Opowiadanie
Runiczne Opowieści
Hagalaz
Autor: | Tamaya |
---|---|
Serie: | Twórczość własna |
Gatunki: | Fantasy |
Dodany: | 2005-08-17 21:38:10 |
Aktualizowany: | 2005-08-17 21:38:10 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
Klejnot Korrisandu
To, co najcenniejsze głęboko ukryte
Pośród wielu ścieżek jedna doń prowadzi
Trudno ją odnaleźć, lecz trudniej ją wybrać
Komu brak odwagi.
Na nocnym niebie lśniła srebrna tarcza księżyca, lecz jego promienie na próżno próbowały dotrzeć do zakamarków dżungli by wydrzeć jej sekrety. Potężne paprocie drzewiaste i gąszcz innych egzotycznych roślin skutecznie temu przeciwdziałały. Regularne wyżłobienia terenu przypominały kształtem grzebień, po którym stąpał Kerin Linsdale. Był on wysokim potężnie zbudowanym mężczyzną o falujących czarnych włosach opadających na ramiona i opalonej na brąz skórze. Trudno było określić jego wiek. Surowa poważna twarz z kwadratową szczęką i dzikim wejrzeniem nadawały mu wygląd barbarzyńcy. Mężczyzna nosił krótką spódniczkę z szerokim pasem oraz sznurowane sandały, a jego nadgarstki ozdabiały złote bransolety, miał również medalion w kształcie głowy tygrysa szablastozębnego zawieszony na szerokim łańcuchu. Grozy postaci Kerina dodawał potężny topór obosieczny pokryty runami pośród, których w centrum umieszczona była Hagalaz. Wojownik dotarł do moczarów osnutych gęstymi oparami mgły. Wkoło rozlegały się tajemnicze szmery i szelesty budzące grozę, lecz Kerin nie zwracał na nie najmniejszej uwagi idąc dalej przed siebie. Potężne drzewa rzucały posępne cienie, a on szedł niestrudzenie, ostrożnie dobierając kroki pośród powykręcanych korzeni miejscami wystającymi ponad wodę. Wiedział, że od powodzenia jego misji zależy los kraju. Odkąd ze znajdujących się na północy Dzikich Rubieży niespodziewanie nadciągnęły potwory nikt nie był już bezpieczny i zapanował powszechny chaos.
- Musisz znaleźć Klejnot Korrisandu, Kerinie. To nasza ostatnia nadzieja. - Mężczyzna przypomniał sobie słowa jakie padły podczas narady po zapadnięciu decyzji o wyruszeniu w tą drogę. Od tamtej chwili minęło już tak wiele czasu, a poszukiwania tego potężnego artefaktu zaprowadziły go w to niedostępne miejsce. Właśnie dotarł na wysepkę, na której rosło samotne powykręcane niczym jakiś monstrualny potwór drzewo. Dalej nie było przejścia. Kerin przystanął zdezorientowany.
- Czyżby wskazówki, które doprowadziły mnie do tego miejsca były błędne? - zamyślił się. Zaczął rozglądać się wokoło. Obszedł drzewo badając je dokładnie. W pewnym momencie jego ręka natrafiła na pustą przestrzeń. Zaintrygowany rozchylił bezlistne gęste pnącza i jego oczom ukazał się otwór na tyle duży, że przy odrobinie wysiłku mógł się przecisnąć przez niego do środka. Przestrzeń wokół była pusta i dość obszerna jak na jego posturę. Kerin wytworzył magiczną kulę światła i zajrzał do wnętrza. Jego oczom ukazały się spiralne schody ginące głęboko w dole. Nie zastanawiając się długo mężczyzna rozpoczął wędrówkę do podziemnego świata strzeżonego przez drzewo. Dość znaczną chwilę zajęło mu zejście na dół. W końcu znalazł się w rozległym skalnym korytarzu o ścianach pokrytych tajemniczymi malowidłami. Rzucił na nie wzrokiem, lecz z uporem na twarzy skierował się dalej. Przy kamiennym moście nad wielką przepaścią na chwilę przystanął i zawahał się, jednak nie widząc innej drogi po namyśle wkroczył na niego. Kiedy dotarł do środka niespodziewanie na robiącej wcześniej solidne wrażenie konstrukcji pojawiły się rysy, które powiększały się w niebywałym tempie. Tylko naprawdę szybki refleks uratował Kerina przed niechybną śmiercią w czarnej czeluści. Bezpiecznie lądując na drugiej stronie mężczyzna odetchnął z wyraźną ulgą. Postąpił kilka kroków do przodu oddalając się od krawędzi przepaści. Jednak nie długo cieszył się spokojem, gdy nagle z mrocznych zakamarków jaskiń wychynęły człekokształtne pokraczne istoty z wielkimi zębami i pazurami o włosach przypominających korzenie roślin. Kerin zwinnie robił użytek ze swojego topora wyrąbując sobie drogę dalej do celu jaki wierzył odnaleźć. W pewnej chwili jego oczom ukazała się zakapturzona postać z zakończonymi szponami palcami rozpostartymi ponad jaśniejącą oślepiającym światłem kulą. Kerin nie zastanawiał się ani chwili. Wyciągnął przedmiot wielkości dłoni wyglądający jak połączone ze sobą ostre sierpy i rzucił nim w stronę upiornej postaci. Wirujące ostrza ze świstem przecięły powietrze dosięgając kuli, która rozpadła się na drobne kawałki. Czarnoksiężnik wydał z siebie syk wściekłości i rozpłynął się w powietrzu.
- Ajlika - westchnął Kerin - Już wkrótce będziemy razem. Jak tylko znajdę Klejnot Korrisandu.
Ujrzał postać młodej dziewczyny w bieli o długich czarnych włosach zdającą się pokazywać mu drogę. Ajlika zginęła niedawno podczas najazdu potworów, jednak według legendy klejnot posiadał dar przywracania życia w szczególnych przypadkach i Kerin wierzył, że mu się uda. Dotarł do potężnych drzwi i zatrzymał się. Nie wiedział co znajduje się poza nimi. Nagle rozległ się tajemniczy głos z wnętrza:
- Nie idź tam. Wcale nie wiesz, co cię tam czeka.
- Zbyt długą drogę przeszedłem, aby teraz zrezygnować. - odpowiedział ze zdecydowaniem z głosie.
- Zatem wchodź. - odpowiedział głos. Drzwi rozwarły się i Kerin wszedł do środka. Znalazł się na pustej skalnej półce. Nagle otoczyły go setki obrazów i głosów mówiących do niego i przekrzykujących się nawzajem w swoich sprzecznych słowach tak, że powstał potężny chaos. Nie zważać na to Kerin skierował się do skraju przepaści i spojrzał w otchłań. Jego oczom ukazał się cel poszukiwań błyszczący daleko w dole. Mężczyzna nie postanawiał się przed skokiem. Czuł, że to najwłaściwsze posunięcie, chociaż wydawało się tak nieprawdopodobne do zrealizowania. Łagodnie opadał w dół otoczony głosami próbującymi nadal wzbudzić w nim wątpliwości. Bezpiecznie wylądował przed podium z ołtarzem, nad którym ujrzał lewitujący jasnobłękitny kryształ zbudowany w tak niesamowity sposób, że z każdej strony tworzył układ wielu gwiazd. Kiedy Kerin zbliżył się do niego nagle zjawił się starzec z długą siwą brodą.
- Więc nadszedł czas, aby klejnot powrócił znowu do światła. Zabierz go, przybyszu i odejdź w pokoju. - przemówił do niego.
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.