Komentarze
Sword Art Online: Aincrad tom 1 - recenzja książki
- Opinia fana serii : : 2014-12-25 02:22:51
- Ee? : Ariel-chan : 2014-12-25 05:35:59
- ... : dacjanos : 2014-12-25 22:06:37
- [bez tytułu] : : 2014-12-26 00:26:15
- [bez tytułu] : dacjanos : 2014-12-26 00:37:39
- LOl : Kamiyan3991 : 2014-12-26 14:09:33
- P : Kamiyan3991 : 2014-12-26 15:17:12
- Coś : Kamiyan3991 : 2014-12-26 23:19:44
- (nie lubię tytułów komentarzy XD) : Ariel-chan : 2014-12-27 02:21:01
- Ariel : dacjanos : 2014-12-27 04:19:01
- [bez tytułu] : Ariel-chan : 2014-12-27 06:23:01
- [bez tytułu] : Grisznak : 2014-12-27 09:57:15
- [bez tytułu] : Slova : 2014-12-27 11:00:05
- [bez tytułu] : Slova : 2014-12-27 11:15:43
- [bez tytułu] : Grisznak : 2014-12-27 12:24:55
- [bez tytułu] : Kamiyan3991 : 2014-12-27 13:19:33
- RE: : : 2014-12-27 14:52:51
- [bez tytułu] : Slova : 2014-12-27 15:43:36
- RE: LOl : Altramertes : 2014-12-27 22:02:36
Opinia fana serii
A ja powiem tak - czytałem oryginał już ze 2 razy i nadal nie mogę się pogodzić z tą małą ilością postaci - mamy Kiriot, Asune i... W sumie to wszystko. Dodatkowo akcja rozwinęła się jakoś strasznie szybko, pominięto sporą część początku gry, przez co może się wydawać, że leci ona strasznie galopem do przodu. No ale nie można narzekać na to, bo autor nie wiedział, że to wyda i będzie prowadził (bardzo długą) kontynuację.
Co do samych spraw estetycznych, to mam kilka zastrzeżeń. Już pal licho z jakością papieru, bo w końcu daliśmy tylko 20zł. Mnie bardziej denerwują te rozciągnięte ilustracje, znajdujące się na początku jak i w trakcie czytania. Teoretycznie jest okej, ale zabijają one w pewien sposób to, co jest napisane w książce - Egil miał być 'jak wyciosany z marmuru', a patrząc na ilustrację widzę pulchnego wielkoluda. To samo z Asuną - opisy wskazują nam, że jest praktycznie boginią w tej grze, a patrząc na obrazek widzę 15-letnią dziewczynkę, z pucołowatą twarzą. I to niby ta dziewczyna kreowana na kanon urody w tej grze? Nie, nie przemawia to do mnie.
Kolejną sprawą jest ilość kontrastu. Nie wiem, czy to tylko w moim wydaniu, czy tylko w początkowych, może jedna partia, nie mam pojęcia - chodzi mi o to, że patrząc na obrazki w trakcie czytania, bez światła dziennego nie widzę na nich nic. Nie mam zbytnio czasu czytać w dzień, a przy lampce ciężko coś na takiej ilustracji zauważyć - posłużę się przykładem i użyję sali z bossem - patrzę na ten obrazek w świetle lampki i w sumie widzę całą czarną stronę z jakimiś zarysami postaci i otoczenia. Dopiero rano przy odsłoniętym oknie i dobrej pogodzie mogę dostrzec to, co na nim się dokładnie znajduje.
Przyczepiając się dalej, denerwuje mnie ilość powtórzeń "i", w szczególności, że na określenia takie jak 'broń obuchowa' znajdują synonimy. Takiego "i" pamiętam było gdzieś 3 razy pod rząd w jednym zdaniu. Dokładnie gdzie to nie podam, bo późna godzina i nie chce mi się szukać. Może to szczegół, ale jestem strasznie wyczulony na to i irytuje mnie to.
Oczywiście było też parę ortów pokroju "To, że,...', źle postawiona spacja czy podwójna kropka, ale to są takie tam szczególiki.
Pomimo tych małych niedogodności, książka jest wydana na dobrym poziomie i liczę, że Kotori będzie się z nią dobrze powodzić, dzięki czemu będziemy mogli doświadczyć więcej niż 4 tomy.
Co do samej fabuły to już nie wina wydawnictwa. Osobiście jestem fanem tej serii, więc prenumerata poszła już na wszystkie zapowiedziane do tej pory tomiki. Wyjdą następne - musowo kupuję. Tak jak Altramertes ładnie stwierdził - 20PLN to nie jest dużo, więc warto spróbować. Jak się spodoba, to materiału będzie jeszcze sporo, więc będzie co czytać, a jak wiadomo czytanie się opłaca. No a jak się nie spodoba... to 2 paczki fajek albo połówka mniej, wyjdzie na zdrowie :)
Ee?
Nie czytałam wcześniej tej nowelki, a anime ledwie tknęłam, ale przecież... to "I resign" w tekście było specjalnie, to żaden błąd nie jest XD Na co wskazuje choćby następne zdanie XD
Z błędów, które mi się najbardziej rzuciły w oczy to te... onomatopeje =_=' Widać, że to było dzielko blogowe... Jak można w książce pisać rzeczy typu Grrr, Aaa albo inne? Kij, że to light novel... Dziwię się, że Kotori tego nie powycinały... No chyba że się Japońce nie zgodzili XD żeby to raz, ale to leci przez całą książkę... masakra. Co do treści - podobało mi się lepiej niż myslałam. I tak za krótkie, ale chyba i tak lepsze niż anime. Przebrnęłam przez parę odcinków - poza pierwszym reszta nie zgadzała się z nowelką i była... nudna jak flaki z olejem ==' Zapychacze pewnie ka? Z tego wynika, że ta skrótowość w nowelce to chyba jednak plus XD
...
Odnosząc się do samej części dotyczącej jakości wydania Kotori - jest ono dla mnie definitywnie jakąś pomyłką, podobnie jak, bez urazy, ta recenzja. Autor "nie stwierdził wtop"? No to chyba wychodzi tu mocny brak znajomości opisywanego dzieła, bo ja stwierdziłem ich masę. Pomijając sprawę opóźnień w wydaniu, problemy zaczynają się już od strony graficznej (http://i.imgur.com/p6GxRVE.jpg), a czym dalej zagłębiamy się w nowelkę, tym jest tylko gorzej. Gołym okiem widać całkowite nieobeznanie tłumaczki nie tylko z uniwersum SAO, ale w ogóle z tematem gier. Nazywanie "graczy" "użytkownikami" i "zawodnikami" i inne niepasujące do kanonu określenia nie wyglądają zbyt przyjaźnie. "Na pochwałę zasługuje też to, że zdecydowano się nie zasypywać czytelników terminologią typową dla graczy MMO, co z pewnością zniechęciłoby część potencjalnych klientów" - to w ogóle dla mnie jest jakiś żart. Książka o mmo bez określeń z mmo? Czekam w takim razie na Stein;Gate bez naukowych terminów, będzie bardziej przystępnie, a później zostaje już tylko Hellsing bez wampirów, bo przecież nie każdy musi je lubić... Jak dla mnie brakuje też pewnej konsekwencji. Z jednej strony mamy "wydarzenie" zamiast "eventu", które w tym miejscu brzmi dla mnie zwyczajnie słabo, ale później napotykamy się na "bossa". Do tego nie potrafię zrozumieć niektórych zabiegów dokonanych przy tłumaczeniu, niektóre ze zdań brzmią po prostu dziwnie, a dodatkowo nieraz okazało się, że w ogóle nie występują one w oryginale. Wiem, że tłumaczenie to nie kalka, jednak podobne "lekkie podejście" może doprowadzić do nieprzyjemnych sytuacji... jak było i tym razem, gdzie Kotori postanowiło zmienić fabułę tłumaczonej noweli! Pozwolę sobie przytoczyć cytaty:
"Asuna and I had both taken part in the raid. Somehow, word of our plan had leaked out, and the murderers were ready for us. I went half mad trying to protect the lives of my fellow players, and by the end of the battle, I'd personally killed two members of Laughing Coffin." - oficjalne angielskie tłumaczenie
"Asuna i ja również tam byliśmy. Jednak informacja o planowanym ataku musiała jakoś wydostać się poza krąg wtajemniczonych, bo zabójcy czekali na nas w pełnej gotowości. Po krwawej walce na śmierć i życie zabójcy z Gildii zostali wybici co do jednego. Albo tak się wszystkim wtedy wydawało..." - ten sam moment u Kotori
Wydarzenie to, jak wie każdy, kto chociaż oglądał anime, ma znaczący wpływ na całą późniejszą fabułę... no ale czytają polskie tłumaczenie dowiadujemy się, że wszyscy członkowie LC zostali wybici. Ciekawy jestem co w takim razie z dalszą fabułą ^^. Żeby uniknąć takiego błędu wystarczy minimalna znajomość Sword Art Online ale... wydawnictwo samo przyznaje się, że tłumaczka ma wgląd tylko w tomik, który aktualnie tłumaczy! (http://www.kotori.pl/forum/showthread.php?tid=575&pid=10274#pid10274)
Przykładów jest naprawdę wiele, myślę że nie ma sensu przytaczać każdego szczególiku. Wspomnę tylko jeszcze jedno określenie które "niezwykle" przypadło mi do gustu - "weź wyloguj!". Nie wiem i nie chcę wiedzieć skąd pomysł na to, utwierdza mnie to jedynie w przekonaniu, że powyższe wydawnictwo zajmować się powinno jedynie tym, co robiło do tej pory czyli swoimi mangami yaoi, tam mogą popisywać się swoimi pomysłami i poczuciem humoru.
@dacjanos
W tym przykładzie o LC to prawda, ale żeby być bardziej wiarygodnym, powinieneś dać cytat z japońskiego - z tego tłumaczą. Przynajmniej tak twierdzą.
討伐チームには俺もアスナも参加したが、しかしどこからか情報が漏れ、殺人者たちは迎撃態勢を整えていた。仲間を守るため半ば錯乱した俺は、その戦闘において、ラフィン・コフインのメンバー二人の命を奪う結果となった
LOl
Chyba już czas odejść na emeryturę, bo dawno już takich głupot nie wyczytałem.
Przekład jest skopany po całości, dużo źle przetłumaczonych pojęć i dużo źle przełożonych zdań.
Dziwnym trafem polska wersja nie zgadza się z tym, co jest w wydaniu Yen Pressu, ani z tym, co było w fanowskim tłumaczeniu... ot, takich to mamy lepszych tłumaczy.
Już nawet nie wspominając o pominięciu ważnego fragmentu i przetłumaczeniu "zmiany tanka" na "przejście".
No i sporo zdań brzmi idiotycznie lub jak kalka z angielskiego... okej, jak ktoś mnie następnym razem spyta o "niezależność" Tanuki, to mu powiem, że zostało kupione.
Recenzja jest sponsorowana i niestety — próżno w niej szukać obiektywizmu.
Poprawiono autora cytatu na właściwego.
Moderacja
P
"Autor: Altramertes"
A, i przepraszam za pomyłkę autora.
Źle spojrzałem.
W każdym razie — zastanawia mnie, czy autor recenzji nie jest częścią wydawnictwa Kotori, bo naprawdę trudno wytłumaczyć to, jak bardzo recenzja rozmija się z rzeczywistą jakością wydania.
Coś
Jeszcze coś (i wybaczcie taki spam, widocznie bardzo chaotycznie zbieram myśli) — trochę mnie poniosło z tym kupnem i sponsorem, więc przepraszam, jeśli ktoś poczuł się urażony.
Natomiast nadal nie mogę odpędzić się od wrażenia, że recenzja jest bardzo nieobiektywna, a argumenty w niej często bzdurne... no bo jak nazwać zaletą "brak słownictwa MMO", kiedy jest ono nieodłączną częścią książki?
Poza tym potrzebna jest pewna konsekwencja, trudno mi sobie wyobrazić wybrnięcie potem z tej sytuacji. Wszystko dziwnie spolszczone, a potem typowy "tank"?
Bo przetłumaczyć się tego nie da i wszyscy gracze używają tego określenia.
Błędów języków (nawet nieszczęsne przecinki w konstrukcjach "mimo że") też trochę jest, a argument złego tłumaczenia już poruszałem, więc nie będę się powtarzać.
Ogółem jestem nieco zaszokowany pochlebną recenzją wydania, która nie umywa się do Yen Pressu i ma wiele bzdurnych udziwnień (Na Boga... dajcie chociaż "graczy" zamiast "playerów", a nie jakieś "zawodniki" i inne cuda).
I w sumie dziwi mnie, dlaczego recenzji nie pisał np. Slova, który dobrze zna MMO i SAO, tylko ktoś średnio wiedzący, co się tak właściwie dzieje.
(nie lubię tytułów komentarzy XD)
"No bo jak nazwać zaletą "brak słownictwa MMO", kiedy jest ono nieodłączną częścią książki?" <= cytat.
Ano można nazwać zaletą. Ja na ten przykład, w życiu nie grając w coś takiego jak MMO, oglądałam fragment anime i czułam się zdezorientowana występującym tam (w polskim tłumaczeniu) słownictwem, którego ani na chłopski rozum nie umiałam sobie wyjaśnić. Dopiero musiałam specjalnie iść na Internety, żeby sprawdzić, co to takiego te "czołgi" i inne bzdury >.< (mogli chociaż zrobić przypisy w tłumaczeniu, nie?) Natomiast czytając tę książeczkę, rozumiałam wszystko i nie miałam wrażenia, że mówią do mnie po chińsku. Tak więc, ludzie, trochę myślcie też o innych, bo nie każdy musi być fanem SAO czy MMO, by kupić tę nowelkę. I pewnie taką zaletę miał na myśli autor recenzji. Amen xD
Ariel
Wybacz, ale tak jak pisałem niżej, jeżeli ktoś nie ma pojęcia o temacie książki, to albo jej nie czyta, albo czyta i przy okazji dowiaduje się nowych rzeczy (sprawdzić w Internecie jak się czegoś nie rozumie to doprawdy żadna filozofia). W noweli o mmo oczekuję słownictwa mmo, tak jak w książce o wojnie można spodziewać się wojennych opisów itd, wydaje mi się to dość logiczne.
Nojuż bez przesady XD SAO to nie jest jakaś specjalistyczna ksiazka z dziedziny medycyny, tylko głupia light nowelka, którą chyba nawet laik może czytać, co? To że mnie piłka nożna w ogole nie interesuje, to nie znaczy że nie mogę lubić takiego Kapitana Tsubasy, i tak samo z takim SAO. A czytanie jakiejkolwiek książki i odrywanie się co chwilę by sprawdzić coś w Internecie to nie jest czytanie, to żadna przyjemność. Już na pewno nie w momencie, gdyby tekst miał być tym upstrzony niczym Naruto technikami po japońsku, gdyby JPF się nie uparł że ma być po polsku i basta XD A w przypadku SAO to nie są specjalistyczne polskie słowa, tudzież opisy wojny, które byłyby po polsku, tylko jakieś anglicyzmy... I wierz mi, nie znając się na tym, miałam problem nawet ze znalezieniem takich pierdół na necie (pierdół z anime, ale jakie to były to już nie pamiętam x.X) A tak w ogóle to ja chciałam tylko usprawiedliwic, co prawdopodobnie autor recenzji miał na myśli, nic więceh XD
PS. Łech, czy tylko ja jedna z yaoistek czytała SAO? XD
Ale to przecież zwyczajna powiastka młodzieżowa, a nie jakaś fachowa praca na ten temat. A w takich zwykle upraszcza się maksymalnie język, aby trafić mogły do jak największego grona czytelników.
Co więcej, jesteśmy w Polsce i książki powinno się u nas wydawać po polsku, a nie w jakiejś nowomowie językowej rodem z internetu.
Grisz, sęk w tym, że książka opowiada o subkulturze która posługuje się specyficznym żargonem. Jest więc logiczne, że bohaterowie powinni tego żargonu używać. Gdybyś pisał książkę o nowoczesnych pracownikach korporacyjnych, to w dialogach też używałbyś "menedżmentów", inaczej wystąpiłby problem z realizmem.
Nie czytałem SAO i nie mam zamiaru tego zmieniać. Owszem, mam jako-takie doświadczenie w recenzowaniu książek (zacząłem to robić wcześniej od recenzji anime), znam się na grach (acz od MMO stronię) i nieco na SAO, ale zwyczajnie nie chcę poświęcać swojemu czasu lekturze czegoś, co uważam za kompletny gniot nie warty mojego zachodu w czasie, gdy mam masę książek, które chcę przeczytać, ale brakuje mi na to czasu.
TL;DR - SAO jako książka to dla mnie [kolokwialne określenie kału], a ja się w tym nie chcę babrać i zobowiązywać do czegokolwiek.
Od tego są przypisy, a wydawca ma całkowite prawo dodawać komentarze i przypisy do treści redagując wydanie. Często np. autor robi błąd merytoryczny, ale zamiast go poprawiać wydawca dodaje sprostowanie na tej samej stronie, acz to głównie w przypadku książek naukowych i tym podobnych. Niemniej wyjaśnienia pojęć, a najlepiej zamieszczony na samym końcu kompletny słowniczek to byłoby to, czego polskiemu SAO potrzeba.
Odsyłam tu do mojej recenzji TF-50, gdzie skrytykowałem książkę właśnie za żargonowe słownictwo, ale dlatego, że używał go narrator. Natomiast bohaterowie jak najbardziej powinni stosować nazewnictwo typowe dla miejsca akcji i swojej wiedzy.
Np. ostatnio czytałem Dziennik Snajpera, który jest powieścią fabularną w formie dziennika z wojny w Czeczenii, trzyma się faktów autentycznych, ale często bohaterowie wypowiadają kwestie po rosyjsku czy też czeczeńsku albo arabsku. Gdyby nagle wszystko spolonizować, to lektura wiele straciłaby na atmosferze. Tymczasem na dole są zawsze przypisy, które dotyczą też sprzętu wojskowego, by laik wiedział, czym się PKM różni od RPK.
Zależy, do kogo chciałbym z taką książką trafić. Gdyby to miała być masówka, to dałbym kilka slangowych wtrętów, ale całość napisał po ludzku, unikając zbyt częstego stosowania marketspechania, bo wtedy powstałaby książka zbyt hermetyczna.
Tu zaś mamy klasycznie młodzieżową masówkę. Wyjścia są dwa - albo uczłowieczać język, jak zrobiło Kotori, albo dać przypisy/słowniczek terminologii.
No nie wiem, czy takie bzdury.
Dla mnie jakieś "Przejścia" są całkowicie niezrozumiałe, bo w grach po prostu "zmienia się tanka".
Problem z "uczłowieczaniem" jest taki, że ja np. nie jestem w stanie takiej książki przeczytać, bo terminologia przyprawia mnie o typowy ból wiadomo czego.
Poza tym nie wyobrażam sobie np. czytać książki o lekarzach i co... zamiast podawać nazwy składników leków będziemy walić definicję na pół strony?
Od takich rzeczy są przypisy i powinno się ich używać, ew. Google też nie bolą.
Albo lepiej — książka o prawnikach.
I teraz będziemy wszystkie łacińskie wtręty tłumaczyć na polski, żeby laicy rozumieli?
Gdzie tu realizm, gdzie tu klimat?
Pomijam już nawet fakt, ile angielskich wtrętów jest w samej książce czy bajce... taka sama sprawa ma się z Log Horizonem, gdzie w bajce ciągle gadają po angielsku i jakoś nie widzę, żeby ktoś z "dropowania" robił jakieś "podnoszenie przedmiotów".
Nie piszcie slangu na nowo.
I ja tego nowomową nazwać nie nazwę, bo nowomowa nie ma nic wspólnego z żargonem/slangiem, który występuje w konkretnej kulturze.
Zresztą to nawet lepiej brzmi, jak gracze bawią się językiem i zamiast z "rogue" robić "łotrzyka", robią "rogala".
W sumie tym wygodniejsze, że lepiej się pamięta oryginalną nazwę, a często gra się z ludźmi zza granicy.
No też prawda.
Tak czy siak — w książce jest też trochę błędów językowych i merytorycznych (Iskra Asuna?).
Tłumaczenie podchodzi pod bajkopisarstwo... wystarczy porównać Yen Press z wersją fanowską (angielską), gdzie oba przekłady są zgodne, a po polsku jakieś rzeczy z kosmosu...
Zastanawia mnie też motanie tym unikaniem słownictwa... w końcu zamiast "na raidzie" (jak w YP) mamy "też tam byliśmy"... czyli gdzie?
Tak czy siak — sama książka jest oczywiście gniotem takim samym jak bajka, ale było to pierwsze, głośne wydanie powieści w Polsce i człowiek oczekiwał czegoś dobrego... niestety, polska wersja słabiutka.
Zmoderowano. Ostrzeżenie dla Kamiyana - jeszcze jeden taki tekst i dostaniesz bana. Proszę się trzymać rzeczowych argumentów w dyskusji.
Moderacja
RE:
Mnie osobiście to tam lata i nie dotyka, ale za to powinieneś dostać bana czy coś, bo to już jest obraza bez żadnego pokrycia w rzeczywistości. Na za dużo czasem sobie pozwalasz kolego drogi...
Co do reszty Twojej wypowiedzi, to zgadzam się w 99%.
Ale nie da się zaprzeczyć, że Kotori wydaje głównie mangi o gejach. A czy są przeznaczone dla osób, które je kupują - wątpię, bowiem Yaoi to, w teorii, rzecz dla dorosłych ludzi, więc ma w sumie trochę rację chłopak.
RE: LOl
Tak czekam i czekam, a przelewu z Kotori jakoś nie widać. Also, mnie się podobało, fight me, nerd.