Opowiadanie
W deszczu
Autor: | Ai-chan |
---|---|
Korekta: | Dida |
Serie: | Tonari no Kaibutsu-kun |
Gatunki: | Obyczajowy, Romans |
Dodany: | 2017-01-03 21:17:24 |
Aktualizowany: | 2017-01-03 21:17:24 |
Deszcz spadał na ulicę miarowymi strugami, pogrążając ją w chłodzie i wilgoci. Shizuku Mizutani oparła się plecami o kamienny murek. Naciągnęła kaptur głębiej na czoło, ale i tak czuła jak niektóre krople dosięgają jej grzywki. Niebo było ciemnoszare, całkiem zasnute chmurami. Sprawiało mocno przygnębiające wrażenie, ale Shizuku czuła, że dobrze koresponduje z jej uczuciami. Wczoraj skończyły się egzaminy na studia. Musiała czekać jeszcze dwa dni na wyniki. Haru zadzwonił prosząc ją o spotkanie, ale wykręciła się zmęczeniem. Właściwie sama nie wiedziała dlaczego. Lubiła spędzać z nim czas, ale stopniowo czuła, że jego oczekiwania względem niej rosną, a ona nie jest w stanie im sprostać. Nie znosiła tego uczucia. Świadomości, że powinna zrobić coś, czego zrobić nie potrafiła. Powinna? Tak, przecież powiedziała mu, że go kocha. A pary, które się kochają... Pokręciła głową, by odgonić te myśli. Rozejrzała się dookoła. Umówiła się tu z Yamakenem, miał oddać jej kilka pożyczonych na egzaminy podręczników. Powinien już być, ale nie dostrzegła żeby się zbliżał. Ponownie oparła się o ścianę. Co to właściwie jest miłość? Szukała rady w książkach. Czytała dużo o hormonach i substancjach chemicznych wydzielanych przez mózg. Ale przecież to nie wszystko. Są jeszcze zachowania, które powinni okazywać sobie zakochani. Oglądała kilka filmów, wzięła nawet do ręki jakiś romans, ale odrzuciła go z niesmakiem po kilkunastu stronach. Nie wyobrażała sobie siebie i Haru w takich sytuacjach. Lubiła z nim spacerować, śmiać się, kłócić, ale przytulać, chodzić za rękę, całować? W dodatku Haru coraz częściej ją irytował, coraz częściej czuła że do siebie nie pasują, że nie są w stanie zrozumieć się nawzajem. Czy tak powinna wyglądać miłość? Po czym rozpoznać, że miłość jest albo jej nie ma? Dlaczego nie ma naukowej metody sprawdzenia swoich uczuć?
- Shizuku.
Odwróciła się w stronę głosu. Yamaken stał przed nią z gołą głową i rękami wbitymi w kieszenie.
- Spóźniłeś się.
- Przepraszam.
- Znowu się zgubiłeś?
- Ja? Nie żartuj - prychnął ze złością, odwracając od niej głowę.
Shizuku uśmiechnęła się kątem warg. Zabawna słabość, do której za nic nie chciał się przyznać.
- Mam książki - powiedział, wyciągając je z przewieszonej przez ramię torby, starannie zapakowane.
- Dziękuję.
Schowała je i już otworzyła usta, by się pożegnać, ale coś ją powstrzymało. W zasadzie wcale nie chciała odchodzić. To było dziwne, ale czuła się przy Yamakenie w pewien sposób... pobudzona. Jej umysł musiał pracować szybciej, by nadążyć za jego uwagami. Mówił rzeczy, które wymagały szybkiej i błyskotliwej reakcji, a ona starała się, by jej odpowiedzi zawsze takie były. A poza tym był zagadkowy. Nigdy nie wiedziała do końca czy gra, czy mówi prawdę. Fascynowało ją to. Chciała wiedzieć jaki jest naprawdę, w środku. Był jak logiczna łamigłówka, którą miała ochotę rozwikłać.
- Jak poszły ci egzaminy? - spytała, ze wzrokiem wbitym w budynki po drugiej stronie ulicy.
- Dałem z siebie wszystko - stwierdził, wzruszając ramionami. - A ty pewnie stresujesz się teraz, czekając na wyniki.
- Niespecjalnie - wymamrotała, choć wiedziała że nie mówi prawdy. Już chyba sto razy roztrząsała wszystkie swoje odpowiedzi, obliczając szanse na dostanie się na wymarzoną uczelnię.
- Akurat - mruknął.
Odwróciła się w jego stronę, by odgryźć się jakimś złośliwym tekstem, ale komentarz uleciał jej z głowy, gdy na niego spojrzała. Wpadła jej do głowy myśl, że jest przystojny. To nie było w zasadzie żadne odkrycie. Nieraz słyszała koleżanki szepczące o nim z zachwytem po kątach. On też był tego świadomy. A ona... musiała się z tym zgodzić. Zupełnie obiektywnie. I bez emocji. Złapał jej spojrzenie. Podobał się jej bursztynowy kolor jego oczu. Jasne, mokre teraz włosy, wiły mu się przy policzkach. Prawdę mówiąc dostrzegła jego urodę już kiedy spotkała go po raz pierwszy. Kiedy Haru był dla niej jeszcze anonimowym chuliganem, zobaczyła że jakaś grupka idiotów się z niego nabija, wkurzyła się i powiedziała im co o nich myśli. Już wtedy pomyślała: „Co robi wśród tych kretynów ktoś o tak przenikliwym spojrzeniu?”. Później okazało się, że wcale się nie myliła. Chyba jeszcze żaden mężczyzna nigdy jej tak nie imponował inteligencją. Haru... Zazdrościła mu dobrych wyników w nauce, ale nigdy nie czuła, że jest w czymś mądrzejszy od niej.
Nagle w uliczkę przy której stali skręcił rozpędzony samochód, wyrzucając w górę fontannę deszczu. Yamaken niby od niechcenia przesunął się, stając bezpośrednio przed nią i pozwalając by to jego ochlapała woda spod kół. Gdy samochód przejechał, odwrócił się w jej stronę. Oparł dłonie na murze za jej plecami. Był nagle tak blisko, że poczuła zapach jego perfum - mocny, przywodzący na myśl korę drzew. Wiedziała, że powinna zareagować, odsunąć się albo kazać to zrobić jemu, ale w jego bliskości było coś fascynującego, czego nie chciała przerywać.
- Po co to zrobiłeś? - zapytała, starając się by jej głos zabrzmiał lekceważąco.
- Przepraszam. To było odruchowe - odparł, ale nie odsunął się.
- No tak, przecież nie dlatego, że cokolwiek do mnie czujesz, pamiętam co mówiłeś - rzuciła.
Chłopak gwałtownie odepchnął się od ściany, a ona pożałowała, że nie ugryzła się w język. Ale wtedy usłyszała, że wybuchnął śmiechem. Śmiał się lekko, jakby od niechcenia, odrzucając głowę do tyłu.
- Shizuku, Shizuku... - stwierdził z rozbawieniem. - Czy nigdy nie zdarzyło ci się kłamać?
Zaskoczył ją. Nie wiedziała co odpowiedzieć. W pierwszym odruchu paniki zdecydowała się zmienić temat.
- Chodźmy gdzieś, gdzie nie pada. Mokniesz.
Uniósł brwi.
- Nie musisz wracać do domu?
- Nie. To znaczy tak, ale... za chwilę. Mam... mam jeszcze coś do załatwienia po drodze.
Czuła, że on wie, że to kłamstwo, więc nie patrząc nie niego ruszyła do przodu. Musiała wymyślić coś na poczekaniu. Przyszła jej do głowy znajdująca się w pobliżu cukiernia. Gdy do niej doszli, weszła do środka, nawet się na niego nie oglądając. Kupiła kawałek przypadkowego ciasta, czując że w jej głowie dzieje się coś dziwnego. Harmider, który nie pozwalał się jej skupić, ani logicznie myśleć. Wyszła z cukierni i rozejrzała się w poszukiwaniu Yamakena, ale nigdzie go nie dostrzegła. Przez moment ogarnęło ją rozczarowanie, ale szybko zganiła się za to uczucie. W tym momencie poczuła jak ktoś łapie ją za rękę. Odwróciła się i dostrzegła jego rozbawioną minę.
- Znalazłem miejsce, gdzie nie pada.
Pociągnął ją za sobą w kierunku znajdującego się obok przystanku. Szła za nim, czując jak jego ciepłe, smukłe palce zaciskają się na jej nadgarstku. Weszli pod wiatę i zatrzymali się przed ławką. Na przystanku było pusto, jedynym źródłem światła był jaskrawie żarzący się automat z napojami.
- Widzę, że w ogóle nie przeszkadza ci mój dotyk - stwierdził ironicznie.
Gwałtownie wyrwała dłoń, czując, że się rumieni.
- Chyba będę już wracać do domu.
- Nie odpowiedziałaś jeszcze na moje pytanie.
- Pytanie?
- Czy nigdy nie zdarzyło ci się kłamać?
Usiadła na ławce i utkwiła spojrzenie gdzieś w rozmazanym przez deszcz horyzoncie.
- Przecież wiesz - powiedziała cicho i poczuła się jakby właśnie pokazywała mu całą swoją bezradność i bezbronność.
Spodziewała się, że usiądzie obok niej, dotknie, powie lub zrobi coś, co pozwoli jej zareagować i pozbyć się tego uczucia, ale on nic nie zrobił. Czuła jego obecność tak bardzo, jakby była ona fizyczna. Jakby dzielące ich powietrze było jakieś inne, gęste, naelektryzowane. Wiedziała że to nie możliwe, że fizyka działa inaczej, więc dlaczego, skąd to wrażenie?
Nie czuła tego pierwszy raz. Już wcześniej, choć nigdy tak silnie. Wtedy też w obecności Yamakena. W bibliotece, na wykładzie, przy wspólnej nauce. Potrząsnęła głową, żeby odgonić te myśli. To nonsens. To przez jego głupie odzywki. Zresztą, nie czuła się bezpiecznie z tym uczuciem. Bezpiecznie czuje się przy Haru. Przy nim zawsze wie kim jest, jak ma postąpić, co powiedzieć. Przy Yamakenie nie wie nic.
- Z Haru wszystko w porządku?
Poczuła nieprzyjemny uścisk w żołądku.
- Dlaczego pytasz?
- Z ciekawości. Mimo wszystko chyba nawet go polubiłem.
- W porządku, tak.
Nie miała ochoty z nim o tym rozmawiać, to było niezręczne. W ogóle wolała zapomnieć, że Haru istnieje, że Haru... Nie, nie mogła zapomnieć. Haru był jej chłopakiem.
Wstała.
- Naprawdę już pójdę.
Podniosła głowę i napotkała jego spojrzenie. Poczuła, że coś dziwnego dzieje się z czasem, że zwalnia, choć serce wali jak oszalałe.
A jednak mogła zapomnieć o Haru. Mogła nie myśleć o nim w ogóle, kiedy był przy niej Yamaken.
I wtedy on podniósł dłoń i musnął palcami jej policzek.
- Wiesz, że wszystko zależy teraz od ciebie?
„To zdanie jest absurdalne” - pomyślała. - „Nielogiczne, wyrwane z kontekstu, nie mogę wiedzieć o co mu chodzi”.
A jednak wiedziała. Doskonale wiedziała, a upewniło ją w tym jego spojrzenie.
- Ty wiesz, że to zbyt trudna decyzja.
- Ale musisz ją podjąć.
A potem nagle on przytulił ją do siebie. Czuła jego ciepło bijące przez wilgotny od deszczu płaszcz.
I wiedziała już co zrobi, choć jeszcze nie miała pojęcia jak.
Zarzuciła mu ramiona na szyję i wiedziała, że on też już to wie.
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.