Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Studio JG

Opowiadanie

Ariel's Diary 3 - New Life

New Life 11 - Okasa... (Mama...)

Autor:Ariel-chan
Dodany:2005-08-17 22:53:03
Aktualizowany:2005-08-17 22:53:03


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

FANFIK: "ARIEL'S DIARY"

Część Trzecia: New life

Rozdział jedenasty: Okasa... (Mama...)


- Ałaaa, moja dynia... - jęknęła Ariel.

- E.. nic ci nie jest ? - zapytał Amiboshi.

- Ja... myślę... Glebnęłam z krzesła...

- A... ile widzisz palców ??? - Nuriko pokazał dwa palce, ale od spodniej strony ręki.

- He ??? Pięć, a ile ?

Nuriko, zbaraniały, popatrzył na swoją rękę.

- Acha... Rzeczywiście... Bo to się nie tą stroną pokazuje !

- Na pewno nic ci nie jest, Ariel-san ? - Amiboshi, w porównaniu z Nurim, wyglądał na seryjnie zmartwionego.

- Nie podlizuj się, blondynku, bo to między innymi twoja wina... Nie trza było z tym Bradem Pittem wyskakiwać... - wstała, z pomocą grzecznego Amibośka i już chciała wracać przed ekran ... - E, sorry...Co... Xellos robi przed moim kompem ?

- Nic, nic, nic !!! - ryknął Nuriko, zasłaniając jej widok. - (Spiechaj się z tą końcówką!)

- Co tam mruczysz ? I do kogo, przede wszystkim ?

- Do siebie, do siebie ! Naprawdę, Xell nic nie robi...!

-Właśnie, a już na pewno nie kończy twojego dajra...! - wypalił, jakże inteligentnie, Amiboshi. ^^0

- Eeeee... Xell... - w pierwszej chwili ją zatkało, a w drugiej... - CO PROSZĘ?!?!!!!!!!! XELLOS KOŃCZY "MOJEGO" DAJRA?!?!!!!!!!

- Idiota... - Nuriko złapał się za łeb, zawczasu odskakując z kolegą na z góry upatrzone pozycje... a raczej z dołu, bo wylądowali na szafie.

- Przepraszam... - jęknął Amibośiek.

Xellos dosłownie skulił się przed kompem, ale nie miał odwagi nawet drgnąć.

- KU-SE-RO-SU... >< Co to... MA ZNACZYĆ ??? - spytała już trochu ciszej.

- E... No bo wiesz... byłaś nieprzytomna, więc...

- Wykorzystujesz moją chwilową nieobecność, aby... - na razie zbierało się w niej, jak w Linie Inverse przed wybuchem, albo jak cisza przed burzą (To na początku, to była tylko jedna mała błyskawica...).

- E... Ja tylko pozwoliłem sobie...

- KTO ci pozwolił ???

- No... ja... sobie... sam...

- Sam ???

- Tak, sam sobie pozwoliłem dokończyć ten rozdział...

- Dokończyć...ROZDZIAŁ ?!?!?!?!?!?!!?!??!?!?!?!?!??!?!??!?!??!?!?! - kolejna błyskawica.

Rzuciła się w stronę Xella, dosłownie odstrzeliła go sprzed kompa (wylądował koło Nuriego i Amibośka) i zobaczyła nowy, jedenasty już rozdział.

- Xell... JA CIĘ... JA CIĘ... JAK W OGÓLE ŚMIAŁEŚ ROZPOCZĄĆ NOWY ROZDZIAŁ ?!?!?!

- Ariel-san, błagam, wybacz... naprawdę się postarałem... Sama przeczytaj !

- Włacha, nie zabijaj go ! - powiedział Nuri.

- Wystarczy nam tu jeden duch ! - dodał Amiboshi.

Ariel puściła z oczu błyskawice.

- Wy jesteście współwinni... WIĘC LEPIEJ CICHO SIEDŹTA !

Skulili się na szafie jak te pieski.

- Ja... próbowałem coś mu powiedzieć, ale w ogóle nie słuchał... - tłumaczył się jeszcze Nuri, ale zobaczywszy następną błyskawicę, zamilkł.

- Ariel, seryjnie, wiem, że to twoje, ale... Przeczytaj, najwyżej poprawisz !

Ariel otworzyła poprzedni rozdział. Zaczęła czytać. W trakcie, gdy czytała, Xellos nawijał jej najróżniejsze wytłumaczenia, usprawiedliwienia oraz powody, dla których nie powinna go ukatrupiać, między innymi, dlatego, że Zellas zabiłaby go, gdyby... dał się zabić komuś innemu, a do tego nie miałby życia, gdyby dowiedział się o tym Rafin, do tego jeszcze coś, że dzieci będą za nim płakały (???) i takie tam niestworzone rzeczy. Ariel już nie zwróciła uwagi na te "dzieci", wiedziała, że Xell już majaczy. Kiedy skończyła, a Xell dalej nawijał jak najęty, trzepnęła w niego słownikiem do języka angielskiego, aż Nuri i Amibośiek podskoczyli, zaliczając sufit.

(- Ałaaaaa... - jęknęli jak jeden duch Nuri i Amiboshi, pomijając fakt, że tylko Nuri jest tutaj duchem.)

- Skończyłeś ? - spytała. - Bo ja tak.

- Iiiiiiiiii ?

- I... sądzę, że...

- Że... już mam se kopać dół ??? Że mam przerąbane do końca życia, czyli już niedługo ???

- Sądzę, że... TO JEST ŚWIETNE !!! - krzyknęła.

<GLEBA> - Xell zleciał z szafy.

<ŁUUUP> - Nuri i Amiboshi zaliczyli sufit.

- Naprawdę, extra, lepiej bym tego nie napisała! Tylko... Co ma znaczyć to "ludziem"? Po jakiemu to jest ???

- E... sama nie piszesz po polsku...

- Ta, racja, najwyżej po polskiemu ! E, co wy się tak gapicie ???

Nuri i Amiboshi wlepiali w nią gały, pocierając se dynie, a Xell aż otworzył oczy.

- Eee, Xell, zamknij te oczy ! Przerażasz mnie ! (*Chociaż są boskie...*)

- To... ty mnie przerażasz ! - odparł Xell, zamykając oczy.

- He ??? - nie zczaiła. - A wy też ??? Możecie zejść z tej szafy !

Chłopacy ani drgnęli.

- Ej, no naprawdę myśleliście... że ukatrupię Xella ??? AŻ TAKA jestem straszna ?

Zero odpowiedzi.

- Ej, no przestańcie, może trochę wrzeszczę... i rzucam czym popadnie... Ale w życiu bym wam nic nie zrobiła !

- E... obiecujesz ? - odezwał się w końcu Amibośiek.

- Idioci... Przeca za bardzo was uwielbiam ! A co do Xella... dobra robota !

- Dzięki... - wydukał Xell.

- Ech, ale i tak zawiodłam się na was ! Żeby aż tak mi nie ufać ?!

Nuriko i Amiboshi sfrunęli z szafy (Czytaj: Nuri sfrunął, Amibośiek zleciał...)

- Nie, Ariel... - uśmiechnął się Nuri.

- Racja, ufamy ci... - dokończył jego myśl Xell. - Jak najbardziej... Tylko, że... nie mam ochoty ciągle czymś obrywać...

- A poza tym... to tylko jajca !!! - dodał Nuri, dopiero teraz ponosząc obolałego Amibośka z ziemi i rzucając... kładąc na łóżko.

- Jajca jajcami, a mi tu czas ucieka !

- Czas to pieniądz, jakby to powiedział Tama !

- Czas to... - Xell zastanawiał się ułamek sekundy. - Żarcie, jakby to powiedziała Lina!

- Czas to... władza, jakby to powiedział Nakago !

Wszyscy - wzrok na Amibośka.

- Ty, blondynek... To już było niepotrzebne !

- Psieplasiam... - schował się pod kołdrę.

- Spox, jesteś śliczny, więc wybaczamy ! - odparła Ariel.

Amibośiek spłonął rumieńcem i wrócił pod kordłę... znaczy kołdrę.

- Dobra, na czym to skończyłeś, Xell ? Acha... Wiem...


A wracając do tematu, do meritum sprawy... a warto to ciągnąć, bo temat jest ciekawy... (E... to taka piosna... wymyślona przez pewną pierwszą licealną! ^^0 Sorry, ale chyba praw autorskich nie mają... Miejmy nadzieję...).

Alex postanowił przebadać krew nieznajomej dziewczyny. Jak się okazało i co nie było trudne do zgadnięcia, nie była to krew ludzka. Genialny naukowiec doszedł do wniosku, mimo, iż takiej krwi nigdy nie widział, że jest to krew wampira.

- Taa... - tutaj spowrotem oddajemy głos Alexowi. - W miarę dokładnie przeanalizowałem jej krew, a mimo tego, nie skapłem się i musiałem wymieszać ją z krwią Darka-san.

- Ale niby jakim cudem ?! - wypaliła jednym tchem Ariel. - Jak mogłeś się nie skapnąć, że to nie ta krew, co trzeba ?!

- No... - Alex zmieszał się po raz kolejny. - Prawdopodobnie dlatego, że... nie przyjrzałem się zbyt dokładnie krwi Ayi-chan. Myślałem, że wiem wszystko i tu popełniłem błąd. Krew tej wampirzycy i krew Ayi miałem w takich samych probówkach. Nie oznakowałem ich, bo nie przyszło mi do głowy, że mogę się pomylić...

- A co zrobiłeś z domniemaną krwią Miyu... to znaczy, z krwią Ayi ?

- Z tego co pamiętam... chyba wylałem. Po zapoznaniu się z jej zawartością,

stwierdziłem, że krew wampira nie jest mi potrzebna... Ale zrobiłem to dopiero po zmieszaniu ze sobą krwi i rozpoczęciu procesu twórczego... deshi. - westchnął.

- Czyli jednym słowem... - powiedział Nuri, siedząc w powietrzu po turecku (Jego ulubiona pozycja! ^^). - ...Zadecydował czysty przypadek, tak ?

- Tak... - potwierdził Alex. - Po prostu pomyliłem probówki... A po rozpoczęciu procesu tworzenia Alice'a nie miałem już jak tego sprawdzić.

- Czyli... - teraz odezwał się Dark. - Mam dziecko nie z panią Ayą, a z niejaką

wampirzycą Miyu? - wcale nie oczekiwał odpowiedzi, złożył tylko ręce i pokiwał głową, jak to bywa w anime, gdy bohater intensywnie myśli (W żadnym wypadku nie obrażam Darkusia [Gdzieżbym śmiała?! Tego przystojniaka?!], to było całkiem na poważnie!)

- Ach, to moja wina...

- Każdy może się pomylić, Alexu. Nawet genialny naukowiec !

- Tak, ale za ten błąd może porządnie zapłacić! - stwierdził Xell. - Gdyby tobie coś się stało, Ariel, nie darowałbym nie tylko Arisowi...

- Zamknij się, wredny Mazoku, dobrze?! Nie musisz jeszcze bardziej go dołować!

- Ale on ma rację... Powinienem się wcześniej zorientować... Już wtedy, gdy Alice

naskoczył na Keia-san...

- Ty, racja! - przytaknął K-san. - Wtedy mnie chłopak wystraszył! I rzeczywiście był jakiś dziwny...

- W tamtym momencie musiały obudzić się w nim wampirze instynkty. Wiedziałem, że już gdzieś słyszałem to o wiecznym śnie, ale nie miałem pojęcia gdzie... Dopiero wzmianka o wampirzej dziewczynce dała mi do myślenia... W końcu powiedziała mi dokładnie to samo...

- E... ale myślisz, że... Alice zrobiłby krzywdę Keiowi ?

- A jak myślisz, co by było, gdybym w porę nie zerwał ci się na pomoc?!

- Zamknij dziób, fioletowy bałwanie, nie ciebie pytam !

(- Fioletowy bałwanie ??? OO)

- Myślę, że... - odparł Alex. - Gdybyś nagle nie spadła z nieba byłoby nie za ciekawie... Raczej nie byłbym w stanie go powstrzymać...

- A... - miało być "Acha!", ale K-san "wystrzelił", tym razem w cudzysłowiu:

- Coś ty, Alexu, dałbym se radę! Z moim arsenałem?!

Wszyscy popatrzyli na niego, wyrażając - jedni: podziw, drudzy: zdanie typu "czyś ty oszalał?!", ale tylko Xell się odezwał.

- Wydaje ci się, K-san! Ten chłopak ma większe zdolności niż sam sobie wyobraża ! Jedynie kto z naszego grona mógłby dać sobie z nim radę to... oczywiście ja, Nuri jako Strażnik Suzaku i duch przede wszystkim, choć i tak bez gwarancji, prawdopodobnie Dark-san oraz... Arielcia, gdyby oczywiście chciała.

- Musisz nas tak oceniać? - spytała Ariel z łezką na głowie.

- Nie oceniam wedle siebie, tylko wedle tego, co czuję. A czuję, że Aris jest

naprawdę potężny... i bez krwi rzeczywiście nie przeżyje nawet jednej nocy. Teraz, gdy już się przebudził...

- A kto doprowadził do jego przebudzenia, co!? Kto MUSIAŁ mu opowiadać o Miyu, co?! - najechała na niego.

- No... Sore wa himitsu desu! - palnął Xell, a wszyscy zaliczyli posadzkę.

- Nie, Ariel-san, to nie wina Xellosa-sama... - powiedział Alex, gdy już pozbierał się z wiadomo czego. - On i tak prędzej czy później musiałby się przebudzić...

- Też prawda... Ale i tak zastanawia mnie... czemuś ty... opowiadał mu o Miyu, co?! - Ariel nie dawała za wygraną.

- E... no bo wiesz... Wyczuwałem, że jest z nim coś nie tak... Czułem się przy nim tak jak przy Miyu i dlatego...

- A skąd ty wiesz, JAK się czujesz przy Miyu ??? Przecież znałeś ją zaledwie chwilkę!

- E...

Wybałuszyli na niego gały, oczekując odpowiedzi.

Xell spuści głowę. W dalszym ciągu nie chciał się przyznać, że cały ten miesiąc

spędził z Miyu. Powiedział pierwsze, co mu przyszło do głowy.

- Sore wa... himitsu desu! Ale... tym razem na poważnie...

Przynajmniej nie glębnęli.

- Ty i te twoje tajemnice ! - prychnęła Ariel. - Myślałam, że między nami nie ma już żadnych tajemnic !

- To źle myślałaś ! ^^

- Nie wnerw, Ariel-chan ! - uspokajał ją Nuri. - To w końcu Mazoku! I w dodatku XELL!

- Taa, racja! Xell to jednak... cały Xell! Tak czy inaczej...

Demon odetchnął z ulgą. Ariel nareszcie zmieniła temat. Na razie wolał, żeby nie wiedzieli. Miał już dość ciągłych docinków z ich strony. Nuriko jeszcze by się tylko ponalewał i to pół biedy, ale Ariel... mogłaby się nieźle wściec i zaraz wyobrażałaby sobie Bóg... to znaczy Mazoku wie co!

- To... co my zrobimy ? - zapytała, rozglądając się po zebranych.

- Myśleliśmy, że raczej... ty nam to powiesz... - odparł Yuuhi, przewracając oczami.

- No dobra, wiecie co myślę ? To proste... Wpierw trzeba go odnaleźć... a potem się pomyśli !

O mało znowu nie gibnęli.

- No co ? Macie lepszy pomysł ?

- Raczej nie. - powiedział Dark.

- Tylko... gdzie mamy go szukać ? - spytała Aya.

- Właśnie, nie mamy żadnych wskazówek... - dodał Yuuhi.

- Alice powiedział tylko, że idzie poszukać sobie ofiary...

- No właśnie, Alexu ! I dlatego musimy się pospiechać! - krzyknęła Ariel. - Ja mam propozycję... Zaczniemy od szukania go w swoich wymiarach, okej ?

- My z Ayą, Tooyą i Alexem-san, możemy poszukać u nas, ale i tak wiele nie

zdziałamy ! - powiedział Yuuhi.

- Spoko, chłopie, zrobicie, ile możecie ! Nuriko-kun, poszukaj u Yuugowców, możesz zaprzęgnąć do pomocy Rudego, Wieszowskiego, a nawet Babę Jagę, jak chcesz!

- O nie, tylko nie Babę Jagę!

- Jak chcesz! A... Darkuś...

- Wiem, już mnie nie ma! - rzekł Aniołek i zniknął w portalu.

- Xellosu...

- Wiem, wiem...

- Nie wiesz, ty jesteś specjałem, więc co innego...

- Co? Mam poszukać w Slayersach!

- I w każdym najbliższym wymiarze!

- Każdym?

- Tak, każdym.

- Heeee, mówisz serio??? Przeca to niemożliwe!

- Dla Mazoku nic nie jest niemożliwe, więc nie marudź! Chyba, że masz jakiś pomysł,

gdzie on może się znajdować?

- Nie za bardzo... to ja może już pójdę, nie ma czasu do stracenia! - zadecydował Xell i zniknął.

- A... co ze mną ? - K-san podniósł rękę jak w szkole.

- No jak to co ? Do Grawitacji spada !

- E... Ale niezbyt wiem jak mam to zrobić...

- A, sorry! Skleroza! - skapnęła się Ariel i otworzył mu tunel prosto do Grawitacyjnego

wymiaru.

- A tym, Ariel-san... co zamierzasz ? - zainteresował się Alex, gdy ta nie zdradzała jakichkolwiek zamiarów.

- Ja ? Ja tu dowodzę... Więc się pozastanawiam...

<GLEBKA TOTALNA>

Tak czy srak, kiedy wszyscy się rozeszli, Ariel jako jedyna została w laboratorium i, jak to powiedziała, zastanawiała się nad rozwiązaniem tej całej sprawy. Nie powiem, żeby coś wymyśliła, ale...


Odnalezienie Arisa wcale nie było taką prostą sprawą, gdyż nasz pół-wampir błąkał się od wymiaru do wymiaru i sam nie miał pojęcia gdzie się podziać. Niby wiedział, co ma zrobić, ale... jak się do tego zabrać ? Zanim skapnął się, gdzie, a raczej do kogo powinien się udać, nieźle się nalatał... i przede wszystkim, nacierpiał.

- "Jaki ja jestem głupi ! - myślał, zjeżdżając portalem, mając nadzieję, że intuicja go nie zawiedzie i trafi do odpowiedniego wymiaru. - Trzeba było tak od razu! Jest tylko jedna osoba na świecie, która mnie zrozumie... i możliwe, że pomoże. Tylko co ja "mamie" powiem...?

Tak, udało się. Znajdował się w wymiarze "Kyuuketsuki Miyu". Czuł to. Musiał zaufać swojemu przeczuciu, nie miał innego wyjścia.

Skierował się na północ. Księżyc świecił w pierwszej fazie. W taką noc jak ta, wampirzyca na pewno gdzieś czai się swoją ofiarę.

Zastanawiał się, czy w ogóle coś o niej wie i doszedł do wniosku, że... niemało. Miyu była Strażniczką pół-bogów, pół-demonów, tak zwanych Shinmów, których odsyłała w ciemność. Prawdopodobnie za jednym z takich Shinmów udała się do innego wymiaru, gdzie spotkała Alexa... tam nawiązała się... jakaś bitwa ? Niemożliwe, zaatakowałaby Alexa? Bo niby skąd wzięłaby się jej krew? Czy Alex zrobił to specjalnie? Nie, na pewno nie. Alex-san był święcie przekonany, że stwarza czystego Tennyowca. W takim razie Miyu nie będzie miała o nim zielonego pojęcia. Jak go przyjmie? Tego najbardziej się obawiał. I jak go przyjmie... jej obrońca? Tak, Miyu z pewnością miała Bodygarda, w którego żyłach, nomen omen, płynęła Shinmowska krew. Raaany, skąd on to wie???

- "Ciekawe... co z Alexem, panią Ariel, panem Xellosem... i resztą... - przemknęło mu przez myśl. - Na pewno już mnie szukają... Nie, dlaczego ja o nich myślę? Dla- czego, oprócz Alexa, pomyślałem także o Ariel-san i Xellosie-san ? Przecież Xellos-san wyraźnie stanął przeciwko mnie (Ojciec Dark również)... Zresztą, nawet mu się nie dziwię. W końcu chodziło o Ariel-san... Czemu akurat na nią miałem ochotę? Może to przez tą słodką (???) muzyczną magię...? Ech, o czym ja myślę? Mam ważniejsze sprawy na głowie... Muszę znaleźć mamę Mi..." - to pomyślawszy i nie dokończywszy, stanął jak wryty, ponieważ, jak zwykle... o wampirzycy mowa, a wampirzyca tu!

Znalazł ją. Stała razem z jakimś wielkim osobnikiem na dachu zarośniętego garażu (<= prawdopodobnie) samochodowego.

Serce zaczęło mu walić jak młotem, ale nie było już odwrotu.

Już zamierzał się odezwać, powiedzieć coś w rodzaju "Dzień dobry" albo "Dobry wieczór", kiedy Miyu, jak na zawołanie, zeskoczyła ma ziemię, przyprawiając go prawie

o zawał.

- Czego ty znowu... - zaczęła, ale ją zatkało. - Ty... Ty nie jesteś...

- Xellos-san? - Aris był bystrym chłopcem. - No nie, jak widać. Kolor włosów mam podobny, ale nie sądzę żebym był Mazokiem.

- Czuję... Nie jesteś ani Mazokiem... ani Shinmą...

- Miyu... - Laava stanął obok niej.

- W porządku, Laavuś... To nie on.

- Widzę. - odrzekł.

- Kim jesteś? - zapytała podejrzliwie. - I skąd znasz Xellosa ?

- Skąd znam Xellosa-san? - wolał zacząć od tego drugiego pytania. - To... mój

znajomy. Ale nie jestem "od niego", po prostu znam Ariel-san... Może to ci lepiej coś powie... - zamilkł na moment.

- Dlaczego... tak mi się przyglądasz ?

- Jesteś... dokładnie taka, jaką sobie wyobrażałem... Taka jak w mojej wizji...

- W twojej... Kim ty jesteś ? - powtórzyła. - Czuję coś...

- Już mówię... Możesz w to nie uwierzyć, ale...

- Ale...?

- Ale ja jestem... twoim synem... - powiedział to bardzo cichutko.

Miyu spojrzała na Laavę, a on nią.

- Wiem, jak to brzmi, ale...

- Wierzę ci...

Arisa szoknęło.

- Tylko... jak to możliwe ?

Aris nie mógł w to uwierzyć. Uwierzyła mu od razu. Do oczu zaczęły napływać mu łzy. Świat zaczął się rozmazywać. Spowrotem dotarł do niego ten okropny ból. Zanim się ktokolwiek obejrzał, Aris leżał nieprzytomny w ramionach Laavy, którego reakcje są szybsze niż rozkazy Miyu... ^^


Koniec rozdziału jedenastego,

części trzeciej

Ciąg Dalszy Nastąpi...

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.