Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Studio JG

Opowiadanie

Flame

Płomienie

Autor:Mai_chan
Gatunki:Fantasy
Dodany:2005-07-04 23:50:40
Aktualizowany:2005-07-04 23:50:40


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Amelia wpatrywała się w Cedrika wzrokiem pełnym skrajnej nienawiści, ale też strachu. Jej dłoń mimowolnie powędrowała do blizny na szyi.

- Robaki. - powiedział demon z kpiną w głosie.

- Co ty chrzanisz dupku?! - warknęła Lina.

- Nędzne robaki. Niby jak mielibyście mi przeszkodzić? Pojawiacie się w moim własnym domu i chcecie mnie zabić? To śmieszne! Jesteście żałosni! Które z was miałoby zagrozić? Beznadziejna czarodziejka? Szermierz-kretyn? A może ty Xellosie, stuknięty Mazoku? Albo ostatni Złoty Smok? Skamieniały głupek? A może ty... - spojrzał na Amelię - Moje ulubione jedzonko?

- Ty... TY CHOLERNY DUPKU!!!

Amelia nie zważając na nic rzuciła La - Tilt. Nie wywarło ono na Cedriku najmniejszego wrażenia. Księżniczka zaklęła paskudnie.

- Amelio, wyjątkowo nie skomentuję. - wtrąciła Lina. - Ale pilnuj języka na przyszłość.

- Jak może pokonać mnie ktoś, kogo krew piłem przez cały miesiąc? - zaśmiał się Flame. - Tym bardziej, że dzięki tej krwi posiadłem odporność na białą magię?

- Co? O czym ty bredzisz?

- Wiesz, po co mi była Tarcza Ognia? Oczywiście poza tym, żeby zdobyć Klucz Światów. Głównie po to, aby cię schwytać. Przez krótki czas stałem się odporny na białą magię. Dzięki temu złapałem ciebie, moja ty mała, naiwna księżniczko.

- Ale po co ci byłam potrzebna?! - krzyczała wściekła Ama. - Po co?

- Bo krew kapłanki Cephieda... Uodparnia na białą magię. NA STAŁE. Innymi słowy, nic nie możesz mi zrobić dziewczynko. Dobrze pamiętam smak twojej krwi... Naprawdę pyszna... Chętnie spróbuję jej jeszcze raz. Co ty na to?

- Przeklęty demon.

- Owszem, przeklęty! - zaśmiał się Cedrik. - Moja rasa wyrzekła się mnie, ludzie mnie nienawidzą, że o obecnej tu jedynej przedstawicielce Złotych Smoków nie wspomnę. Ale jeszcze mnie popamiętają! Ja jestem ogniem! Czarnym płomieniem, który przyniesie światu chaos!!

- Więc taki jest twój cel? - spytała Lina. - Chaos? Dość mało oryginalne.

- Chaos? Niedokładnie Lino Inverse. Chcę zając miejsce Shabranigdo.

- Zwariował. - stwierdził Xellos - Totalny świr. Chcesz zostać władcą ciemności tego wymiaru? Facet, totalnie ci odbiło!

- Może i tak. Nie zmienia to faktu, że niewiele mi brakuje do tego szczytnego tytułu. Ale wy stoicie mi na drodze. Dlatego muszę was zniszczyć. A ty Xellosie nie odzywaj się do mnie. Wkrótce cię zabiję.

Filia zacisnęła pięści. Chwilę później rzuciła jakieś potężne zaklęcie, którego nikt poza nią nie znał. Cedrik bez najmniejszego problemu uniknął go. Uśmiechnął się złośliwie.

- Filia ul Copt! Jak miło cię widzieć. Pamiętasz moje iluzje? Chcesz doświadczyć ich jeszcze raz? Nie wiem czy wiecie, ale jestem mistrzem iluzji. A może ty księżniczko? Chcesz? Proszę bardzo.

Cedrik wykonał nieznaczny ruch ręką. Amelię na chwilę zamurowało, jednak ułamek sekundy później zaczęła głośno i rozpaczliwie krzyczeć. Osunęła się na ziemię wykrzykując słowa, których nikt się nie spodziewał. "Mamo! Mamo!! Proszę, nie umieraj! Nie zostawiaj mnie!! Tato zrób coś, błagam! Jeśli my nic nie zrobimy, to mama umrze!! Mamo!! MAMO!!!!" Księżniczka rozpłakała się. Zupełnie nie reagowała na pytania swoich przyjaciół. Cedrik zaśmiał się szyderczo.

- Ona was nie usłyszy. Właśnie ponownie ogląda śmierć swojej matki. A nie było to miłe dla oka. Pamiętam to. Widziałem to przypadkiem. Było tam dużo krwi... - Cedrik oblizał usta ze smakiem.

- Ty dupku! Jak możesz sobie z tego żartować? Przecież ona nigdy do końca się z tego nie pozbierała! - krzyczała Lina.

- Mam to gdzieś. A ty Filio? Może ty też chcesz obejrzeć jakąś iluzję? Chcesz zobaczyć śmierć swojego "syna"? Chętnie stworzę taką iluzję, specjalnie dla ciebie.

- ODCHRZAŃ SIĘ OD MOJEGO VAALA!!!

- Ależ ja nic do niego nie mam! Ale dość tych pogaduszek. Pora umierać.

Amelia wciąż szlochała na podłodze. Filia rozpostarła barierę wokół nich. Fireball!! Cedrik bez najmniejszych trudności uniknął zaklęcia. Xellos teleportował się za Flame'a i próbował się go pozbyć, jednak ten jakby od niechcenia rzucił go na posadzkę. Gourry nie był w stanie nic zrobić. Jego miecz nie mógł przebić bariery. Lina błyskawicznie wyciągnęła z torby rolki.

- Zelgadisie! Osłaniaj mnie chwilę!

- Dobra!

Czarodziejka założyła rolki. Zdążyła już perfekcyjnie wytrenować jazdę i mogła być pewna, że się nie wywali w najmniej oczekiwanym momencie. Rolki dawały jej przewagę prędkości. Nagle czarodziejka poczuła ogromny ból. Bariera, którą osłaniał ją Zelgadis, zniknęła. Lina dopiero po chwili zrozumiała dlaczego. Zel był pod wpływem iluzji. Czarodziejka przełknęła ślinę. Widząc to, co wyprawiała chimera, była pewna, że wolałaby nie poznać szczegółów tej wizji. Błyskawicznie uniknęła jakiegoś zaklęcia, nawet nie zdążyła zauważyć jakiego.

- Ukatrupię dziada!!!

Pani Ciemności czterech światów! Przyzywam cię!

Obdarz mnie całą mocą, którą posiadasz!

Mieczu lodu, czarna nicości...

Wyrwij się z mocy niebios!

Stań się jednością z moją siłą,

Jednością z moim ciałem...

I kroczmy razem ścieżką destrukcji!

O mocy, która potrafisz zmiażdżyć dusze bogów!

LAGUNA BLADE!!!!

Lina rzuciła się na Flame'a ściskając w dłoniach wiązkę mrocznej energii. Wszystko wokół niej aż drżało od mocy przepełniającej pomieszczenie. Cedrik nieznacznym ruchem ręki rozpostarł wokół siebie barierę. Na twarzy Liny pojawiło się bezbrzeżne zdumienie. Ułamek sekundy później odepchnął czarodziejkę.

- J... Jak to możliwe?! - Zaklęcie przestało działać. - To zaklęcie czerpało moc z samej Złotej Pani Koszmarów!!! To jedno z najpotężniejszych zaklęć czarnej magii!!!

- No i co z tego? Ale mnie to nic nie zrobiło. I co? Masz coś jeszcze w zanadrzu?

Lina w myślach rozważała różne sytuacje. Znała jeszcze tylko jedno zaklęcie potężniejsze od Laguna Blade. Giga Slave. Nazwa ta napawała ją lękiem, odkąd poznała całą prawdę o tym zaklęciu. Podobnie jak Laguna Blade czerpało moc od Złotej Pani Koszmarów. Jednak było o wiele potężniejsze. Gdyby przestała je kontrolować cały świat zostałby zniszczony! Czarodziejka poczuła nagle niesamowity strach. Niezbyt wyraźnie usłyszała krzyk Filii będącej już pod wpływem iluzji. Cedrik był naprawdę potężny. Potężniejszy od wszystkich, z którymi wcześniej walczyła. A Linie skończyły się mocne karty. Wiele razy zaglądała śmierci w oczy. Jednak tylko raz czuła śmierć tak blisko: podczas walki z Fibritzo - panem zaświatów. On mógł zabić i przywrócić życie jednym ruchem ręki. Doskonale pamiętała jak Fibritzo po kolei zamordował wszystkich jej przyjaciół. Rzuciła wtedy zaklęcie Giga Slave. I straciła nad nim kontrole. Potem Xellos opowiadał jej, że Złota Pani Koszmarów zawładnęła jej ciałem i zgładziła Fibritzo. Lina przeżyła to tylko dzięki świeżo wskrzeszonemu Gourry'emu. Wtedy sądziła, że bliżej śmierci być nie można. Teraz była równie blisko, jeśli nie bliżej zagłady. Cedrik musiał spostrzec strach w jej oczach, bo zaśmiał się szyderczo.

- No i co Lino Inverse? Poddajesz się? Masz jeszcze jakieś zaklęcia w zanadrzu? Wygląda na to, że dziewczynka ma dosyć. Nic dziwnego! Wszystko musi ugiąć się przed Czarnym Ogniem!!

- Nie.

Cichy, słaby głos należał do Amelii. Dziewczyna otarła łzy wierzchem dłoni.

- Jesteś kłamcą Cedriku. To wszystko... To wszystko jest tylko iluzją! Jesteś Czarnym Ogniem, zgoda! Ale ty nie siejesz chaosu. Ty zmieniasz rzeczywistość!

- O czym ty mówisz, Amelio?

- Lina... Czujesz ból. Tylko że wcale nie jesteś ranna. Otwórzcie oczy! To wszystko kłamstwo!

Filia nadal była pod wpływem iluzji. Dopiero gdy Xellos trzepnął ją po głowie powróciła do rzeczywistości. Albo raczej do innej wizji, jak twierdziła Amelia. Lina próbowała zrozumieć słowa Amy, ale nie potrafiła pojąć tego wszystkiego.

- Wszystko co tu się stało jest tylko iluzją. Podporządkowałeś sobie nawet część naszych myśli...

- Kłamiesz! Łżesz jak pies! - wrzeszczał Flame. - Jestem najpotężniejszy na świecie! Jestem Czarnym Ogniem!

- W rzeczywistości żadne z nas nie jest ranne. Lina nie ma rolek na nogach i nie rzucała Laguna Blade. To ty nam to wmówiłeś. Podobnie oszukałeś mojego ojca. Tak naprawdę nigdy nie opuściłeś tej willi. Wystarczyło wywołać iluzję opuszczonego budynku. Jesteś mistrzem iluzji, ale nie zmienia to faktu, że jesteś słaby. To już Dion jest potężniejszy od ciebie.

- KŁAMIESZ!!! ZAMILKNIJ!!!

Cedrik rzucił zaklęcie Digger Bolt w stronę Amelii. Zelgadis krzyknął przestraszony, gdy piorun dosięgnął młodej kapłanki. Ta jednak zdawała się zupełnie nie zważać na otaczające ją wyładowania elektryczne. Gdy po dłuższej chwili zaklęcie przestało działać, na ciele Amy nie było nawet śladu rany. Dziewczyna stała twardo na ziemi i patrzyła w milczeniu na coraz bardziej zaniepokojonego Cedrika. Kapłanka uśmiechnęła się pod nosem.

- Tego zaklęcia też nie potrafisz rzucić? Oto macie dowód. Przejrzyjcie na oczy. Wyrwijcie się z iluzji.

Gourry jako pierwszy otrząsnął się. Zauważył, że nie ma na ciele żadnej, nawet najmniejszej rany, mimo, że jeszcze przed chwilą był pewien, że zaraz wykrwawi się na śmierć. Po nim z iluzji wyrwała się Filia, potem Xellos i Lina. Również Zelgadis ocknął się.

- Stało się. Iluzja przestała działać. Już nie masz nad nami władzy.

- Nie! Nie!! Przecież ja... Jestem Czarnym Ogniem! Czarnym Ogniem, który przynosi światu chaos!!

- Tak. Jesteś Czarnym Ogniem. Ale... Przebudziłeś też Ogień, który ma cię zniszczyć. - stwierdziła spokojnie Ama.

- Dobra! - krzyknęła Lina. - Dość tego gadania! Stań do walki Cedriku Flame! Pora umierać.

Cedrik wyglądał na załamanego. Jednak po chwili wyraźnie się ożywił. Rzucił jakieś zaklęcie, jednak nie pomogło mu to w żaden sposób. Zelgadis zneutralizował je. Nagle Flame zaczął zachowywać się dość dziwnie. Wyglądało to jak jakieś zaklęcie czarnej magii lub szamanizmu ognia. Jednak Lina zupełnie nie mogła go skojarzyć, a magię ognia znała doskonale. Dopiero po dłuższej chwili zrozumiała, co się dzieje. Flame wykorzystywał całą swoją moc. W jego dłoniach pojawił się Czarny Ogień. Jego przechwałki okazały się nie do końca przesadzone. Dobrze wykorzystany magiczny płomień mógł im zagrozić. Nagle Lina poczuła czyjś dotyk na swoim ramieniu. Była to Amelia. Kapłanka powiedziała cicho tylko dwa słowa, jednak Lina od razu zrozumiała ich sens.

- Przebudź Ogień.

Czarodziejka skoncentrowała się. Wyciągnęła przed siebie dłoń. Kątem oka zauważyła, że Filia i Amelia robią to samo. Poczuła gorąco. Moc wręcz buzowała w niej, wypełniała ją i dawała niesamowite wrażenie siły. Chwilę później cała ta energia skupiła się w jej dłoni. Pojawił się płomień. Krwistoczerwony płomień. Nad dłonią Filii unosił się drobny złoty płomyk, a u Amelii ogień był biały.

- Cóż za ironia, nieprawdaż? - stwierdziła Filia. - Sam przebudziłeś ogień, który może cię zabić.

- Krwawy Ogień, który rozpala serce w czasie walki. Złoty Ogień, który rozpala się dzięki miłości matki. Biały Ogień, który oczyszcza. Ogień Cephieda, który budzi się w jego kapłankach. Nadszedł czas twojej śmierci, Cedriku Flame. Czarny Ogniu, który tworzysz iluzje.

Zelgadis, Gourry i Xellos mogli się tylko przyglądać. Jednak po chwili i oni poczuli gorąco. Rozpaliła się w nich iskra. Jeszcze nie ogień, ale ta iskra wystarczyła by zrozumieć cały sens tego wydarzenia. Zrozumieli podniosłości tej chwili. Bo Amelia poznała tajemnicę Ogni dzięki Cephiedowi. W chwili gdy była pogrążona w iluzji bóstwo przekazało jej prawdziwą wizję. I dzięki temu mogła ocalić ich wszystkich i odkryć słaby punkt Cedrika. W oczach Cedrika widać było strach. W końcu załamał się. Zaczął krzyczeć i odrzucił swoją ostatnią kartę. Kula Czarnego Ognia poleciała w stronę Zelgadisa. Amelia z lękiem w oczach jedną ręką rozpostarła barierę wokół Zela. Czarny Ogień wygasł.

- Zakończmy to. - powiedziała cicho Lina.

Ogniste kule poleciały w stronę Cedrika. Ogień ogarnął jego ciało. Krzyk niósł się na wielki obszar wokół willi. Cedrik spojrzał na Amelię wzrokiem pełnym nienawiści. Wyszeptał jakieś niezrozumiałe słowa, których nikt nie dosłyszał. Z wyjątkiem Amy. Ta zmarszczyła lekko brwi, jednak nic nie odpowiedziała.

Chwilę później Cedrik Flame umarł.

Willa Cedrika płonęła długo. Lina wpatrywała się w milczeniu w ten obraz. Czerwona poświata oświetlała jej twarz. Cały czas czuła to niezwykłe gorąco Ognia. Próbowała pojąć rozumem to, co się tu wydarzyło, ale nie była pewna, czy zdoła. Wszystko to było tak skomplikowane... Czarodziejka spojrzała na Amelię. Kapłanka wydawała się lekko zamroczona. Jej dłoń cały czas dotykała blizny na szyi. Przez chwilę zastanawiała się nad sensem słów, które Cedrik wypowiedział tuż przed śmiercią. Ale szybko odrzuciła tą myśl. Ama odwróciła się i spojrzała na wszystkich swoich przyjaciół. Tak bardzo jej pomogli. Gdyby nie oni nigdy nie odniosłaby zwycięstwa. Każde wydarzenie, każde ich słowo powoli doprowadzało do celu. Poczuła radość. Bezbrzeżną radość. Jakiś impuls kazał jej zrobić to, czego nie miała okazji zrobić od ponad roku. Wyciągnęła rękę i ustawiła palce w charakterystyczny znak "V".

- Victory!!!


Jej!! Jej!! Udało mi się! Doszłam do śmierci Cedrika!! Ale nie bójcie się, kimkolwiek jesteście, to jeszcze nie koniec ^_^. Jest to dla mnie koniec jakiegoś etapu, dlatego właśnie teraz chcę się wtrącić i podziękować tym wszystkim istotom ludzkim, dzięki którym powstała ta historia. Więc:

Przede wszystkim dziękuję mojej chorej podświadomości, za te wszystkie zakręcone sny, które dają mi inspirację do różnych opowiadań. Dziękuję za sen o Amelii porwanej przez Cedrika i za to, że go nie zapomniałam.

Po drugie, dziękuję mojej najkochańszej mamince, za to, że czyta te moje wypociny i użycza mi laptopa.

Po trzecie, dziękuję mojej wspaniałej przyjaciółce za to, że wysłuchuje mnie od czasu do czasu i jest dla mnie niewyczerpanym źródłem inspiracji. Tak, tak, to o tobie mowa Króliczku.

Po czwarte, dziękuję wszystkim tym, którym powinnam podziękować, ale o nich zapomniałam, lub po prostu nie zdaję sobię sprawy, jak są dla mnie ważni. Dziękuję!! Jesteście wspaniali!! Boże, moja pierwsza historia, z której jestem naprawdę zadowolona doszła do przełomowego momentu!! Ach, jak ja jestem szczęśliwa. Spaaać.... Chr...

Authorka.

A teraz dodam jeszcze jedno słowo, na które tak długo czekaliście...

CDN!!!!!

A co, myśleliście, że koniec? Nie, jeszcze trzeba coś załatwić. Myślę, że zmieszczę się w jeszcze trzynastu rozdziałach. ^_^

Mai-chan.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.