Opowiadanie
Flame
Problem ze smokiem
Autor: | Mai_chan |
---|---|
Serie: | Slayers |
Gatunki: | Fantasy |
Dodany: | 2005-07-04 23:40:20 |
Aktualizowany: | 2005-07-04 23:40:20 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
Trzy razy zaczynałam ten rozdział. To jest wersja ostateczna i jedyna właściwa. Miłego czytania.
Rozdział 3
Problem ze smokiem
Gourry wpatrywał się w niebo i rozmyślał o najdziwniejszych rzeczach. Był głodny. Lina zaproponowała pewien skrót do Seyruun, jednak okazał się on tylko wizją w głowie czarodziejki. Od dwóch dni błądzili po lasach i bezdrożach. W ciągu dwóch lat podróżowania z Liną, Gourry nauczył się, że głodna Lina jest niesamowicie niebezpieczna i lepiej zejść jej z oczu. Na wpół nieprzytomny z głodu szermierz zauważył na niebie jakąś dziwną, złotą plamkę. Przetarł oczy, ale to "coś" nie znikło. Co więcej powiększyło się. Zapomniawszy o ostrożności Gourry zawołał Linę. Czarodziejka przestała wyżywać się na Zelgadisie i podeszła. Złoty obiekt zdawał się zbliżać. Lina wykazała się zdrowym rozsądkiem i błyskawicznie podjęła decyzję.
- Wiejemy!!
Kilka chwil później na polanie, na której przed chwilą stali pojawił się Złoty Smok. "Skądś znam tego smoka..." - pomyślała Lina. Rozejrzawszy się po okolicy, stworzenie zaczęło się przemieniać. Wielka, skrzydlata istota o szczerozłotej skórze stała się wysoką, długowłosą kobietą ubraną w biało-niebieską suknię. Już zanim smoczyca przemieniła się do końca, Lina wiedziała, skąd ją zna.
- Filia!! FIIILIAAA!!! Tu jesteśmy!! - krzyknęła czarodziejka wychodząc zza drzewa.
Kobieta odwróciła się w jej stronę i uśmiechnęła słabo. Poczym zemdlała.
Pierwszą rzeczą, którą ujrzała Filia po przebudzeniu była twarz Zelgadisa. Wywołało to na niej piorunujące wrażenie. Krzyk przepłoszył ptaki siedzące w koronach drzew, a chimera nie uniknęła niesamowicie silnego ciosu. Może i Filia wyglądała na słabą kobietkę, ale bez wątpienia była smokiem. Niewielu było takich, którzy mogliby się z nią mierzyć. Tym dziwniejsze było to, że teraz patrzyła na dawnego przyjaciela ze strachem w oczach. Lina pomogła jej wstać i spytała, co się stało?
- Ja... Nie wiem. To ty Lina? Czy to znowu iluzja? Iluzja, tak?! - w jednej chwili Filia stała się agresywna. - Co chcecie mi teraz odebrać, hę? No już, dobij mnie!
- Filia, uspokój się. To przecież my! - Amelia próbowała załagodzić sytuację.
- A jaki masz dowód, co? Znowu będziecie mi grzebać w pamięci? Ale spróbujcie tylko! Już ja wam pokażę, co to znaczy zadzierać ze mną: Filią ul Copt, ostatnią z rasy Złotych Smoków!!! A... A... A-PSIIIK!!!
Filia znowu upadła. Gourry podniósł ją i postawił na nogach. Smoczyca uspokoiła się.
- Naprawdę jesteście moimi przyjaciółmi? Ja... nie czuję w was zła.
- Tak Filia, to my. Lepiej powiedz co ci się stało? - spytała zaniepokojona Lina. Filia spojrzała zdecydowanym wzrokiem na czarodziejkę.
- Nie powiem.
Amelia chciała coś powiedzieć, ale ją zatkało. Nie tylko ją.
- C... co? - wystękał Zelgadis. Filia skrzyżowała ręce na piersiach i spojrzała na niego buntowniczo.
- Nie powiem. Mam dosyć wyjawiania wszystkim moich wspomnień, myśli i tajemnic! Nie powiem i tyle. Przynajmniej nie dzisiaj. A... A... A-PSIIIK!!! - Filia znowu kichnęła potężnie.
- Jarre, jarre. Amelio rozpal ognisko, dobra? - wtrącił Gourry - Nigdy nie widziałem przeziębionego smoka, ale może to być niebezpieczne. Poza tym Filia zawsze była nieobliczalna.
- Coś ty powiedział?! Czekaj tylko, już ja ci pokażę!!!
Minęło kilka dni. Grupa zdołała wrócić na właściwą drogę i dotrzeć do małego miasta. Ciepła strawa i wygodne łóżka od razu poprawiły im humory. Zelgadis patrzył w gwiazdy. Filia wciąż nie chciała nic wyjaśnić, a Lina jak zwykle nie chciała dzielić się swoimi spostrzeżeniami. Cała sytuacja powoli zaczynała go przerastać. Mężczyzna spojrzał na Amelię w spokoju cerującą jego maskę. Podczas przedzierania się przez chaszcze podarł ją, a nie lubił przebywać wśród ludzi z odsłoniętą twarzą. Jego wygląd wzbudzał sensację. Przynajmniej on tak to odbierał.
- Amelio, skończyłaś już?
- Nadal uważam, że to bez sensu. Ktoś, kto choć raz widział człowieka-rybę naprawdę nie będzie się przejmował chimerą. A człowieka-rybę nietrudno zobaczyć. Kręcą się tacy wszędzie. A poza tym naprawdę ładnie wyglądasz.
- Nie odpowiedziałaś na moje pytanie.
- Tak. Skończyłam.
- Pięknie dziękuję księżniczko. - Zelgadis wykonał parodię dworskiego ukłonu. Dziewczyna roześmiała się głośno.
- Mógłbyś przestać żartować. Tutaj nie jestem księżniczką. Jestem po prostu Amelią. Księżniczką będę dopiero w Seyruun.
- Tak jest! Ałaj! - Lina trzepnęła Zelgadisa po głowie.
- Mówiła ci, żebyś przestał z niej żartować. Masz nauczkę. A tak z innej beczułki, widzieliście Filię?
- A po co ci ona?
- Gwiazdy są jakieś dziwne. Filia powinna się na tym znać, a ja... Powiedzcie, że mam manię, ale wydaje mi się, że coś tu nie gra.
- Czyżbym słyszała swoje imię? - Smoczyca nagle pojawiła się w pokoju.
- Teleportacja?
- Aha. Dawno tego nie robiłam. Wypada poćwiczyć, nie? Inaczej można wyjść z wprawy.
- No dobrze, ale gdzieś ty była?
- Na dachu. Lubię czuć nocny wiatr na twarzy.
- Romantyczka się znalazła. - zaśmiała się Lina. - Widziałaś coś niepokojącego w gwiazdach?
- Szczerze mówiąc nie zdążyłam przyjrzeć się zbyt uważnie, bo usłyszałam jak mnie szukałaś.
- No to spójrz.
Filia spojrzała. I zaklęła niczym szewc. Amelia zaczerwieniła się. Filia nie przestała kląć.
- Filia?
- Hm?
- Pierwsze pytanie: coś ty tam zobaczyła? Drugie pytanie: Gdzie nauczyłaś się tak bluzgać?
- Rozbrajasz mnie Zelgadisie. Zobaczyłam coś, co oznacza, że demon, który notorycznie mi przeszkadzał przez ostatni kwartał, znowu knuje coś niedobrego! Zarąbię dupka! A kląć nauczyła mnie moja mentorka ze świątyni Króla Ognistego Smoka.
- Uwielbiam takie kapłanki... - wymamrotał Zelgadis. - Po prostu nie wiadomo, czy służą bogom, czy demonom. - Filia nie usłyszała go. Nadal wykrzykiwała obelgi pod adresem Mazoku, o którym mówiła wcześniej.
- Po prostu zabiję skubańca! Ten parszywy Flame!!!
- CO?!!! - Amelia poderwała z fotela, a z kolan spadła jej dopiero co zacerowana maska. - Znasz Flame'a!! Cedrika Flame'a!!!!
- Czy znam? Pewnie, że znam!! Zaraz, zaraz... Czy ty chcesz mi wmówić, że ty też go znasz?
- Spójrz. - głos Amelii stał się zimny, gdy pokazywała kapłance bliznę na szyi. - Ten Mazoku ukradł mi jeden miesiąc życia. To przez niego mam tę bliznę. To przez niego budzę się w nocy z krzykiem! To wszystko przez niego!! - głos dziewczyny załamał się, a w jej oczach pojawiły się łzy. - To przez niego... - Amelia opadła na fotel. Momentalnie skuliła się i zaszlochała cicho.
- Nie wiedziałam... - wystękała Filia. - Dlaczego nic mi nie powiedzieliście? - zwróciła się do Liny i Zelgadisa.
- Nie było okazji. Poza tym... - Lina ściszyła głos - nie chcieliśmy mówić o tym przy niej...
- O rety... Amelio, ja... Ja nie chciałam cię zranić...
- To nie twoja wina. - dziewczyna podniosła głowę. Po jej policzkach ciągle płynęły łzy. - To wina Cedrika Flame. A teraz mam dwa powody, by się zemścić: za siebie i za ciebie, Filia. Ale najpierw musisz nam powiedzieć co Cedrik ma wspólnego z tobą.
Do pokoju wszedł Gourry razem z właścicielem gospody. Nieco speszony gruby mężczyzna odezwał się cicho.
- Przepraszam, ale... Straż miejska ma pretensje... Bo na dachu... No... Pani siedziała na dachu i...
- Słuchaj stary! - powiedziała Filia w miarę spokojnie. - Nie wiem, czy zauważyłeś, ale rozmawiamy tu na dość poważne tematy. Właśnie zastanawiamy się, jak dobrać się do skóry cholernie potężnemu Mazoku, który mnie doprowadził na skraj szaleństwa, a księżniczkę Seyruun więził przez miesiąc, katując ją na różne możliwe sposoby. Jeśli stwierdzę, że pobyt na świeżym powietrzu może nam pomóc coś wymyślić, to cała piątka będzie siedzieć na dachu! Jak sądzę, jako właściciel gospody miewałeś gorsze problemy i jakoś sobie z nimi radziłeś! Więc znajdź jeden ze swoich świetnych sposobów i daj nam spokój!! A my idziemy na dach.
CDN.
Hłe hłe, Filia pokazała pazurki, co? Jak to ze smokami bywa, Filia jeszcze parę razy pokaże co potrafi.
Mai-chan.
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.