Komentarze
Genji w BUW-ie
- ... : Silvera : 2008-10-29 23:01:51
- ... : Silvera : 2008-10-29 23:05:15
- Re: ... : Pottero : 2008-10-30 08:29:59
- RE: Re: ... : IKa : 2008-10-30 15:16:09
- [bez tytułu] : usagi01 : 2008-11-12 11:03:48
- Re: : Pottero : 2008-11-14 17:50:03
...
1. Studenci PJWSTK nie mieli obowiązku przyjścia. W poniedziałek i wtorek normalnie odbywały się zajęcia, dopiero środa i czwartek były dniami wolnymi od zajęć - można było przyjść, albo nie był to żaden przymus. Ja przyszłam :3
2. profesor Igę Rutkowską - Pani Iga nie jest profesorem, tylko magistrem.
3. Jeśli chodzi o modelkę, która zakładała te szaty - szczerze jej współczułam, zwłaszcza że na sali było dosyć ciepło. Widać było jej radość dopiero jak się pozbyto za jednym zamachem wszystkich warstw... Nie dziwię się.
4. Uczestnicząc w ceremonii żałowałem, że nie usiadłem na wygodnej ławce - A ja wręcz przeciwnie: dumna byłam że wytrzymałam, aczkolwiek potrzebowałam potem czasu na rozprostowanie nóg. A sama herbata przepyszna, ciastka też mi smakowały (choć wiele osób narzekało, że były fuj). A że byłam w ostatniej grupie, to żadnego pośpiechu nie odczułam.
Ogólne wrażenia - podobało mi się :3 Jak za rok będą kolejne dni japońskie, to pewnie też się na nich pojawię.
...
- oczywiście miałam na myśli "na którą zakładano te szaty"... Przepraszam, zdziebko zmęczona jestem ^^"
Re: ...
1. Studenci PJWSTK nie mieli obowiązku przyjścia. W poniedziałek i wtorek normalnie odbywały się zajęcia, dopiero środa i czwartek były dniami wolnymi od zajęć - można było przyjść, albo nie był to żaden przymus. Ja przyszłam :3
Nie mieli obowiązku przyjścia, nie licząc czwartku, ale w pozostałe trzy dni byli zwalniani z niektórych zajęć i musieli stawić się w BUW-ie, jeśli nie chcieli otrzymać nieobecności. Mogli też nie przyjść na zajęcia, ale też musieli być w BUW-ie i się pokazać jakiemuś wykładowcy z PJWSTK :).
Z rozmów ze studentami UW wynika, że oni również na części wykładów musieli być, musieli nawet listę obecności podpisywać.
Co do Igi Rutkowskiej, to rzeczywiście babola machnąłem, byłem przekonany, że w programie była wymieniona jako profesor.
RE: Re: ...
Skorygowano.
Moderacja
Jeśli chodzi o listę chętnych do wzięcia udziału w sado, a nie chado, to było tak:
w piątek przypadkiem dowiedziałam się, że ja mam się tym zająć. W poniedziałek puściłam wiadomość po ludziach, że zbieram chętnych w czwartek. W między czasie (pomiędzy poniedziałkiem a czwartkiem) wszystkim chętnym powtarzałam, że zapisy dopiero w czwartek robię. w czwartek z przyczyn osobistych nie było mnie od samego rana, zjawiłam się dopiero przed koncertem i od razu zaczęłam wpisywać ludzi. A przede wszystkim spotkania herbaciane polegają na tym, że gospodarz cieszy się tym bardziej im wicej ma gości i wszystkich przyjmie. Lista była w celach orientacyjnych - ile osób chętnych.
Re:
Sadō, chadō – z wykładów wynika, że to to samo, wykładowcy używają tych form naprzemiennie, podobnie zresztą było podczas obchodów. Na potrzeby sprawozdania przyjąłem zasadę, że będę stosował się do zapisu używanego w programie. A te, jak zorientowałem się po wysłaniu tekstu, są różne – w tym, który mam (pobrany z Internetu), jest sadō, inni zaś w drukowanych mają chadō...
Co do listy, podaję, jak wyglądało to z perspektywy uczestnika – panowało małe zdezorientowanie, pani Kordzińska-Nawrocka mówiła co innego, pani Pałasz-Rutkowska co innego, a ci, którzy w obchodach uczestniczyli jako słuchacze, mieli jeszcze swoje wersje, przez co właściwie wiele osób do ostatniej chwili nie wiedziało, jak to ma się odbyć. Ale mimo wszystko ostatecznie udało się bez problemów poprowadzić ceremonię, więc problem z listą to tylko sprawa drugorzędna.