Anonimie, chyba mówisz o nowym Kawaii.
(cienkie, kolorowa, śliska okładeczka, dużo obrazków, mało tekstu).
Stare swoje grzechy też miało (fanbojstwo), ale stanowi piękną pamiątkę po czasach, kiedy manga i anime dopiero zaczynały swój żywot w naszym kraju.
Do tej pory lubię poprzeglądać tamte pisma. Mają czar lat, które już nie wrócą.
Mangazyn był świetny - nie idealny, ale swoje też zrobił. Pismo z wielkimi perspektywami, któremu nie wyszło.
Yuri artykuły i te o nieco bardziej alternatywnych mangach nadal z sympatią wspominam :)
Anonimie, chyba mówisz o nowym Kawaii.
(cienkie, kolorowa, śliska okładeczka, dużo obrazków, mało tekstu).
Stare swoje grzechy też miało (fanbojstwo), ale stanowi piękną pamiątkę po czasach, kiedy manga i anime dopiero zaczynały swój żywot w naszym kraju.
Do tej pory lubię poprzeglądać tamte pisma. Mają czar lat, które już nie wrócą.
Mangazyn był świetny - nie idealny, ale swoje też zrobił. Pismo z wielkimi perspektywami, któremu nie wyszło.
Yuri artykuły i te o nieco bardziej alternatywnych mangach nadal z sympatią wspominam :)