwięzionych w zniekształcających się budynkach. W miejscu gdzie stał hotel wyrosła ogromna, wyglądająca na wykutą z kamienia, przerażająca wieża. Miryah stała na jej szczycie spoglądając na wyrosły u jej stóp las złożony z koszmarnych, powykręcanych drzew i upiornych roślin. Widziała że dotarli do niego Hog oraz Sailor Uranus. Karzeł spojrzał do góry. Jego oczy otworzyły się szeroko.

- Wieża jest juz tak okazała?! Nie mamy wiele czasu. Jesteś zdana właściwie tylko na siebie. Moja magia nie działa odkąd weszliśmy do tego lasu. - Haruka, nie słuchając go, szła przed siebie. Usłyszała znajomy śmiech. Ogromne pnącza wystrzeliły z ziemi i jak liny związały ją i jej towarzysza. Dziewczyna z wściekłością spojrzała na jedno z drzew. Siedziała tam kolejna ze zjaw- tym razem wyglądająca jak Tellu z pustymi oczami. Hog wyjął topór i zaczął ciąć pnącza, które natychmiast odrastały. Kilka roślin strzelało ze swych kwiatów ostrymi kolcami. Haruka z łatwością obroniła się przed nimi mieczem. Roślin było jednak wciąż więcej i więcej. Ani Hog ani Haruka nie mogli się skoncentrować, aby zadać ostateczny cios wiedźmie. Dziewczyna skoczyła przed Tellu starając się skupić na sobie uwagę wszystkich jej pupilów. Tysiące pnączy i gałęzi podążyły w jej stronę. Haruka nie miała szans, wierzyła że Hog będzie na tyle bystry, że skorzysta z sytuacji jaką mu zapewniła. Karzeł skoczył z toporem przed Tellu i, zanim ta zdążyła cokolwiek zrobić, odciął jednym ruchem jej połączenie z roślinami atakującymi Harukę. Uranus uskoczyła przed upadającymi gałęziami. Podbiegła do widma Tellu. Jej miecz jednym ciosem zakończył całą sprawę.

- Bądź uważna, nie wiadomo co jeszcze kryje się w tym lesie. - powiedział Hog, cały czas dysząc ze zmęczenia. Dziewczyna myślała tylko o tym, aby jak najszybciej pomóc Michiru.

Miryah w ciele Neptune patrzyła na miasto ciągnące się aż po horyzont. Miała ochotę wypróbować swoja nową moc i całkowicie je zniszczyć, a później zdobyć wiedzę świata. Toshi był nieprzytomny, a kamienne ręce wyrastające ze ściany trzymały go w niewoli.

Uranus biegła przed Hogiem po długich schodach prowadzących do wejścia do Wieży. Została oślepiona przez jakieś jaskrawe światło. Jej oczy przez chwilę przestały pracować. Poczuła silny cios. Upadła na ziemię, a gdy podniosła się i doszła do siebie spostrzegła, że stoi przed nią sylwetka wyglądająca jak Mimette. Zjawa o czarnych oczach podniosła do góry obie ręce by znów oślepić swych przeciwników. Haruka była zdezorientowana, jej oczy nie działały jeszcze na tyle dobrze by skutecznie się obronić. Krasnolud pomimo tego, że również nic nie widział, zaczął działać. Lata doświadczenia w walkach zrobiły swoje. Kierując się tylko węchem i słuchem rzucił się z ogromnym krzykiem na swoją przeciwniczkę. Bezbłędnie uderzył toporem w postać Mimette po czym przeciął ją na pół. Widmo z przeraźliwym krzykiem rozpłynęło się w powietrzu. Haruka odzyskawszy wzrok, uśmiechnęła się do towarzysza.

- Dobra robota.

- Zdaje się że one powstały ze wspomnień twojej przyjaciółki. Domyślasz się co może jeszcze nas spotkać?

Haruka pomyślała chwilę - Villuy, Cyprine&Ptilole.

- Może być jeszcze gorzej.

Dobiegli do wejścia Wieży. Popatrzyli na budowlę. Haruka zauważyła, że na balkonie Wieży mignął jakiś niebieski kształt. Po chwili okazało się, że jakaś osoba kształtuje wokół siebie coś wyglądające jak chmura albo rój os.

- Uciekajmy stąd! Natychmiast! - Haruka krzyknęła z całych sił i bardzo szybko zbiegła po schodach. Wraz z Hogiem schowali się w gęstwinie lasu. Siedzieli tam, schowani między ogromnymi grzybami.

- Co się stało młoda wojowniczko?

- To Villuy! Ona wytwarza maleńkie maszyny które, gdy tylko dotkną czyjegoś ciała, niszczą je aż pozostają same kości. Jeśli tak jak poprzednie jest wzmocniona przez Miryah to nie mamy z nią żadnych szans w bliskiej walce.

Dziewczyna zmrużyła oczy.

- Spróbuję zabić ją jednym strzałem z odległości.

Hog słyszał jak rój zjada całą okoliczną roślinność, próbując dostać się do swych ofiar. Uranus wstała. Skupiła się. Tysiące mikroskopijnych robotów było coraz bliżej jej ciała.

- World Shaking! - Kula żółtego światła poleciała w kierunku kryjówki Villuy. Słychać było potężną eksplozję. Balkon wieży na którym stała wiedźma runął na ziemię i uderzając wstrząsnął tumany kurzu. Nano-maszyny zaczęły dobierać się do skóry Haruki i krasnoluda. Przestały jednak ich atakować zacząwszy zjadać się nawzajem. Oznaczało to, że ich stwórca nie żył, a one niszczyły najbliższy poruszający się obiekt, bo tak kazał im program w ich stałej pamięci. Wkrótce rój przestał istnieć. Hog spojrzał na Wieżę. Otaczała ją blada poświata.

- Musimy się spieszyć! Ona ma zamiar zniszczyć miasto!

Haruka wbiegła do bramy. Wieża zatrzęsła się. Dziewczyna biegła po krętych schodach. Nagle poczuła ogromny ból. Uderzyła o ścianę. Krew z jej ramienia trysnęła na kamienie.

- Cholera jasna! - Znów pojawił niebieski błysk i w Harukę trafiły kolejne ciosy. Dziewczyna przewróciła się. Poczuła krew w ustach. Czerwony błysk pojawił się za Hogiem. Karzeł został przewrócony na brzuch. Coś chwyciło go za brodę. Zobaczył rękę i bezoką uśmiechniętą twarz dziewczyny. Coś cisnęło nim o ziemię. Topór wypadł mu z ręki.

- To też twój przeciwnik?

- Ja z nim nie walczyłam, ale to Cyprine i Ptilole. Dwie bliźniaczki, które czerpały moc, gdy były razem. Teraz są połączone na stałe.

Odsapnęła.

- I połączone z tym budynkiem. Spróbuję je powstrzymać.

- Nie ! - Krzyknął brodacz.

- Ja się nimi zajmę! Ty leć na górę i zabij tą wiedźmę! Nie mamy czasu.

Haruka pobiegła po schodach. Pojawił się przed nią niebieski błysk. Hog był równie szybki. Uderzył w niego toporem. Na ścianie pozostała krwawa rysa.

- Teraz zobaczycie co to znaczy wkurzyć starego krasnoluda. Chodźcie i pokażcie się!

Sailor Uranus dotarła do najwyżej położonej komnaty. W dachu było ogromne okno przez które dziewczyna widziała gwiazdy oraz pojawiające się i zamykające bramy do innych światów.

- Znów się zaczyna. - pomyślała. Zignorowała rozcięte ramię, przeciętą wargę i poparzone dłonie. Musiała iść dalej, przede wszystkim dla Michiru. Spostrzegła w mroku chłopaka trzymanego przez kamienne ręce ściany. Podeszła do niego i zaczęła go uwalniać. Zacisnęła zęby, bo bardzo bolały ja rany.

- Kim jesteś? - wyszeptał Toshi.

- Powiedz mi, nie widziałeś dziewczyny? Zielone włosy, ładna.

Oczy chłopaka otworzyły się.

- Michiru? Jesteś znajomą Michiru?

Haruka się zdziwiła.

- Znasz ją?

- Tak. Stało się coś strasznego. Ona zwariowała, to znaczy... sam nie wiem co się dzieje.

- Siedź tu i nie ruszaj się. Idę po Michiru. - Chłopak nie miał siły już dłużej z nią rozmawiać. Dziewczyna wyszła na ogromny taras. Na jego końcu stała Michiru patrząc na budzące się do życia miasto. Bramy do innych światów otwierały się coraz szerzej nad jej głową. Michiru odwróciła się. Naszyjnik na jej szyi lśnił zielonym światłem.

- Witaj.

- Michiru, jesteś cała. - Uranus była zaniepokojona.

- Jest cała. W końcu musze dbać o ciało które zajmuję. - Miryah uśmiechnęła się złowieszczo.

- Przez lata gromadziłam wiedzę, potęgę. Wiesz jednak, że gdy ma się dużo chce się mieć jeszcze więcej. Przez tyle lat zbierałam siły, żeby dosięgnąć wiedzy absolutnej. Bo absolutna wiedza daje absolutną władzę.

Haruka nie mogła zaatakować z obawy o życie Michiru.

- Christal była moją rywalką. Kiedyś jej potęga mogłaby zaszkodzić moim planom. Dlatego postanowiłam ją zniszczyć. - Kobieta była coraz bardziej podekscytowana.

- Ona gromadziła przeciwko mnie artefakty, kto by pomyślał... dzięki temu stałam się jeszcze potężniejsza. - Odwróciła się. Włosy Michiru zafalowały.

- Dzięki Hogowi zdobyłam jej ciało, a później dzięki jego głupocie zdobyłam pełną władzę nad wieżą, pełną kontrolę nad bramami do innych światów. - Zaczęła się śmiać.

- Hog odebrał mi to wszystko, a następnie uwięził na wieki w miejscu bez czasu i przestrzeni. Ale w końcu udało mi się uwolnić. Potrzebowałam jedynie ciała. Ty dałaś mi idealne. Teraz, gdy zdobyłam to ciało będę mogła wykorzystać jego energię. - Zaczęła się przygotowywać do wypowiedzenia zaklęcia Extinction.

- Do cholery! Po co to wszystko robisz? - Haruka nie mogła się już powstrzymywać.

- Oddaj ją! Oddaj Michiru! - Pobiegła w jej stronę. Zielony płomień z naszyjnika trafił w nią i skutecznie ją ugodził. Upadła na ziemię. Próbowała wstać. Hog leżał pobity na schodach, a obok niego leżał strzaskany topór. Echo niosło śmiech widmowych Cyprine i Ptilole.

- Zdekoncentruj ją... - Haruka usłyszała w głowie znajomy głos. Wstała na równe nogi.

- Może spróbujesz, co? Może spróbujesz się mnie pozbyć? - Uśmiechnęła się wyzywająco.

Miryah odwróciła się, by w nią uderzyć. Dosięgła ją kula fioletowego światła. Kobieta krzyknęła i upadła na podłogę. Haruka przestraszyła się. Chciała podejść do rannej koleżanki.

- Zostaw ją. - Usłyszała stanowczy głos. Zauważyła już, że nieopodal stała kobieta z długimi włosami w takim stroju jak ona, trzymająca w ręku laskę-berło.

- Sailor Pluto. Dobrze cię widzieć. - Haruka ucieszyła się.

- Przybywając do tego świata doprowadziłaś do zachwiania rzeczywistości. Przez te wszystkie otwarte bramy czasoprzestrzeń jest mocno zdeformowana. Ja nie mogę pozwolić na dalsze jej niszczenie.

Pluto podniosła do góry swoją laskę. Klejnot zaczął świecić na fioletowo. Wrota w przestrzeni zaczęły się zamykać, jedne po drugich. Słońce było coraz wyżej nad horyzontem.

- Przestań! - Krzyknęła Miryah. Chciała zadać Setsunie cios magiczny. Haruka była szybsza. Chwyciła ręce Michiru i bardzo szybko przyparła ją do ściany.

- Walcz z nią Michiru! Wypędź ją ze swojej głowy! Szybko Michiru, wracaj do nas!

Toshi zszedł po schodach wieży. Zobaczył leżącego na podłodze Hoga, a wówczas Cyprine i Ptilole rzuciły się na niego. Chłopak został błyskawicznie powalony. Zjawy przygotowywały się do zabicia jego i krasnoluda. Echo niosło ich upiorny śmiech. Hog otworzył oczy, ale nie miał siły sięgnąć po topór.

Haruka zawsze była silna. Potrafiła walczyć dla zabawy z Michiru jak równa z równą. Ale nie dzisiaj. Zmęczenie, poważne rany oraz chęć niezranienia koleżanki dały jej się we znaki. Michiru szybko oswobodziła się z uścisku Urana. Kilkoma ciosami rozłożyła ją na łopatki. Miryah była wściekła. Całą swoja energię jaką zgromadziła do zabicia miasta użyła do wytworzenia zaklęcia Palec Śmierci. Rzuciła go na Setsunę. Kobieta zamknęła ostatnią bramę i uskoczyła przed zabójczym promieniem. Wiązka uderzyła w Wieżę. Po całej jej konstrukcji rozszedł się zabójczy impuls. Cyprine i Ptilole krzycząc z przerażenia rozpłynęły się w powietrzu, a Hog i Toshi odetchnęli z ulgą.

- Zabiorę was ze sobą! - krzyczała Miryah. Sailor Pluto przygotowała się do walki z przeciwniczką pozbawioną już mocy jaką dawały jej bramy. Poobijana Haruka podeszła do niej.

- Zostaw ją. Michiru jest moja. To ja ją odzyskam. Nie oddam jej nawet tobie.

Uśmiechnęła się.

- Gdzieś w tej wieży jest dwóch ludzi. Pomóż im. - dodała.

- Oczywiście- odparła Setsuna i pobiegła do drzwi prowadzących na schody. Haruka chwyciła ciało swej dziewczyny ściskając je mocno. Wiedźma próbowała się bronić, ale mogła polegać jedynie na mocy talizmanu. Zielony ogień zaczął trawić ciało i umysł Haruki, lecz ona nie puściła dziewczyny.

- To moja wina. Ja znalazłam ten medalion i cię w to wciągnęłam. Przepraszam. - Jej łzy opadły na ramiona Michiru.

- Nie uda ci się, zabiorę cię ze sobą! - Miryah wyrywała się. Po chwili zaczęła otaczać się ścianą morskiej wody. Umysł Urana trawił zielony ogień, a jej ciało dusiło się w głębinach. Dziewczyna chwyciła medalion próbując go zniszczyć. W myślach zobaczyła uśmiechniętą twarz Ariel i poczuła przypływ siły. Na jej czole pojawił się symbol Urana. Jeszcze mocniej przycisnęła Michiru.

- Potęgo Urana, działaj! - krzyknęła, a jej ciało zaczęło wypełniać się energia. Wkrótce ogromny słup białego światła pochłonął obie dziewczyny. Wieża zaczęła się trząść w posadach, a jej górne piętra waliły się. Sailor Pluto podbiegła do rannych Toshiego i Hoga. Używając swojej laski utworzyła wokół nich i siebie klosz ochronny w postaci kuli. Schody także zaczęły się rozsypywać. Monstrualny las stanął w zielonym ogniu i powoli znikał. Czyste światło przenikało ciało Haruki stopniowo czyszcząc je z zielonego płomienia. Przeniknęło też jej przyjaciółkę której wracała świadomość. Dziewczyna przypomniała sobie chwilę w której ubrała naszyjnik, błąkanie się po mieście, czas z Toshim. Otworzyła szeroko oczy, a na jej czole pojawił się znak Neptuna. Jej ciało zaczęło świecić szmaragdowym blaskiem. Wieża waliła się już na dobre, ale Setsuna z towarzyszami bezpiecznie opuściła miejsce katastrofy. Sailor Uranus i Sailor Neptun unosiły się nad rumowiskiem. Dziewczyny popatrzyły na siebie i spłynęły ku ziemi. Ruiny wyparowały, pozostawiając po sobie jedynie zielony dym, a na ich miejscu stało rumowisko hotelu. Setsunie udało się uratować część ludzi tam uwięzionych. Haruka uśmiechnęła się do Michiru.

- Teraz. - powiedziały razem. Mocno chwyciły naszyjnik.

- World Shaking!

- Deep Submerge!

Całą siłę ataków skupiły na naszyjniku który pod jej wpływem rozsypał się na drobne kawałki. Miryah przestała istnieć. Dziewczyny zaczęły się całować.

Słońce świeciło już wysoko nad horyzontem. Ruiny hotelu były oblegane przez policję i dziesiątki ludzi. W położonym nieopodal parku, z dala od zgiełku stało pięć osób: Haruka, Setsuna, Michiru oraz Hog. Trochę w oddali spoglądał na nich Toshi.

- Cóż, udało wam się pokonać Miryah i zniszczyć jej medalion bez zabijania żywiciela. Jestem pełen podziwu. Mam wobec was dług wdzięczności. Prawdę mówiąc, do końca nie wierzyłem w twoje zwycięstwo. - Zwrócił się do Haruki. Setsuna popatrzyła na niego zimnym wzrokiem.

- Już czas. Twoja obecność w tym świecie zakłóca czasoprzestrzeń. Czas ruszać. Otworzę ci bramę do twego świata.

- Tak, teraz gdy naszyjnik przepadł, muszę polegać na innych. - Karzeł odwrócił się.

- Hog. - Haruka zawołała go.

- Żegnaj. Dziękuję za tamten piękny sen.

Karzeł machnął ręką i tylko powtórzył.

- Żegnaj.

Wkrótce razem z Sailor Pluto odszedł w jej tylko znanym kierunku. Michiru spojrzała na Toshiego.

- Przepraszam Haruka. Ja mam coś do załatwienia.

Podbiegła do chłopaka.

- Jak się czujesz?

- Trochę zdezorientowany. Po tym wszystkim czego się o tobie dowiedziałem.

- Przepraszam, że cię w to wciągnęłam - wyszeptała Michiru.

- Najbardziej mnie zdziwiło że masz ją...

Pokazał na Harukę. Michiru dotknęła jego ramienia.

- Dziękuję, że przez tamten czas opiekowałeś się mną. Myślę, że ona też jest ci wdzięczna. Do widzenia.

Odwróciła się i poszła w kierunku Haruki. Chłopak mógł tylko patrzeć jak zielonowłosa znikła wraz ze swą dziewczyną.

Była noc. Księżyc świecił na niebie. Haruka i Michiru siedziały na ławce w parku wpatrując się w jego tarczę i słuchając śpiewu nocnych ptaków.

- Zastanawiałaś się kiedyś dlaczego słowik śpiewa? - Zapytała Michiru.

- Nie, nie w moim stylu jest rozmyślać nad takimi rzeczami. - Odparła Haruka

Koniec

Poprzedni rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj

Brak komentarzy.