Opowiadanie
Runiczne Opowieści
Thurisaz
Autor: | Tamaya |
---|---|
Serie: | Twórczość własna |
Gatunki: | Fantasy |
Dodany: | 2005-08-17 21:17:44 |
Aktualizowany: | 2005-08-17 21:17:44 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
Skrzydlaty Wojownik
Stoję na straży porządku
Chronię odwieczną harmonię
Strzegę, co ma być ukryte
Odsłaniam, co ma być odsłonięte
Wskazuję drogę wędrowcom
Ku Odwiecznemu Światłu.
Jestem Kluczem i Bramą Tajemnicy.
Pośród iglastego lasu wznosił się ośnieżony szczyt górski z nieco spłaszczonym wierzchołkiem niczym Kilimandżaro. Było to jednak miejsce dzikie i obce zdające się pozostawać w głębokim zimowym śnie. Nigdzie nie było widać śladów osad ludzkich. Panowała przeraźliwa martwa cisza. Nagle rozległ się potężny szum. Na niebie pojawiła się postać ze śnieżnobiałymi skrzydłami u ramion. Był to dojrzały umięśniony mężczyzna, o surowych i zarazem szlachetnych rysach twarzy zaprawionego w bojach wojownika. Na pozór można by powiedzieć, że był przeciętnej urody, ale biło od niego jakieś wewnętrzne piękno. Jego faliste ciemnoblond włosy opadające na kark przepasywał złoty diadem świadczący o niepospolitym pochodzeniu. Pomimo panującej zimy jego ubranie składało się z krótkiej białej pozbawionej rękawów tuniki kończącej się nad kolanami i przepasanej brązowym pasem ozdobionym srebrną runą Thurisaz oraz sznurowanych sandałów na umięśnionych nogach. Również na szyi nosił duży srebrny medalion na łańcuchu z symbolem tejże runy. Dopełnieniem był wielki dwuręczny miecz w jego ręku. Nosił imię Kallel i pochodził z tajemniczego zamku w chmurach zamieszkiwanego przez podobnych jemu skrzydlatych ludzi. Mężczyzna wylądował pośród lasu na wyraźnie rysującej się drodze pomiędzy drzewami i rozejrzał się wokoło. Nagle zbliżyły się ku niemu dwa wilki obnażając kły i pałając rządzą mordu w oczach. Ruchy Kallela były zdumiewająco szybkie. Po chwili śnieg zabarwił się na czerwono, a bestie leżały martwe.
- Nieźle, przybyszu. Jestem pod wrażeniem. - rozległ się czarujący głos. Mężczyzna podniósł wzrok i ujrzał obserwującą wszystko młodą kobietę. Jej uroda była taka niesamowita. Zdawała się łączyć w sobie niewinność i zdecydowanie osoby świadomej swoich atutów, a chwilami nabierała chłodu doskonałej rzeźby, której artysta dał wszystko poza duszą. Jej proste długie kruczoczarne włosy kontrastowały z suknia w kolorze wszechobecnej bieli.
- Jestem Kaedwyn. - przedstawiła się - Zechciej za mną podążyć i skorzystać z mojej gościny. Dawno już nikt nie odwiedzał mojego domostwa rada więc będę z twojego towarzystwa.
Ruszyła wolno przez las, co jakiś czas oglądając się za siebie, a on w milczeniu podążył za nią. Nie uszli daleko, kiedy drzewa rozstąpiły się i oczom mężczyzny ukazał się niezwykły widok. Wśród tego odludzia wznosił się potężny, jakby zbudowany z lodu zamek z opuszczonym zwodzonym mostem. Kaedwyn przystanęła przy nim i obejrzała się znowu, czy mężczyzna podąża za nią. Uśmiechnęła się zachęcająco po raz kolejny dając znak, aby udał się z nią do środka, po czym ruszyła przodem. Mężczyzna przystanął jednak i bacznie zaczął się rozglądać zaciskając mocniej ręce na mieczu. Właściwie wyglądał teraz jak zwykły wojownik. Od pierwszej chwili kiedy postawił nogę w tym lesie jego skrzydła przestały być widoczne. Na jego twarzy odmalowało się skupienie, kiedy dotknął medalionu i przywołał drzemiącą w nim moc. Spojrzał na zamek, który na jego oczach stracił swój przepych i przeobraził się w posępne ruiny budzące grozę.
- Tak, to tutaj. Nadszedł czas. - powiedział cicho do siebie - Moc Thurisaz niech prowadzi mnie do zwycięstwa.
Po tych słowach przekroczył bramę twierdzy i znalazł się w jej posępnym wnętrzu. Spojrzał wokoło na leżące po posadzce bielejące szkielety wojowników, którzy nieświadomi niebezpieczeństwa wkroczyli w to siedlisko mroku. Pomyślał o iluzjach jakie musiała roztaczać pani tego miejsca, że nie zawahali się ani przez chwilę i podporządkowali całkowicie jej woli. Świadomy, że zabawił już zbyt długą chwilę przy wejściu Kallel pospieszył do serca twierdzy na poszukiwanie przewodniczki, która zdążyła się oddalić. Odnalazł ją czekającą w głębi i wyraźnie zaniepokojoną.
- Czemu się zatrzymałeś przybyszu? - zapytała - Co powstrzymało cię przed wejściem do mojego domostwa. Wydajesz się czymś poruszony. Pozwól, że rozwieję twoje troski. - znów złagodniała. Spojrzała na niego uwodzicielsko uśmiechając się i czyniąc zapraszający gest, aby się do niej zbliżył, lecz Kallel pozostał w miejscu niewzruszony.
- Czyżbyś nie chciał zaznać ze mną wiecznej rozkoszy? - zapytała kuszącym tonem. Jej słowa w uszach mężczyzny zabrzmiały jak syk. W tym momencie kontury Kaedwyn zaczęły się zniekształcać, rozmywać. Jej miejsce zajęła teraz demoniczna postać ze skrzydłami nietoperza oraz ciemnobrązowej niemal wpadającej w czerń skórze, a także nieco wydłużonej do przodu twarzy mającej w sobie coś ptasiego i spiczastych uszach. Nie pozostało w niej nic z tamtej urodziwej kobiety. Widząc to Kallel również rozpostarł skrzydła gotując się do ataku.
- Giń skrzydlaty wojowniku! - zawołała Kaedwyn przywołując swoją moc, lecz Kallel wykonał ruch, który odbił rzucone zaklęcie nie czyniąc mu szkody.
- Nie pokonasz mnie! - oznajmił - Jest ze mną potęga Thurisaz, Lady Kaedwyn!
Wyciągnął medalion, który zapłonął światłem. Runa Thurisaz zaczęła emitować coraz większy blask pochłaniający wszystko. Powietrze przeszył przeraźliwy syk wściekłości pani twierdzy, kiedy potężna siła wessała ją w magiczną przestrzeń, gdzie zamknęła się nad nią pieczęć. Kallel na zewnątrz z powietrza obserwował jak upiorny Zamek Kaedwyn pochłania ziemia, a następnie pokrywają to miejsce wody wytryskujące z jej wnętrza i tworzące głębokie jezioro. W tym tez czasie wszechobecna zima opuściła okolicę budząc las z głębokiego snu. Kallel jeszcze raz spojrzał na spokojną taflę jeziora, na którego dnie spoczywała zapieczętowane zło poczym wzbił się w przestworza kierując się do zamku w chmurach, skąd przybył.
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.