Komentarze
W poszukiwaniu tego, co utracone
Echa przeszłości: Sylphiel Nels Rada i Gourry Gabriev
- Osobista opinia : OIS 5.3. : 2012-08-05 01:40:21
- [bez tytułu] : Ariel-chan : 2012-08-05 01:55:24
- Do Ariel : Guenh : 2012-08-05 12:20:46
- Trzy słowa na koniec : OIS 5.3. : 2012-08-05 18:51:35
- [bez tytułu] : Rinsey : 2012-08-09 00:44:46
- I zrobiło się... : erravi : 2013-12-03 03:11:05
- [bez tytułu] : Rinsey : 2013-12-03 21:28:23
Osobista opinia
Szanowna Pani Rinsey
Chcę zaznaczyć na wstępie, że nie jestem pisarzem ani znawcą literatury, a czytam tylko dla przyjemności, nie licząc oczywiście pozycji fachowych. Z moja opinią można nie liczyć się wcale, zwłaszcza, że na strony Tanuki trafiłem przez przypadek. Reprezentuję takie „vox populi”, choć raczej jeden „vox”, bo o odczuciach „populi” nie mam pojęcia.
Na własny użytek ukłułem sobie hierarchię ocen, klasyfikującą poznane dzieła.
Pierwsze to takie, które czytam na raty. Bez bólu się od nich odrywam, by powrócić kiedy nie mam nic lepszego do roboty. Do drugich wracam, gdy tylko znajdę chwilę wolnego czasu. Trzeci gatunek zawiera opowiadania, wciągające mnie całkowicie i bywa, że tkwię przy nich do białego świtu, a czasami jeszcze dłużej. No i czwarta kategoria. Gdy skończę czytać, zaczynam od początku. Są jeszcze opowiadania poza gatunkowe, ale o nich nie warto wspominać.
O przynależności decydują oczywiście uczucia, które autor zaklął w słowach swojego dzieła, a które wywołują u czytelnika (znaczy się u mnie) konkretne doznania. Takie podejście powoduje, że nie przywiązuję większej wagi do warsztatu lecz daję się porwać akcji. Talent, jak powiadają, to tylko 1% sukcesu, lecz nie da się go niczym zastąpić. Styl można, a nawet trzeba doskonalić przez całe twórcze życie.
Czasami lubiłem przyglądać się tańczącym parom na parkiecie. Ciało jednego tancerza wysyłało przekaz: „patrzcie jak ja wspaniale tańczę z tą dziewczyną”. Drugi robił prawie to samo, lecz sygnał brzmiał: „patrzcie z jaką wspaniałą dziewczyną tańczę”. Analogia do twórców i ich twórczości wydaje się być oczywista. Wolę te drugie dzieła. Są lżejsze i bardziej bezpośrednie.
Wyobrażam sobie, że autor pisząc opowiadanie utożsamia się z głównym bohaterem, nawet jeżeli ta postać nie występuje w pierwszej osobie i spodziewa się takiej samej reakcji u czytelnika. Ze mną to nie do końca zadziałało. Może przyczyną była różnica płci, a może imię, które mi nic nie mówi. Skąd biorą się te imiona? Japońskie czy jakie? Np. taki Xel.., Xelle.. (cholera, gdyby nie to, że nie można kopiować wcisnąłbym Ctrl C, Ctrl V i miałbym spokój). Jak je wymawiać gdym chciał się z kimś podzielić wrażeniami? Znam taką jedną Zośkę. Wykapana Lina, tylko czarować nie umie (chociaż nie do końca). Ją sobie wyobrażałem, że walczy z przeciwnościami, i tak też w duchu ochrzciłem główną bohaterkę.
Lubie, kiedy odnoszę wrażenie, że autor dobrze się bawi budując swój świat i osadzając w nim akcję, że pisanie sprawia mu przyjemność. Zdaję sobie sprawę, jak duży to wysiłek, ale też i satysfakcja musi być ogromna gdy dzieło zostanie dokonane, choć w głowie być może pojawia się pustka na pewien czas.
Pewnie jest w tym brak logiki ale, wydaje mi się, że wartkość akcji nie zawsze musi przekładać się na dynamikę opowiadania. Zawężenie czasu i miejsca do zbyt małego przedziału może spowodować, ze zabraknie przestrzeni dla ważnych, przełomowych wydarzeń. Choć dla tych drobnych, najbardziej ekscytujących na pewno wystarczy. Ale przecież chcemy mieć pełnię doznań.
Moja opinia prawdopodobnie nie jest zbyt jednoznaczna, ale czy mam prawo wygłaszać osądy, do których brak mi podstaw? Ufam, że ktoś przeczyta tą pożal się Boże „recenzję” zanim ujrzą ją oczy autora. Nim dociągnie do końca zapewne wciśnie Delete.
I bardzo dobrze.
Dziękuję mu za to.
PS
Jest już dobrze po północy. Jutro będę chodził nie wyspany, ale musiałem dotrwać do końca tej serii, za co obarczam winą autora. I na dodatek jeszcze piszę te bzdury. Powstanie być może następna kategoria dzieł, po przeczytaniu których odczuwam niepohamowaną potrzebę podzielenia się natychmiast wrażeniami. Tylko gdzie ją umieścić?
OIS 5.3.
Proszę sobie sprawdzić u jakiejś cioci Wikipedii, co to takiego jest "fanfik", a także "Slayersi" =-=' Znaczy się, manga/anime o tytule "Slayers". To wtedy się Pan dowie, skąd się wzięły te "dziwne" imiona i że wcale nie są japońskie, mimo że pochodzą z japońskiego tworu.
(Przepraszam, nie mogłam się powstrzymać... =o= xD)
Do Ariel
Ariel, nie było potrzeby stosować takiej złośliwości, nie każdy jest fanem anime i nie w sposób od kogokolwiek wymagać wiedzy na ten temat. Poza tym, autor komentarza nie miał chyba na myśli niczego złego, pisząc o swoich wątpliwościach odnośnie wymawiania imienia Xellos, hm?
Trzy słowa na koniec
Rozumiem, że ciocia W jest krewną wujka G, ale z propozycji nie skorzystam. Popsuł bym sobie przyjemność czytania, spoglądając na dzieło przez pryzmat czystości gatunku. Jestem fanem, każdej dobrej literatury bez względu na jej rodzaj. Trendy artystyczne pojawiają się i znikają, a prawdziwe dzieła trwają wieczne.
Co do imion, jak mniemam, są takie a nie inne, aby czara mistycyzmu dopełniła się. Przyjmuję do wiadomości zasadę, ale z akceptacją będzie gorzej. Chociaż kto wie, może kiedyś gdy zobaczę Zośkę, pomyślę sobie; „ale ta Lina ładnie dzisiaj wygląda”.
Wypowiedź Ariel-chan w najmniejszym stopniu nie uraziła mnie i nie dopatrzyłem się w niej złośliwości. Nie czuję się też słabą istotą, która wymaga ochrony, lecz mimo wszystko, za wstawiennictwo Guenh dziękuję.
Dawno temu Adaś wyraził pragnienie, aby jego książki trafiły pod strzechy. I chyba nie miał na myśli, że będzie pisał szyfrem zrozumiałym tylko dla tych, którzy posiądą tajemną wiedzę.
Przesłanie zawarte w wypowiedziach obu szanownych interlokutorów jest dla mnie jasne. Nie życzycie sobie, aby ktoś spoza kręgu jaśnie oświeconych, głęboko wtajemniczonych wypowiadał się na temat waszej twórczości. Gdyby było inaczej, napisalibyście jak Wy czujecie zagadnienie i dlaczego uważacie, że tak musi być, a nie odsyłali do jakiś materiałów źródłowych. Mam nadzieję, że stosujecie narzucone przez gatunek kanony ponieważ utożsamiacie się z nimi. Czasami warto pochylić się nad maluczkim, bo i od niego można się czegoś nauczyć. Szanuję waszą odrębność, ale jej nie rozumiem. Separacja jest prostą i szybką drogą do samounicestwienia.
Wypada się pożegnać. W pamięci pozostanie ciekawy epizod dający dużo do myślenia.
OIS 5.3.
Szanowny Panie OIS 5.3.
Bardzo mnie poruszył Pana komentarz. Zawsze jest mi miło, gdy ktoś napisze, że czeka na następny rozdział lub cokolwiek innego, ale po raz pierwszy ktoś pokusił się, aby stworzyć niemal oddzielny tekst na temat mojego opowiadania.
W życiu bym się nie spodziewała, że do tego opowiadania sięgnie osoba, która nie zna świata Slayersów, a jednocześnie czasem się zastanawiałam, czy ten tekst byłby zrozumiały dla kogoś nieorientującego się w tej tematyce. Dla mnie osobiście jest to bardzo ciekawe doświadczenie, gdyż jako "wtajemniczona" nie jestem w stanie pod tym kątem obiektywnie ocenić swojej pracy.
Sprawa imion została nieco wyjaśniona. (Dziękuję Ariel-chan za przynajmniej powierzchowne wytłumaczenie zagadnienia oraz Guenh za złagodzenie tej wypowiedzi:) ) Tworząc fanfik, pożyczam bohaterów z innego, istniejącego już uniwersum. W związku z tym istnieje seria wymogów, które muszą zostać spełnione, aby takie opowiadanie było do zaakceptowania. Postacie mają, poza narzuconym imieniem, określony charakter. Pisząc to opowiadanie, chociaż stworzyłam alternatywny świat, pisałam o bohaterach z założenia dobrze znanych przez odbiorców. Z tego względu mimowolnie używałam pewnych skrótów, nie tłumaczyłam może zbyt dokładnie wszystkich zachowań, przez co mógł się pan nie utożsamiać z główną bohaterką.
Zdaję sobie też sprawę z tego, że struktura tego opowiadania nie jest doskonała, przez co "dynamika" tego tekstu mogła ucierpieć. Przyznaję, że w tym temacie za mało umiem. Chciałam opisać perspektywę wielu postaci, jednak opowiadanie pisało się samo. Akcja szła naprzód i już nie mogłam zawrócić.
Jednym słowem dziękuję za tę opinię. Na pewno wyciągnę z niej wnioski i mam nadzieję, że ich efekty będą kiedyś widoczne:)
Rinsey
I zrobiło się...
smutno. :( Nigdy bym nie przypuszczała, że tak tragiczną historię stworzysz dla Gourry'ego. W końcu jest jedną z najbardziej pogodnych postaci. Cóż, to było wzruszające. Szkoda, że nie napisałaś czegoś więcej o Sylphiel. Jestem ciekawa jak zdecydowano o jej wyborze. W każdym razie im dalej czytam tym bardziej utwierdzam się w fakcie, że każdy z nich przeszedł jakąś traumę.
A tak na marginesie, podobają mi się te flashbacki. Ciekawe jakby wyglądało opowiadanie stworzone tylko z takich dawnych historii.
Bardzo się cieszę, że Ci się podobają :). Pisząc je, chciałam opowiedzieć coś więcej o postaciach, którym poświęciłam mniej czasu. A ponieważ o Sylphiel dosyć dużo pisałam, tutaj oddałam cały rozdział Gourry'emu. Muszę przyznać, że strasznie fajnie mi się pisało te rozdziały osadzone 1000 lat temu... W sumie do teraz, jak czasami se zerknę na "W poszukiwaniu..." pojawiają mi się w głowie takie małe scenki właśnie z tego wcześniejeszego biegu wydarzeń ^^'.