Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Yatta.pl

Opowiadanie

Flame

Porządkując swoje sprawy...

Autor:Mai_chan
Serie:Slayers
Gatunki:Fantasy
Dodany:2005-07-04 23:52:49
Aktualizowany:2005-07-04 23:52:49


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Od śmierci Cedrika minęło już kilka dni. Lina leczyła niewyobrażalnego kaca powstałego po wielkim balu ku czci zwycięstwa. Jedyne o czym w tej chwili marzyła, to spokój, spokój, spokój... Jednak nie dane było jej tego zaznać. Trzaśnięcie drzwi oznajmiło przybycie kogoś. Była to Filia. Lina podniosła się z łóżka i spojrzała na smoczycę opartą o drzwi. Po policzkach dziewczyny płynęły łzy.

- Co się stało, Filia? - spytała zaniepokojona czarodziejka.

- Ja... To... Xellos. On... A zresztą, co ja ci będę tłumaczyć?! - warknęła smoczyca.

- Nie no, przepraszam... Chciałam tylko jakoś pomóc...

- Nie potrzebuję pomocy. Chcę tylko spokoju.

Filia padła na łóżko sąsiadujące z łóżkiem Liny (mieszkały w tej samej komnacie), nie siląc się nawet na zrzucenie butów. Lina zastanawiała się, czy coś powiedzieć. Filia wyraźnie miała jakiś problem, o którym mówić nie chciała. Ciągnięcie jej za język mogło jeszcze bardziej pogorszyć sytuację. Lina przez chwilę patrzyła na smoczycę. Widok był dość żałosny. Filia płakała cicho wciskając twarz w poduszkę. Na pościeli powoli tworzyły się mokre plamy. Lina pokonała ból głowy, wstała i podeszła do przyjaciółki. Chwyciła ją za ramię, jednak Filia odwróciła się gwałtownie i odepchnęła rękę czarodziejki.

- Odczep się Lina! Wybacz, ale mam kiepski humor. Najlepiej będzie jak mnie zostawisz samą.

- Jak chcesz Filia. Ale jakby co, to będę u Amy. Wypłacz się w spokoju.

Filia nie odpowiedziała. Ciche trzaśnięcie drzwi oznaczało, że Lina wyszła z komnaty. Filia pogrążyła się w smutnych myślach. A przede wszystkim bolesnych. Łzy znowu napłynęły jej do oczu. Wcisnęła twarz w poduszkę i rozszlochała się na dobre.

Xellos bawił się z Vaalem, zupełnie ignorując krzątającą się po komnacie Amelię. Polubił tego chłopaczka. Gdyby mógł nie odstępowałby go na krok. Zresztą Vaal też wydawał się zadowolony z obecności Mazoku. Widać było, że przez te kilka dni obaj bardzo się ze sobą zżyli. Amelia krążyła wokół Xellosa. Nie mogła pojąć, dlaczego demon siedzi akurat w jej gabinecie i to właśnie wtedy, kiedy zajmowała się porządkowaniem zaległych spraw. Przez ostatnie trzy miesiące nazbierało się tego trochę. Byłoby tego więcej, gdyby objęła już rządy w Seyruun. Ale nawet jako księżniczka miała mnóstwo rzeczy do zrobienia. Urzędowe papiery wymagające jej podpisu, zaproszenia do innych królestw, no i oczywiście przygotowane przez ministrów dokładne opisy aktualnej sytuacji państwa. Przez trzy miesiące wiele się wydarzyło, a Amelia jako następczyni tronu musiała wiedzieć to wszystko. W końcu zdenerwowała się.

- Xellosie, czy naprawdę musisz siedzieć akurat u mnie? Jestem strasznie zajęta!

- Lina ma kaca, więc lepiej jej nie drażnić. Gourry i Zel poszli na ryby, Filia zamknęła się w komnacie. Jirasa nie znoszę. A że jestem istotą bardzo towarzyską, nie mogę siedzieć w samotności. Dlatego też obrałem towarzystwo mojej ulubionej księżniczki. - Xellos uśmiechnął się, tak jak to tylko on potrafi. Amelia załamała się i opadła na fotel.

- Rozbrajasz mnie Xellosie. Naprawdę jestem zajęta. Chociaż gdybym mogła to pewnie rzuciłabym to wszystko w diabły. No cóż... Chyba mogę sobie pozwolić na trochę odpoczynku.

- Herbatki?

Zanim Amelia zdążyła przytaknąć, do gabinetu weszła Lina.

- Cześć Ama. Jak tam sprawy ogólne? O! Xellos. Właśnie! Xellos, coś ty zrobił Filii, że tak płacze!? Gadaj głupku, albo posmakujesz Fireball'a!!

- Ależ ja nic jej nie zrobiłem! Rozmawialiśmy tylko...

- Tak... Jasne... Jakbym cię nie znała. Wiem, że ty NIGDY nie mówisz całej prawdy. Gadaj!

- Kiedy ja naprawdę... Rozmawialiśmy normalnie, a ona nagle zbladła i powiedziała, że musi wracać do komnaty. Naprawdę nic nie zrobiłem!

- Zależy co rozumiesz przez "normalna rozmowa". No cóż, powiedzmy, że ci wierzę. A co u ciebie Ama? Bardzo ci ten tutaj przeszkadza. - Lina trzepnęła Xellosa po głowie.

- Bywało gorzej. Głównie bawi się z Vaalem.

- No dobra. Przyszłam się porelaksować, bo Filia wyrzuciła mnie z pokoju.

Zelgadis i Gourry siedzieli nad rzeką przepływającą przez pałacowe ogrody. No dobrze. Raczej nad rzeczką. Albo lepiej, strumyczkiem. Mimo to wciąż wierzyli, że uda im się złapać jakąś rybę. Przez długi czas siedzieli w milczeniu, wpatrując się w spławiki. Jednak gdy Gourry zaczął przysypiać, Zel odezwał się.

- Nie sądzisz, że dziewczyny ostatnio trochę dziwnie się zachowują?

- Hę? Dlaczego tak sądzisz?

- Filia cały czas wydaje się zamyślona i jakby smutna. Amelia zajmuje się wyłącznie sprawami państwa. Lina... No, Lina to nigdy nie była zbyt normalna. Ale i tak wszystkie nas zupełnie ignorują!

- No... Chyba... Czy ja wiem...

- Gourry, twoja głupota mnie zaskakuje. W ogóle to się nie popisałeś.

- Co? Dlaczego?

- Jak mogłeś pozwolić Linie się upić? Wiesz przecież, że jest wtedy nieobliczalna. Dobrze, że Ama ją wtedy powstrzymała.

Gourry'emu znowu stanęła przed oczami scena z wczorajszego balu. Pijana Lina była naprawdę straszna. Zwłaszcza wtedy, gdy zaczęła rzucać zaklęcia. Dopiero Amelia obezwładniła ją zaklęciem snu. Gourry zaśmiał na samo wspomnienie. Chwilę później pokładał się ze śmiechu, zupełnie ignorując przy tym Zela. Zelgadis próbował jakoś przywołać szermierza do porządku, jednak gdy nic nie skutkowało, wepchnął go do wody. Z dzikim okrzykiem Gourry pociągnął chimerę za sobą. W końcu przemoczeni do suchej nitki poczłapali do zamku, śmiejąc się jak norki.

W tym samym czasie Xellos, Amelia i Lina dopracowywali szczegóły pewnego tajemniczego planu. Pomysłodawcą był, o dziwo, Xellos. Lina bardzo zapaliła się do tego przedsięwzięcia.

- Dobra! Trzeba powiadomić jeszcze Zela i Gourry'ego i możemy zacząć nawet od jutra!

- To ja pogadam z tatą.

- Świetnie. To ja poszukam chłopaków. A ty Xellosie...

- Ja postaram się, żeby Filia o niczym się nie dowiedziała.

- Okej. Wszystko ustalone! Wszyscy wiedzą, co mają zrobić. W takim razie rozejść się!

Filia była coraz bardziej zaniepokojona. Dość długo gościli w zamku Seyruun, podejrzanie długo. Xellos odciągał ją z niektórych miejsc, a reszta często znikała na całe dnie w niewiadomym celu. Nie pojmowała tego wszystkiego. Cała ta sytuacja zaczęła się od tamtego dnia, kiedy popłakała się z powodu Xellosa. Nic nie rozumiała. Wszystko wyjaśniło się dokładnie trzy dni później. Lina zarządziła wypad na miasto z całą paczką. Filia próbowała wykręcić się bólem głowy. Ale Lina kategorycznie nakazała jej uczestnictwo w wyjściu. Szwendali się po Seyruun przez jakiś czas.

- Ja nie mogę! Ale zapasiste ciuchy! Wejdźmy, Lina! Błagam Lina! Proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę!!!

- Dobrze Filia. Wejdziemy tu.

Wizyta w sklepie zaowocowała kupnem ślicznej ciemnobrązowej bluzki i beżowej kamizelki dla Amelii, dżinsowej sukienki dla Filii, bluzy dla Liny i lizakiem dla Gourry'ego. Zadowolone dziewczyny wyszły ze sklepu, podziwiając nowe nabytki. Lina prowadziła w stronę następnego punktu wycieczki. Był to basen.

- Juhuuuuu!!! Ale tu fajnie!! - śmiała się Filia.

Smoczyca właśnie podtapiała Xellosa, co sprawiało jej olbrzymią satysfakcję. Gourry i Lina chlapali się z szalonym entuzjazmem. Zel i Amelia ganiali się po całym basenie. Kiedy w końcu wyszli, wszyscy byli wymęczeni, ale szczęśliwi. Takiej zabawy nie mieli od dawna. Potem poszli do teatru na jakiś wzruszający romans. Po wyjściu reakcje były różne. Gourry nic nie zrozumiał, Zelgadis i Xellos byli trochę znudzeni, a dziewczyny się popłakały.

- No... No jak tak można... Przecież oni się kochali!! - ryczała Amelia.

- A ten dupek nie zasługiwał na to wszystko!!

Filia zamiast skomentować, wyciągnęła haftowaną chusteczkę i wytarła nos. Kiedy w końcu dziewczyny się uspokoiły wszyscy ruszyli do ostatniego już punktu wycieczki. Zatrzymali się przed ślicznym, małym domkiem z ogródkiem. Filia trochę się zdziwiła, gdy Lina podeszła śmiało do drzwi. Czarodziejka kiwnęła na Gourry'ego. Szermierz wyciągnął z plecaka młotek, gwoździe i złotą tabliczkę. Filia była przerażona, gdy chłopak zaczął przybijać tabliczkę do drzwi. "Bogowie! Co oni znowu wymyślili! Przecież to jakiś obcy dom! A jeśli ktoś jest w środku? O rety!" Dopiero gdy szermierz skończył swoją pracę, zrozumiała, co tu się tak naprawdę działo. Jednak cały czas nie mogła w to uwierzyć. "Niby dlaczego? Jak? Dlaczego?"

Na tabliczce wygrawerowany był napis. Przeczytała raz. Przetarła oczy i przeczytała jeszcze raz. Nie było żadnych wątpliwości.

Na tabliczce napisane było: "Filia i Vaal ul Copt".

W oczach dziewczyny pojawiły się łzy szczęścia. Dopiero po chwili dotarł do niej okrzyk przyjaciół.

- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!!!

- S... Skąd?

- Xellos nam powiedział. - odpowiedziała Lina. - Amelia i Phil wyłożyli fundusze, a ja i chłopaki zajęliśmy się organizacją.

- Ja... Ja nie wiem co powiedzieć...

- Najlepiej powiedz, że jesteśmy wspaniali, cudowni, boscy, że nigdy nie miałaś takich przyjaciół, a najlepiej, to nic nie mów, tylko daj nam herbaty.

- Herbaty? To ja mam jakąś herbatę?

- Ależ jak najbardziej. Niech no sobie przypomnę... Druga i trzecia szafka od lewej?

- Co?

Filia nie czekając na odpowiedź weszła do domu. Domek miał trzy pokoje: salon, pokój dla Vaala i sypialnię dla Filii. Plus oczywiście kuchnię i łazienkę. Filia była zachwycona. Przyjaciele nie mogli lepiej trafić w jej gusta. W salonie stał okrągły stół i kilka ozdobnie rzeźbionych krzeseł, mała kanapa, regał z całkiem pokaźnym księgozbiorem i oczywiście półka z małym ceramicznym wazonikiem "na początek przyszłej kolekcji". Pokoik Vaala był dokładnie taki, jaki sobie wyobrażała. Jasne, drewniane meble, zabawki, ściany pomalowane na ciepły, brzoskwiniowy kolor. Kuchnia urządzona była w tonacji niebiesko-żółtej. A druga i trzecia szafka od lewej była wypełniona różnymi gatunkami herbat. W sypialni Filii pierwszą rzucającą się w oczy rzeczą było wspaniałe łóżko. Filia nie oparła się pokusie i rzuciła się na nie. Wtuliła twarz w pościel rozkoszując się chwilą. W końcu podniosła się i rozpłakała.

- No i czego ryczysz, głupia?

- Ze szczęścia, Lina. Ze szczęścia! To... To jest cudowne! Po prostu wspaniałe! Nigdy bym się nie spodziewała czegoś takiego. Po prostu nie mogę uwierzyć.

- To lepiej uwierz. Od dziś ten dom należy wyłącznie do ciebie i do Vaala. A Jiras...

- Wiem. Jiras od dawna chciał odejść. Może to i lepiej. On nie czuł się dobrze pracując ze mną. W końcu to pirotechnik. A nie żegnanie się jest w jego stylu. Ale cóż... Przeżyję. Wiecie, nawet zastanawiałam się, czy nie zamieszkać w Seyruun. - zaśmiała się Filia.

- Fi, tak w ogóle to ile ty masz lat? Wiem tylko, że dzisiaj są twoje urodziny, ale które to nie mam pojęcia. Znaczy, ja wiem, że kobiety się o wiek nie pyta, ale...

- W zasadzie mogę ci powiedzieć. Jestem młoda jak na Złotego Smoka. Mam tylko 514 lat. ^_^

- Aha... - załamała się Amelia.

- No ale dość już tego smęcenia! - krzyknęła Lina - Czas świętować! Zaraz przyjdzie Philionel z Vaalem i wtedy trzeba będzie być cicho. No chłopaki, w górę z jubilatką! 514 razy!

Wbrew przewidywaniom Liny impreza trwała do rana. Filia pochyliła się nad Vaalem i sprawdziła, czy chłopiec na pewno śpi. Spał. Filia usiadła w fotelu i przymknęła oczy. Wiedziała, że nigdy nie zapomni tego dnia. Po chwili zasnęła.


CDN.

Optymistyczne, prawda? W końcu ile można dręczyć tą biedną Filię?

Mai-chan.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.