Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Studio JG

Opowiadanie

Zniewolony książę - recenzja książki

Autor:Nanami
Redakcja:IKa
Kategorie:Książka, Recenzja
Dodany:2018-06-03 11:14:51
Aktualizowany:2019-07-30 19:46:51

Dodaj do: Wykop Wykop.pl


Ilustracja do artykułu





Tytuł: Zniewolony książę

Tytuł oryginalny: Captive Prince

Autor: C.S. Pacat

Tłumaczenie: Małgorzata Kaczarowska

Ilustracja na obwolucie: Katarzyna "Ulvar" Bekus

Liczba stron: 312

Rok wydania: maj 2018

Wydawca: Wydawnictwo Studio JG

ISBN: 978-83-8001-316-2

Cena okładkowa: 39,90






Książę Damianos, syn króla Akielos i prawowity następca tronu, słono zapłacił za swoją naiwność. Wprawdzie docierały do niego plotki, iż jego przyrodni brat coś knuje, lecz uznał je za niemożliwe i nim się obejrzał, został zrzucony ze szczytu hierarchii społecznej na jej samiutkie dno. Zostaje nie tylko pozbawiony tronu, ale w zasadzie wszystkiego, poza życiem - ale to tylko pozorny plus całej sytuacji, bo jego życie ma się zamienić w piekło na ziemi. Umarł Damianos, niech żyje Damen! Odesłany w złotych okowach do haremu księcia wrogiego państwa, by zostać niewolnikiem od uciech cielesnych.

„Nie oceniaj książki po okładce” dobrze pasuje do Zniewolonego księcia. Tytuł, nakreślenie fabuły, czyli książę pozbawiony tożsamości, poniżony i podarowany księciu wrogiego kraju jako „nałożnik”, zmuszony do ukrywania swojej tożsamości, jak również prześliczna dodatkowa obwoluta, dostępna w limitowanej ofercie, a stworzona przez polską ilustratorkę Katarzynę „Ulvar” Bekus, mocno sugerują, że w środku będzie sporo pełnokrwistego, acz prostego i mało wiarygodnego męskiego romansu… Jednak ten, kto sięgnie po lekturę z takimi oczekiwaniami, ten się srodze zawiedzie, bo w pierwszym tomie trylogii zwyczajnie go nie ma. No, można się co najwyżej nacieszyć skomplikowaną grą - ale tylko i wyłącznie grą pozorów - a czy jakiś romans będzie dalej, to się dopiero okaże. Sama jestem ciekawa, w jaką stronę to pójdzie, bo biorąc pod uwagę okoliczności możemy co najwyżej liczyć na mało satysfakcjonujący i bardzo naciągany syndrom sztokholmski. Cóż więc jest w środku?

Otóż autorka nie poszła na łatwiznę i nie wykorzystała takiego wstępu, by stworzyć powierzchowny romans pomiędzy książętami, lecz podeszła do sprawy bardzo rzeczowo. W sumie to dziwne, że książka nie dostała znaczka „18+”. A więc uwaga: książka zawiera przemoc - dużo przemocy, również na tle seksualnym, opisy gwałtów, również publicznych, niewolnictwo, wulgarny język, bohaterowie są bi- i homoseksualni, pojawiają się też wątki pedofilskie. Jeśli jesteś uczulony na któryś z wyżej wymienionych, przemyśl jeszcze raz czy chcesz sięgnąć po lekturę. Jeśli natomiast nie trawisz tego typu wątków jedynie, gdy są upchnięte bez ładu i składu, to możesz dać jej szansę. Opisane wyżej elementy bowiem odzwierciedlają naturę państwa Vere, do którego trafia Damen i stanowią lwią część tego tomu - mają za zadanie szokować i przybliżyć odczucia zniewolonego księcia po trafieniu do tego zepsutego do szpiku kości miejsca. Sporo miejsca jest poświęcone problemowi niewolnictwa - nikt nie próbuje obalać tego systemu, ale są wyraźnie ukazane jego problemy. Widać to zwłaszcza w zderzeniu kultury akielońskiej, gdzie niewolnicy są traktowani z godnością, acz odbiera im się własną wolę, z vereńską, gdzie niewolnicy są traktowani jak rzecz, ale mogą awansować do rangi nałożników i cieszyć się łaskami swoich panów. Dopiero w trakcie dalszej lektury i to bardzo stopniowo, zaczynają się pojawiać wątki skomplikowanej intrygi dworskiej i walki o władzę, w jaką zostaje wplątany główny bohater (choć jest tylko pionkiem w tej grze, a nie aktywnym graczem).

Ilustracja do artykułu

Główni bohaterowie zasługują na szczególną uwagę - aczkolwiek nie są to w moim odczuciu postaci, które można szybko polubić (już nie wspominając o utożsamianiu się z nimi). Cała reszta postaci też zasługuje na uznanie, ale sprawiają bardziej wrażenie aktorów, którzy z profesjonalną wprawą deklamują swoje kwestie i odgrywają swe role. Główny bohater, Damen, sprawia wrażenie prawego księcia, uwielbianego przez poddanych, ale to właśnie przez swoją naiwność trafia w niewolę. W Vere przeżywa szok kulturowy i musi szybko nauczyć się używać głowy, zwłaszcza, że zazwyczaj szybciej mówi niż myśli, co nieraz działa na jego niekorzyść. Zostaje on „pupilkiem” dwudziestoletniego księcia Laurenta - obdarzonego delikatną urodą, paskudnym charakterem, zimnego , wyrachowanego i okrutnego młodzieńca. Stanowił on dla mnie zagwozdkę, ponieważ jest postacią odpychającą, ale jednocześnie w swojej nieprzewidywalności i tym, jak trudno odgadnąć jego motywacje, przykuwa uwagę. Z początku mogłoby się zdawać, że po prostu spełnia swoje okrutne kaprysy, ale z czasem do jego czynów zaczyna się wkradać coraz więcej gestów temu zaprzeczających - przynajmniej w pewnym stopniu. Nie da się usprawiedliwić w żaden sposób jego okrutnych zapędów, a część czynów na pewno nie miała żadnego głębszego znaczenia... Cóż tu dużo pisać - Damen i Laurent są jak ogień i woda oraz darzą siebie czystą nienawiścią, lecz zmuszeni przez okoliczności, prowadzą zawiłą grę pozorów. I choć oficjalnie są panem oraz nałożnikiem, ich wzajemna niechęć skutecznie pozbawia ich relację jakiejkolwiek bezpośredniej seksualności. Tom pierwszy nie wykracza więc poza mury pałacu i obraca się tylko pośród vereńskiej arystokracji - pełnej obłudy, pozbawionej moralności i przepełnionej zepsuciem.

Powieść C. S. Pacat była pierwotnie publikowana jako powieść on-line, ale jej pozytywny odbiór sprawił, że została wydana w formie książkowej. Jej tematyka i podejście do wielu kwestii może budzić liczne kontrowersje, tak więc Studio JG zdecydowało się na całkiem odważny krok wydając tę książkę w Polsce. Bo nie da się ukryć, nie mogę powiedzieć, by była płytka czy sztampowa. Porusza w sposób bardzo dosadny liczne tabu, na próżno w niej szukać też pozytywnych czy moralizatorskich aspektów. Jej odbiór może być więc skrajnie różny - niektórych tylko znudzi, zniesmaczy lub rozczaruje, a innych wprost przeciwnie - niesamowicie wciągnie i zaintryguje, oferując coś zupełnie innego. I taka chyba właśnie miała być - budząca skrajnie różne odczucia, której odbiór jest kwestią mocno indywidualną. Jeśli już o polskim wydaniu mowa, to przedstawia sobą kawał porządnej roboty - relatywnie gruby tom, duża przejrzysta czcionka i sztywna okładka ze skrzydełkami, a w edycji specjalnej dodana już wcześniej wspomniana piękna dodatkowa obwoluta. Tłumaczenie jest płynne i dostosowane do atmosfery - jak trzeba, jest też odpowiednio dosadne. Znalazłam tylko dwie małe literówki nie wychwycone przez korektę. Ja osobiście z ciekawością sięgnę po kolejne tomy trylogii - przyjdzie nam jednak jeszcze na nie sporo poczekać, gdyż premiera tomu drugiego jest zaplanowana dopiero na grudzień 2018, a trzeciego dopiero za rok.


Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Yuki69 : 2019-06-03 22:05:56
    Podobięstwo między bohaterami

    Czy tylko mi się coś uroiło w głowie czy przypadkiem Damen nie jest w jakimś stopniu podobny tylko taki łagodniejszy no raczej mi chodzi o to co siedzi im w głowach do Gutsa z Berserka a Laurent to odzwierciedlenie Griffita ?

  • Nanami : 2018-06-27 20:17:38
    RE:

    Ariel-chan napisał(a):
    Nanami, a co jest nie tak z oryginałem? :) Nie znam książki, dopiero się przymierzam do czytania po pl...

    To znaczy po przyzwyczajeniu się, nie ma większych problemów z czytaniem oryginału tylko mam wrażenie, że polskie tłumaczenie wyciągnęło co najlepsze i wygładziło trochę, nie zatracając pewnej specyfiki oryginału. Choćby to jak w oryginale brzmią nałożnicy - po prostu "pets". Gdyby w polskim tłumaczeniu byli "pupile" czy "podopieczni" to nie brzmiałoby to dobrze... Poza tym Damen jest specyficznym narratorem, sporo kwestii ma też drugie dno, mimo ich pozornej zwięzłości, trochę gry słówkami. No i autorka jest Australijką, chociaż tu akurat nie mam zielonego pojęcia, czy to właśnie to jest powodem, dla którego ten 'angielski' brzmi mi nieco inaczej niż ten najbardziej standardowy, do którego przywykłam.

  • Ariel-chan : 2018-06-26 19:32:16

    Nanami, a co jest nie tak z oryginałem? :) Nie znam książki, dopiero się przymierzam do czytania po pl...

  • Nanami : 2018-06-24 22:48:32
    RE:

    Yukari napisał(a):
    "W sumie to dziwne, że książka nie dostała znaczka „18+”." A istnieje książka którą ma pegi? To, że mangi mają to inna sprawa.

    Chyba masz rację o książkowy odpowiednik "pegi". Chcę natomiast zaznaczyć, że z tego co mi wiadomo z tyłu angielskiego wydania jest zaznaczone, że lektura jest przeznaczona dla "mature audience" :)

    A poza tym to w sumie mogę do recenzji teraz uzupełnić, że po zapoznaniu się z oryginałem po angielsku zaczęłam baaaardzo doceniać polskie tłumaczenie.

  • Yukari : 2018-06-20 12:55:37

    "W sumie to dziwne, że książka nie dostała znaczka „18+”." A istnieje książka którą ma pegi? To, że mangi mają to inna sprawa.

  • Skomentuj